Inny Wybór

Żyjemy w ciekawych czasach, czy nie?
Gdzie się obejrzysz tam ludzie pędzą
W to, a to w tamtą stronę
Nikt nawet nie dostrzeże tego
Co samotnie przymierza tłum
Kierując się na najwyższy budynek w okolicy

Był taki jak oni
A może jednak nigdy nie był taki jak oni?
Trudno rzec w tej chwili
Jedno jest pewne, że już nie jest
Kolejne stopnie schodów przemierza, z determinacją jakiej nikt nie ma

Nie jeden ma problemy, ale on ma już ich dość
Nie jeden może je rozwiązać, ale on już nie chce próbować
Nie jeden może walczyć, ale on już dawno stracił tę wole
Jedyne co zostało to tyłka myśl
Myślę, że czas to zakończyć już

Otwiera drzwi, a wiatr wieje mu twarz
Jako jedyny wola nie rób tego
On go jednak nie słyszy
Tak jak nie słyszeli jego
Kiedy samotnie płakał w nocy
Teraz już nikt nie zauważy tego

Staje na krawędzi i wstrzymuje oddech
Pod nim ludzie nadal pędzą, nie dostrzegając go
Po policzku jedna łza mu biegnie
Jako pierwsza skacze w dół
Czekając na niego, by do niej dołączył
On się jednak waha
Determinacji opada z jego ciała
Mimo tego nadal chce to zrobić

Ktoś wchodzi obok niego na krawędź
Uśmiecha się przy tym
Spogląda w dół z odwagą, jakiej on nie ma
Po chwili obchodzi, słowa nie wypowiadając
Przez chwilę myśli, nad drugim sobą
Uśmiecha się jak on
Tym razem jednak spada w dół
Tamten zaś przygląda się tylko z góry
I znika z pierwszym krzykiem
Bez niego, on prawa bytu nie ma
Był tylko innym wyborem

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top