33

Nie dość, że obudziłam się o całe dwie godziny za wcześnie,, to nie mogłam zasnąć. Wstałam, kierując swoje kroki do łazienki, jak zwykle biorąc po drodze jakieś ubrania z szafy. Stanęłam pod prysznicem i odkręciłam zimną wodę, która przywróciła mnie do życia.

Z zaróżowionymi policzkami wyszłam z kabiny. Woda ściekała ze mnie na podłogę, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Dokładnie wytarłam całe ciało i ubrałam się. Następnie zrobiłam lekki makijaż, po czym wyszłam z łazienki.

Podeszłam do okna, żeby je otworzyć. Do pokoju wpadło rześkie powietrze, przez co mimowolnie zadrżałam. Przymknęłam je trochę, ale zostawiłam lekko uchylone. Trochę świeżego powietrza nie powinno mi zaszkodzić.

Dostałam wiadomość, dlatego sięgnęłam po telefon, leżący na szafce.

Clary;*: Śpisz jeszcze?

Me: Nope

Clary;*: Miałam cię poinformować, że masz się pojawić razem z Aronem w niedzielę na obiedzie

Me: Ponieważ?

Clary;*: Moja mama postanowiła "poznać chłopaka Samy"

Me: Skoro chce poznać mojego chłopaka to przyjdę z Alec'iem...

Clary;*: ... Czy ja o czymś nie wiem?!

Me: Tylko o tym, że pokłóciłam się z Aronem i chodzę Alec'iem. Nic cię nie ominęło

Clary;*: -,-

Me: Czyli z kim mam przyjść?

Clary;*: Z oboma? :')

Me: Jesteś pewna? Myślę, że to nie najlepszy pomysł...

Clary;*: Czemu?

Me: Ponieważ:
1. Aron nienawidzi Alec'a
2. Aron nie wie, że z nim chodzę

Clary;*: W takim razie się dowie

Me: Robisz to na swoją odpowiedzialność. Zaproszę ich. Alec na pewno się zgodzi, ale nie wiem co z Aronem

Clary;*: Więc do zobaczenia za trzy dni ;*

Opadłam na poduszki, z rezygnacją wypuszczając powietrze. To jest bardzo, bardzo zły pomysł.

Ale w sumie... Czemu nie?
Ponieważ to się bardzo, ale to bardzo źle skończy!

Nie zwracając uwagi na zaniepokojony głosik w mojej głowie, wzruszyłam ramionami i zeszłam na dół.

Kierowałam się do kuchni, ale zatrzymałam się w progu. Przy wyspie siedział Aron. Głowę miał spuszczoną między skrzyżowanymi ramionami. Zawzięcie wpatrywał się w blat, na którym nic nie było.

Włosy opadły mu na czoło, przez co wyglądał uroczo, jak wtedy gdy budziłam się przy nim we Francji. Ale wtedy nie miał podkrążonych oczu i nie był taki spięty jak teraz.

-Wejdziesz czy będziesz tam stać i się na mnie gapić?-warknął, ale widziałam, że wcale nie przeszkadza mu to, że się na niego patrzę.

Nie odpowiadając, podeszłam do lodówki, żeby wyciągnąć z niej mleko. Znalazłam moje ulubione płatki i po chwili siedziałam przed szatynem, jedząc w ciszy.

Chłopak co jakiś czas przenosił na mnie spojrzenie, ale postanowiłam na to nie reagować. W jego spojrzeniu widziałam ból i zmęczenie, przez co czułam jak ściska mi się serce.

Nie chciałam żeby Aron cierpiał, ale to że będzie zazdrosny nic mu chyba nie zrobi. A przynajmniej mam nadzieję, że będzie zazdrosny kiedy dowie się, że chodzę z Alec'iem.

Kiedy skończyłam jeść, włożyłam talerz do zmywarki i poszłam do pokoju po plecak oraz telefon. Gdy wróciłam zastałam chłopaka w takiej samej pozycji co wcześniej.

-Zawieziesz mnie do szkoły?-zapytałam.

Aron popatrzył na mnie, ale tym razem na jego twarzy nie było nawet śladu po wcześniejszym smutku. Widać było, że powstrzymuje się przed wybuchem gniewu.

Co on ma okres do cholery, czy to już ciąża?!

Przewróciłam oczami, idąc za nim. Wsiedliśmy do samochodu i w ciszy jechaliśmy do szkoły.

-Wszystko dobrze?-postanowiłam zacząć rozmowę.

-Nigdy kurwa lepiej nie była-warknął.

-Przepraszam, że pytam księżniczko-prychnęłam.

-A co cię to w ogóle obchodzi?-wycedził przez zaciśnięte zęby.

-Rano wyglądałeś jakbyś miał depresję, a teraz jakbyś miał pozabijać wszystkich. Normalne to nie jest-stwierdziłam.-Ale wiesz co? Nieważne. Rób sobie co chcesz, tylko mi daj spokój-po tych słowach wysiadłam z samochodu.

Kilka metrów dalej zobaczyłam Alec'a, więc bez zastanowienie podbiegłam do niego i wtuliłam się w jego tors. Chłopak był wyraźnie zaskoczony moim zachowanie, ale mimo to przytulił mnie, kojąco gładząc po plecach.

Po chwili usłyszałam jak ktoś odjeżdża z piskiem opon. Nie musiałam odwracać się, żeby wiedzieć, że to Aron.

-Powiesz mi co się stało?-zapytał cicho kilka minut później.

-To wszystko przez tego dupka-powiedziałam w jego tors.

-Widzę, że zależy ci na nim bardziej niż myślałem-stwierdził.

W odpowiedzi odsunęłam się od niego trochę, posyłając mu zirytowane spojrzenie, na co chłopak zareagował szczerym śmiechem.

-Idziemy?-mruknął w moje włosy.

W odpowiedzi pokiwałam twierdząco głową. Alec objął mnie jednym ramieniem i po chwili szliśmy w kierunku szkoły.

-Rodzice mojej najlepszej przyjaciółki zapraszają cię na obiad w niedzielę-powiedziałam cicho.

-Mnie?-zdziwił się.

W skrócie przedstawiłam mu całą zaistniałą sytuację.

-Wiesz... jeśli ci na tym zależy... mogę przyjść-odparł, przepuszczając mnie w drzwiach.

-Dziękuje-mruknęłam, uśmiechając się do niego.

-Ty w zamian przyjdziesz jutro na mecz-oznajmił, szczerząc się.

-Ale po co?-jęknęłam.

-Ponieważ twój chłopak będzie grał-zaśmiał się.

-Okay chodź ty MÓJ chłopaku-odparłam, starając się ukryć rozbawienie.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dziękuje za wszyskie gwiazdki i komentarze 😻

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top