Rozdział 49

Lewicka zagryzła wargę, wpatrując się w Richarda, siedzącego obok niej. Brunet wrócił z kolejnych zawodów, na których nie poszło mu najlepiej. W dalszym ciągu poszukiwał swojej formy, co coraz bardziej go frustrowało. Daria nie wiedziała, co powiedzieć. Nie chciała go drażnić słowami, że w końcu forma wróci i znowu będzie dobrze skakał, bo skąd miałaby wiedzieć, czy w rzeczywistości tak się stanie? Wiedziała, że jej słowa pocieszenia na nic się zdadzą. Milczała, uśmiechając się krzywo, a Freitag siedział obok, trzymając na udach dłonie zaciśnięte w pięści. Ruda przełknęła mocno ślinę, sięgając po kubek z herbatą, po czym upiła łyk i z cichym westchnięciem odłożyła ją z powrotem na stolik.

— Położymy się? — zapytał chłopak, na co dziewczyna przytaknęła.
Ułożyła się wygodnie na kanapie, a Richard położył się przy niej. Obniżył się lekko, wtulając twarz w jej biust. Daria z czułością gładziła dłońmi jego włosy, przez co chłopak zaczął się rozluźniać. Mruknął z przyjemności, gdy zaczęła szmerać go po karku.

— Daria, bo tak w sumie już grudzień i zaraz będą święta, jakie ty masz plany na ten czas? — zapytał chłopak.

— Na święta chciałam jechać do Wrocławia.

— Nie ma szans, żebyś została tutaj? Będę miał kilka dni wolnego — mówił, przymykając oczy i wsłuchując się w bicie serca dziewczyny.

— Kinga z Patrycją też wyjeżdżają, czułabym się źle, siedząc sama w mieszkaniu.

— U mnie byś mieszkała. Spędziłabyś święta ze mną i moją rodziną.

— Richard, chciałabym zobaczyć się z Igą. — Westchnęła cicho Ruda. — To pewnie będzie jedyna okazja, żeby spotkać się z nią przed porodem, bo na Wielkanoc pewnie zostanę tutaj.

— Na kiedy ma termin?

— Maj — odparła dziewczyna z radością. — Już nie mogę się doczekać, aż ta mała kruszynka pojawi się na świecie. — Richard uniósł kąciki ust do góry, słysząc podekscytowanie w głosie Darii.

— Wie już, czy będzie chłopiec, czy dziewczynka?

— Nie chcą wiedzieć wcześniej.

— O! — powiedział zaskoczony.

— Też byłam zdziwiona, ale to ich decyzja. W sumie najważniejsze, żeby było zdrowe.

— Prawda — odparł, wtulając się mocniej w Lewicką.

— Co ty taki przytulaśny dzisiaj jesteś? — zaśmiała się. Nie miała nic przeciwko tym gestom, ale była zaskoczona ich intensywnością.

— Bo strasznie cholernie za tobą tęskniłem — powiedział Freitag, po czym oderwał głowę od biustu dziewczyny, spoglądając na nią.

— Za mną, czy za moimi cyckami? — zapytała zaczepnie, patrząc wymownie w jego oczy.

— Za całą tobą — wyszeptał, podciągając się wyżej, żeby ją pocałować.
Daria przymknęła oczy, gdy poczuła wargi Richarda na swoich. Mruknęła z przyjemności, gdy wsunął swoją dłoń pod sweter i zaczął gładzić jej skórę. Nie pozostawała mu dłużna, przez co po chwili bluza bruneta wraz z koszulką opadła na podłogę. Przejechała dłonią po torsie chłopaka, przygryzając wargę. Freitag pochylił się nad nią, wpijając usta w jej szyję. Ruda jęknęła głośno z przyjemności, gdy poczuła, jak lekko przygryzał skórę. Ich miłosne pieszczoty przerwał dźwięk komórki, należącej do dziewczyny. Sportowiec z niezadowoleniem wypuścił powietrze z płuc, a Daria spojrzała na niego przepraszająco, po czym wyciągnęła dłoń w kierunku stolika, żeby chwycić telefon.

— Arne — powiedziała, spoglądając na wyświetlacz.

Richard zacisnął usta, zsuwając się z Lewickiej. Był zły, że nie mógł spędzić z nią spokojnego wieczoru. Brunet nadal był niezadowolony z tego, że dziewczyna w dalszym ciągu pomagała mu za darmo. Według niego trwało już to stanowczo za długo. Miał wrażenie, że chłopak wykorzystywał jej dobre serce.

— Już? Możemy w końcu nacieszyć się sobą? — zapytał Richard, gdy Daria odłożyła telefon na stolik.

— Tak. Dzwonił, żeby powiedzieć, że zakwalifikowali go do operacji i za jakieś dwa miesiące będzie miał endoprotezę. Tak się cieszę, w końcu zacznie powoli normalnie funkcjonować.

— Świetnie — mruknął sportowiec, a Lewicka spojrzała na niego, marszcząc brwi.

— Coś nie tak?

— Po prostu wkurza mnie to, że ostatnimi czasy wiecznie ktoś nam przeszkadza. Nie możesz wyłączyć tego pieprzonego telefonu?

— Mogę — odparła, po czym wzięła komórkę do dłoni i wcisnęła ze złością przycisk z boku urządzenia. — Zadowolony? — dopytywała, patrząc na niego znacząco, po czym rzuciła komórkę na stolik. Chłopak zmrużył oczy, obserwując jej zachowanie. Nie chciał jej denerwować. Miał nadzieję na miły wieczór.

— Będę zadowolony i w sumie nie tylko ja, bo ty też, jak cię przelecę. — Daria uniosła brew do góry, słysząc te słowa. 

— Już dawno nie słyszałam tak romantycznych słów z twoich ust — odparła zaczepnie, po czym bezwiednie oblizała usta. Brunet uśmiechnął się chytrze, a po chwili wstał z miejsca i stanął przed dziewczyną.

— Pieprzyć romantyczność, mam na ciebie ogromną ochotę — powiedział, nachylając się w jej kierunku. Chwycił dziewczynę i przerzucił ją sobie przez bark, a ona pisnęła zaskoczona jego zachowaniem.

— Richard! Co ty robisz!?

— Zabieram cię do sypialni, na tej kanapie jest stanowczo za mało miejsca, a mam zamiar przerobić z tobą całą Kamasutrę — odpowiedział ze śmiechem, klepiąc ją mocno w pośladek. 

Ruda kolejny raz pisnęła, zasłaniając dłonią pupę. Zagryzła wargę, gdy poczuła, że jej podniecenie coraz bardziej narastało. Podobało jej się zachowanie chłopaka, które zaczęło ją nakręcać.
Gdy weszli do sypialni, Richard rzucił Darię na materac i wszedł łóżko. Zawisnął nad nią, przytrzymując jej nadgarstki. Dziewczyna przełknęła mocno ślinę, wpatrując się w oczy bruneta, który po chwili zaczął całować ją z wielką namiętnością. Robił to tak intensywnie, że Lewicka wiedziała, że tej nocy będzie wracała do mieszkania na miękkich nogach.

***

W pomieszczeniu, w którym panował półmrok, a na ścianach  wisiały zdjęcia różnych tatuaży, cicho rozbrzmiewał utwór Supermassive Black Hole zespołu Muse. W najbardziej oświetlonym miejscu na czarnym, skórzanym fotelu siedziała Kinga, która starła łzy spływające po policzkach. Zrobiła głęboki wdech, przymykając oczy, po czym zacisnęła zęby.

— Ała, ała, ała. — Biadoliła, gdy igła kolejny raz lekko zagłębiła się w jej skórę, zostawiając pod nią czarny tusz.

Dziewczyna zacisnęła powieki, starając się nie popłakać. Młody mężczyzna popatrzył na brunetkę, po czym posmarował nakłute miejsce cienką warstwą wazeliny. Kinga odetchnęła głęboko, spoglądając na dotychczas zrobiony fragment. Przeniosła wzrok na siostrę i przyjaciółkę, wykrzywiając usta w podkówkę, gdy dotarło do niej, że to była dopiero połowa tatuażu. Daria i Patrycja miały już to za sobą i nie przeżywały tego tak bardzo, jak dziewczyna Arnego. 

— Chwila przerwy? — zapytał tatuator, a Kinga pokręciła głową.

— Nie, kończmy to, bo jak teraz zgodzę się na przerwę, to wyjdę stąd z połową tatuażu — odparła, na co mężczyzna uśmiechnął się pod nosem, po czym kolejny raz przyłożył igłę do nadgarstka brunetki.

Ta od razu zakwiliła, przeklinając w myślach, że dobrowolnie zgodziła się na taką katorgę. Mogła przefarbować się na blond, nie byłoby niepotrzebnego bólu. Spojrzała na Darię i Patrycję, które siedziały obok i uśmiechały się do niej, żeby dodać jej otuchy.

— Ciekawe, co powie na to Arne — odezwała się dziewczyna, a na jej twarzy pojawił się grymas bólu. Po chwili poczuła, jak tatuator znowu nakłada wazelinę. To był najprzyjemniejszy moment.

— Nie powiedziałaś mu? — zapytała ze zdziwieniem siostra, na co Kinga zaprzeczyła ruchem głowy.

— W sumie ja Richardowi też nie mówiłam, że będę miała kolejny tatuaż — powiedziała Daria, a Patrycja popatrzyła na nie z niedowierzaniem.

— Czyli tylko ja uprzedziłam swojego faceta? — dopytywała.

— Na to wychodzi — odparła Ruda, parskając śmiechem. — Aż tak bałaś się reakcji Beniamina na tatuaż, że mu powiedziałaś?
Patrycja posłała Darii spojrzenie pełne pogardy i wystawiła w je kierunku środkowy palec, a ta uśmiechnęła się sztucznie. Dziewczyny jak zawsze dogryzały sobie. Lubiły się przekomarzać i chociaż dla kogoś stojącego z boku i przyglądającego im się, mogło wyglądać na to, że nie szanują się nawzajem, to one wiedziały na ile mogą sobie pozwolić. Znały się już tyle lat, że rozumiały się bez słów. Poza tym bliźniaczki traktowały Lewicką jak siostrę.

*

Po wyjściu ze studia tatuażu, wszystkie spojrzały na swoje nadgarstki, na których pod folią para-przepuszczalną, znajdowały się symbole nieskończoności.

— Matko, kobietki, właśnie przyklepałyśmy naszą przyjaźń! — pisnęła z radości Patrycja. — Normalnie, friends forever, dopóki alzheimer nas nie rozłączy — dodała ze śmiechem, spoglądając na dziewczyny.

— Piękna przemowa, Pati — odparła Daria.

— Tylko ta perspektywa abstynencji przez najbliższy tydzień, nie nastraja mnie optymistycznie — mruknęła pod nosem brunetka. — Myślałam, że poszalejemy dzisiaj i w niedzielę, a tu nic z tego.
Tatuator po zabiegu poinformował dziewczyny, jak mają dbać o tatuaż i czego nie robić. Jednym z punktów było czasowe wstrzymanie się od alkoholu, żeby atrament nie rozmył się, co spowodowałoby, że tatuaż wyglądałby na wyblakły. Lewickiej nie zdziwiły jego słowa, natomiast Patrycja była zaskoczona tą informacją.

— Jakoś przetrwasz — odezwała się Kinga, klepiąc ją po ramieniu.

— To co, robimy szturm na chatę Arnego? — zapytała Patrycja, spoglądając na zegar w komórce, a po chwili odczytała SMS-a. — Beniamin już u niego jest.

Daria i Kinga przytaknęły, więc ruszyły przed siebie w kierunku domu blondyna. Rozmawiały, śmiejąc się wesoło, a po drodze, weszły jeszcze do sklepu, gdzie kupiły różne przekąski, które miały zamiar zjeść w czasie oglądania transmisji ze skoków narciarskich.
Pół godziny później przywitały się mamą Arnego, by następnie pójść do jego pokoju. Kiedy weszły do środka, bliźniaczki przywitały się ze swoimi chłopakami, całując ich. Lewicka spojrzała na nich z zazdrością. Dziewczyny miały ich na co dzień, a Rudej znowu została tęsknota, bo Richard wyjechał na zawody. Myślała, że w końcu przyzwyczai się do tego, ale w momentach, gdy widziała jakieś zakochane pary, zaczynała jeszcze bardziej tęsknić za brunetem.
Patrycja dosiadła się do Beniamina na łóżku, opierając się plecami o ścianę i wyciągając nogi przed siebie, Kinga zajęła miejsce obok Arnego, a Ruda usiadła w fotelu, podciągając nogi.

— Pokaż ten tatuaż. — Zwrócił się Beniamin do Patrycji, a ta odwróciła nadgarstek, prezentując mu symbol nieskończoności.

— Zrobiłaś tatuaż? — zapytał ze zdziwieniem Arne.

— No i co więcej, powiem ci, że one też — odparła brunetka, spoglądając na niego wymownie, a chłopak przeniósł wzrok na swoją dziewczynę.

— Stąd te twoje podpuchnięte oczy — powiedział. Kinga wzruszyła ramionami, cicho wzdychając.

— No co? Strasznie bolało.

Lewicka przysłuchiwała się rozmowie par, przenosząc wzrok z jednej na drugą. Chwilę później sięgnęła po telefon do kieszeni, gdy poczuła wibrację. Odblokowała urządzenie i odczytała SMS-a.

Od Richard: Mam nadzieję, że będziesz trzymała kciuki

Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie. Freitag pomimo napiętego planu dnia, zawsze znajdował chwilę, żeby do niej napisać. Ruda całkowicie odcięła się od rozmawiającego towarzystwa, skupiając się na wymianie SMS-ów z brunetem.

Do Richard: jak zawsze <3 powodzenia :* — Odpisała, a po chwili otrzymała kolejne wiadomości. 

Od Richard: szkoda, że cię tu nie ma
Od Richard: może wybierzesz się na konkurs, który będzie w Klingenthal?

Ruda zacisnęła usta, odczytując SMS-a. Ciągle zastanawiała się nad wyjazdem na zawody, które miały odbyć się w Niemczech, ale nie mogła się zdecydować. Chociaż wiedziała, że okazji miała już niewiele, tym bardziej że chłopak lawirował pomiędzy konkursami Pucharu Kontynentalnego a Pucharem Świata i jeśli później resztę konkursów zaliczyłby w ramach zawodów niższej rangi, to nie miałaby okazji obejrzeć go na żywo, bo kalendarz nie przewidywał już zawodów w Niemczech. Jednak nie napawała jej optymizmem myśl, że w Klingenthal miałaby stać sama pośród zupełnie obcych jej ludzi. Richard widział to zupełnie inaczej. Stwierdził, że zapoznałby ją z kilkoma osobami i nie czułaby się samotna. Problem tkwił w tym, że Daria nie potrafiła nawiązywać szybkich kontaktów z nowo poznanymi osobami. Zamyśliła się na chwilę, cicho wzdychając, po czym spojrzała na wiadomość.

Do Richard: nie wiem, zobaczę — Napisała krótko z nadzieją, że Freitag nie odbierze tego źle.

Od Richard: bardzo bym tego chciał

Do Richard: <3

W odpowiedzi wysłała serduszko, bo nie wiedziała co napisać. Wzdrygnęła się, czując, jak coś odbiło się od jej czoła. Spojrzała na podłogę, dostrzegając leżącego orzeszka w paprykowej panierce, a następnie przeniosła wzrok na towarzystwo.

— Pobudka, Ruda. — Lewicka uśmiechnęła się krzywo do przyjaciółki, po czym sprawnym ruchem chwyciła paczkę orzeszków, którą rzuciła jej Patrycja.

— To do chrupania w czasie oglądania  konkursu.

— Coś się stało? — zapytała Kinga.

— Nie, wszystko jest okey.

— Daria, mogę cię o coś zapytać? — odezwał się Beniamin, a Ruda przytaknęła.— Kiedy rusza rozprawą tych dwóch kolesi, co cię napadli? Bo Millera już skazali, a o nich cichosza.

— Właśnie, my też jesteśmy ciekawe, bo nic o tym nie mówisz. — Wtrąciła Kinga.

— Nie będą mieli rozprawy — odpowiedziała Daria, poprawiając się w fotelu. Spojrzała na przyjaciółki, które wpatrywały się w nią z niedowierzaniem. Lewicka do tej pory nie poinformowała ich o swojej decyzji.

— Co?! — zapytała Patrycja podniesionym tonem głosu.

— Wycofałam zgłoszenie.

— Że co!? — wykrzyknęła zdenerwowana. — Nie mówisz poważnie — dodała, a Ruda spojrzała na nią smutno.

— Zrozumcie, że sprawa z Lukasem kosztowała mnie dużo zdrowia, po prostu chciałam mieć już święty spokój. — Tłumaczyła się dziewczyna. — Zresztą oni nie są z Breitenbrunn, więc i tak nie będę ich widywać.

— No, ale... — Zaczęła mówić Kinga, która również była w szoku, po tym, co usłyszała.

— Dajcie jej spokój.  — Przerwał jej Arne, który jako jedyny z obecnego towarzystwa, wiedział o decyzji Darii. Zwierzyła mu się pewnego dnia, gdy poczuła, że ta tajemnica zaczynała jej trochę ciążyć. — Podjęła już decyzję, nie ma co drążyć tematu. Najważniejsze jest to, jak ona się czuje. Nie chciała kolejnej batalii w sądzie, to nie i koniec.

— Przecież oni powinni ponieść karę. Grozili ci nożem, grozili, że zrobią coś Richardowi. — Wyraziła swoje zdanie Patrycja, na co Lewicka cicho westchnęła. — On wie, że się wycofałaś?

— Tak i zaakceptował moją decyzję. — Przyjaciółka patrzyła na Darię, kręcąc głową z niedowierzaniem.

— Ej cicho, cicho, zaczyna się — odezwał się Beniamin podekscytowanym głosem, gdy po bloku reklamowym, pokazała się czołówka programu sportowego.

— No i? Najpierw będzie półgodzinne gadanie w studiu — powiedziała Kinga, na co chłopak przewrócił oczami.

— Widzisz, Arne, mówiłem, żebyśmy sami to oglądali. Z nimi się nie da.

— Ej, nie zapominaj, że jestem obok —  odparła Partycja, szturchając chłopaka w ramię.

Lewicka zrobiła głęboki wdech, po czym przygryzła wargę. Powoli zaczynała stresować się występem Freitaga. Tak bardzo chciała, żeby brunetowi w końcu dobrze poszło i, żeby po konkursie rozmawiali wyłącznie o przyjemnych odczuciach.

***

— Jak to, nie przyjedziesz? — zapytała Daria smutnym głosem, gdy Freitag w niedzielny wieczór przekazał jej informację, że od razu jadą do Klingenthal, gdzie będą trenować. — To kiedy teraz się zobaczymy?

— Nie wiem — odpowiedział szczerze, a Lewicka zacisnęła zęby. — Nie chcę niczego obiecywać, bo nie wiem, jak pójdzie mi w kolejnych zawodach. Na pewno będę na święta, ale ty wtedy wyjeżdżasz.

— Wiedziałeś już wcześniej, że teraz nie zobaczymy się przez dłuższy czas, prawda? To dlatego ostatnio ciągle mnie przytulałeś?

— Daria...

— Dlaczego od razu mi tego nie powiedziałeś? — Przerwała mu.

— Bo nie chciałem cię smucić — odparł i w tym samym momencie dziewczyna usłyszała, że ktoś wszedł do pokoju, przez co Freitag zwrócił głowę w bok. — Kotek, muszę kończyć, mamy pogadankę z trenerem. Pa — powiedział i nie czekając na słowa Darii, rozłączył się.

— Pa — odezwała się cicho, wpatrując się w ekran, gdzie jeszcze przed chwilą widziała twarz Richarda.
Załamana tym, że przez najbliższy czas nie zobaczy się z nim, rzuciła telefon na łóżko obok siebie i przetarła twarz dłońmi. Po chwili wplotła dłonie we włosy i krzyknęła na całe gardło. Musiała jakoś dać upust swoim emocjom. Była zawiedziona tym, co przed chwilą usłyszała. Nagle rozległo się pukanie do drzwi od pokoju i do środka weszły bliźniaczki.

— Daria, co się stało? — zapytała Kinga, patrząc na nią niepewnie.

— Chyba nie nadaję się na dziewczynę sportowca — odpowiedziała Ruda zrezygnowanym głosem, na co siostry zdziwione spojrzały na siebie, a potem przeniosły pytający wzrok na Lewicką. — Richard teraz, nie przyjeżdża i nie wie, kiedy znowu się zobaczymy — dodała. — Matko, ja potrzebuję faceta przy sobie, nosi mnie, gdy jestem sama.  Chciałabym przytulić się do niego i co? Zostaje mi tylko patrzenie na niego w czasie rozmowy przez Messenger.

— To chyba mamy rozwiązanie tej sytuacji — powiedziała Patrycja.

— Jakie?

— Pojechanie na zawody do Klingenthal.

— I będę tam stała sama jak kołek — mruknęła pod nosem Ruda.

— Niekonieczne — odparła Patrycja,  a Lewicka spojrzała na nią pytająco. — Zaczekaj chwilę — powiedziała, po czym wyszła z pokoju.

— O co chodzi? — Daria zawróciła się do Kingi, ale ta tylko uśmiechnęła się lekko.
Patrycja wróciła do sypialni i wyciągnęła dłoń w kierunku przyjaciółki, podając jej białą kopertę

— Zajrzyj do środka. — Daria otworzyła ją niepewnie i wyjęła zawartość ze środka. Uniosła brew do góry, trzymając w ręku trzy bilety na zawody w Klingenthal.

— Mamy nadzieję, że nie masz nic przeciwko naszej obecności? — zapytała Kinga, a Lewicka przeniosła wzrok na bliźniaczki.

— Jedziecie na zawody?

— Poprawka jedzieMY — odezwała się Patrycja, akcentując końcówkę wyrazu. — We trójkę. Beniamin załatwił bilety, więc jak nic nie powiesz Richardowi, to będzie miał niespodziankę.

— Matko, tak wam dziękuję. — Ruda wstała z łóżka i rzuciła się dziewczynom na szyję, przytulając je mocno. Tak bardzo cieszyła się, że siostry załatwiły sobie wolny weekend i razem pojadą na zawody. — Potem dam ci kasę, żebyś mu oddała — dodała po chwili, spoglądając na Patrycję, a ta przytaknęła.
Daria kolejny raz spojrzała na trzymane w ręku bilety, ciesząc się, że zobaczy bruneta i będzie mogła się do niego przytulić, choć na chwilę.

******

Dzień wyjazdu do Klingenthal przyszedł szybciej, niż Ruda się spodziewała. Miała wrażenie, że czas płynął jak woda. Dopiero co zaczynała tydzień pracy, a teraz siedziała za kierownicą samochodu, którym podróżowała wraz z bliźniaczkami.

— Ja pierdolę, zaraz wyrzucę tę nawigację przez okno! Jak mam skręcić w lewo, jak ta droga jest zamknięta? Zamknij się głupia babo! — Lewicka poirytowana krzyczała na urządzenie zamontowane w samochodzie.
Wzięła głęboki wdech, po czym zatrzymała się na poboczu w bezpiecznym miejscu i chwyciła telefon.

— Mówiłam od razu, żeby włączyć Mapy Google, ale nikt mnie nie słuchał — odezwała się Kinga, siedząca na tylnej kanapie w czarnym Audi należącym do Rudej. — Ta nawigacja pewnie nie jest zaktualizowana.

— Jak ten hotel się nazywa?

— Gaststätte und Pension Skiklause — odpowiedziała Patrycja, a Lewicka wpisała nazwę, po czym ustawiła swoją lokalizację i uruchomiła wyszukiwanie trasy.

— Świetnie, musimy zawrócić — mruknęła pod nosem, analizując drogę, która wyświetliła jej się na komórce.
Wstawiła urządzenie na podstawkę, po czym po upewnieniu się, że nikt nie nadjeżdża, zawróciła, obierając odpowiedni kierunek.

*

Po godzinie dziewczyny w końcu dotarły do hotelu, w którym miały zarezerwowany trzyosobowy pokój. Lewicka cieszyła się z tego, że znajdował się niedaleko skoczni, przez co nie musiała już martwić się o to, jak dotrzeć na sportowy obiekt. Do Vogtland Areny miały tylko dwa kilometry na piechotę. Daria zdjęła kurtkę, którą rzuciła na łóżko i usiadła, wyciągając z kieszeni telefon.

Do Richard: co robisz?

Od Richard: tęsknię za tobą

Nie podlizuj się —  pomyślała Ruda, uśmiechając się pod nosem.

Od Richard: siedzimy z chłopakami w pokoju i gadamy, a ty co robisz?

Do Richard: nudzę się...

Od Richard: my za dwie godziny idziemy na spacer

Daria uśmiechnęła się pod nosem, bo właśnie o to jej chodziło, żeby Freitag sam z siebie napisał, co będzie robił. Dziewczyna nie chciała siłą wyciągać z niego informacji, bo mógłby się w którymś momencie zorientować, że przyjechała do Klingenthal.

Do Richard: Już ja wiem, co to za spacer. Pewnie skończy się na piwie

Od Richard: no gdzie, przecież jutro po południu zawody :p

Do Richard: miłego wieczoru. Idę się szykować, bo też wychodzę z dziewczynami

Od Richard: tylko grzecznie mi tam

Do Richard: jak zawsze :*

Od Richard: zadzwonię później, mam nadzieję, że odbierzesz?

Do Richard: jak zawsze :) :*

Daria z radością odłożyła telefon na łóżko, po czym przeniosła wzrok na bliźniaczki siedzące na swoich łóżkach i wpatrujące się w nią.

— No co? — zapytała Ruda, widząc, jak uśmiechają się szeroko.

— Nic, nic, ale fajnie to wyglądało, jak pisałaś na telefonie z takim wielkim zacieszem na twarzy — odparła Patrycja, na co Lewicka wzruszyła ramionami.

— Po prostu jestem szczęśliwa.

— Widzimy, nie musisz tego mówić — powiedziała Kinga, puszczając jej oczko. — To jakie plany?

— Za jakieś dwie godziny wychodzą z hotelu. Trzeba być tam, chociaż kwadrans wcześniej, żebyśmy się z nimi nie minęły, bo do którego baru mają zamiar iść, to nie wiem.

— A nie lepiej pół godziny wcześniej? — zapytała Kinga.

— Zamarzniemy, czekając tyle, tym bardziej że równie dobrze mogą wyjść później — odparła Ruda, zastanawiając się, co na siebie założyć.

— Zwariowałaś? To Niemcy. — Wtrąciła Patrycja. — Dwie godziny, to dwie godziny — dodała, parskając śmiechem.

— Okey, czyli kwadrans wcześniej. — Podsumowała Lewicka, a bliźniaczki przytaknęły.

— Bo tak w ogóle, to jestem podjarana, że poznamy innych skoczków — powiedziała Patrycja, na co Daria i Kinga się zaśmiały. — No, co? A wy nie? — dopytywa. — To znaczy ja wiem, Ruda, że ty masz ich w nosie tak, jak innych zawodników sportów zimowych, ale jednak...

— Wiem, o co ci chodzi. — Przerwała jej Ruda. — Richard opowiadał mi, jak zareagowałaś na niego, jak mu otworzyłaś drzwi. — Zachichotała, a Patrycja pokazała jej język.

*

Freitag wziął do dłoni kadrową kurtkę i założył ją na siebie, po czym chwycił komórkę oraz portfel, które włożył do kieszeni. Przeczesał dłonią włosy, przenosząc wzrok na plastikową plakietkę, leżącą na wierzchu otwartej walizki. Żałował, że Daria nie wybrała się na zawody. Myślał, że dziewczyna zmieni zdanie i załatwił jej nawet akredytację, żeby nie musiała stać w tłumie kibiców. Teraz nie pozostało mu nic innego, jak zwrócenie jej. Chciał, żeby była z nim i go wspierała. Bardzo liczył na jej obecność, tymczasem powiedziała mu, że raczej nie da rady przyjechać.

— Idziemy? — zapytał Markus, gdy wyszedł z łazienki, a Richard przytaknął.

Gdy Eisenbichler założył kurtkę, mężczyźni wyszli z pokoju i ruszyli w kierunku hotelowego holu, gdzie czekali na nich pozostali kadrowi koledzy. Wyszli grupą przed budynek i ruszyli w kierunku knajpki, znajdującej się niedaleko hotelu.
Szli przed siebie, rozmawiając. Richard schował dłonie do kieszeni od kurtki, zaciągając się rześkim mroźnym powietrzem. Uśmiechnął się pod nosem, przypominając sobie, jak Lewicka w taką pogodę przyszła do niego w nocy, ubrana tylko w sweter, a potem przez godzinę trzęsła się z zimna, będąc wtuloną w jego ramiona. Kolejny raz pożałował, że nie było jej w Klingenthal.
Nagle zwrócił uwagę na trzyosobową grupę, stojącą nieopodal hotelu. Wpatrywał się w odwróconą tyłem dziewczynę, którą lekko oświetlała uliczna latarnia. Jej rude włosy spowodowały, że serce bruneta szybciej zabiło. Na dodatek miał wrażenie, że słyszał głos Darii. Potrząsnął lekko głową, wyrywając się z letargu. Pomyślał, że tak bardzo pragnął jej obecności, że teraz wszędzie ją widział. Po chwili zwrócił wzrok przed siebie, dołączając do rozmowy z kolegami.

— Mnie tam najbardziej kręci Freitag. Niezłe z niego ciacho. — Koledzy z kadry bruneta, parsknęli śmiechem, gdy przechodząc obok dziewczyn, usłyszeli, jak jedna z nich zachwyca się sportowcem.
Richard mimowolnie zwrócił głowę do tyłu, spoglądając na nią. Zatrzymał się w miejscu, patrząc na rudowłosą dziewczynę. Jego koledzy też przystanęli, żeby zobaczyć, co tak zaabsorbowało chłopaka. Brunet pokręcił z niedowierzaniem głową, po czym uśmiechnął się szeroko.

— O, nie! Ale wtopa, przecież to on — odezwała się Lewicka teatralnym tonem głosu, udajac wielkie zaskoczenie, na co bliźniaczki roześmiały się głośno, odwracając się w jego kierunku.
Freitag szybkim krokiem podszedł do dziewczyny i zamknął ją w szczelnym uścisku.

— Co ty tutaj robisz? — zapytał cicho, przytulając ją mocno. Po chwili spojrzał w jej radosne oczy i pocałował.

— Przyjechałam poznać twoich kadrowych kolegów — odparła Ruda zaczepnie, a on spojrzał na nią, uśmiechając się lekko.

— Dlaczego nie powiedziałaś, że będziesz?

— Ej, my też tutaj jesteśmy, nie tylko ona. — Wtrąciła Patrycja, patrząc na bruneta wymownym wzrokiem.

— Okey, już się poprawiam, dlaczego nie powiedziałaś, że przyjeżdżacie?

— Taka mała niespodzianka.

— Richard, nie zapomniałeś o czymś? — Freitag spojrzał na Markusa, słysząc jego pytanie.

— No tak, poznajcie się. — Zaczął mówić, po czym przedstawił sobie całe towarzystwo, a po krótkiej wymianie zdań, wszyscy ruszyli w kierunku baru, do którego zmierzali sportowcy.
Richard z radością patrzył na Darię. Nadal nie docierało do niego to, że Lewicka była obok, że szli razem, trzymając się za ręce. Był tak nakręcony jej obecnością, że liczył na dobry start w zawodach. Chciał pokazać się jej z jak najlepszej strony i wierzył, że ten weekend będzie dla niego szczęśliwy.

**************

Co jest szczęściem? Uczucie, że moc rośnie, że przezwycięża się opór. — Fryderyk Nietzsche

Do następnego...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top