2. "Child don't follow me home" (18+)

Trochę się ta historia rozrosła, a myślałam, że uda mi się ją szybko zakończyć, ale niestety przez moją kapryśną wenę oraz brak czasu nie jestem w stanie pisać dłuższych opowieści...

Miłego ^^

~~~~~~~~~~~~


Kakashi wrócił na główną drogę wraz z małą Sakurą w swoich ramionach.

- Ile masz lat?

Próbował jakoś zacząć rozmowę, by oderwać jej myśli od tego, co wydarzyło się chwilę wcześniej. To przeżycie zapewne odcisnęło na niej swe piętno, a gdyby spóźnił się jeszcze chwilę, albo w ogóle nie usłyszał jej krzyku... Nie chciał o tym myśleć, to było dla niego zbyt bolesne. Dzieci umierały dawniej na wojnie, ale takie wybryki, na które pozwalały sobie takie szumowiny, to było dla niego niedopuszczalne, zwłaszcza, że były to zabiegi celowe. Kiedy ginęli shinobi i młode pokolenie wojny, zazwyczaj ofiary nie były celowo krzywdzone, były ofiarami wojny lub bohaterami...

- Sześć - odparła.

Kakashi skinął głową i rozejrzał się po ruchliwej uliczce, zastanawiając się jak wyglądali rodzice Sakury. W tej chwili było to dla niego zadanie priorytetowe, gdyż chciał jak najszybciej dostarczyć małą do jej najbliższych, aby nie czuła się tak jak chwilę wcześniej.

- Byłaś z rodzicami, gdy się zgubiłaś?

- Nie, byłam tylko z mamą - odparła i położyła głowę na jego ramieniu. - Tata jest w pracy.

Kakashi pokiwał ze zrozumieniem głową, a kiedy poczuł jak jej mała główka ułożyła się na jego ramieniu, niemal spanikował.

- Jesteś zmęczona? - zapytał jeszcze, cały czas przeczesując wzrokiem teren w poszukiwaniu różowej czupryny.

- Nie... - Jak tylko to powiedziała, od razu zaczęła ziewać.

Kakashi mimowolnie się uśmiechnął, choć nie ukrywał, że odrobinę przerażało go to, że musiałby odszukać matkę bez jej pomocy i też fakt, że musiałby dłużej opiekować się tak małym dzieckiem... nie był do tego stworzony.

- Sakura-chan, jak wygląda twoja mama?

- Jest śliczna... - I to było wszystko, co zdążyła powiedzieć nim odpłynęła w sen, kołysana przez rytm kroków Kakashiego.

Siedemnastolatek westchnął zrezygnowany, niepewny, co robić dalej, skoro nawet nie wiedział, gdzie powinien był szukać matki tej dziewczynki. Plus był taki, że wreszcie zajął się czymś, co kompletnie odciągnęło jego myśli od jego paskudnej przeszłości, natomiast pojawiły się kolejne obawy... najgorsza z możliwych była taka, by nikt znajomy nie ujrzał go z małą dziewczynką w ramionach. Czuł się głupio, nie wiedząc czemu, a mała ewidentnie go lubiła... zresztą każde dziecko polubiłoby osobę, która uratowałaby je przed niebezpieczeństwem.

Miał wrażenie jakby błąkał się po głównym trakcie od godziny, choć tak naprawdę minęło zaledwie kilka minut. Zaczynał już tracić nadzieję na odnalezienie matki dziewczyny, Pakkun nadal nie wrócił, by zdać mu raport, a mała Sakura spała w najlepsze. Kakashi do tej pory nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, ile takie małe dziecko mogło ważyć, zwłaszcza długo noszone. Ręce jeszcze nigdy aż tak go nie bolały po wielogodzinnym treningu, co od noszenia śpiącego dziecka, które nie panowało nad swoimi kończynami i uwiesiło się na nim całą swoją maleńką ciężkością...

- Kakashi! Tutaj jesteś! - przywitał go Gai, który akurat stanął mu na drodze.

Kakashi pomyślał, że już gorzej chyba być nie mogło.

- Gai - odpowiedział na powitanie i jednocześnie skinął mu głową.

- Co ty robisz z tą małą dziewczynką na rękach? - spytał jego rywal, jakby dopiero co zauważył małą, różowowłosą kulkę w jego ramionach.

- Szukam jej mamy. Zgubiła się.

- A co o niej wiemy?

- O Sakurze, czy jej mamie?

- A więc wiesz jak ma na imię, a jak wygląda jej mama? - Gai rozejrzał się po tłumie.

- No i tu pojawia się problem... Sakura zasnęła zanim zdążyła mi opisać wygląd swojej matki - mruknął Kakashi i poprawił chwyt, gdyż poczuł, że mała zaczęła mu się wysuwać.

Gai zmarszczył swoje krzaczaste brwi, rozglądając się po tłumie.

- To naprawdę komplikuje sprawę - odparł, zanim wydarł się na całe gardło: - Czy jakaś mama nie szuka czasem Sakury?!!

Kakashi rzucił mu znudzone spojrzenie i poczuł jak Sakura poruszyła się nieznacznie w jego ramionach.

- Sakura-chan, nie śpisz już? - spytał z cichą nadzieją w głosie.

Dziewczynka wymruczała coś, ale nie powiedziała nic więcej. Typowe dla dzieci, odreagować stres snem... Prawda? W końcu Kakashi nie był znawcą w tej dziedzinie.

Zaczęli wędrować we trójkę, to znaczy, Gai, on i Sakura w jego ramionach. Ten pierwszy raz po raz wydzierając się w poszukiwaniu zaginionej matki, która nie wiadomo, gdzie mogła się udać.

W końcu po półgodzinie wędrówki, Kakashi się poddał.

- Gai to bez sensu. Muszę iść zgłosić Hokage próbę przestępstwa i... - Kakashi przerwał, gdy zauważył Pakkuna w pobliżu.

Pies przybiegł najszybciej jak mógł i zatrzymał się przed chłopakiem.

- Złapaliście tego drugiego zbiega? - spytał Kakashi.

- Niestety, ale obaj uciekli - odparł Pakkun, a Kakashi zmarszczył brwi.

- Jak to możliwe, że ten drugi uwolnił się z mojej pułapki?

- Może nie działali sami? - podsunął pies.

Kakashi zastanowił się nad jego słowami i jeszcze raz przeanalizował całą scenę. Czyżby było możliwe, aby w to wszystko była zaangażowana trzecia osoba? Ktoś kto był na tyle silny, by rozwalić jego pułapkę w postaci trumny z ziemi?

Zerknął raz jeszcze na Sakurę, a potem na Gai'a.

- Pójdę zgłosić tę sprawę Hokage, Pakkun zbierz resztę psów, mogę was potrzebować - rozkazał Kakashi, po czym zerknął na swojego rywala. - Poradzę sobie sam.

- A co się stało tej małej? - spytał nagle Gai.

Kakashi westchnął przeciągle.

- Dwóch mężczyzn próbowało...

- Dobra, nie kończ... chyba jestem w stanie się domyślić - przerwał mu brunet. - Ale chętnie pomógłbym ci...

- Lepiej nie. Sakura może teraz trochę obawiać się obecności obcych mężczyzn...

- To zrozumiałe - westchnął Gai. - Ale jakoś ciebie znosi - dodał, śmiejąc się.

- Dlatego, że ją uratowałem - mruknął Kakashi.

Gai podrapał się po brodzie.

- No tak.

Kakashi rozejrzał się dookoła, po czym spojrzał ponownie na swojego rywala.

- Zrobimy tak...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top