19
- Właściwie to gdzie jedziemy? - zapytałam, gdy weszliśmy do domu.
- Francja, dokładniej Paryż, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu - odparł.
- Nie, może być Francja, chociaż raczej nawet gdybym się nie zgodziła to nie zmieniłoby to niczego - odpowiedziałam w odpowiedzi otrzymując mały uśmieszek, który był tylko potwierdzeniem tego co powiedziałam. - A jedziemy tam z jakiegoś konkretnego powodu?
- Słyszałem ostatnio, że twój ojciec miał się tam zatrzymać przez jakiś czas, więc stwierdziłem, że pewnie chciałabyś go zobaczyć - mruknął, wzruszając ramionami.
- Naprawdę? - zapytałam z niedowierzaniem.
- A czemu miałbym kłamać? - odparł wyraźnie zdziwiony.
W odpowiedzi uśmiechnęłam się szeroko, po czym podeszłam do niego żeby go przytulić. Aron zamarł na chwilę, jednak po chwili także mnie przytulił, mrucząc przy tym coś o przestrzeni osobistej.
Westchnęłam opierając się o niego głową. Naprawdę bardzo się cieszyłam, że będę mogła zobaczyć się z ojcem. Przez jego dosyć specyficzną pracę naprawdę rzadko bywał w domu, choć i tak przyjeżdżał kiedy tylko mógł. Do tej pory jego rekordem było osiem razy w tym najdłużej trwało to dwa tygodnie.
- A teraz idź się spakować - powiedział, odsuwając się ode mnie powoli.
Nie protestując ruszyłam do swojego pokoju i wyciągnęłam z pod łóżka walizkę. Usiadłam przed nią, sprawdzając pogodę we Francji, która na moje szczęście w ostatnich tygodniach nie spadała poniżej dwudziestu stopni. Wybieranie ubrań przerwał mi telefon, wydając z siebie cichy dźwięk. Wzięłam urządzenie do ręki i odczytałam otrzymaną wiadomość.
Od Nath:
Aron powiedział mi co się stało, przepraszam, że ostatnio nie pisałem. Wszystko w dobrze?
Do Nath:
Spokojnie dam radę chwilę bez ciebie przeżyć x
Od Nath:
Właśnie poczułem się niepotrzebny, dzięki
Do Nath:
Taka prawda. Przecież nic mi się nie stanie, a poza tym Aron jest ze mną
Od Nath:
Właśnie, zapomniałbym zapytać! Jest już lepiej niż wcześniej czy dalej chcecie się pozabijać?
Do Nath:
Nie jest najgorzej
Od Nath:
Czy ja o czymś nie wiem?
Do Nath:
?
Od Nath:
Wiesz... nie przewidziałem twoich dzieci w harmonogramie przez kilka najbliższych lat, więc mam nadzieje, że mi tego nie zepsujecie
Do Nath:
Weź ty sobie znajdź dziewczynę
Od Nath:
Szukam, może mi kogoś polecisz?
Do Nath:
Ne wiem czy nie lubię już kogoś aż tak...
Od Nath:
Ha-ha
Do Nath:
Wiem, że mnie kochasz x
Od Nath:
Nie wiem kto naopowiadał ci takich kłamstw
Zaśmiałam się, odkładając telefon.
Szybko dopakowałam kilka ostatnich rzeczy, które powinny mi się przydać. Gdy skończyłam, opadłam na łóżko, przyglądnęłam się małemu bałaganowi, który powstał w czasie pakowania. Po krótkim zastanowieniu stwierdziłam, że zajmę się nim kiedy wrócę.
- Skończyłaś? - zapytał Aron, wchodząc do środka.
- Tak - westchnęłam, podnosząc się.
Chłopak zabrał moją walizkę i skierował się do wyjścia z domu, a ja powoli ruszyłam za nim, starając się ukryć podekscytowanie. Po chwili jechaliśmy już na lotnisko, oddalone o niecałą godzinę drogi. Aron ze skupieniem prowadził samochód, a ja starałam się znaleźć sobie jakieś zajęcie.
Zaczęłam przełączać stacje w radiu, szukając czegoś ciekawego. Po dziesięciu zmianach musiałam przestać, bo Aron zagroził, że je wyłączy, jeśli w końcu się nie zdecyduję. Przez chwilę wpatrywałam się w widok za oknem, co znudziło mnie prawie tak szybko jak zaczęłam to robić. Westchnęłam cicho wyciągając telefon i przeglądnęłam wiadomości, po czym postanowiłam napisać do Clary.
Do Clary:
Hej, żyjesz jeszcze ?
Od Clary:
O widzę, że ktoś tu sobie przypomniał, że ma przyjaciółkę...
Do Clary:
Nie przesadzaj, chyba nie jesteś zła?
Od Clary:
Może jestem?
Do Clary:
W takim razie po co ci pytajnik?
Od Clary:
Nie jestem jeszcze pewna
Do Clary:
Dobrze więc przepraszam
Od Clary:
No, trochę lepiej. Co do twojego pytania to tak, żyję. Jak w nowej szkole?
Na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech, na wspomnienia wszystkiego co wydarzyło się w nowej szkole. Opisałam jej wszystko dokładnie, starając się nie opuszczać żadnych szczegółów.
Od Clary:
Woah! Ktoś przestał być aspołeczny!
Do Clary:
Przesadzasz, teraz opowiadaj co się u was działo jak mnie nie było
Od Clary:
Bez ciebie zaczęło robić się nudno... Wszyscy gadają tylko o tobie i już słyszałam tyle wersji tego co zrobiłaś nauczycielce, że zaczęłam się cieszyć, że wiem co się naprawdę stało...
A teraz możesz mi jeszcze zdradzić co takiego się stało, że postanowiłaś do mnie napisać
Do Clary:
Jadę na lotnisko i trochę mi się nudzi. Uprzedzając twoje pytanie lecę do Paryża na kilka dni
Od Clary:
A Aron też jedzie?
Do Clary:
Mhm
Od Clary:
No bo wiesz Paryż to takie romantyczne miejsce...
Do Clary:
Idź się lecz...
Od Clary:
Zobaczymy, że mam racje, a ja wtedy powiem A NIE MÓWIŁAM !?!
Do Clary:
Dobra wystarczy tego. Pozdrów wszystkich, jak wrócę to obiecuję, że was odwiedzę x
Od Clary:
Okay, a ty pozdrów Arona i bądźcie tam grzeczni xx
- Clary kazała cię pozdrowić - powiedziałam do chłopaka.
- Dziękuje. Chyba... - mruknął w odpowiedzi, patrząc na mnie przez chwile, po czym znowu skupił się na drodze.
- Daleko jeszcze? - jęknęłam.
- Nie, już prawie jesteśmy - oznajmił.
Po jakichś pięciu minutach byliśmy miejscu. Wysiedliśmy z samochodu a Aron wziął nasze bagaże. Weszliśmy do budynku, który był pełen ludzi z walizkami czy torbami podróżnymi i skierowaliśmy się do recepcji.
Aron porozmawiał ze starszym mężczyzną, stojącym za biurkiem, po czym ruszył powoli w stronę jednej z sali odpraw, która była jak zwykle przepełniona.
- Musimy chwilę zaczekać, mamy jeszcze jakieś dwadzieścia minut - oznajmił chłopak.
- Mhm - mruknęłam, siadając na jednym z plastikowych krzesełek.
Mój spokój nie trwał długo, ponieważ został przerwany przez telefon, który zaczął wibrować.
Od Rose:
Myślałam, że będzie milszy...
Do Rose:
Przecież ci mówiłam
Od Rose:
No ale nie myślałam, że aż tak
Do Rose:
Wiesz nie jest aż taki zły, po prostu trzeba się do tego przyzwyczaić
- Dzięki - parsknął chłopak siedzący obok mnie.
- Co?! Eyy... nie czyta się czyichś wiadomości - fuknęłam, gromiąc go spojrzeniem.
- Przecież to nie cudze tylko twoje - powiedział wciąż się śmiejąc.
Do Rose:
Cofam to, to po prostu głupek, który nie potrafi uszanować niczyjej prywatności
Zdążyłam wysłać wiadomość, gdy chłopak wyrwał mi telefon.
- Co ty robisz?! - wrzasnęłam i zakryłam sobie usta, uświadamiając sobie, że przecież nie jesteśmy tu sami. - Oddawaj - powiedziałam nieco ciszej.
Ale on nawet mnie nie słuchał, ze skupieniem wypisując coś w moim telefonie. Próbowałam mu zabrać moją własność, niestety bezskutecznie.
- Aron - fuknęłam, wbijając mu łokieć pod żebra.
Chłopak zaśmiał się, oddając mi telefon. Od razu włączyłam rozmowę z Rose i zaczęłam tak jak się spodziewałam zobaczyłam kilka nowych wiadomości.
Do Rose:
Ale on tak w ogóle jest strasznie przystojny, prawda?
Do Rose:
I żebyś widziała jego brzuch!
- I co? - zapytał, opierając mi głowę na ramieniu, żeby przyglądać się mojej reakcji.
- Jesteś skończonym idiotą - prychnęłam, zakładając ręce na piersi.
- Nie złość się, przecież napisałem samą prawdę - oznajmił. - I chociaż ta rozmowa zaczynała robić się ciekawa to musimy iść na samolot.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top