29
Kilka godzin temu wróciliśmy z Francji. Siedziałam w swoim pokoju, starając się nie zasnąć, bo Rose miała za chwilę przyjść. Przymknęłam oczy, gdy w domu rozległ się dźwięk dzwonka. Podniosłam się z łóżka, powoli kierując się do wyjścia z pokoju.
-Cześć. My przyszliśmy do Sam-usłyszałam głos dziewczyny.
Zaraz, zaraz... jakie kurwa my?!
-Nie mówiła, że ktoś ma przyjść oprócz ciebie-stwierdził chłopak.
Oczywiście Aron nie pozwala mi otwierać drzwi, ani nic z tych rzeczy.
-No bo to miała być niespodzianka-jęknęła Rose.
-Aron nic się nie stało-zaśmiałam się.
Chłopak odwrócił się do mnie, posyłając mi zirytowane spojrzenie, ale nic nie mówiąc odsunął się, przepuszczając ich.
Do środka weszła Rose, a za nią James, Alec, Charlie, Ethan i Rush.
Wszyscy wyszczerzyli się do mnie i po chwili na moich ustach także pojawił się szeroki uśmiech.
-Chodźcie-powiedziałam, kierując się do salonu.
Wszyscy posłusznie poszli za mną, oprócz Arona, ponieważ już wcześniej mi mówił, że nie lubi moich nowych znajomych, więc poszedł do swojego pokoju.
Wszyscy rozsiedli się wygodnie, wpatrując się we mnie z wyczekiwaniem.
-No co?-zapytałam, śmiejąc się.
-Gdzie byłaś? Czemu nam nie powiedziałaś, że jedziesz? Po co w ogóle gdzieś pojechałaś? Czemu już wróciłaś? Jak było?-zaczęli zasypywać mnie pytaniami.
-Jeśli już chcecie się czegoś dowiedzieć to może po kolei-zaproponowałam.
-Ja pierwszy-oznajmił Ethan.-Gdzie byłaś?
-We Francji. Ale to powinieneś wiedzieć, mogłeś zapytać Rose.
-To ty wiedziałaś?-zapytał, na co ona odpowiedziała szerokim uśmiechem.
-Tak w ogóle to co to za chłopak, który nas wpuścił?-tym razem pytanie zadał Charlie.
-To Aron, mój... przyjaciel-odpowiedziałam z lekkim wahaniem.
-To on wtedy zabrał ci telefon?-zapytał Alec.
-Tak, nie był wtedy w najlepszym humorze-odparłam.-A teraz wy opowiadajcie co takiego ciekawego robiliście-zaśmiałam się.
Chłopaki od razu zaczęli z najmniejszymi szczegółami opowiadać mi co robili przez ostatnie dwa dni. Jeśli mam być szczera to niektórych szczegółów wolałabym nie znać.
-A James co robił, bo z tego co słyszę, nie brał udziału w tym wszystkim-zapytałam.
-Mniej więcej to co teraz-stwierdzili.
Popatrzyłam w kierunku chłopaka, który aktualnie siedział, obejmując moją przyjaciółkę.
-James-zawołał go Rush.
-Tak?-chłopak wyraźnie myślami był gdzieś indziej.
-Sama widzisz-zaśmiał się.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, oprócz James'a, który nie wiedział o co nam chodzi.
-Więc kto wpadł na ten genialny pomysł, żeby mnie tu odwiedzić-zapytałam.
-Myślałem, że się domyślisz-fuknął, Alec z urazą.
-Na prawdę nie wiesz jakie to słodkie, że wszyscy przyszliście tu razem-oświadczyłam.
-Tiffany go zabije jak się dowie, że tu był-zaśmiał się Rush.
-Czemu?-zapytałam.
-Dziewczyno wiesz jaka ona jest o ciebie zazdrosna?!-oznajmił chłopak.
-O mnie-powtórzyłam zdziwiona.
-Nie wiem czy wiesz ale ten pan-mówiąc to wskazał Alec'a.-Jest kapitanem drużyny a do tego prawie wszystkie dziewczyny twierdzą że to najprzystojniejszym chłopakiem w szkole.
-Ale co to ma wspólnego ze mną?
-Widziała nas razem i to jej wystarczy, do tego siedziałaś mi na kolanach-powiedział Alec.
-Sam mnie pociągnąłeś-próbowałam się bronić.
-Wiesz nie stawiałaś oporu-odparł, szczerząc się.
-Zmieńmy temat-mruknęłam, ziewając.
-Ktoś tu jest zmęczony-bardziej stwierdził niż zapytał Alec.
-Trochę-odpowiedziałam, uśmiechając się.
-W takim razie nie będziemy ci przeszkadzać, musisz się wyspać bo zaplanowaliśmy ci cały jutrzejszy dzień-oznajmił.
-Wiesz jeśli chodzi o spanie to możemy pomóc-zaproponował Rush.-Za co?!-wrzasnął, gdy Alec uderzył do w głowę.
Chłopak wzruszył ramionami, nie odpowiadając.
Po chwili Ethan, Rush i Charlie wyszli pozostała trójka, jeszcze została, ponieważ Rose musiała koniecznie skorzystać z toalety.
-A ty czemu nie poszedłeś z nimi?-zapytałam Alec'a.
-Ponieważ James mieszka obok mnie, dlatego razem z Rose jadą ze mną-odparł.
-Zostaje u ciebie na noc?-pytanie skierowałam do chłopaka, który stał niedaleko, opierając się o ścianę.
-Kto?-odparł zdezorientowany.
-Rose-zaśmiałam się.
-I co z nią?-dalej nie wiedział o co chodzi.
-James może zdradzisz nam o czym cały czas myślisz-powiedziałam.
-Wolisz nie wiedzieć-odpowiedział, uśmiechając się lekko.
Po chwili Rose przyszła i razem z James'em wyszli. Alec odprowadził ich wzrokiem, po czym przeniósł go na mnie.
-Chciałem cię zapytać, czy poszłabyś ze mną jutro do kina?-zapytał z nadzieją w oczach.
-Czemu nie-odpowiedziałam, co wywołało u niego szeroki uśmiech.
-Zabiorę cię od razu po szkole-oznajmił, podchodząc do mnie.
Pocałował mnie delikatnie w czoło, po czym wyszedł. Stałam jeszcze chwilę w miejscu zastanawiając się, czy to na pewno był dobry pomysł. Lubie Alec'a ale nic poza tym. Nasze wyjście, traktuje jak przyjacielskie spotkanie i mam nadzieje, że chłopak nie myśli inaczej.
Odwróciłam się na pięcie, kierując się do kuchni. Byłam zmęczona ale jednak nie chciało mi się spać, dlatego wzięłam paczkę czipsów oraz żelek i poszłam z nimi do pokoju. Weszłam po schodach na górę, odruchowo patrząc w stronę pokoju Arona. Drzwi, które zwykle były otwarte, były zamknięte. Weszłam do swojego pokoju i zobaczyłam, że na łóżku leży kartka. "Musiałem gdzieś pojechać, idź spać. Jakby coś się działo, dzwoń".
A więc... jestem sama... Nie żeby to było coś strasznego. Przez dłuższy czas mieszkałam sama
i nie przeszkadzało mi to. Ale przyzwyczaiłam się do myśli, że w pokoju obok ktoś jest, dlatego teraz dziwnie się czuję.
Usiadłam na łóżku, biorąc z biurka laptopa. Położyłam go na kolanach, wsłuchując się w tą przerażającą ciszę, która panowała w domu.
Włączyłam jakiś film i zaczęłam go oglądać, jedząc przyniesione wcześniej rzeczy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuje za wszystko, za komentarze, gwiazdki i wyświetlenia 😻
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top