Rozdział 19

P. O. V. Niemcy

Lata mijały, a każdy z nas był coraz starszy. Udało mi się skończyć studia oraz zacząłem pracować w swoim zawodzie. Cieszyłem się z tego bardzo. Sprzedałem swój dom i zamieszkałem razem ze swoją przyszywaną rodziną. Dzięki nim czułem się kompletny.

Pobiegłem na dół prawie potykając się o schody. Obudziłem się kilka minut po alarmie, a nie chciałem się spóźnić. Wbieglem do kuchni chcąc jak najszybciej zrobić śniadanie. Spojrzałem na swojego młodszego brata, który, bez koszulki, smarzyl jajka. Przyjrzałem się mu. Po tych latach wydoroślał, zaczął ćwiczyć, ale nie przesadnie.

- Dzień dobry- nawet nie zauważyłem jak się odwrócił w moją stronę.- Byłeś od dłuższego czasu zmęczony, więc nie chciałem Cię budzić i miałem zamiar zrobić ci śniadanie do łóżka- jego uśmiech mnie rozbroił. Już od dłuższego czasu nie patrze na niego jak na małego chłopca, chociaż wciąż nim jest- 16 lat jeszcze nie zrobiło z niego faceta.

- Dziękuję Ci braciszku- usiadłem przy blacie. Za każdym razem, gdy się zwracamy po swoim tytule rodzeństwa czuję się dziwnie. Mimo faktu, że nie jesteśmy powiązani więzami krwi to nie mogę go kochać bardziej niż chciałbym.

- Ależ nie ma za co- wrócił do dokończenia jajek. Ja, wykorzystując chwilę, zacząłem się ogarniać do pracy.

Po kilku minutach razem jedliśmy śniadanie. Gadaliśmy na różne tematy, zahaczyliśmy o jego szkołę, moją pracę i plany na popołudnie. Nasza rozmowa była całkiem wesoła, z czego byłem zadowolony. Od długiego czasu trzymaliśmy razem, nawet w momencie, gdy babunia poczuła się gorzej.

- A właśnie. Jak się czuje babunia?- zapytałem, gdy wkładałem kolejną porcje jedzenia.

- A bardzo dobrze. Teraz leży w swojej sypialni. Musi odpocząć, bo po tym wirusie na prawdę pogorszył się jej stan- usłyszałem smutek w jego głosie. Babcia przy nim zawsze była.

- A jak tam lekarz? Był wczoraj, ale nie zdążyłem się zapytać jak tam z jej zdrowiem pod kątem medycyny-

- Wraca do sił. Jeszcze kilka dni w łóżku i może wrócić do swoich codziennych czynności. Z tatą stwierdziliśmy, że śniadania możemy robić sobie sami, a babunia może ogarnąć obiad. Wiesz, że wstajemy wcześnie, a ona lubi sobie pospać- zasmialismy się.

Rozmawialiśmy tak przez cały czas. Jedyną przerwą był moment, gdy Poszliśmy się przebrać. Podwiozłem go pod szkołę, a potem sam pojechałem do pracy.

Kolejny raz kleiły się do mnie inne dziewczyny. Nie rozumiałem tego i za każdym razem im odmawiałem. Byłem wierny innej osobie, do której moje uczucia powinny być zakazane. No cóż, zakazany owoc smakuje najlepiej.

Zacząłem zwijać się do domu. Akurat kończyłem idealnie jak Polska. Postanowiłem pod niego podjechać. To co zastałem pod szkołą, sprawiło, że mnie krew zalała. Jacyś chłopcy znęcali się nad nim. Podbiegłem do nich i uderzyłem jednego z nich. Już po chwili bojka się skończyła, a oni uciekli w pośpiechu.

- Jak się czujesz? Wszystko okej?- przyjrzałem mu się. Jedynym uszczerbkiem lekko przecięta warga, ale nie było tego aż tak widać.

Wziąłem go od razu do samochodu i w nim go opatrzyłem. Kiedy syknął z bólu, pocałowałem jego czoło. Od tamtej chwili cały czas syczał, nawet gdy nic nie robiłem. Wracając potem do domu śmiałem się pod nosem. Widać, że coś jest na rzeczy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top