14
- Ale wiesz, że on jest kapitanem drużyny? - zapytała po raz kolejny Rose.
- Tak wiem, ale to naprawdę niczego nie zmienia - westchnęłam.
- Dwóch niesamowicie przystojnych chłopaków wyraźnie chce żeby coś zaczęło się dziać między wami, a ty po prostu nie chcesz związku - powiedziała z niedowierzaniem.
- Ty też nie masz chłopaka - odparowałam, na co dziewczyna prychnęła cicho.
- Ale mam crusha więc to jest zupełnie inna sytuacja - stwierdziła i wyraźnie była przekonana, że jest to wystarczający argument. - A teraz poczekamy tu chwilę, aż przyjdzie, chcę mu się w końcu lepiej przyjrzeć.
Westchnęłam i usiadłam razem z nią na murku obok szkoły. Rozmawiałyśmy przez chwilę, aż ktoś zakaszlał za nami cicho.
Odwróciłyśmy się i zobaczyłyśmy Arona, który stał niedaleko nas. Pożegnałam się z Rose, która uważnie przyglądała się chłopakowi, po czym poszłam z nim do samochodu, który stał niedaleko
- I jak się bawiłeś na zakupach? - zapytałam, starając się przy tym nie roześmiać.
- Nawet mi o tym nie przypominaj - prychnął cicho. - Robiłem je pierwszy i ostatni raz - dodał, otwierając mi drzwi.
Po chwili zajął miejsce za kierownicą i ruszyliśmy w drogę powrotną. Kiedy byliśmy już na miejscu wysiadłam z samochodu, nie czekając aż Aron otworzy mi drzwi, co spotkało się z jego niezadowoleniem. Otworzyłam drzwi do domu i weszłam do środka, czując się niezwykle zmęczona całym dzisiejszym dniem.
Z cichym jękiem opadłam na sofę w salonie. Ułożyłam ostrożnie nogi na stoliku, czując delikatny ból w obolałej kostce, po prawie całym dniu chodzenia.
Usłyszałam cichy trzask zamykanych drzwi, po czym Aron wszedł do salonu, przyglądając mi się uważnie.
- Jak noga? - zapytał, opierając się barkiem o ścianę.
- Trochę boli, ale nie jest źle - stwierdziłam zgodnie z prawdą, jednak chłopak nie wydawał się usatysfakcjonowany moją odpowiedzią.
- Wiesz, że jeśli nie przestanie cię boleć to zabiorę cie do lekarza - oznajmił.
- To nie będzie konieczne, a teraz możesz zrobić obiad z tego co kupiłeś - zaproponowałam, starając się odwrócić tym jego uwagę od mojej kostki.
- Nie potrafię gotować - powiedział natychmiast.
- W takim razie może nauczysz się przy okazji czegoś nowego - stwierdziłam z posyłając mu zadowolony uśmiech, jednak Aron nie wyglądał na zadowolonego z tego pomysłu. - Ostatecznie zawsze możesz coś zamówić.
- Dobrze - prychnął cicho, opuszczając pomieszczenie.
Chwilę po tym mój telefon przypomniał o swoim istnieniu wydając dźwięk świadczący o nowej wiadomości. Byłam przekonana, że była ona od Nathana, który przez cały dzień nie dawał żadnego znaku życia.
Od Nath:
No mam nadzieję, że dzisiaj byłaś w szkole
Do Nath:
Oczywiście, nie mogłoby być inaczej
Od Nath:
Nawet nie wiesz jak się cieszę
- Z kim piszesz - rzucił Aron, który nagle znalazł się w pomieszczeniu.
Wyćwiczony ton głosu nie zdradzał zbytniego zainteresowania, ale w jego oczy dało się zobaczyć ciekawością, której nie udało mu się już tak dobrze ukryć.
- Spokojnie nikt do ciebie - prychnęłam.
Od Nath:
A teraz co robisz jeśli wolno zapytać
Do Nath:
Nic nowego, denerwuje Arona. Bardzo przyjemne zajęcie
Od Nath:
Widzę, że jak zawsze miła x
Uśmiechając się, odkładając telefon na stolik przede mną. Popatrzyłam na chłopaka, który uważnie mi się przyglądał w tym czasie. Uniosłam brwi w pytającym geście, ale w odpowiedzi otrzymałam lekkie wzruszenie ramionami.
Nagle urządzenie leżące obok mnie zaczęło wibrować. Zdziwiłam się trochę widząc nieznany numer, jednak postanowiłam odebrać.
- Tak? - mruknęłam.
- Myślałem, że będziesz się bardziej cieszyć - zaśmiał się chłopak po drugiej stronie
- Logan? - zapytałam z niedowierzaniem.
- Nie Harry Styles - odparł z rozbawieniem.
- No w końcu dzwonisz. Już zaczynałam myśleć, że nie żyjesz - westchnęłam.
- Spokojnie, właśnie stoję przed twoimi drzwiami i jestem bardzo żywy - oznajmił radośnie.
Rozłączyłam się szybko, a następnie z uśmiechem ruszyłam w stronę drzwi. Otworzyłam je i rzuciłam się w ramiona roześmianego chłopaka.
Wyglądał dokładnie jak przed swoim wyjazdem. Brązowe włosy zaczesane do tyłu i roześmiane niebieskie oczy.
Wtuliłam się w niego, wdychając znajomy zapach przez, który w mojej głowie pojawiało się wiele przyjemnych wspomnień.
- No to przywitanie od razu bardziej mi się podoba - wyszeptał mi do ucha, zacieśniając uścisk.
- Kto przyszedł i czemu sama otworzyłaś drzwi? - dobiegł nas głos zza moich pleców.
Aron stał w za nami, niedbale opierając się o ścianę domu. Udawał niewzruszonego tą sytuacją, ale widziałam, że zaczynał robić się zły.
- Aron to Logan mój były chłopak, Logan to jest Aron mój... przyjaciel - powiedziałam, patrząc na chłopaka niepewnie.
Aron zmierzył go niezadowolonym spojrzeniem, a następnie popatrzył na mnie. Jego spojrzenie od razu złagodniało i przez chwilę wydawało mi się, że wyglądał jakby było mu przykro.
- Przepraszam jeśli wam przeszkodziłem - mruknął Logan, drapiąc się po karku.
- Nie akurat miałem wyjść na chwilę, bawcie się dobrze - warknął Aron.
Nie mówiąc nic więcej wyszedł, po czym wsiadł do samochodu i odjechał.
- To twój chłopak? - zapytał Logan, po chwili milczenia.
- Nie, przecież powiedziałam, że to przyjaciel - odpowiedziałam ze zdziwieniem.
- Wiesz, przyjaciel raczej nie byłby taki zazdrosny - stwierdził, wchodząc do domu.
Pokręciłam z rozbawieniem głową, jeszcze raz patrząc w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą stał samochód Arona. Nie byłam pewna, czy Logan miał racje, jednak jaki mógłby być inny powód takiego zachowania ze strony Arona.
- Idziesz czy czekasz aż wróci? - dobiegł mnie jego śmiech z wnętrza domu.
Przewróciłam oczami i weszłam do środka, zamykając drzwi za sobą.
W salonie zobaczyłam Logana, który zdążył już ułożyć się wygodnie na sofie. Przed oczami pojawiło mi się wiele podobnych obrazów. Niecałe pół roku temu taki widok czekał na mnie niemal każdego dnia. Najpierw przychodził tu jako mój przyjaciel a później jako chłopak. Bardzo zżyliśmy się ze sobą, a ja nie potrafiłam wyobrazić sobie dnia bez zobaczenia go. Dlatego byłam załamana gdy powiedział mi o swoim wyjeździe. Mieliśmy codziennie ze sobą rozmawiać, ale po dwóch miesiącach kontakt się urwał. Było mi bardzo przykro z tego powodu, jednak na całe szczęście miałam ze sobą Clary, która okazała się być wspaniałą przyjaciółką. Dlatego tak bardzo mnie zdziwiło gdy do mnie zadzwonił, a fakt, że był przed moim domem jeszcze bardziej.
- Sam słyszysz co do ciebie mówię - Logan zaczął machać mi ręką przed twarzą.
- Zamyśliłam się, ale teraz opowiadaj co u ciebie - powiedziałam, siadając obok chłopaka.
- Na początku przepraszam, że nie dzwoniłem ale kiedy moja była dziewczyna zobaczyła twój numer i to ile razy do ciebie dzwoniłem wyrzuciła mi telefon. To była jakaś psychopatka, zerwałem z nią zaraz po tym - zaśmiał się.
- Tylko nie mów mi, że to ta sama z którą kazałam ci się umówić - powiedziałam z niedowierzaniem. - A oprócz tego? Na pewno ominęło mnie coś więcej w końcu nie widziałam cię całe pół roku.
- Chodziłem do szkoły, grałem w nogę w tym klubie, o którym ci tyle opowiadałem, wychodziłem z kumplami. To co zawsze tylko bez ciebie - mruknął patrząc na mnie.
- Nic się nie zmieniłeś - stwierdziłam, nie mogąc powstrzymać szerokiego uśmiechu.
- No chodź tu - powiedział i przyciągnął mnie na kolana.
Zaśmiałam się, wtulając się w niego. Poczułam się prawie jak w te wieczory, które spędzaliśmy razem, oglądając jakieś głupie seriale. Westchnęłam cicho zdając sobie sprawę, że w jakimś stopniu mi tego brakuje.
- Tylko nie rób sobie nadziei - oznajmiłam.
- Dlaczego musisz wszystko psuć - burknął. - Więc teraz zaczynamy rozmowę o tym co działo się u ciebie i czuję, że będzie o wiele ciekawsza, zwłaszcza kiedy zejdziemy na temat twojego przyjaciela.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top