Dlaczego To Robię?
Dlaczego to robię. Co mnie do tego pod kusiło? Już wiem. On, lub bardziej jego brak.
Dlaczego? Co on takiego zrobił? Za co? Dlaczego się pytam? To przecież oczywiste. To kara za naszą miłość... Tylko dlaczego, karzą za tą, a za inną już nie. Co jest w niej takiego złego?
Pamiętam nasz początek. Byliśmy przyjaciółmi, od przedszkola. Gdzie on, tam ja. Byliśmy nie rozłączni. To była prawdziwa przyjaźń, która w końcu przerodziła się w coś więcej.
To było tak dawno, a jednocześnie jakby wczoraj. Wróciliśmy właśnie do mojego domu, rodzice wyjechali. Miałeś u mnie nocować.
Na początku zachowywaliśmy się normalnie. Zwykle rozmowy, żarty, ale wtedy coś się stało. Podeszłaś do mnie i bez niczego pocałowałeś.
Stałem tam dobre parę minut i stałbym tam nadal, gdyby nie twoje słowa:
- Nie mów, że tego nie chciałeś? Nie zaprzeczasz temu, co znaczy, że się zgadzasz. A skoro obydwoje tego chcemy, to co jest w tym złego?
Po czym znowu mnie pocałowałeś, tym razem z odwzajemnieniem.
Spotykaliśmy się już pół roku, kiedy nasi rodzice się dowiedzieli. Nie chcieli nas znać.
Kazałeś się mi nie przejmować, ale jak bardzo ty się do tego stosowałeś? Myślałeś, że nie widziałem tych wylanych ukradkiem łez, gdy myślałeś, że nie patrzę? Widziałem, ale jednocześnie nie robiłem nic. Dlaczego?
Może ich słowa naprawdę mną wstrząsnęły. To tego stopnia, że nie potrafiłem ci pomóc. Nie wybaczę sobie tego. Tak jak ty, mi tego co ja zrobię.
Żałuję, że żeby otrząsnąć się z tego amoku, musiało do tego dojść. Dlaczego byłem tak słaby? To nie ty powinieneś to zrobić, ale ja. Bo to ja mimo iż widziałem, nic nie robiłem.
Zawsze mi mówiłeś, że chciałbyś mnie zabrać do świata, w którym nikt na nas nie patrzył krzywo. Nie udało ci się to. Jednak czy tam gdzie ty jesteś, tak to nie wygląda? Nie wiem, ale jest jeden sposób by się dowiedzieć. Nie pochwaliłbyś go.
Gdy to zrobiłem, zadałem sobie pytanie ,,dlaczego, dlaczego to robię" teraz już wiem. Miłość. To najsłodsza trucizna na świecie. Tak długo jak jej ilość jest zwiększona, nie zabija. Ale kiedy zostaniesz pozbawiony jej źródła, umierasz. Tak jak ja.
Gdyby to była jeszcze, delikatna śmierć, może zniósł bym ją, ale nie. Ta rozpacz, przyśpiesza koniec. Ona doprowadziła do tego, ale jestem jestem szczęśliwy. Wreszcie znowu go zobaczę, tylko dlaczego właśnie w ten sposób. Dlaczego nie mogliśmy mieć swoje raju na Ziemi. Nie wiem... ale to już nie jest ważne. Teraz nikt nas nie skrzywdzi.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top