15

- No słucham - wyszczerzył się.

- Ale co ja mam ci konkretnie opowiedzieć? - zapytałam, unosząc brwi.

- No nie wiem, może zacznijmy od niego - zaproponował. - Podoba ci się?

- Co? - zaśmiałam się ze zdenerwowaniem, a on popatrzył na mnie kpiąco. - Może trochę, ale to nie ma znaczenia - burknęłam w końcu.

- Oj mała, ty nawet nie widziałaś jak on na ciebie patrzył - powiedział, a ja popatrzyłam na niego jak na idiotę.

Nie zwracałam uwagi na to jak Aron na mnie patrzył, bo robił to praktycznie przez cały czas, co na początku było denerwujące, ale zaczynałam się do tego przyzwyczajać. 

Wpatrywałam się przez chwilę w chłopaka nie do końca wiedząc o co mu chodziło.

- Normalnie? - stwierdziłam.

- Dziewczyno myślałem, że on mnie zabije kiedy mnie przytuliłaś. Nie widziałaś jaki był zazdrosny? Myślisz, że czemu tak od razu sobie pojechał - prychnął, przewracając przy tym oczami, jakby była to najoczywistsza rzecz na świcie.

- Logan nie próbuj się bawić w swatkę - westchnęłam, wtulając się w niego bardziej.

- No dalej, opowiadaj mała - rozkazał, przyglądając mi się ze skupieniem.

Fuknęłam cicho, ale w końcu opowiedziałam mu dokładnie wszystko, co działo się między mną a Aronem od pierwszego dnia, a on przez cały czas uważnie się przysłuchiwał.

- ...i to byłoby chyba na tyle - zakończyłam, po jakimś czasie, czując, że zrobiło mi się już sucho w ustach.

- Teraz jestem już pewny, że mu na tobie zależy - oznajmił.

- Przesadzasz jak zwykle - mruknęłam.

- Jesteś dziewczyną, nie zrozumiesz tego - westchnął głośno, przewracając przy tym oczami.

- Nie rozmawiajmy już o tym, wybierz jakiś film i siedź cicho - poleciłam mu.

Po chwili oglądaliśmy jakiś film, który Logan chciał koniecznie obejrzeć. Kiedy wreszcie usadowił się wygodnie, wtuliłam się w niego ostrożnie, przykrywając nas kocem.

- Budzą się wspomnienia - stwierdził, patrząc na mnie z uśmiechem.

- Tak - zaśmiałam się.

W czasie gdy oglądaliśmy film, przyszło jedzenie zamówione przez Arona. Miałam nadzieję, że chłopak nie obrazi się za to, że zjedliśmy bez niego. Kiedy film się skończył, odprowadziłam Logana do samochodu. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym chłopak odjechał obiecując, że zadzwoni niedługo.

Patrzyłam jak jego samochodu znika na końcu ulicy, po czym weszłam do domu i skierowałam się do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi, rzucając się na łóżko. Kiedy już prawie zasnęłam usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości, która skutecznie mnie rozbudziła.

Od Nath:
Jak tam stęskniłaś się? Mogę zadzwonić.

Do Nath:
Oczywiście x

- No cześć kocie - usłyszałam jego radosny głos, od razu gdy odebrałam.

- Hej Nathan - mruknęłam, odwracając się na plecy, a wzrok skupiłam na suficie.

- Opowiadaj - polecił mi.

- Ale o czym mam ci zapowiadać? - zapytałam, ze zdziwieniem.

- Mała znam cię wystarczająco długo, więc nie musisz udawać. No już mów co się stało - odparł.

- Um... tak jakby Logan przyjechał - wydukałam niepewnie.

Wiedziałam, że chłopak się zdenerwuje. Nigdy za bardzo nie przepadał za Loganem. Po tym jak chłopak wyjechał było mi dość ciężko i często żaliłam się Nathanowi, który przez to stracił resztki sympatii do Logana. Dlatego bałam się jego reakcji na przyjazd chłopaka, jednak nie chciałam go okłamywać.

- Naprawdę? To po prostu świetnie - powiedział głosem, który wręcz ociekał sarkazmem.

- Nie musisz się aż tak cieszyć - burknęłam.

- Wiesz, że nie lubię tego... - westchnął.

- Nie kończ - mruknęłam cicho.

Nie chciałam słuchać jego kazań. Na pewno twierdziłby, że wszystko skończy się tak jak ostatnio, a przecież my tylko się spotkaliśmy, jako dwójka przyjaciół. Spędziliśmy miło czas, może wyjdziemy gdzieś kiedyś razem, ale nie było niczego poza tym.

- Martwię się o ciebie Sam - powiedział, po chwili milczenia.

- Będzie dobrze, przecież jest tu Aron nic mi nie będzie - oznajmiłam, uśmiechając się przy tym lekko, chociaż wiedziałam, że nie mógł tego zobaczyć.

- Wiem, ale ostatnio nawet on jakoś dziwnie się zachowuje. Może wiesz co się stało? - zapytał.

- Niczego nie zauważyłam - odpowiedziałam, marszcząc brwi.

- Nathan, ile mamy na ciebie czekać? - usłyszałam przytłumiony głos po drugiej stronie, po czym ktoś trzasnął drzwiami.

- Musze iść mała. Trzymaj się - westchnął.

- Uważaj na sobie - odparłam, rozłączając się.

Odłożyłam telefon, dalej wpatrując się w sufit. Westchnęłam cicho i przesunęłam rękami po twarzy. Powoli podniosłam się z łóżka i podeszłam do okna. Usiadłam na szerokim parapecie, opierając głowę o chłodną szybę. Jęknęłam w duchu widząc, że na zewnątrz pada gęsty deszcz.

Przez chwilę wpatrywałam się w rozmazany widok, aż zauważyłam, że przed domem stał jakiś samochód, a obok niego ktoś siedział. Niestety nie mogłam stwierdzić kto to, ponieważ deszcz skutecznie to uniemożliwiał. Powoli zeszłam na dół, a następnie podeszłam do okna w salonie, przez które powinnam mieć lepszy widok. Zmrużyłam oczy próbują zobaczyć coś przez gęsty.

Po krótkiej obserwacji osoby, siedzącej przed domem doszłam do wniosku, że musiał to być chłopak. Miał na sobie czarne spodnie, niebieską bluzę z kapturem, naciągniętym na głowę i czarną skórzaną kurtkę. Po krótkim zastanowieniu się kto z moich znajomych mógłby teraz przyjechać i byłby na tyle głupi żeby siedzieć na zewnątrz w taką pogodę prychnęłam cicho, przekonana, że to był Aron.

Otworzyłam drzwi, podchodząc do chłopaka. Był tak zamyślony, że nawet mnie nie zauważył.

- Nie zauważyłeś, że pada deszcz idioto?! - wrzasnęłam, zwracając na siebie jego uwagę.

Aron podniósł głowę, skupiając na mnie spojrzenie. Wyglądał na zmęczonego.

- Jakoś mi to nie przeszkadza - stwierdził obojętnym tonem.

Prychnęłam cicho, po czym usiadłam obok niego. Chłopak chwilę przyglądał mi się uważnie, ale nie skomentował tego. I tak byłam już cała mokra, więc nie zrobiłoby mi to większej różnicy, jeśli wróciłabym do domu. Jednak z każdą mijającą minutą robiło mi się coraz zimniej, przez co zadrżałam mimowolnie.

- Idź do domu bo się przeziębisz - westchnął, wyraźnie to zauważając.

- Nigdzie nie idę - odparłam buntowniczo.

Chłopak przez chwilę przyglądał mi się spod mokrych włosów, które wpadały mu do oczu, po czym zdjął kurtkę i założył ją na moje ramiona. Sam został jedynie w ciemnoszarej bluzie, która nie wyglądała na najcieplejszą.

Wsunęłam ręce w rękawy kurtki, dzięki czemu od razu zrobiło mi się trochę cieplej.

- Czemu tu siedzisz? Przecież widzę, że ci zimno - mruknął cicho, wciąż przyglądając mi się.

- Nie pójdę bez ciebie, a z tego co widzę to na razie nigdzie się nie wybierasz - oświadczyłam.

Z zadowoleniem zauważyłam, że lekko zadrżały mu kąciki ust, kiedy powstrzymywał uśmiech. Po chwili wstał, wzdychając przy tym głośno i wyciągnął do mnie rękę. 

- Już myślałam, że cię tam zostawię - zaśmiałam się, kiedy weszliśmy do środka. 

- Dziękuje? - odparł także się śmiejąc.

- Teraz przepraszam, ale jak najszybciej muszę wziąć gorący prysznic -oświadczyłam, drżąc przy tym.

-Mam to traktować jako zaproszenie?- zapytał z szerokim uśmiechem. - No wiesz, w końcu razem zużylibyśmy mniej wody - dodał, widząc moje rozbawione spojrzenie.

- Jesteś niemożliwy - parsknęłam cicho, po czym odwróciłam się na widok jego rozczarowanej miny.

Dotarłam do pokoju zostawiając po sobie wszędzie mokre śladu. Zdjęłam kurtkę Arona i rzuciłam ją na łóżko. Następnie pozbyłam się reszty przemoczonych ubrań i weszłam pod prysznic od razu włączając ciepłą wodę. Poczułam rozchodzące się po moim ciele przyjemne ciepło, przez co uśmiechnęłam się z zadowolenia.

Po dziesięciu minutach zeszłam na dół w czarnych leginsach i dużej, czarnej bluzie, którą dostałam od Nath'a. Kiedyś powiedziałam mu, że chciałabym mieć jakąś jego bluzę, a kilka dni później dostałam właśnie tą. Była trochę za duża, przez co musiałam podwijać rękawy ale nie przeszkadzało mi to. Lubiłam w niej chodzić, dlatego że była naprawdę bardzo ciepła.

Weszłam do pomieszczenia gdzie był już Aron. Chłopak popatrzył na mnie, jednak kiedy tylko zobaczył bluzę odwrócił wzrok, prychając pod nosem.

-To jego bluza?-warknął.

-Nie, moja. Nie widać?-odpowiedziałam.- Dostałam ją od Nath'a nie od Logana, jeśli robi ci to jakąś różnicę

- Robi - prychnął cicho, ale chyba nie chciał żebym to usłyszała.

- Gdzie byłeś? - zapytałam.

- Nieważne - mruknął, ale już milej niż wcześniej.

- Mam nadzieję, że chociaż kupiłeś mi moje ulubione ciastka -oznajmiłam, patrząc na niego z nadzieją.

- Są w tamtej półce - odparł.

Wyjęłam kilka dla siebie i Arona. Następnie podgrzałam mleko, które wlałam do szklanek. Podałam jedną chłopakowi, który w odpowiedzi posłał mi jeden ze swoich piękniejszych uśmiechów.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top