Rozdział 46
Lewicka przeciągnęła się, ziewając szeroko. Jęknęła z bólu, gdy przewróciła się na plecy. Nie dość, że doskwierał jej ból głowy, to była cała zdrętwiała. Otrząsnęła się z zimna i niespiesznie podniosła powieki. Była okryta tylko lekkim kocem, który zabrała z mieszkania Freitaga, gdy z niego wychodziła. Dziewczyna zmarszczyła czoło, widząc nad głową mocno zniszczony sufit, gdzie w niektórych miejscach było widać belki konstrukcyjne. Uniosła się na łokciach, rozglądając się dookoła. W pomieszczeniu, w którym się znajdowała ściany były popękanie i odpadał z nich tynk. Drzwi prowadzące do pokoju wisiały na jednym zawiasie, a okna nie było w ogóle.
— Gdzie ja jestem? — zapytała samą siebie.
Spojrzała w lewo, widząc przy swoim boku butelki po winie. Jedna była opróżniona całkowicie, a druga do połowy. Wtedy zaczęły do niej docierać wspomnienia z minionego wieczoru. Po wyjściu z mieszkania Freitaga zahaczyła o monopolowy, w którym kupiła dwie butelki najtańszego wina, po czym ruszyła w kierunku opuszczonego domu, gdzie w samotności zaczęła pić. Siedziała na trawie, oparta o murek, sącząc powoli alkohol. Piła z żalu i ze złości na Freitaga, który źle ją potraktował w drodze powrotnej do Breitenbrunn. Gdy zrobiło się zimno, weszła do podniszczonego domu przez okno, bo drzwi wejściowe były zabite deskami i dalej piła pod dachem. Po opróżnieniu prawie dwóch butelek wina zmorzył ją sen, więc owinęła się kocem, po czym zasnęła na betonowej posadzce, pokrytej w niektórych miejscach podartym gumolitem.
Teraz przebudziła się nad ranem przemarznięta, z potwornym bólem głowy i silnym pragnieniem. Zachwiała się mocno, gdy stanęła na nogi.
— Ja pierdolę — wymamrotała, czując silne zawroty głowy.
Nie sądziła, że jej organizm, aż tak zareaguje na sporą dawkę alkoholu. Przechyliła głowę w lewą i prawą stronę, żeby rozruszać kark, po czym westchnęła głęboko i podeszła do okna, aby opuścić budynek. Wyrzuciła koc na trawnik, a następnie położyła ręce na resztkach parapetu, by się wspiąć i wydostać na zewnątrz. Zapiszczała głośno, gdy pod jej ciężarem ukruszył się kawałek parapetu wraz z cegłami i tracąc równowagę, upadła na pupę. Wstała na nogi, rozmasowując obolałe miejsce. Budynek był w tragicznym stanie i każdy większy nacisk, powodował, że konstrukcja się kruszyła. Kiedy w końcu udało jej się wydostać z rudery od razu zwymiotowała. Chwilę później przetarła dłońmi twarz, wzięła głęboki wdech, podniosła koc, który zarzuciła sobie na plecy i niespiesznie ruszyła w kierunku mieszkania Freitaga.
*
Pół godziny później dziewczyna dotarła pod blok. Weszła do budynku i przeszła w kierunku windy, przy której stała starsza kobieta. Lewicka powiedziała dzień dobry, a posiwiała pani odpowiedziała jej, po czym zmierzyła Rudą wzrokiem od góry do dołu.
— Wiem, wyglądam mało wyjściowo — odezwała się dziewczyna, posyłając kobiecie sztuczny uśmiech, na co ta przesunęła się lekko w bok.
Po chwili winda zjechała na dół i drzwi się rozsunęły. Daria czekała, aż starsza kobieta wsiądzie pierwsza.
— Niech pani jedzie. Ja poczekam na następną — powiedziała do niej staruszka.
Lewicka wzruszyła ramionami, wchodząc do windy. Nie miała zamiaru polemizować. Drzwi zasunęły się i w tym samym momencie dziewczyna parsknęła śmiechem.
— Wystarczy być trochę pobrudzonym, mieć potargane włosy i śmierdzieć, i już ludzie się boją — powiedziała do siebie pod nosem.
Po dojechaniu na piętro wyszła z windy, po czym podeszła pod mieszkanie Freitaga. Wyjęła klucz z kieszeni i, gdy miała zamiar włożyć go do zamka, drzwi się otworzyły, a w nich stanął Richard.
— Daria, gdzie ty byłaś?! — zapytał brunet podniesionym tonem głosu.
Cieszył się, bo w końcu wróciła cała i zdrowa, a jednocześnie był zły, że zniknęła na tak wiele godzin i nie miał z nią kontaktu.
— Ciii, głowa mi pęka — odparła Lewicka, przechodząc obok niego w głąb mieszkania.
Chłopak zmarszczył nos na nieprzyjemną woń, która ciągnęła się za Rudą, po czym zamknął drzwi i ruszył w kierunku kuchni. Z uniesioną do góry brwią obserwował, jak dziewczyna pochylona nad zlewem piła wodę prosto z kranu. Po chwili wyprostowała się, wycierając usta wierzchem dłoni. Odwróciła się w kierunku Freitaga, posyłając mu uśmiech.
— Co tam? — zapytała, lustrując jego twarz.
— Możesz mi powiedzieć, gdzie byłaś? — zapytał podenerwowany. — Właśnie wychodziłem na policję, żeby zgłosić zaginięcie.
— Już bez przesady. — Przewróciła oczami, uważając, że chłopak niepotrzebnie panikował. Nie było jej tylko przez kilkanaście godzin.
— Daria, nie bez przesady. Nie wróciłaś na noc, nie miałem z tobą żadnego kontaktu...
— Jak widzisz, już jestem. — Przerwała mu. — I jakbyś mógł być o ton ciszej, to byłoby fajnie — dodała, masując skronie.
— Gdzie byłaś? — zapytał ponownie. —Nie dość, że jesteś pijana, to cuchniesz stęchlizną. Już nie wspomnę o tym czymś, co masz we włosach. — Daria wplotła dłoń w rudą czuprynę, po czym zerknęła na to, co wyciągnęła spośród poplątanych kosmyków.
— To tylko suche liście — odparła obojętnie. Otworzyła szafkę i wrzuciła je do kosza. — Byłam w tym opuszczonym domu. Po odrobinie wina przysnęło mi się — dodała, wzruszając ramionami.
— Odrobinie wina? — zakpił Freitag. — Poza tym byłem tam i nie widziałem cię, a jak cię wołałem to się nie odezwałaś.
— Pewnie już mi się usnęło — powiedziała dziewczyna, wzruszając ramionami. — Chociaż fakt, dziwię się, że udało mi się to na tak twardej podłodze — dodała, po czym parsknęła śmiechem.
— Weszłaś do środka? — zapytał z niedowierzaniem brunet, na co Ruda przytaknęła. — Zwariowałaś? Ta rudera w każdej chwili może runąć.
— No wiem. — Przyznała z niechęcią.
Na trzeźwo nigdy nie weszłaby do tego budynku, ale po dużej ilości alkoholu, przestała racjonalnie myśleć. Nie pierwszy raz zresztą.
— Daria, idź porządnie się wykąp, a ten koc, to już do śmieci się nadaje.
— Odkupię ci go potem.
— Nie chcę, żebyś go odkupiła. Tylko więcej nie rób takich akcji — powiedział, patrząc na nią znacząco.
— Przynajmniej miałeś ciszę i spokój — odpowiedziała, a Richard cicho westchnął, zdając sobie sprawę z tego, że dziewczyna nadal trzymała do niego urazę za wczorajsze słowa.
— Idź pod prysznic, potem pogadamy. — Gdy Daria przechodziła obok Freitaga, ten zdjął z niej koc.
Dziewczyna weszła do sypialni po ubrania na zmianę, a brunet powąchał okrycie, krzywiąc się, po czym z niedowierzaniem pokręcił głową. Wziął z szuflady worek na śmieci, do którego włożył okrycie i postanowił od razu pójść to wyrzucić. Stwierdził, że nie będzie prał koca, bo wiedział, że na jednym praniu i tak by się nie skończyło. Poza tym nie chciał niepotrzebnie zabrudzić pralki.
*
Lewicka wyszła z łazienki po czterdziestu minutach. Richard zerknął w jej kierunku, klepiąc na kanapie miejsce obok siebie, które Daria zajęła. Spojrzeli na siebie, a brunet cicho westchnął.
— Dlaczego nie wzięłaś ze sobą komórki? — zapytał chłopak, przysuwając się bliżej.
Ruda przeniosła na chwilę wzrok na swoje kolano, na które Freitag położył dłoń, po czym spojrzała na jego twarz.
— Zapomniałam — odpowiedziała cicho. — Richard, nie planowałam tego. — Kontynuowała. —Byłam zła na ciebie, kupiłam to wino i poszłam pić. Gdyby nie zrobiło się wietrznie, to pewnie usnęłabym przed tym domem i byś mnie znalazł, a że pogoda się zepsuła, to weszłam przez okno do środka.
— Nie mogłaś po prostu wrócić? — zapytał, a Lewicka obojętnie wzruszyła ramionami.
Richard zrobił niezadowoloną minę, przeczesując włosy.
— Nadal jesteś na mnie zła? — Daria delikatnie zaprzeczyła ruchem głowy, ale chłopak jej nie uwierzył.
Widział w jej oczach żal. Nie sądził, że jego słowa wypowiedziane w czasie podróży z Monachium tak bardzo ją dotkną.
— Przepraszam, wiem, że wczoraj przesadziłem. Nie chciałem tego, ale po prostu nie mogłem słuchać kolejnych zachwytów nad tym Hiszpanem, a potem zdenerwowało mnie to, że opowiadasz o nim swojej siostrze i to jeszcze z takim entuzjazmem.
— Skąd pomysł, że mówiłam jej o nim? — zapytała, unosząc brwi do góry.
— Nie znam polskiego, ale się domyśliłem.
— Nie mówiłam o nim Idze. — Zaprzeczyła. — Ona nawet nie wie o tym projekcie z Kristin. — Richard nie ukrywał zaskoczenia po tym, co usłyszał.
— To o czym z nią rozmawiałaś taka podekscytowana?
— Dzwoniła, żeby powiedzieć, że jest w ciąży. Chciałam ci to powiedzieć, ale naskoczyłeś na mnie, że mam się zamknąć. — Chłopak zacisnął usta, ganiąc siebie w myślach za to, że nie zapanował nad nerwami.
— Przepraszam — powiedział, chwytając ją za dłoń. — Wybaczysz mi, że tak się uniosłem? — zapytał, a Daria przytaknęła głową. Nie chciała kłócić się z brunetem. Chociaż wczoraj zabolało ją to, jak się do niej zwrócił, to mimo wszystko postanowiła nie trzymać dalej urazy. — Czyli będziesz ciocią?
— No — odpowiedziała Lewicka z radością w głosie. — Będą najlepszą ciocią na świecie — zaśmiała się. — Na odległość, ale jak będę przyjeżdżać do Polski, to będę rozpieszczać to dziecko do granic możliwości.
— To może dzisiaj poświętujemy ten fakt inaczej, niż pijąc tanie wino w ruinach? — Zaproponował chłopak. — Wyjdziemy gdzieś wieczorem? Do jakiejś restauracji? — dopytywał.
— Na randkę? — Freitag przytaknął, a Daria uśmiechnęła się od ucha do ucha. — Myślisz, że uda się zarezerwować gdzieś stolik?
— Podzwonię, popytam. — Puścił jej oczko.
*
Po godzinie dwunastej Richard spędził czas na dzwonieniu po różnych restauracjach. Z każdym następnym telefonem tracił nadzieję, że uda im się gdzieś wyjść. Lokale, które dotychczas obdzwonił nie miały wolnych stolików. Lewicka siedziała obok, przygryzając palec. Chciała spędzić romantyczny wieczór z brunetem, ale na razie ich palny były odległym marzeniem.
— I co? — zapytała dziewczyna, kiedy Richard odłożył komórkę na blat stolika, po skończonej rozmowie. Chłopak westchnął przeciągle, przeczesując dłonią włosy. Daria widząc jego minę, domyśliła się, że nic nie wyjdzie z ich wspólnego wyjścia.
— Osiemnasta w tym lokalu, gdzie miała być nasza pierwsza randka — odpowiedział, puszczając jej oczko, a Lewicka uśmiechnęła się szeroko.
— Następnym razem nie trzymaj mnie tak w niepewności — powiedziała, szturchając go w ramię. — Myślałam, że nic z tego nie wyjdzie.
— Na szczęście wyjdzie — odparł, uśmiechając się szeroko. — Sto razy dopytywałem, czy na pewno rezerwacja jest tylko na nas — zaśmiał się, obejmując ją ramieniem.
*
Daria szykowała się na randkę z Richardem w swoim mieszkaniu. Po tygodniowym pobycie u bruneta wróciła do siebie. Stała w łazience przed lustrem i podkręcała rzęsy zalotką, a chwilę później nałożyła na nie czarny tusz. Na koniec pomalowała usta truskawkową pomadką i skropiła się lekko perfumami, po czym wyszła z pomieszczenia i przeszła do pokoju. Chwyciła do dłoni czarną kopertówkę na srebrnym łańcuszku, do której wrzuciła portfel, komórkę oraz parę innych najpotrzebniejszych rzeczy i przewiesiła ją sobie przez ramię. Następnie nałożyła na stopy czarne szpilki, poprawiła sukienkę w kolorze beżowym i po ostatnim spojrzeniu w lustro, czy na pewno wszystko jest w porządku opuściła mieszkanie, narzucając na siebie czarną, skórzaną ramoneskę. Niedzielny wieczór w Breitenbrunn był chłodny i wiedziała, że jak po kolacji w restauracji pójdą na spacer, to zmarznie, będąc w samej sukience.
Gdy wyszła przed budynek, Richard wstał z ławki stojącej przed blokiem i pocałował dziewczynę, a następnie podał jej bukiet złożony z sezonowych kwiatów. Lewicka uśmiechnęła się szeroko na ich widok.
— Ukradłeś mamie z ogródka? — zapytała żartobliwie, na co chłopak z niedowierzaniem pokręcił głową, uśmiechając się pod nosem.
Dziewczyna podziękowała za kwiaty, po czym ruszyli w kierunku restauracji, trzymając się za ręce i rozmawiając. Kilkanaście minut później dotarli na miejsce. Weszli do lokalu, a host zaprowadził ich do zarezerwowanego wcześniej stolika. Tym razem obyło się bez nieprzyjemności. Mężczyzna po chwili przyniósł wazon, do którego Daria włożyła kwiaty. Kiedy pojawił się kelner, zamówili ravioli z ricottą i parmezanem, a do tego czerwone wino.
*
Po kolacji Richard uregulował rachunek, po czym wyszli z restauracji, kierując się w stronę parku. Brunet objął Lewicką w pasie i spacerowali powoli, prowadząc rozmowę. Po jakimś czasie usiedli na jednej z ławek w pobliskim parku. Daria położyła bukiet obok siebie, a Freitag objął ją ramieniem, po czym pocałował ją w głowę, przymykając oczy.
— Chyba źle zrobiłem, że pozwoliłem ci mieszkać ze sobą przez ten tydzień — powiedział, cicho wzdychając.
Lewicka zastygła w bezruchu, słysząc te słowa. Sądziła, że jej obecność nie przeszkadzała mu, a teraz zwątpiła w to wszystko, zastanawiając się, do czego tak naprawdę chłopak zmierzał, mówiąc o tym. Czy mieszkając z nią przez te kilka dni doszedł do wniosku, że jednak do siebie nie pasują? Tego dziewczyna obawiała się najbardziej.
— Dlaczego? — zapytała szeptem, przez ściśnięte z nerwów gardło.
— Po tym, jak odwiozłem cię i wróciłem do mieszkania, poczułem się dziwnie, bo było w nim cicho i pusto. Zatęskniłem za tobą już po kilku minutach — odpowiedział, a Lewicka spojrzała na niego, uśmiechając się lekko. — I wiem, że wieczorem zatęsknię za tymi oczami, bo nie będę mógł w nie popatrzeć przed snem.
— No, no, muszę powiedzieć, że gadkę masz niezłą — zaśmiała się dziewczyna. — Długo myślałeś nad tymi tekstami, stojąc przed lustrem?
— Ja ci tu o swoich uczuciach opowiadam, a ty mnie od razu na ziemię sprowadzasz — mruknął pod nosem naburmuszony.
— Ktoś musi — zaśmiała się. — Ja tam cieszyłam się, że wróciłam do siebie i swojej kolekcji misiów — powiedziała z powagą, po czym parsknęła śmiechem, widząc zszokowany wyraz twarzy bruneta. — Richard, wyluzuj, żartowałam — odezwała się ze śmiechem. — Też zatęskniłam — dodała, po czym cmoknęła go w usta.
— Nie mów tak więcej.
— A ty przestań brać tak wszystko na poważnie. — Puściła mu oczko.
Para spojrzała przed siebie, gdy usłyszeli dźwięk ambulansu przejeżdżającego obok parku.
— Od jakiegoś czasu nie znoszę tego dźwięku. Kiedyś był mi obojętny, a teraz spinam się za każdym razem — odezwała się Daria, patrząc w kierunku znikającej karetki pogotowia.
— Czemu?
— Nie wiem. — Zamyśliła się. — To chyba po wypadku Arnego. Jak ja się wtedy bałam, że przestanie mi oddychać. Nie wiem, jakbym funkcjonowała, gdyby umarł mi rękach.
— Myślę, że cię rozumiem. — Daria spojrzała na chłopaka pytająco, a on cicho westchnął. — Wtedy nad wodą myślałem, że cię utopiłem. — Zaczął mówić. — Odgłos wody, gdy nurkowie zanurzali się, żeby cię wyciągnąć, był dla mnie przeraźliwy. Za każdym razem zakrywałem uszy. — Kontynuował. — Prawdziwą ulgę odczułem tak naprawdę rano, kiedy obudziłem się i zobaczyłem, że śpisz obok. Wtedy wiedziałem, że to nie był sen, tylko ty naprawdę byłaś taka silna i się uratowałaś — dodał, przytulając mocno Rudą.
— Najwidoczniej to jeszcze nie mój czas ani Arnego na odejście z tego świata, żeby zrobić miejsce dla kogoś innego.
— Co masz na myśli? — zapytał, przyglądając się jej uważnie.
— No wiesz, ktoś umiera, a ktoś się rodzi — odpowiedziała Daria. — Taki porządek świata.
— Przestań, nawet tak nie myśl. Jesteś młoda, całe życie przed nami.
— Oby szczęśliwe. — Westchnęła.
— Na pewno — szepnął jej do ucha, a następnie mocno przytulił i pocałował w skroń. — Jak samopoczucie przed powrotem do pracy? — zapytał po chwili.
— Dobre. Mam to szczęście, że w końcu wykonuję zawód, który kocham, więc nie lamentuję nad końcem urlopu — odparła, uśmiechając się delikatnie. — A ty w czwartek, o której wyjeżdżasz na zawody?
— Koło południa. — Daria zasępiła się, bo wiedziała, że nie zdąży się z nim zobaczyć tego dnia. — Co taka mina? Szybko zlecą te dni.
— Oby — powiedziała, spoglądając w jego oczy. — Wracasz w niedzielę, czy w poniedziałek?
— Pewnie w niedzielę, ale w Breitenbrunn będę późno w nocy, więc się nie zobaczymy.
— Szkoda — odparła zasmucona tym faktem.
Nagle rozległ się dźwięk komórki Lewickiej. Richard westchnął z niezadowoleniem, że ktoś im przeszkadza. Daria wyciągnęła telefon i zmarszczyła brwi, widząc na wyświetlaczu obcy numer. Przesunęła opuszkiem palca po ekranie, po czym przyłożyła urządzenie do ucha. Freitag patrzył na nią zmrużonymi, zastanawiając się, o co może chodzić. Zrzedła mu mina, gdy usłyszał, że Lewicka zapewniała swojego rozmówcę, że będzie gdzieś w przeciągu pół godziny, bo doszło do niego, że to koniec randki. Zachodził w głowę, co takiego się stało, że dziewczyna zgodziła się przerwać ich spotkanie, aby udać się w inne miejsce.
— Kto dzwonił? — zapytał Richard, gdy tylko Daria zakończyła połączenie.
— Z policji — odparła Ruda, a brunet uniósł brwi do góry. — Prawdopodobnie złapali w końcu faceta, który potrącił Arnego. Chcą, żebym przyszła, czy go rozpoznam, bo idzie w zaparte, że to nie on kierował.
— Czyli koniec randki?
— No — powiedziała dziewczyna, patrząc niepewnie na sportowca. — Ale naprawdę muszę tam iść.
— Jasne, rozumiem. Mogę iść z tobą?
— Pewnie — odpowiedziała, wstając na nogi, na co Richard też podniósł się z miejsca.
Daria chwyciła kwiaty do dłoni i razem z brunetem ruszyła w kierunku posterunku.
*
Po niespełna dwóch godzinach Daria i Richard opuścili posterunek policji. Dziewczyna nie sądziła, że zajmie to tyle czasu. Myślała, że po prostu, gdy pokażą jej tego mężczyznę, a ona potwierdzi, że to na pewno on, to od razu wyjdzie. Tymczasem, chociaż Lewicka ze stuprocentową pewnością powiedziała, że to na pewno on siedział za kierownicą, kazano jej się dokładnie zastanowić. Kolejny raz musiała podać rysopis i skrupulatnie sprawdzano, czy zgadza się z opisem, który podała wcześniej. Dziewczyna w pewnym momencie była już tym wszystkim sfrustrowana. Myślała, że chcą zrobić z niej wariatkę, bo ile razy można powtarzać to samo? Patrzyła na policjanta prowadzącego tę sprawę jak na osobę niespełna rozumu. Sądziła, że tylko w Polsce mogłyby dziać się takie absurdy. Teraz przekonała się, że w innym kraju było podobnie. Jednak w końcu oznajmiono jej, że może iść, co niezmiernie ją ucieszyło. Dopytywała, co zrobią z tym mężczyzną, na co w odpowiedzi usłyszała, że przesłuchają go kolejny raz. Funkcjonariusz od razu zaznaczył, że nie będzie informowana o dalszym rozwoju tej sprawy. Kolejne informacje w tym ta najważniejsza, czyli czy mężczyzna przyznał się, miały docierać tylko do Arnego. Lewicka wiedziała, że teraz na ten temat będzie musiała porozmawiać z blondynem i miała nadzieję, że usłyszy od niego dobre wieści. Przyznanie się tego kierowcy do winy, znacznie ułatwiłoby mu walkę o odszkodowanie.
— Co teraz robimy? — zapytał Freitag, gdy stanęli przed posterunkiem. Lewicka wzięła głęboki oddech, poprawiając torebkę na łańcuszku. — Chcesz wracać? Widzę, że jesteś trochę zmęczona.
— Po prostu czułam się, jak w domu wariatów. Czy jest pani pewna, że to on? Na pewno? Przecież było ciemno. Proszę się jeszcze raz przyjrzeć. Proszę się nie spieszyć. Może pani jeszcze raz podać rysopis mężczyzny, którego widziała pani tamtej nocy? Nic pani nie pominęła? — Cytowała policjanta, naśladując jego głos. — Noż, ile można? — zapytała poirytowana.
— No, już. Nie denerwuj się — zaśmiał się Richard, po czym ją przytulił. — Odprowadzę cię.
Ruszyli przed siebie, trzymając się za ręce. Rozmawiali o Arne i o tym, co będzie dalej. Dziewczyna wierzyła, że tego mężczyznę w końcu ruszy sumienie i sam się przyzna. Proces, żeby udowodnić jego winę, mógłby się długo ciągnąć, a tak bardzo chciałaby, żeby chłopak Kingi w końcu dostał jakieś dobre wieści, co może podniosłoby go na duchu.
Pół godziny później para dotarła pod blok, gdzie mieszkała Ruda. Przytuliła się mocno do Richarda. Wiedziała, że dla niej ta noc też będzie trudna. Lubiła zasypiać przy jego boku, ale w końcu musieli wróci do rzeczywistości. Stali w milczeniu, objęci swoimi ramionami, chłonąc swoją bliskość. Po kilku minutach Daria wyswobodziła się z uścisku Freitaga i spojrzała w jego oczy. Chłopak założył kosmyk jej włosów za ucho, po czym złączył ich usta w pocałunku.
— Dobranoc — odezwała się Lewicka, gdy przestali się całować.
— Dobranoc — odparł brunet, uśmiechając się lekko.
Dziewczyna zrobiła kilka kroków tyłem, po czym odwróciła się od Richarda i podeszła pod drzwi wejściowe. Freitag zacisnął usta, obserwując, jak wbija kod do domofonu.
— Daria, zaczekaj — odezwał się, podchodząc do niej szybkim krokiem. — Muszę ci coś jeszcze powiedzieć. — Objął ją w pasie i przyciągnął do siebie, przez co dziewczyna puściła klamkę i drzwi z powrotem się zatrzasnęły.
Lewicka przełknęła mocno ślinę, patrząc w oczy bruneta. Czekała na to, co chciał jej powiedzieć. Stwierdziła, że skoro ją zatrzymał, to musiał mieć ważny ku temu powód. Richard położył dłoń na policzku Darii, lustrując jej twarz w milczeniu.
— Kocham cię — wyszeptał, patrząc dziewczynie prosto w oczy, a Lewicka miała wrażenie, że jej serce na chwilę przestało bić.
******************************
Oddychaj dziewczyno xD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top