Rozdział 42

W centralnej części miasta
bezpieczne cztery ściany 
Domagalskiego obraz 
bez ramy, bez ramy 
Śniadanie, kawę z mlekiem 
gazetę z wiadomością 
O politycznym piekle 
Wyborczą 
Dzielę na pół

Daria nuciła pod nosem utwór Comy, wracając z zakupami ze sklepu. Szła z lekkim uśmiechem na twarzy, upajając się piękną, słoneczną pogodą. Po tym jak Miller trafił do więzienia, powoli zaczęła odzyskiwać równowagę psychiczną. Chociaż, żeby zasnąć, nadal potrzebowała leków, to miała nadzieję, że wkrótce odstawi je na zawsze. W piątek była na kolejnej wizycie u specjalisty, żeby opowiedzieć o tym, co obecnie czuła. Miała wrażenie, że czasem popadała ze skrajności w skrajność. Najpierw cieszyła się z tego, że Lukas został skazany, by chwilę później żałować chłopaka. Nie potrafiła poradzić sobie ze świadomością, że ktoś po walce z nią w sądzie, został skazany. Nadal też miała problemy z jedzeniem. Postanowiła z tym walczyć, chociaż wiedziała, że to będzie ciężkie. Kiedyś bez problemu pochłaniała talerz spaghetti, a teraz z wielkim trudem zjadała kanapkę. Nawet nie wiedziała, kiedy dokładnie zaczęło się to wszystko. Najpierw rezygnowała ze śniadań, tłumacząc sobie, że nie jest głodna i nim się spostrzegła, w ciągu dnia zjadała kanapkę po pracy, twierdząc, że więcej nie musi. Chodząc na terapię, powoli żegnała się z przeszłością i oczyszczała swoją głowę. Bez odsunięcia na bok tego, co było, nie było mowy o ruszeniu do przodu.

— Przepraszam panią, jak dojechać do Muhlenweg trzydzieści? Mieszka tam pewna piękna Polka. — Lewicka parsknęła śmiechem, gdy zwróciła głowę w bok, słysząc męski głos i widząc zatrzymującego się przy niej Freitaga. Dziewczyna przystanęła, a brunet zsiadł z roweru i przysunął się do niej, żeby ją pocałować.

— Byłeś w górach?

— No, postanowiłem zrobić sobie małą przejażdżkę od rana i tak mi się poszczęściło, że wracając spotkałem ciebie — mówił, zakładając kosmyk jej włosów za ucho. — Wracasz do mieszkania? — dopytywał.

— Tak, byłam w sklepie — odparła, podnosząc siatkę z zakupami do góry. — Dziewczyny jeszcze śpią, a lodówka pusta.

— Jak się ogarnę, to mogę wpaść? Czy masz jakieś inne plany?

— Możesz wpaść, ale wieczór już mam zaplanowany, bo robimy sobie babskie pogaduszki. — Uśmiechnęła się.

— Czyli obgadywanie facetów? — Richard spojrzał na nią wymownym wzrokiem.

— Też — odparła, szczerząc zęby w uśmiechu. Cieszyła się na babski wieczór z przyjaciółkami. Dziewczyny miały wolny weekend i postanowiły poszaleć w trójkę.

— Nie zatrzymuję cię dłużej. Do zobaczenia. — Chłopak dał Rudej szybkiego buziaka, po czym wsiadł na rower i odjechał, a dziewczyna ruszyła w kierunku mieszkania.

*

Richard odwiedził Lewicką, gdy ta właśnie miała zamiar zabrać się za śniadanie. Lewicka zaproponowała też coś chłopakowi, ale on nic nie chciał, bo zjadł u siebie. Poprosił tylko o herbatę.

— Kiedy robisz koleje badania krwi? — zapytał Freitag, upijając łyk gorącej herbaty.

— Za dwa tygodnie. Mam nadzieję, że już będą lepsze — odpowiedziała Ruda z nadzieją w głosie.

— Jak zjesz coś więcej niż te dwie małe kanapeczki, to na pewno. — Chłopak spojrzał na nią wymownie.

— Richard, wszystko w swoim czasie — odparła, cicho wzdychając. Dla niej przełomem były te dwie kanapki, patrząc na to, że wcześniej nic nie jadła po przebudzeniu się.

— Tak, masz rację. Przepraszam. Nie chcę, żebyś poczuła, że wywieram na ciebie jakąś presję. Po prostu się martwię.

— Doceniam. — Daria puściła oczko chłopakowi, odgryzając kęs chleba.

— Pójdziemy potem na jakiś spacer? Czy wolisz leżenie na kanapie przed telewizorem?

— Spacer — odpowiedziała od razu. — Przyda mi się dużo słońca.

— Zabierzemy koc i pójdziemy poleżeć w parku na trawie.

— A może przy tym opuszczonym domu? — Dziewczyna rzuciła inną propozycję. — Tam będziemy sami.

— Może być. — Chłopak przystanął na jej pomysł, uznając go za znacznie lepszy. Cieszył się na to, że wspólnie spędzą popołudnie.

*

Po śniadaniu Lewicka poszła się przebrać, a Richard czekał na nią, siedząc na kanapie w pokoju dziennym. Po chwili usłyszał lekkie skrzypniecie drzwi i z pokoju obok wyszła Patrycja ubrana w piżamę. Dziewczyna ziewnęła szeroko, drapiąc się po głowie, by po chwili przenieść wzrok na Freitaga.

— Cześć — odezwał się chłopak w jej kierunku.

— Cześć — odpowiedziała mu, tłumiąc ziewanie. — Wprowadziłeś się tu? — Richard przewrócił oczami, słysząc jej pytanie. Brunetka oparła się o ścianę, zaplatając dłonie na klatce piersiowej.

— Pewnie, a masz coś przeciwko? — dopytywał, unosząc brew do góry.

— Jak będziesz się dorzucał do rachunków, to nie.

— Wy wszystkie lubicie tak długo spać? — Patrycja spojrzała na niego zrezygnowanym wzrokiem.

— Richard, jest sobota. Wolny weekend. Trzeba odespać tydzień pracy. — Tłumaczyła mu, robiąc pauzę po każdym wyrażeniu.

— Jasne — mruknął pod nosem. — Podobno macie zamiar wieczorem obgadywać facetów?

— No. — Potwierdziła. — I wiesz, co ci powiem? Ty pójdziesz na pierwszy ogień — dodała, puszczając mu oczko.

— Czuję się zaszczycony — powiedział, posyłając jej sztuczny uśmiech. Patrycja odwróciła się, gdy usłyszała, że Lewicka wyszła ze swojego pokoju. Dziewczyna trzymała w dłoniach złożony koc i dwa małe jaśki.

— Co tam? — zapytała Ruda, podchodząc do przyjaciółki. Uśmiechnęła się delikatnie w kierunku Freitaga, a chłopak wstał z kanapy, żeby do niej podejść.

— A nic, tak sobie gadamy z Richardem o tobie — odezwała się Patrycja.

— O mnie? — zapytała ze zdziwieniem Daria.

— No, i ma zakaz powtarzania tego, co o tobie powiedziałam — powiedziała, spoglądając w kierunku bruneta. — Inaczej pójdzie do piekła i będzie musiał znosić tam moją obecność — dodała, uśmiechając się szyderczo, a Lewicka z niedowierzaniem pokręciła głową.

— Jak sama słyszysz, nie mogę pisnąć słówka. — Ruda przewróciła oczami. Nie wiedziała, czy żartują sobie z niej, czy faktycznie o niej rozmawiali.

— Idziemy? — Zwróciła się do chłopaka, podając mu koc, a brunet odebrał go od niej.

— Dokąd się wybieracie? — dopytywała Patrycja.

— Poleżeć na trawce przy opuszczonym domu — odparła Daria.

— Mmm, seks w plenerze. — Lewicka przewróciła oczami, a Freitag parsknął śmiechem, słysząc to. — Przyjemności zatem — dodała po chwili dziewczyna.

— Taaa — rzuciła Daria, po czym razem z brunetem ruszyli w kierunku wyjścia, a Patrycja przeszła do kuchni, gdzie wstawiła sobie wodę na kawę.

— W sumie z tym seksem, to wcale nie taki zły pomysł — odezwał się Richard, kiedy Lewicka zamknęła drzwi. Przyciągnął ją do siebie i spojrzał głęboko w oczy, uśmiechając się chytrze.

— Richaaard — jęknęła dziewczyna, uderzając go dwoma małymi poduszkami, które trzymała w dłoniach. 

Chłopak zaśmiał się cicho, po czym ruszyli schodami w dół i wyszli z budynku. Lewicka przełożyła obydwa jaśki do jednej ręki, zdjęła okulary przeciwsłoneczne z głowy na nos, a następnie splotła swoją dłoń z dłonią bruneta i rozmawiając, ruszyli w stronę obrzeży miasta. Po drodze wstąpili do sklepu, gdzie kupili sok oraz wodę. Robiło się coraz cieplej i wiedzieli, że przyda się coś do picia. Kiedy wyszli ze sklepu, Ruda poprawiła okulary przeciwsłoneczne, spoglądając na błękitne niebo pokryte obłokami. Lubiła takie widoki i cieszyła się, że niedługo położy się na kocu, by beztrosko oglądać chmury z brunetem u boku.

*

Kilkanaście minut później Richard rozkładał koc w wysokiej trawie, po czym usiadł na nim wraz z dziewczyną. Odkręcił wodę i podał Darii, a ta upiła łyk i oddała ją chłopakowi. Lewicka położyła się na kocu, podkładając pod głowę małego jaśka i obserwowała Freitaga, pijącego napój. Chłopak zakręcił butelkę, odłożył ją na bok, po czym położył się przy boku Rudej. Dziewczyna od razu przytuliła się do niego, kładąc głowę na jego klatce piersiowej. Sportowiec objął ją ramieniem i pocałował w głowę.

— Lubię taką beztroskę — powiedziała cicho Lewicka, na co chłopak uśmiechnął się pod nosem.

— Ja też — odparł. — A z tobą to już w ogóle — dodał, przytulając ją mocniej.

— Nie mogę przeżyć tego, że niedługo będę cię rzadko widywać.

— Sezon letni nie ma tak wielu konkursów. We wszystkich nie będę też startował. To będzie dla nas pierwszy mały sprawdzian.

— Umrę z tęsknoty. — Westchnęła dziewczyna.

— Nie będzie tak źle. Są telefony, jest komunikator. Pomyśl sobie, co by było, gdybyśmy nie mieli tych dobrodziejstw.

— Na zawodach poznajesz dużo nowych... osób? — zapytała niepewnie, cicho wzdychając.

— O czym ty teraz myślisz, hm? — mruknął, przymykając oczy.

— O niczym, tylko pytam — odparła niepewnie.
Nie chciała zdradzać mu tego, że bała się, że jak znowu zacznie jeździć na zawody, to pozna jakąś kobietę, która zawróci mu w głowie. Będzie z dala od niej wśród kibiców, gdzie dużą część stanowią kobiety. Młode kobiety pragnące poznać i uwieść sportowca.

— Daria, mam ciebie — odparł krótko. — Nie musisz się o nic bać.

— Mhh.

— Zazdrosna bestia z ciebie — powiedział zaczepnie, śmiejąc się przy tym.

— Nie lubisz tego? — zapytała, zastanawiając się, czy nie wygłupiła się, zdradzając swoje obawy.

— Lubię, bo wiem, że ci na mnie zależy. — Przytulił ją mocniej, całując w głowę. — Mam nadzieję, że ty pod moją nieobecność, nie będziesz oglądać się za innymi.

— Na pewno nie. — Zaprzeczyła od razu. — No dobra, może czasem zawieszę oko na innym, ale to nie oznacza, że ruszę na podryw — dodała po chwili.

— Ej, to mogłaś już zostawić dla siebie — mruknął niezadowolony.

— No, co? Chcę mieć czyste sumienie.

— Chodź tutaj, moja zazdrośnico — powiedział, wyswobadzając ją ze swoich objęć.

Ułożył ją na plecy, zdjął jej okulary i pochylił się, by złączyć ich usta w pocałunku. Dziewczyna wplotła dłonie w jego włosy, bawiąc się nimi. Leżeli na kocu, całując się namiętnie. Lewicka odchyliła lekko głowę, gdy brunet zaczął schodzić pocałunkami na jej szyję. Jęknęła cicho z przyjemności. Richard oderwał usta od jej skóry. Dmuchnął na nią delikatnie, musnął nosem, po czym uniósł się na rękach i spojrzał na twarz dziewczyny. Ruda niespiesznie otworzyła oczy, a Freitag mógł spojrzeć w jej rozmarzone spojrzenie.

— Uwielbiam cię — powiedział, po czym znowu pocałował. Tym razem krótko i delikatnie, a następnie ułożył się na plecach, zwracając głowę w stronę dziewczyny. Lewicka przeniosła na niego wzrok. W ciszy lustrowali swoje twarze, normując przyspieszone oddechy. Ruda odetchnęła głęboko, gdy rytm jej serca zaczął zwalniać. Po chwili dziewczyna spojrzała na niebo, oglądając śnieżnobiałe obłoki.

— Patrz, ta chmura wygląda jak Hulk — zaśmiała się.

— Co?

— Hulk, taki zielony...

— Wiem, jak wygląda Hulk — przerwał jej chłopak, gdy zaczęła mu tłumaczyć. — Tylko gdzie ty go tu widzisz?

— To przypatrz się tej chmurze — powiedziała, unosząc rękę do góry. — Tutaj masz głowę, potem szerokie barki z rozłożonymi na boki rękoma i wątły tułów — śmiała się, przesuwając dłoń w powietrzu.

— Ale ty masz skojarzenia. — Pokręcił głową z niedowierzaniem, uśmiechając się pod nosem.

— O! A tamta chmura, co ci przypomina? — zapytała, pokazując ręką inny obłok.

— Zupełnie nic. — Ruda przewróciła oczami, słysząc odpowiedź Freitaga.

— Richard, no. Rusz wyobraźnię.

— Ale naprawdę zupełnie nic mi nie przypomina. — Daria cicho wypuściła powietrze, bo brunet nawet nie wysilał się na żadną odpowiedź. — To może ty powiedz, z czym ci się skojarzyła — odezwał się po chwili chłopak.

— Nieważne — odparła krótko.

Richard usiadł na kocu i intensywnie wpatrywał się w Darię, a ta po chwili przeniosła na niego swój wzrok.

— Obraziłaś się na mnie? — zapytał, widząc jej obojętną minę.

— Nie.

— Czyli tak — zaśmiał się, pochylając się nad dziewczyną i spoglądając jej głęboko w oczy. — Ty moja złośnico — wyszeptał, po czym pocałował ją. — Już przeszło? — dopytywał, kiedy oderwał się od jej ust.

— Powiedzmy — odpowiedziała, a chłopak roześmiał się wesoło. Po chwili ułożył się blisko niej i mocno ją przytulił. Daria wypuściła cicho powietrze, odwzajemniając jego gest.

— Na długo jedziesz do Polski?

— Planowałam kilka dni. Chciałabym pobyć trochę z rodziną. Co prawda pewnie i tak będą zabiegani, ale może znajdą dla mnie choć trochę czasu.

— Jasne, rozumiem. Na twoim miejscu zrobiłbym tak samo — odparł, pocierając oko. — Tak ogólnie, to jak się czujesz, po tej całej rozprawie?

— Dobrze, staram się o tym nie myśleć, chociaż czasem wieczorem zastanawiam się nad tym, czy wyrok nie był zbyt surowy.

— Żałujesz go? — Brunet zdziwił się tym, co usłyszał. — Dostał to, na co zasłużył. Gdy odtworzyli to ostatnie nagranie, to myślałem, że śnię. Przecież on mógł cię zabić. Nie dziwię się, że twój ojciec tak zareagował.

— Nie, że żałuję. Tylko po prostu...

— Nie myśl o nim. — przerwał jej Richard. — Miał wyrok w zawieszeniu, sędzia dołożył do tego dodatkowy rok, należało mu się. Nawet nie przeprosił cię na sali sądowej, nie powiedział, że żałuje swoich czynów.

— Wiem. — Daria cicho westchnęła. Nie sądziła, że aż takie emocje będą nią targały po rozprawie, a na dodatek teraz została z nimi sama. Chociaż po wczorajszej wizycie u psychiatry, specjalista powiedział, że ma zapisać się na następną po swoim urlopie, to nie zrobiła tego. Po wyjściu z gabinetu nie podeszła do recepcji. Przez problemy finansowe musiała na jakiś czas zrezygnować z wizyt, czego nie przekazała lekarzowi.

— Jak wrócisz z Wrocławia, to może wybralibyśmy się gdzieś razem? Czechy są niedaleko. Chociaż trzy dni, co ty na to? — dopytywał, uśmiechając się lekko. Miał nadzieję, że dziewczyna zgodzi się bez problemu. Uznał, że należy jej się porządny reset po rozprawie.

— Podliczę swój budżet i ci później odpowiem. — Chłopak uniósł brwi do góry, bo nie sądził, że dostanie taką odpowiedź. Myślał, że z radością przystanie na jego pomysł. — Nie patrz, tak na mnie. Musiałam zapłacić honorarium Braunowi. Poza tym muszę oddać samochód do naprawy, bo coś stuka w prawym, tylnym nadkolu. Pewnie amortyzator poszedł. — Tłumaczyła się.

Lwią część oszczędności Lewickiej pochłonęło opłacenie adwokata. Dziewczyna była zdruzgotana, widząc stan swojego konta po zrobieniu przelewu. Musiała zacząć oszczędzanie od nowa. Wiedziała, że przez kolejne miesiące będzie liczyć każdy grosz, żeby pewnego dnia w sklepie nie okazało się, że jej kartą kredytowa nie działa. Sen z powiek spędzał jej też fakt, że zbliżały się urodziny bruneta. Cały czas zastanawiała się, jak ma wyjść z tego z twarzą, bo nie mogła sobie teraz pozwolić na kupno tak drogiego prezentu dla niego, jak on kupił jej. Zastanawiała się nad pożyczeniem pieniędzy od bliźniaczek, ale z drugiej strony nie chciała robić sobie długów.

— Myślałem, że twój ojciec opłacał Brauna — odezwał się Richard. Machnął ręką nad głową, gdy obok nich zaczął natrętnie latać jakiś owad.

— Chciał to zrobić, ale się nie zgodziłam. To była moja sprawa, więc powiedziałam, że ja reguluje wszelkie rachunki — odparła, cicho wzdychając.

Daria potem żałowała, że postawiła na swoim, bo już przy pierwszym przelewie drżała jej ręka, kiedy go zatwierdzała. Zastanawiała się, czy nie poszukać innego, tańszego adwokata, ale zrezygnowała z tego pomysłu po tym, jak napadli ją koledzy Millera, stwierdzając, że jednak przyda się ktoś naprawdę dobry.

— A jakbym ja opłacił ten wyjazd? Taki prezent za wygraną sprawę — zapytał, puszczając jej oczko, gdy uniósł się na łokciach.

— Nie, nie ma mowy i nie chcę więcej słyszeć takiej propozycji. — Oburzyła się Ruda. Zrobiła niezadowoloną minę, że Freitag w ogóle wpadł na taki pomysł.

— Ale...

— Richard, powiedziałam coś! — Przerwała mu zdenerwowana.

— Dobra, nie musisz być zaraz taka nerwowa. — Fuknął poirytowany.

— Nie jestem nerwowa!

— Nie, wcale — mruknął pod nosem. — To nieprawda, że właśnie na mnie krzyczysz — dodał po chwili, spoglądając na nią wymownie.

— Bo proponujesz coś absurdalnego.

— Chcę tylko spędzić z tobą kilka dni, a ty robisz aferę.

— Bo chcesz zapłacić za mnie. — Dla Lewickiej było to nie do przyjęcia. Byli ze sobą za krótko, żeby proponował takie rzeczy. To nie była kolacja w restauracji, tylko kilkudniowy wyjazd, który będzie kosztował o wiele więcej. Ruda nie wyobrażała sobie tego, żeby on miał opłacać jej wakacje.

— No i? — Daria przewróciła oczami, gdy usłyszała to pytanie. Chłopak kompletnie jej nie rozumiał. — Masz problemy finansowe, to ja zapłacę — powiedział od niechcenia.

— Nie. — Zaprzeczyła od razu. — Nie nam zamiaru robić sobie u ciebie długu. Pomyślałeś, jak będę się z tym czuła?

— Kto mówi o tym, że masz mi potem cokolwiek zwracać? — zapytał od niechcenia, a Daria czuła, jak zaczyna się coraz bardziej irytować tym wszystkim.

— Nie mam zamiaru być niczyją utrzymanką — odpowiedziała zła.

— Dobra — odparł, robiąc niezadowoloną minę. — Koniec tematu, bo słyszę, że nie dogadamy się w tej kwestii. Nigdzie nie musimy jechać — dodał, kładąc się na plecy.

Ułożył głowę na poduszce i przymknął oczy, żeby wyciszyć się wewnętrznie. Ta rozmowa go wzburzyła. Nie sądził, że dziewczyna zrobi aferę o to, że chciał zapłacić za wspólny wyjazd. Leżeli obok siebie, wpatrując się w błękitnie niebo pokryte obłokami. Obydwoje milczeli i żadne nie kwapiło się na rozmowę, żeby oczyścić atmosferę po wcześniejszej kłótni. Lewicka leżała, przygryzając dolną wargę. Syknęła z bólu, gdy ugryzła się, raniąc usta. Cicho westchnęła, przecierając twarz dłońmi. Chciała już wrócić do mieszkania. Tak, jak wcześniej cieszyła się ze wspólnie spędzonego czasu, tak teraz pragnęła powrotu. Cisza, która nastała pomiędzy nimi, tym razem nie była przyjemna. W końcu Ruda nie wytrzymała i pół godziny później powiedziała, że chce wracać do mieszkania. Chłopak przystanął na jej prośbę. Pozbierali wszystko, co ze sobą przynieśli i ruszyli w drogę powrotną.

— I co teraz będziesz się na mnie boczyć za to, co powiedziałem? — odezwał się Freitag, spoglądając w kierunku dziewczyny, która szła w milczeniu.

— Nie boczę się — odparła, wzruszając ramionami. Brunet pokręcił z niedowierzaniem głową, cicho wzdychając.

— Przepraszam, jeśli moja propozycja w jakikolwiek sposób cię uraziła. Po prostu chciałem spędzić z tobą kilka dni.

— Nie proponuj tego więcej, to nie jest dla mnie komfortowa sytuacja.

— Rozumiem — odparł, obserwując profil jej twarzy. — To co? Uśmiechniesz się w końcu do mnie? — zapytał, przyciągając ją do swojego boku. Lewicka przeniosła swój wzrok na Richarda i uśmiechnęła się lekko, a chłopak cmoknął ją usta. 

***

Patrycja, Kinga i Daria siedziały w pokoju dziennym, patrząc na stojące na stole dwie butelki z winem. Wszystkie były już po kąpieli i ubrane w piżamy, a Lewicka miała poprzyklejane na czole i nosie plastry oczyszczające. Miały za moment rozpocząć wieczór w swoim gronie. Obok wina stały dwa kartony z gorącą pizzą. Kinga otworzyła wieka, po czym zaczęła nakładać po kawałku z każdego smaku na talerze.

— Ja chcę tylko jeden — odezwała się Ruda. — Najlepiej tamten. — Wskazała dłonią najmniejszy kawałek capricciosy.

— Chyba se jaja robisz. — Patrycja spojrzała na nią z niedowierzaniem.

— Nie jestem głodna.

— Daria, miałaś zacząć normalnie jeść, a na obiad też niewiele zjadłaś.

— Bo nie jestem głodna. — Powtórzyła, a dziewczyny przewróciły oczami, słysząc jej standardowy tekst.

— I co? My mamy zjeść dwie duże pizze?

— Najwyżej na jutro zostanie — odparła Ruda, wzruszając ramionami. 

Bliźniaczki spojrzały na siebie, kręcąc z niedowierzaniem głowami. Kinga podała Rudej talerz z kawałkiem, który wskazała, a ta uśmiechnęła się lekko.

— Laski, ale ja jestem podjarana tym winem — powiedziała Patrycja, zacierając ręce.

— Masz czym. — Kinga przewróciła oczami, patrząc na siostrę.

— No oczywiście, przecież przed naszymi oczami stoi prawie pięć tysięcy złotych. Ruda, twój ojciec to ma gest — mówiła, przenosząc wzrok na przyjaciółkę. — Jest tak dobre, jak zachwalał? — dopytywała.

Waldemar przywiózł z Polski dwie butelki wina Chateau D'yquem Sauternes, które sam uwielbiał. Kupił je, żeby córka miała czym świętować zwycięstwo na sali sądowej. Chociaż nie wiedział, czy druga rozprawa okaże się tą ostatnią, to mimo wszystko postanowił, że już teraz zabierze je ze sobą. Podświadomie wierzył w zwycięstwo Darii i tak też się stało. Gdy córka żegnała się z nim, wyciągnął z bagażnika wino, które jej dał, życząc dobrej zabawy w miłym gronie. Patrycja z ciekawości wpisała nazwę w Google, a gdy zobaczyła, ile kosztuje butelka tego trunku, o mało nie spadła z krzesła, na którym wtedy siedziała.

— Nie wiem, jeszcze go nigdy nie piłam. Ostatnio z Igą chciałyśmy zwinąć je z barku, ale niestety był zakaz — odparła.

— Upijemy się dzisiaj, na bogato. — Patrycja zatańczyła w miejscu z radości, a dziewczyny śmiały się z niej. Dziewczyna chwyciła korkociąg i zaczęła otwierać butelkę.

— Chwila, ja tylko zdejmę z twarzy te plastry — odezwała się Ruda, ruszając w kierunku łazienki.

— No raczej. Co by było, jakby tu teraz wpadł Rysiek? — dopytywała Kinga.

— I tak już mnie widział z maseczką — rzuciła Lewicka, znikając za drzwiami.

Chwilę później wróciła do pokoju i usiadła w fotelu, a Patrycja podała jej kieliszek z winem.

— Okey — odezwała się brunetka. — To toast za to, że popapraniec Miller znalazł się w końcu tam, gdzie jego miejsce — mówiła, wznosząc kieliszek w górę. — Daria, my naprawdę przepraszamy cię za to, co musiałaś przejść, ale nie miałyśmy pojęcia, kim on tak naprawdę jest — dodała po chwili.

— Tobias dostał ode mnie zjebę, że od razu nie powiedział, jakie z niego ziółko — wtrąciła Kinga. — Wiedział o tym wszystkim i siedział cicho.

— Nie mówmy już o tym — odezwała się Daria. — Chciałabym jak najszybciej o tym zapomnieć. — Dziewczyny przytaknęły głowami.

— To na zdrowie — powiedziała Patrycja i wszystkie upiły łyk wina.

— Mmm, ale dobre. — Daria przytaknęła na słowa przyjaciółki. — Wiecie, co? Mam świetny pomysł. — Lewicka wraz z Kingą z zaciekawieniem spojrzały na brunetkę.

— Jaki? — zapytała siostra.

— Może wybierzemy się po powrocie Darii nad jezioro z naszymi facetami? — Ruda wstrzymała oddech, gdy usłyszała tę propozycję. 

Nie chciała jechać nad wodę, gdzie niedawno walczyła o życie. Spięła się, zastanawiając się, jak wybrnąć z tego pomysłu. Patrzyła na bliźniaczki, które dyskutowały między sobą, ale dziewczyna nie miała pojęcia, o czym dokładnie rozmawiają. W głowie cały czas szukała jakiejś wymówki. Siostry nie miały pojęcia, co wydarzyło się nad wodą i nie chciała ich w to wtajemniczać, jednak nie czuła się gotowa na to, żeby ponownie znaleźć się w tamtym miejscu. Wzdrygnęła się, czując szturchnięcie w ramię. Odwróciła głowę, spoglądając w górę. Patrycja stała nad nią z rękoma założonymi na biodrach i patrzyła na nią wymownie.

— A ty co? Już leżysz nad tym jeziorem i się opalasz? — dopytywała przyjaciółka.

— Sorry, zamyśliłam się.

— To jak się zapatrujesz na ten pomysł?

— Pogadam z Richardem i potem odpowiem — odpowiedziała Ruda. Jednak nie miała zamiaru jechać nad jezioro. Wiedziała, że brunet pomoże jej jakoś wybrnąć z tej kłopotliwej sytuacji.

— Dobra, to teraz gadaj, jak ci się z nim układa — odezwała się Kinga, poprawiając się na kanapie.

— Normalnie. — Lewicka od niechcenia wzruszyła ramionami.

— Łał, wygłosiłaś teraz taki monolog, że nie wiem, do czego pierwszego się odnieść — odparła ironicznie Patrycja.

— No Jezu, no... — westchnęła cicho Ruda. — Co mam wam powiedzieć? Spotykamy się, rozmawiamy, czasem się posprzeczamy, ale ogólnie jest dobrze.

— Pokłóciliście się? O co poszło? — Daria cicho westchnęła, słysząc pytania Kingi.

— Richard chciał jechać na kilka dni do Czech, a mnie nie stać mnie teraz na takie wycieczki. Ja wiem, że tam nie jest drogo, ale muszę najpierw jakoś odbić się od finansowego dna.

— Aż tak źle? — zapytała Patrycja.

— No, trochę. Ale jakoś dam radę. — Lewicka uśmiechnęła się krzywo.

— Jakby co, to w przyszłym miesiącu same zapłacimy czynsz i rachunki. — Zaproponowała przyjaciółka.

— Nie, dam radę. Spokojnie — odpowiedziała Ruda, uśmiechając się delikatnie.

Wiedziała, że będzie musiała zacisnąć pasa. Póki co zrezygnowała z wizyt u psychiatry. Nie cieszyła się z tego za bardzo, bo rozmowy z nim dawały jej dużo spokoju i siły, ale wiedziała, że nie sprosta finansowo. W głowie już miała obmyślony plan, na czym zaoszczędzić. Nie chodzić do lekarza i kupować tańsze jedzenie, a do Polski postanowiła jechać pociągiem, bo bała się, że samochód może rozpaść się gdzieś po drodze i będzie miała jeszcze więcej problemów. Zrezygnowała z kursu fizjoterapeutycznego, na który zapisała się dwa miesiące temu. Podjęła decyzję, że wybierze się na niego w późniejszym terminie. Była informacja od organizatora, że na początku roku zorganizuje kolejny kurs. Przez ten czas powinna jakoś ustabilizować się finansowo. Zwrócone pieniądze miały jej starczyć na zapłacenie swojej części czynszu za mieszkanie.

Dziewczyny upiły kolejny łyk wina, delektując się nim.

— Laski, a co powiecie, żebym zrobiła się na blond? — Daria i Patrycja energicznie pokręciły głowami, słysząc pomysł Kingi. — Nie? No dobra, to nie — dodała dziewczyna, robiąc smutną minę.

— To znaczy, jak chcesz, to proszę bardzo, ale mi się wydaje, że w ciemniejszych ci do twarzy — powiedziała Daria, uśmiechając się delikatnie.

— Siostra, nie kombinuj. Zmiana na blond nie będzie tak hop-siup — odezwała się Patrycja, której ani trochę nie podobał się ten pomysł.

— No przecież wiem. — Westchnęła Kinga. — Ale chciałam zrobić coś szalonego.

— Zrób sobie tatuaż. — Bliźniaczki spojrzały na Lewicką, gdy ta rzuciła pomysłem.

— Ale mówiłaś, że to cholernie boli. — Daria przytaknęła głową, a Kinga się skrzywiła. Wizja bólu nie nastawiała jej optymistycznie do zrobienia tatuażu.

— Ej, a jakbyśmy sobie we trzy zrobiły? — zapytała z ekscytacją w głosie Patrycja. — Jakiś wspólny znak. Na przykład... — Zamyśliła się na chwilę. — Znak nieskończoności na nadgarstku? Jako niekończąca się przyjaźń.

— Ja odpadam. — Ruda od razu zareagowała na słowa przyjaciółki.

— Bo?

— Kasa — odarła.

— Dupa tam, ja stawiam — odpowiedziała Patrycja. — I nie chcę słyszeć, że nie — dodała od razu. — Taka mała pierdoła nie będzie kosztować majątku. — Lewicka spojrzała z niezadowoleniem na brunetkę, a ta pokazała jej środkowy palec. Ruda w odwecie pokazała jej język.

— W pracy zapytamy Janisa, gdzie robił. On ma kilka dziar i może robił je gdzieś tutaj w okolicy.

— Ale wiecie, że tego potem nie da się zmyć mydłem? — Daria spojrzała na nie znacząco. Bliźniaczki zerknęły na siebie, by po chwili szeroko się uśmiechnąć. Lewicka widząc ich porozumiewawcze spojrzenie, wiedziała już, że siostry nie wycofają się z tego pomysłu.

Dziewczyny rozmawiały, popijając wino. Z każdym upitym łykiem, były bardziej skore do opowiadania o swoich intymnych sprawach. Kiedy skończył się alkohol, który przywiózł Waldemar, Patrycja poszła po butelkę, którą wcześniej sama kupiła. Daria pociągnięta za język, chętniej zwierzała się na temat tego, jak czuje się u boku Freitaga. Przyjaciółki z uwagą słuchały jej wywodów, udzielając kilku rad. O czwartej nad ranem wszystkie zgodnie stwierdziły, że najwyższa pora rozejść się do swoich pokoi. Od dobrej godziny oczy same im się zamykały, a języki od nadmiaru alkoholu  plątały się coraz bardziej. Chwiejnym krokiem ruszyły do sypialni. Gdy Daria zamknęła za sobą drzwi, chwyciła telefon w dłoń i chichrając się pod nosem, wybrała numer Richarda. Chłopak oczywiście nie odebrał, więc dziewczyna obrażona postanowiła nagrać mu się na pocztę głosową. Gdy już wygłosiła swoje żale, jak bardzo było jej przykro, że nie chciał z nią rozmawiać, postanowiła zdradzić mu kilka swoich tajemnic.

***

Ruda niespiesznie podniosła powieki, gdy usłyszała cichą wibrację komórki. Ziewnęła szeroko, przeciągając się na łóżku, po czym przetarła twarz dłońmi. Przewróciła się na bok, gdy telefon przestał wibrować. Chciała jeszcze trochę pospać. Niestety po chwili komórka znowu dała znać o tym, że ktoś próbuje skontaktować się z Lewicką. Wyciągnęła rękę do góry, próbując po omacku chwycić urządzenie.

— Ała, kurwa — syknęła, przykładając rękę do głowy, gdy telefon z półki nad łóżkiem spadł jej na czoło.

Rozmasowała obolałe miejsce po czym, wzięła telefon do ręki. Odblokowała urządzenie i zerknęła na wyświetlacz. Uniosła lewą brew do góry, widząc dwadzieścia siedem nieodebranych połączeń od Richarda. Westchnęła głęboko, gdy zauważyła, że znowu do niej dzwoni.

— Pali się, czy co? — mruknęła pod nosem.

Przesunęła palec po wyświetlaczu i przyłożyła telefon do ucha, odbierając połączenie.

— Halo — odezwała się cicho, przymykając oczy.

— No w końcu. Dlaczego wcześniej nie odbierałaś?

— Richard, dopiero się obudziłam — wymruczała.

— Czyli naprawdę poszłaś spać nad ranem?

— Skąd wiesz, o której poszłam spać?

— Bo mi się nagrałaś na pocztę z pretensjami, że nie odbieram od ciebie, a jako Spider-Man powinienem być gotowy o każdej porze dnia i nocy, żeby ratować swoją Mary Jane Watson — śmiał się.

— Chryste, ale brednie — mruknęła. — Nie piję więcej. Naprawdę do ciebie zadzwoniłam i tak powiedziałam? — dopytywała, bo kompletnie nie pamiętała tego momentu.

— Mhh, potem postanowiłaś zdradzić mi kilka tajemnic.

— Jakich? — zapytała zdenerwowana, obawiając się, że palnęła jakąś głupotę.

— Na przykład, że święty Mikołaj nie istnieje — mówił, śmiejąc się wesoło. — Wiesz, że tak się nie robi? Zniszczyłaś mi życie tą informacją.

— Taa, bardzo zabawne. — Skwitowała. — Co jeszcze ci mówiłam?

— Jak będziesz grzeczna, to może ci powiem.

— Richaaard — jęknęła, zachodząc w głowę, co takiego mogła zdradzić Freitagowi i czy na pewno powiedziała jakąś swoją tajemnicę. Zastanawiała się, czy chłopak po prostu z niej nie żartuje.

— Wszystko w swoim czasie. — Bruneta bawiła ta sytuacja. — O której mogę wpaść?

— Hmm... nie wiem, muszę się ogarnąć — mówiła, drapiąc się po udzie. Przewróciła się na plecy i szeroko ziewnęła.

— Daję ci dwadzieścia minut, bo właśnie wychodzę z mieszkania. Mam dla ciebie małą propozycję.

— Jaką? — zapytała z zaciekawieniem.

— Przekonasz się. Do zobaczenia. — Usłyszała w odpowiedzi, po czym rozległ się dźwięk zakończonego połączenia.

— Tak się nie robi, proszę pana — powiedziała pod nosem, odkładając telefon na łóżko.

Ponownie przetarła twarz dłońmi, po czym powoli zaczęła wstawać z łóżka. Wzięła z szafy ubrania na przebranie i ruszyła w kierunku łazienki.

— Cześć — odezwała się Kinga, która ze szklanką wody w dłoni wracała do pokoju. — Wychodzisz gdzieś?

— Cześć. Richard już do mnie zmierza. Nawet nie da mi się porządnie wyspać.

— W sumie ja niedługo też wybywam z mieszkania. Arne dzwonił, że jego mama zaprasza nas na obiad.

— Mmm, spotkanie z teściową. — Lewicka wymownie poruszyła brwiami, a Kinga parsknęła śmiechem.

— Nie ubolewam nad tym — odparła z uśmiechem. — Naprawdę fajna z niej babka. Trochę się jej bałam, bo w końcu Arne to jedynak, a wiadomo, co się mówi o kobietach, które samotnie wychowują syna, że nigdy nie oddadzą go innej kobiecie.

— Czyli mówisz, że nie jest nawiedzona?

— Na szczęście nie.

— Laski, tu się śpi. Ciszej. — Daria i Kinga zaśmiały się cicho, gdy Patrycja zniknęła w pokoju, uprzednio strofując je, że zachowują się za głośno.

— Dobra, idę się ubrać, bo zaraz Richard tu będzie. — Oznajmiła Lewicka.

— Jakby co, to w kuchni na stole masz proszki od bólu głowy. No, chyba że nie potrzebujesz — powiedziała brunetka.

— Potrzebuję i to w końskiej dawce — zaśmiała się Ruda, po czym zniknęła w łazience.

Dziewczyna ubrała się, umyła i uczesała, po czym weszła do kuchni, gdzie połknęła tabletkę przeciwbólową, popijając ją szklanką wody. Wróciła do pokoju i od razu wysłała Freitagowi wiadomość, że ma nie dzwonić domofonem, bo Patrycja śpi. Podała mu kod do urządzenia, który miał wbić, żeby otworzyć drzwi na dole. Kilka minut później, do uszu dziewczyny dobiegło ciche pukanie w drzwi. Wstała z fotela i poszła otworzyć. Richard od razu przywitał się z nią całusem.

— Ale masz oczy przepite — zaśmiał się, spoglądając na nią.

— Dziękuję za komplement.  — Lewicka przewróciła oczami na jego słowa. — Chodź do pokoju, bo zaraz Patrycja wyjdzie i nas ochrzani — zachichotała.

— Jadłaś już? — Chłopak zrobił niezadowoloną minę, gdy Daria zaprzeczyła ruchem głowy. — To najpierw do kuchni.

Po tym jak Lewicka zjadła późne śniadanie, przeszła wraz z brunetem do sypialni. Richard rzucił się na jej łóżko, a ona usiadła w fotelu, podkulając nogi pod siebie i powoli sączyła sok, który ze sobą zabrała. Chłopak ułożył się na boku, opierając głowę na ręku.

— To, co mi chciałeś powiedzieć? — zapytała z zaciekawieniem.

— Kristin do mnie dzwoniła. — Oznajmił chłopak.

— Muszę coś dopłacić za sukienkę? — Daria zrobiła niezadowoloną minę na myśl, że czeka ją jeszcze jakiś wydatek.

— Nie.  — Zaprzeczył od razu. — Podobno szyje jakąś nową kolekcję. Szuka modelek, wśród takich wiesz, normalnych kobiet i chciałaby, żebyś ty była jedną z nich.

Lewicka zaczęła kaszleć, gdy po słowach bruneta zakrztusiła się napojem, który piła. Trzymała dłonie na dekolcie, próbując zapanować nad kaszlem i łzami, które wydostały się z jej oczu. Brunet wstał z łóżka i kilkukrotnie uderzył ją między łopatki. W końcu dziewczyna się uspokoiła.

— Uprzedzaj o takich żartach — odezwała się, wymownie patrząc na chłopaka. — I tak w sumie, to był słaby żart. Jeśli chcesz, żebym schudła, to powiedz to wprost, a nie jeszcze kogoś w to wciągasz — dodała zdenerwowana.

— Daria, to nie żart i broń Boże nie chodzi o to, że masz schudnąć — mówił, przeczesując nerwowo włosy dłonią. — Masz piękną figurę. Kristin chce, żebyś zaprezentowała kilka jej sukienek, które uszyje.

— Nie — odpowiedziała zdecydowanie Lewicka 

— Dlaczego?

— Bo jestem za niska i za gruba. Nie mam zamiaru być kolejny raz pośmiewiskiem, jak jakieś foty znajdą się w Internecie — mówiła zła.

— Weź przestań. Jesteś idealna. Kiedy wysłałem Kristin kilka zdjęć z wesela, bo chciała wiedzieć, jak wyglądasz w sukience po zrobieniu makijażu i fryzury, to potem non stop dostawałem SMS-y z zachwytami nad tobą.

— Nie, nie chcę. — Odmówiła kolejny raz. — Jestem jej wdzięczna, że uszyła dla mnie takie cudo, ale napisz do niej lub zadzwoń i podziękuj za propozycję. Powiedz, że z niej nie skorzystam.

— Ale...

— Koniec tematu, Richard. — Ucięła krótko, a brunet zrobił niezadowoloną minę. 

Sądził, że dziewczyna się zgodzi. Przecież większość kobiet marzy o profesjonalnej sesji zdjęciowej, czy przejściu po wybiegu. Freitag usiadł na łóżku i wyciągnął dłoń w jej kierunku. Lewicka postawiła na stoliku szklankę, po czym podeszła do sportowca, który posadził ją sobie na kolanach, a następnie przytulił się do jej biustu.

— Może jednak byś to przemyślała, hmm? — wymruczał. — Sama mówiłaś, że masz problemy finansowe, to przyda ci się dodatkowy grosz, a Kristin mało nie płaci.

— Nie chcę, Richard. Naprawdę. — Chłopak skrzywił się, słysząc kolejny raz odmowę. 

Powiedział Kristin, że Daria na pewno przyjmie jej propozycję, tymczasem dziewczyna uparcie twierdziła, że nie weźmie udziału w jej przedsięwzięciu. Jednak stwierdził, że nie będzie o tym jeszcze informował kobiety. Postanowił, że spróbuje przekonać jakoś Darię. Sam chętnie zobaczyłby, jakby wyglądała w czasie sesji i na wybiegu. Zastanawiał się, czy nie wtajemniczać w to jej przyjaciółek. Być może one wpłynęłyby jakoś na jej decyzję.

********************************

Coś ta Daria nerwowa troszeczkę...
I jak mogła odrzucić propozycję zarobku? Ciężkozrozumieć, a może nie? W sumie spotkała się już z hejtem w internecie na temat swojej figury, to jej odmowa chyba jest naturalna.
Cóż, Rysiek chyba zapeszył, mówiąc Kristin, że Daria przyjmie jej propozycję.
Powinien najpierw porozmawiać z samą zainteresowaną.
Do następnego...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top