Wiedziałem, że wrócisz
Wdech. Wydech. Wdech.
To jedyne co mogę robić, czekając na nich. Przyjdą jestem tego pewien. Nie mogli by mnie zostawić na pastwę losu. Nie zrobili by tego...
Wydech. Wdech. Wydech.
Słychać wystrzały i znowu. Niech oni już przestaną. To nie ma sensu. Wszystko co robiliśmy nie miało sensu. Po co dalej walczyć. Nie mamy szans. Nie wygramy...
Wdech. Wydech. Wdech.
O co tak naprawdę walczyliśmy? O wolność? O niezależność? O niepodległość? To wszystko i tak jest bez znaczenia. Byliśmy, jesteśmy i będziemy na straconej pozycji. Nie uda nam się...
Wydech. Wdech. Wydech.
Czy tak właśnie wygląda mój koniec. Zapomniany przez towarzyszy. Opuszczony, zdradzony, samotny. Mieliśmy się trzymać razem. Mieliśmy zginąć razem. A teraz jestem sam. Zostawili mnie, na pastwę losu.
Wdech. Wydech. Wdech.
Tak wiele nie dotrzymanych obietnic. Tak wiele złamanych przysięg. Tak wiele fałszywych zapewnień. Na co one były, gdy nie mają pokrycia w rzeczywistości.
Wydech. Wdech. Wydech.
Świat milczy. Nic nie słychać. Dlaczego? Co się stało? Czy umarłem? Tak wygląda śmierć? Jest tak dziwna. Nagle widzę Cię. Nie ma z tobą pozostałych. Dla nich jestem martwy, ale nie dla ciebie.
Wdech.
- Wiedziałem, że wrócisz po mnie. Zawsze wracasz.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top