Rozdział 24
Daria zniesmaczona patrzyła, jak Karin całowała Richarda. Żołądek ścisnął się jej boleśnie i zaschło w gardle. Przełknęła mocno ślinę, puszczając klamkę, na której mocniej zacisnęła dłoń, gdy blondynka rzuciła się w objęcia Freitaga. Odeszła na krok od drzwi, żeby nie blokować wejścia do lokalu, po czym zaplotła ręce na klatce piersiowej, wbijając wzrok w ziemię i wypuszczając cicho powietrze. Czuła się jak piąte koło u wozu i kompletnie nie wiedziała, jak ma się zachować. Była skrępowana całą tą sytuacją.
— Co ty tu robisz? — Usłyszała, jak Freitag zadaje pytanie Karin, więc dyskretnie spojrzała na parę. Dziewczyna nadal była uwieszona na jego szyi i zalotnie spoglądała mu w oczy.
— Dowiedziałam się, że masz dzisiaj dodatkowy trening, to postanowiłam wpaść. Niestety zaspałam i już myślałam, że cię nie zastanę, ale na szczęście zauważyłam, jak idziesz w kierunku bistro — odpowiedziała blondynka. Po chwili przeniosła wzrok na Lewicką, która stała i nerwowo zaciskała zęby. — O! Pani kelnerka! Tutaj też pani pracuje?
Daria czuła, jak coraz bardziej zaczynała się denerwować, słysząc ironiczny ton wypowiedzi. Doskonale wiedziała, że Karin chciała ją upokorzyć tym pytaniem. Przelotnie spojrzała na Richarda, oczekując, że zareaguje jakoś na tę sytuację, ale brunet milczał.
— Dokładnie tak. Z tym że tutaj jestem odźwierną — odpowiedziała ostro, naciskając klamkę i otwierając drzwi od lokalu. — Pan Freitag zarezerwował stolik na końcu sali po prawej stronie. Smacznego — dodała zła, a Richard patrzył na Lewicką zdezorientowany.
— Oh, Richi, jesteś cudowny — zaszczebiotała blondynka, uśmiechając się od ucha do ucha. Chwyciła bruneta za dłoń i pociągnęła do środka.
— Ale... — Freitag zaskoczony całą sytuacją, nie potrafił wydusić z siebie słowa.
Kiedy para weszła do pomieszczenia, Daria zamknęła za nimi drzwi i zaśmiała się histerycznie, kręcąc głową. Uznała, że jeśli Richard chciał ją upokorzyć za to, że nie odzywała się do niego przez ostatnie dni, to zrobił to koncertowo. Przymknęła oczy i przeciągle wypuściła powietrze. Po chwili otworzyła oczy, próbując zebrać myśli. Zastanawiała się, jak wrócić do Breitenbrunn. Pomiędzy miejscowościami nie jeździła żadna komunikacja publiczna, a spacer zająłby jej kilka godzin, więc ta opcja odpadała. Z żalem w oczach spojrzała przez szklane drzwi w głąb lokalu, gdzie przy jednym ze stolików siadał brunet z blondynką, która coś mu opowiadała, śmiejąc się przy tym cały czas. Bolało ją to, że Richard w żaden sposób nie zareagował na tę sytuację, nawet nie zapytał się Darii, czy będzie miała jak wrócić do domu. Tak po prostu wszedł do restauracji z dziewczyną, jakby ona nie istniała.
— Ruda, ty jednak jesteś kretynką — powiedziała do siebie pod nosem, kręcąc głową.
Wzięła głęboki wdech i ruszyła w stronę drogi. Przeszła na drugą stronę ulicy, po czym ustawiła się przy jezdni, czekając na jakieś nadjeżdżające auto, licząc, że się zatrzyma, gdy pomacha dłonią. Kiedy zauważyła zbliżający się samochód, wystawiła rękę, ale kierowca wyminął ją, nawet nie zwalniając. Zrobiła skrzywioną minę, oglądając się za pojazdem.
— Daria! — Lewicka spojrzała w stronę bistro, gdy usłyszała, jak Richard krzyczy jej imię. Chłopak rozejrzał się przed przejściem przez drogę i chwilę później, stanął przy dziewczynie. — Co ty wyprawisz?
— Próbuję złapać stopa — odpowiedziała zła, wyciągając rękę, jednak kolejny pojazd również ją wyminął. Sfrustrowana kopnęła leżący obok kamyczek, przeklinając przy tym pod nosem.
— Przestań się wygłupiać. Chodźmy stąd.
— O, proszę, przypomniałeś sobie o mojej obecności? Trochę za późno — odparła, spoglądając na niego złowrogo. — Możesz wracać do swojej dziewczyny, ja sobie poradzę.
— Karin nie jest moją dziewczyną — odezwał się zrezygnowany. — Przepraszam, ale tak mnie zaskoczyła, że kompletnie straciłem głowę. — Freitag spoglądał na nią niepewnie.
— No, na jej widok można stracić głowę — powiedziała z żalem w głosie. — Możesz odejść? Przeszkadzasz mi.
— Daria, naprawdę cię przepraszam. Proszę, chodźmy do samochodu i wróćmy do Breitenbrunn.
Dziewczyna bez słowa wyminęła go i odeszła kilka kroków dalej, odwracając się plecami do chłopaka. Richard zacisnął usta i przymknął oczy, próbując zapanować nad emocjami, był coraz bardziej zdenerwowany. Miał wrażenie, jakby zaraz miał wybuchnąć, najchętniej wykrzyczałby w kierunku Lewickiej kilka zdań, które cisnęły mu się na usta, jednak postanowił milczeć, żeby nie pogarszać sytuacji. Po chwili rozejrzał się dookoła, zastanawiając się, jak wybrnąć z tej kłopotliwej sytuacji. Miał świadomość, że gdyby od razu odsunął od siebie blondynkę, to teraz siedziałby z Darią przy jednym stoliku i jedliby, rozmawiając ze sobą. Nie mógł pojąć, co się stało, że doszło do tak absurdalnej sytuacji. Karin po tym, jak brunet powiedział jej, że nie ma ochoty spotykać się z nią i ma mu dać spokój, naburmuszona dalej siedziała w bistro, za to Lewicka stała przy drodze, próbując złapać stopa i nie słuchała tego, co miał do powiedzenia. Nagle Richard szybkim krokiem podszedł do Rudej i mocno klepnął ją otwartą dłonią w pośladek. Dziewczyna pisnęła z zaskoczenia, kładąc rękę na miejsce, w które została uderzona, po czym odwróciła się do niego, posyłając mu groźne spojrzenie.
— Oszalałeś? Trzymaj łapy przy sobie — wysyczała w jego kierunku.
— To przestań zachowywać się jak rozkapryszona gówniara z bogatego domu.
— Tak dla przypomnienia, pochodzę z bogatego domu, więc mogę się tak zachowywać.
Mierzyli się spojrzeniami w ciszy, którą zakłócił odgłos nadjeżdżającego auta. Lewicka wyciągnęła rękę w bok i uśmiechnęła się, gdy kierowca zatrzymał się kawałek dalej.
— Nie wsiądziesz do tego auta — powiedział Richard, chwytając ją za nadgarstek, kiedy chciała odejść.
— Zabroń mi — odparła Daria, uśmiechając się szyderczo, po czym wyrwała rękę z jego uścisku, a następnie podeszła do czarnego mercedesa od strony pasażera, gdzie kierowca opuścił szybę. Chwilę później obok stanął Freitag.
— Jedzie pan może do Breitenbrunn? — zapytała blondyna siedzącego za kierownicą.
— Nie bardzo, ale dla piękniej kobiety mogę zrobić wyjątek. — Mężczyzna uśmiechnął się i puścił Lewickiej oczko, na co ta zarumieniła się lekko. Nigdy nie usłyszała od obcego mężczyzny słów, że jest piękna. To mile połechtało jej ego. — Wsiadasz?
— Pewnie — odpowiedziała i już miała otworzyć drzwi, ale Richard jej to uniemożliwił, przytrzymując je dłonią. Dziewczyna posłała mu wymowne spojrzenie, jednak brunet był tym niewzruszony.
— Możesz jechać dalej. — Freitag pochylił się lekko, kierując swoje słowa do blondyna siedzącego za kierownicą. Ten zmrużył oczy, po czym przeniósł wzrok na Lewicką i uśmiechnął się do niej.
— Wsiadasz? — Ponowił pytanie, ignorując sportowca.
— Spieprzaj koleś — warknął Richard, na co mężczyzna uruchomił podnoszenie szyby i odjechał z piskiem opon.
— Jesteś psychiczny — odezwała się Lewicka. — Trzymaj się ode mnie z daleka — dodała.
Dziewczyna chciała odejść od niego, ale Richard niespodziewanie chwycił ją w pasie i gwałtownie przyciągnął do siebie. Daria ułożyła swoje dłonie na jego klatce piersiowej, żeby utrzymać dystans.
— Jesteś teraz tak irytująca, że najchętniej przełożyłbym cię przez kolano i złoił tyłek — powiedział, patrząc jej głęboko w oczy.
Lewicka zaskoczona zaistniałą sytuacją nie potrafiła wydusić z siebie słowa. Wpatrywali się w siebie, oddychając ciężko. Napięcie, które wytworzyło się pomiędzy nimi, nie pozwalało im pozbierać myśli. Richard przeniósł wzrok na usta Darii, które były lekko rozchylone. Warknął cicho, gdy Ruda bezwiednie je oblizała.
— Wiecznie mnie prowokujesz — odezwał się po chwili, kolejny raz spoglądając w jej zielone oczy.
— Do czego? — zapytała szeptem.
Przełknęła mocno ślinę, gdy zdała sobie sprawę z tego, że z trudem wypowiedziała to pytanie, jednak nie doczekała się odpowiedzi. Brunet położył dłoń na jej policzku i przysunął się do dziewczyny, po czym zaczął zbliżać swoje usta do jej warg. Daria zwróciła głowę w bok, gdy zdała sobie sprawę z tego, że Richard chce ją pocałować.
— Wracajmy do Breitenbrunn — powiedziała cicho, wyswobadzając się z jego objęć.
Rozejrzała się w prawo i lewo, a następnie na miękkich nogach przeszła na drugą stronę jezdni, próbując zapanować nad szybko bijącym sercem. Freitag wypuścił przeciągle powietrze z płuc i zwiesił głowę, przymykając oczy. Po chwili zrezygnowany przeniósł wzrok na Darię, która stała odwrócona do niego plecami na chodniku. Ruszył w jej kierunku i stanął obok niej.
— Chcesz coś zjeść, czy wracać?
— Wracajmy — odparła, nie patrząc na niego.
***
Przez całą drogę w samochodzie panowała niezręczna cisza. Richard prowadził w skupieniu, zastanawiając się, dlaczego Daria ciągle go ignorowała. Sądził, że też chciała tego pocałunku, a ona w ostatniej chwili odwróciła głowę. Spojrzał w bok na siedzącą na miejscu pasażera dziewczynę, która nieobecnym wzrokiem patrzyła w przednią szybę. Brunet chciałby, żeby było pomiędzy nimi tak, jak wcześniej, zanim wykonał telefon do jej ojca. Sądził, że w końcu tak się stanie, ale niestety pojawienie się Karin wszystko zburzyło. Kolejny raz pojawił się pomiędzy nimi niewidzialny mur, który oddalał ich od siebie. I zdawał sobie sprawę z tego, że jak teraz odwiezie ją do mieszkania, to Lewicka kolejny raz odetnie się od niego, a na to nie mógł pozwolić. Już z oddali widział budynek, w którym mieszkała Ruda. Zacisnął usta i przejechał obok niego, nawet nie zwalniając.
— Richard, zatrzymaj się, przecież minąłeś blok, gdzie mieszkam — odezwała się Daria, spoglądając na bruneta, a ten niewzruszony jechał dalej. — Richard!
— Pojedziemy do mnie. Musimy porozmawiać — powiedział, przenosząc na ułamek sekundy wzrok na zdezorientowaną dziewczynę, by po chwili znowu spojrzeć na drogę.
— Równie dobrze mogliśmy porozmawiać u mnie.
— Nie miałem pewności, czy nie zamkniesz mi drzwi przed nosem — odparł, a Ruda cicho westchnęła, bo miała taki plan, gdyby Freitag chciał się do niej wprosić.
— No cóż, przejrzałeś mnie — odpowiedziała, na co chłopak z niedowierzaniem pokręcił głową.
Kilka minut później zatrzymali się na miejscu parkingowym przed budynkiem, gdzie mieszkał Richard. Gdy Daria opuściła pojazd, zaczęła chichrać się pod nosem. Freitag patrzył na nią zdezorientowany. Nastrój dziewczyny zmieniał się jak w kalejdoskopie. Najpierw była na niego wściekła i prawie się nie odzywała, a teraz śmiała się sama do siebie, a on nie miał pojęcia, o co chodziło.
— Nie patrz tak na mnie — odezwała się po chwili. — Po prostu przypomniałam sobie wieczór, jak odwoziłam cię tu kompletnie pijanego. Ale byłam wtedy na ciebie wkurzona — dodała, a Richard przewrócił oczami.
— Nie musisz mi tego przypominać — powiedział, wyciągając z bagażnika sportową torbę, którą przewiesił sobie przez ramię.
— Ale będę — odpowiedziała zaczepnie, ruszając w kierunku beżowego bloku.
Richard westchnął głęboko, po czym dołączył do dziewczyny. Kiedy weszli do budynku, wsiedli do windy i chwilę później wysiadali na piętrze, gdzie mieściło się mieszkanie bruneta. Chłopak otworzył drzwi, przepuszczając Darię przodem. Zostawił sportową torbę w korytarzu i przeszedł w głąb mieszkania, a Ruda podążała za nim. Usiadła na kanapie, zaplatając dłonie na klatce piersiowej, obserwując poruszającego się po kuchni bruneta. Richard otworzył lodówkę, wyciągając z niej naczynie z jedzeniem, po czym odwrócił się w kierunku dziewczyny.
— Masz ochotę na zapiekankę warzywną? — Daria przytaknęła, więc włożył naczynie żaroodporne do piekarnika, aby podgrzać danie. Następnie wlał wodę do czajnika i wstawił, żeby zrobić coś do picia.
— Pomóc ci w czymś? — Odwrócił się w kierunku pokoju dziennego, gdy usłyszał pytanie.
— Poradzę sobie — Puścił Lewickiej oczko.
Otworzył szafkę i wyciągnął z niej talerze, a z szuflady wyjął sztućce. Sięgnął po dwa kubki, do których wrzucił po saszetce herbaty, by chwilę później zalać je wrzątkiem. Wziął kubki w dłonie i podszedł do kanapy, na której siedziała Daria. Odłożył gorącą herbatę na stolik, po czym usiadł obok dziewczyny, przenosząc na nią swój wzrok. Zmrużył oczy, przyglądając się jej chwilę w milczeniu.
— Czemu tak na mnie patrzysz?
— Bo dawno cię nie widziałem — odpowiedział, na co dziewczyna przewróciła oczami. — Nadal jesteś na mnie zła?
— Zależy, o którą sytuację pytasz. — Tym razem to Richard przewrócił oczami, słysząc odpowiedź Lewickiej. — Jeśli mam być szczera, to naprawdę mnie wkurzyłeś tym, że zadzwoniłeś do mojego ojca za moimi plecami. Postawiłeś mnie pod ścianą. Czułam się, jakbym nie mogła sama decydować o swoim życiu. Decyzja o tym, że wycofuję oskarżenie, była przemyślana. Chciałam to zrobić, żeby odzyskać spokój, przede wszystkim psychiczny, a ty, jak gdyby nigdy nic, postanowiłeś wtrącić się w to wszystko, nie pytając mnie o zdanie. O to, jak się będę z tym wszystkim czuła — powiedziała, a Freitag mocno zacisnął zęby, po czym przeciągle wypuścił powietrze z płuc, słysząc szczerą odpowiedź Lewickiej.
— Myślisz, że czułabyś się dobrze, wiedząc, że Miller opuścił areszt i bezkarnie może krzywdzić inne kobiety?
— No właśnie inne kobiety. Ciągle mówisz o innych, a gdzie w tym wszystkim jestem ja? Ja już się nie liczę? Cała ta sytuacja jest dla mnie bardzo trudna, przytłacza mnie, a wciąż słyszę tylko to, że mam pomyśleć o innych — mówiła z żalem. Chłopak zacisnął usta, przeczesując dłonią włosy.
— Daria, to nie tak. Oczywiście, że ty jesteś najważniejsza.
— To dlaczego postanowiłeś się wtrącić? — zapytała z wyrzutem w głosie.
— Bo powiedziałaś, że chcesz wrócić do Polski — odparł, przełykając mocno ślinę.
Nadal przerażała go ta wizja, że pewnego dnia Ruda spakuje walizki i wyjedzie. W tamtym momencie nie wyobrażał sobie tego i chciał zatrzymać ją w Niemczech na wszelkie możliwe sposoby.
— No i? Co z tego? Kiedyś i tak wrócę do Wrocławia. Jaka to różnica, czy zrobiłabym to teraz, czy za kilka lat?
— Może zdarzy się tak, że nie będziesz chciała wrócić — powiedział, uśmiechając się nieśmiało, a Lewicka prychnęła, gdy usłyszała te słowa.
— Mam ochotę wyjechać stąd jak najszybciej. Zapewne, gdy tylko wyjaśni się sprawa z Millerem, to zrobię to.
— Nie mówisz poważnie. — Brunet poruszył się niespokojnie na kanapie, wpatrując się w Lewicką.
— Mówię jak najbardziej poważnie — odpowiedziała. Nagle zmarszczyła czoło i pociągnęła nosem. — Richard, coś się chyba pali — odezwała się.
— O cholera! Zapiekanka!
Freitag zerwał się na równe nogi i podbiegł do piekarnika. Wyłączył pokrętła, po czym otworzył urządzenie, z którego wyleciała chmura dymu. Uruchomił okap, a Daria otworzyła okno, żeby przewietrzyć mieszkanie.
— Chyba trzeba coś zamówić — odezwał się, spoglądając w kierunku Lewickiej, która śmiała się z całej tej sytuacji. — Co powiesz na spaghetti?
— Może być, ale ja chcę carbonarę.
— Dla złośnicy wszystko. — Dziewczyna przewróciła oczami na to, jak została nazwana.
Richard chwycił, komórkę, po czym wybrał numer do bistro, żeby zamówić posiłek. Czekając na obiad, dokończyli rozmowę. Brunet nie był zadowolony z tego, co usłyszał. Lewicka ciągle mówiła o powrocie do Polski, jakby się zacięła. W ogóle nie rozważała życia na dłuższą metę w Niemczech. Pół godziny później do drzwi zapukał dostawca, zostawił zamówienie i pożegnał się, a Freitag i Ruda usiedli przy stole, żeby zjeść.
***
Kilkanaście minut później posprzątali po skończonym posiłku, a następnie ponownie usiedli na kanapie, z kubkami z herbatą w dłoniach.
— To mówisz, że jesteś o mnie zazdrosna? — zapytał chłopak, uśmiechając się zadziornie.
— Słucham?
— No przecież dzisiaj przed bistro zrobiłaś scenę zazdrości.
— Chyba śnisz. — Oburzyła się dziewczyna, unosząc brwi do góry i kręcąc przy tym z niedowierzaniem głową.
— Przecież doskonale wiesz, że to prawda, a potem jeszcze chciałaś wzbudzić zazdrość u mnie, gadając z tym typem z mercedesa.
— Richard, może powinieneś iść spać, bo bredzisz ze zmęczenia.
— Boisz się przyznać do tego, że cię rozgryzłem? — Daria chwyciła w dłoń małą poduszkę, po czym zaczęła okładać nią bruneta. Chłopak odchylił się do tyłu, śmiejąc się głośno, a ręce wyciągnął przed siebie, żeby bronić się przed uderzeniami. Nagle krzyknął przeraźliwie, co spowodowało, że dziewczyna zaprzestała dalszej walki.
— Co się stało? — zapytała z przejęciem, patrząc na twarz bruneta, skrzywioną z bólu. Odłożyła poduszkę, przełykając mocno ślinę.
— Coś mi strzeliło w łopatce, chyba za mocno odchyliłem się do tyłu — odpowiedział z grymasem wymalowanym na twarzy.
— Jak chcesz, to mogę to sprawdzić.
— Chyba tak byłoby najlepiej. — Uśmiechnął się delikatnie.
— Tylko musisz zdjąć koszulkę. Pomóc ci? — Chłopak przytaknął, więc Daria chwyciła ubranie i powoli podwijała je ku górze. Brunet jęczał z bólu, gdy musiał ruszyć prawą ręką, żeby zdjąć T-shirt. Daria ściągnęła z niego koszulkę i odłożyła ją na oparcie kanapy.
— Richard, przepraszam, nie chciałam ci nic zrobić.
Dziewczyna była zdenerwowana całą tą sytuacją. To miały być tylko wygłupy, a skończyło się kontuzją. Miała wyrzuty sumienia, że przez nią chłopak może opuścić treningi, dopóki nie dojdzie do siebie.
— Nie denerwuj się, na pewno zrobisz coś, że zaraz przestanie boleć. — Uśmiechnął się do niej, widząc jej zatroskaną minę. Nie chciał, żeby denerwowała się tak bardzo.
Freitag usiadł na podstawionym przez Rudą krześle. Lewicka stanęła obok i położyła dłonie na jego ciele, po czym przeprowadziła ostrożnie kilka testów fizjoterapeutycznych, żeby ocenić, z czym jest problem. Zmarszczyła czoło, gdy nie wyczuła żadnych nieprawidłowości, a mimo wszystko chłopak nadal cierpiał. Może nie jestem taka dobra, jak mówią? — pomyślała sobie.
— Na pewno strzeliło ci coś w łopatce? — zapytała po chwili, mrużąc oczy.
— Na pewno, a czemu pytasz?
— Bo na podstawie przeprowadzonych testów, według mnie jest wszystko dobrze — odpowiedziała szczerze, a chłopak uśmiechnął się lekko pod nosem.
— Może naciągnąłem jakiś mięsień? Mogłabyś to sprawdzić? — Daria nie była przekonana do tego pomysłu, bo w czasie dotychczasowego badania nie wyczuła żadnego oporu mięśniowego.
— Chyba będzie lepiej, jak zgłosisz to swojemu terapeucie. — Brunet nie był zadowolony z odpowiedzi, którą usłyszał. Lewicka zdjęła swoje dłonie z jego ciała i zrezygnowana odeszła od niego na krok.
— Może położyłbym się i przeprowadziłabyś kilka testów na leżąco? — zapytał, spoglądając na dziewczynę.
— Przeprowadziłabym, ale kanapa jest za miękka, więc to bez sensu.
— A łóżko? Tam materac jest twardszy.
Ruda wypuściła cicho powietrze i zrobiła niezadowoloną minę. Nie podobał się jej ten pomysł, bo doskonale wiedziała, że najlepsza do badania byłaby kozetka, a nie łóżko.
— No dobra, niech będzie — odparła po chwili, bo mimo wszystko czuła się winna i chciała mu jakoś pomóc.
Freitag wstał z krzesła, narzekając przy tym trochę, gdy trącił ręką oparcie, co jeszcze bardziej zasmuciło dziewczynę.
— Naprawdę nie chciałam ci nic zrobić.
— Nic się nie martw, to nic takiego, zaraz przejdzie — odpowiedział Richard, puszczając jej oczko.
Ruda wzięła jego T-shirt w dłoń i ruszyli w stronę pokoju. Kiedy dotarli do sypialni, chłopak położył się na łóżku, a Ruda stanęła obok.
— Przesuń się na skraj, przecież nie będę nad tobą wisiała.
— A może rozluźniłabyś mi trochę mięśnie? Bo mi się wydaje, że jestem spięty. Już nie musisz tego sprawdzać.
— Nie prowadzę terapii, bez sprawdzenia, w czym tkwi problem.
— No weź, to nic takiego przecież. Lekkie naciągnięcie mięśnia. Pozwalam ci na mnie usiąść, będzie ci wygodniej, niż na stojąco przy niskim łóżku.
Daria nie była zadowolona z tego pomysłu, ale ostatecznie zrzuciła buty ze stóp, po czym weszła na łóżko i usiadła okrakiem na leżącym na brzuchu sportowcu, który zacisnął usta, żeby się nie roześmiać. Kąciki ust delikatnie uniósł ku górze. Lewicka położyła dłonie na jego plecach i zaczęła palpacyjnie badać mięśnie. Zmrużyła oczy, gdy w dalszym ciągu nie wyczuwała nic niepokojącego.
— Mogłabyś tak trochę pouciskać i pomasować? Bo wtedy czuję ulgę — odezwał się po chwili, przymykając oczy.
Lewicka wzruszyła ramionami i zrobiła to, o co poprosił brunet.
— Ooo, jak dobrze — wymruczał pod nosem chłopak. — Ooo, tak — dodał po chwili. — Mmm, super.
— Richard, przestań, bo jęczysz, jakbyś miał zaraz dojść — powiedziała Daria zirytowanym głosem, przewracając przy tym oczami.
— Bo może tak jest. — Roześmiał się, a Lewicka zabrała swoje ręce z jego pleców, zaciskając usta. Głośno wypuściła powietrze z płuc, spoglądając na profil twarzy chłopaka.
— Wiedziałam, że coś jest nie tak. Oszukałeś mnie — odparła, przyciskając jego głowę do materaca.
— Ej, innych też tak brutalnie traktujesz? — zapytał z udawanym oburzeniem, po czym roześmiał się głośno.
— Nie. Tylko ciebie, oszuście.
— Czuję się wyróżniony.
Daria wstała z chłopaka i stanęła przy łóżku, zakładając ręce na klatce piersiowej.
— Możesz już wstać, kłamczuchu.
— Zaraz, muszę się... Uspokoić — odpowiedział, spoglądając na nią znacząco.
— Zboczeniec — powiedziała, biorąc do dłoni małą poduszkę, po czym lekko uderzyła go w głowę. Po chwili usiadła obok, wzdychając przy tym ostentacyjnie.
— Już się wystraszyłam, że jednak jestem beznadziejną terapeutką, skoro ty cierpiałeś, a ja nie potrafiłam znaleźć przyczyny.
— Nie musisz się o nic martwić, jesteś świetna. I tak w ogóle, może dokończyłabyś to, co zaczęłaś? — zapytał, puszczając jej oczko.
— Jesteś niemożliwy. — Pokręciła z niedowierzaniem głową. — Skoro nic ci nie dolega, to mogę ze spokojem wracać już do siebie, bo się trochę zasiedziałam — dodała po chwili, spoglądając na wiszący w sypialni zegar. Sięgnęła leżące na podłodze buty i założyła je.
— Nie, zostań jeszcze — powiedział chłopak, siadając obok niej na łóżku. Chwycił w dłonie koszulkę, po czym ją ubrał. — Może jakiś film obejrzymy? Serio chcesz siedzieć sama w pustym mieszkaniu?
Daria patrzyła na Richarda, zastanawiając się, co zrobić, ale ostatecznie zgodziła się zostać.
***
Rozmawiali z Richardem, oglądając między czasie film, na którym nie skupiali zbytniej uwagi. Ruda zjadła też u niego kolację, po której rozmawiali kolejne trzy godziny, świetnie czując się w swoim towarzystwie. Po niedawnych nieporozumieniach nie było już śladu.
— Dobra, teraz już na pewno się zasiedziałam — powiedziała dziewczyna, zauważając na zegarze, że dochodzi godzina dwudziesta druga, po czym wstała z kanapy.
— Odwiozę cię. — Zaoferował się Freitag.
— Nie trzeba, przecież to tylko jakieś dwadzieścia minut drogi piechotą. Spacer przed snem dobrze mi zrobi — odparła, wstając na nogi.
— To chociaż cię odprowadzę.
— Znam drogę — powiedziała, uśmiechając się delikatnie.
— Ale już trochę ciemno się zrobiło. — Richard nie był przekonany do tego, żeby Daria sama wracała do mieszkania.
— Daj spokój, poradzę sobie. Z restauracji nie raz wracałam sama i to po nocach.
— No dobrze. — Odpuścił w końcu, bo nie chciał, żeby przez przypadek znowu się pokłócili. — Napisz, jak dojdziesz — dodał po chwili.
— Dzisiaj nie mam ochoty na takie zabawy — odpowiedziała obojętnie, a Richard spojrzał na nią z niedowierzaniem.
— I kto tu jest zboczony? — odezwał się, przewracając oczami, na co Ruda wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
— Cześć — powiedziała, otwierając drzwi.
Nagle chłopak złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie, kładąc ręce na jej biodrach. Lewicka zaskoczona sytuacją, patrzyła na niego niepewnie.
— Nie pożegnasz się? — zapytał, lustrując jej twarz.
— Przecież powiedziałam Cześć — odparła, przygryzając wargę.
— Jakie ty masz cudowne oczy. — Daria speszyła się, słysząc te słowa. Uśmiechnęła się nieśmiało, uciekając wzrokiem w dół.
— Dziękuję — powiedziała cicho. — Powinnam już sobie pójść — dodała, spoglądając przez chwilę na twarz bruneta.
Przełknęła mocno ślinę, próbując zapanować nad szybko bijącym sercem, którego rytm przyspieszył, kiedy chłopak przyciągnął ją do siebie. Chwilę później Freitag przysunął swoją twarz do jej lica.
— Dobranoc — szepnął dziewczynie do ucha, po czym złożył pocałunek na policzku.
Lewicka przymknęła oczy, czując ciepłe wargi bruneta, które zatrzymały się na jej twarzy na dłużej niż zwykle, a przez jej ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Pomrugała kilkukrotnie, gdy chłopak odsunął się od niej.
— Dobranoc — odpowiedziała, po czym zniknęła za drzwiami.
Daria opuściła mieszkanie, a Richard z uśmiechem na twarzy przeszedł do sypialni. Wyjął z szafy bieliznę na zmianę i ruszył w kierunku łazienki, żeby wziąć prysznic. Odłożył wszystko na pralkę, po czym stanął przed lustrem i spojrzał na swoje odbicie.
— Chyba wszystko idzie w dobrym kierunku — powiedział, mrużąc oczy. Chwycił do dłoni pastę, po czym naniósł ją na szczoteczkę i zaczął myć zęby.
***
Lewicka, wychodząc z budynku, wzięła głęboki wdech, żeby ochłonąć po tym, jak jej ciało zareagowało na pożegnanie Richarda. Potrząsnęła głową, uśmiechając się pod nosem.
— Nie wyobrażaj sobie za wiele, bo znowu srogo się rozczarujesz. Poza tym nawet nie jest w twoim typie — powiedziała do siebie, wyciągając telefon z kieszeni.
Odpisała siostrze na SMS-a, którego dostała godzinę temu, po czym schowała komórkę. Kolejny raz odetchnęła głęboko rześkim, wieczornym powietrzem. Spojrzała kątem oka w lewą stronę, gdzie stała dwójka młodych mężczyzn ubranych w sportowe ciuchy. Nie mogła dostrzec ich twarzy, bo na głowach mieli zarzucone kaptury. Rozmawiali o czymś, paląc papierosy. Ziewnęła szeroko, a następnie skierowała kroki w kierunku bloku, w którym mieszkała, nie zauważając tego, że mężczyźni stojący pod budynkiem, z którego wyszła, ruszyli za nią. Ruda zacisnęła usta i przełknęła ślinę, gdy po jakimś czasie usłyszała za sobą coraz wyraźniejsze kroki. Niepewnie zwróciła głowę do tyłu, zauważając, podążających za nią mężczyzn. Przyspieszyła kroku, na co osoby idące za Rudą zrobiły to samo. Dziewczyna zaczęła się denerwować. Zwykle była daleka od tego, żeby wyolbrzymiać takie sytuacje, ale teraz miała wrażenie, że oni nie idą w tym samym kierunku przez przypadek. Postanowiła skręcić w lewo i pójść inną trasą. Była trochę dłuższa, ale miała nadzieję, że to sprawi, iż oni nie pójdą dalej za nią. Po przejściu kilkunastu metrów ponownie zerknęła przez ramię i przeklęła w myślach, gdy zauważyła, że w dalszym ciągu była śledzona. Wyjęła z kieszeni telefon, a następnie wybrała numer Richarda. Z niecierpliwością słuchała nawiązywanego połączenia.
— Proszę cię, odbierz — powiedziała cicho do siebie.
Niestety brunet nie odebrał. Pokręciła z niedowierzaniem głową i trzymając kurczowo komórkę w dłoni, przeszła na drugą stronę ulicy, zerkając dyskretnie przez ramię za siebie. Zaczęła nerwowo oddychać, gdy zauważyła, że mężczyźni idący za nią, zrobili dokładnie to samo. Odblokowała telefon i weszła w wiadomości.
Do Richard: ktoś cały czas za mną idzie.
Napisała pospiesznie drżącą dłonią, po czym wysłała SMS-a do bruneta.
Spoglądała w wyświetlacz, jednak nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Schowała telefon do kieszeni i jeszcze bardziej przyspieszyła kroku.
— Hej, ty! Zatrzymaj się! — Gdy usłyszała za sobą krzyk jednego z mężczyzn, zaczęła uciekać, a osoby śledzące ją rzuciły się w pościg.
Nagle poczuła mocne szarpnięcie za ramię, po czym została przyparta do muru jakiegoś budynku.
— Pomo... — Chciała krzyczeć, ale jeden z napastników zatkał jej dłonią usta, uśmiechając się przy tym szyderczo.
**********************************
To Rysiek nieźle wkręcił Darię tą kontuzją, ale dziewczyna była czujna.
Czyżby faktycznie wszystko zmierzało w dobrym kierunku, jak twierdzi brunet?
I pytanie, co mają zamiar zrobić z Lewicką mężczyźni, którzy ją złapali?
Do następnego :)
A i jeszcze jedno, to był najdłuższy rozdział, jaki do tej pory napisałam. Dokładnie 4152 słów. Trochę mnie poniosło :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top