2. Tak To My.

Zszokowany człowiek którego nie znam zrobił przestraszoną mine przez mój krzyk. Gdy tylko się zorientowałam że to nie ma sensu żeby w cudzym domu nie spodziewać się jego właścicieli to zaczełam przepraszać.
-O przepraszam! Nie chciałam krzyknąć. - mówie a nieznajomy facet zaśmiał się po chwili.
-Nic się nie stało. - mówi nie znany facet.
-Pan Heelshire? - pyta się po chwili Bakugou.
-Nie. Ja tutaj tylko co tydzień przywożę zakupy. Jestem chłopcem znaczy mężczyzną, jestem mężczyzną od zakupów i jestem Malcolm. Wiedze że jest tu was obu. Pomożecie mi z zakupami? - pyta się Malcolm .
-Jasne. - odpowiadam i zaczynam ciągnąć bakugou za sobą do kochni.



Jesteście z Azji? - pyta się Malcolm gdy razem we trójkę rozpakowujemy zakupy.
-Tak a tak dokładniej z Japonii. - odpowiadam i się uśmiecham.
-O. Nie myślałem że Państwo Heelshire wezmą opiekunke z tak pięknych krajów co piękny kraj to jeszcze piękniejsze kobiety. Ale co się dziwić Państwo Heelshire szukają opiekunki do niego od roku. - mówi Malcolm a Bakugou robi zdziwioną mine.
-Dlaczego szukają opiekunki od roku? Najczęściej takie coś trwa 1 czy 2 miesiące. - pyta się Bakugou zrzucając na siebie uwage Malcolma.
-Brahams nie lubi być zajmywany ludźmi których nie lubi. Ale macie dodatkowe punkty bo jesteście azjatami. Czyli ładnymi ludźmi. - mówi Malcolm a ja z Bakugou zrobiliśmy mine w stylu "Na serio?".

Do kuchni wszedła jakaś starsza kobieta.

-Wy jesteście Katsuki i Ochaco? - pyta się starsza pani.
-Tak to my. - odpowiada ze znudzeniem Bakugou.
-No to chodź– gdzie wasze buty? - pyta się kobieta widząc że stopy mamy w samych skarpetach. Bakugou zrobił taką minę jakby właśnie sobie przpomniał coś.
-W naszym kraju do budynków zwykle chodzi się bez butów, przepraszamy.- przepraszam za nas a Bakugou tylko skina głową.
-Chodźcie weźmiemy je. -




-Jak to jest możliwe? Przecież pamiętam że zostawiliśmy je tutaj. - mówi Bakugou dokładnie sprawdzając czy przypadkiem się nie pomyslił w przeszukiwaniu przed pokoju.
-To prawda. - potwierdzam przytakując głową.
-To na pewno Brahams. On lubi robić psikusy. - mówi starsza kobieta bez uczuć w głosie jak i na twarzy.
-Ale macie inną parę butów prawda?- dodaje kobieta a ja i Bakugou zaczynamy otwierać walizki.





-Chodźcie. Musicie spotkać Brahams.- mówi starsza kobieta a my wchodzimy do pokoju żeby zobaczyć wielki odwrócony tyłem do nas fotel jak i starszego uśmiechniętego pana.
-Miło was poznać, jestem ojcem Brahamsa. - mówi starszy pan i całuje mnie w dłoń ja tylko się uśmiecham a Bakugou robi trochę minę jakby właśnie powąchał czekoladke z alkoholem.

-Dobrze no to oto nasz syn.....

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top