Rozdział 22
Ciszę panującą w pokoju dziennym zakłócało jedynie tykanie zegara wiszącego na ścianie. Richard leżał na kanapie na brzuchu. Głowę miał zwróconą w bok i beznamiętnym wzrokiem wpatrywał się w panele. Na podłodze stało otwarte piwo, a obok niego walały się trzy opróżnione wcześniej puszki. Sobotni wieczór spędzał samotnie, podobnie, jak kilka wcześniejszych. Od dziewięciu dni nie miał żadnego kontaktu z Darią. Nie odpisywała na SMS-y, nie odbierała telefonu, usunęła go ze znajomych na Facebooku, żeby nie mógł do niej napisać, aż w końcu, nie otwierała drzwi od mieszkania. Po wyjściu ze swoim ojcem z komisariatu pojechali we trójkę do mieszkania Lewickiej i tam rozmawiali, a raczej rozmawiał Freitag z Waldemarem. Daria nie uczestniczyła w tym, przysłuchiwała się tylko, chociaż częściej była nieobecna myślami. Kiedy brunet wrócił do siebie i położył się spać, dostał SMS-a od Rudej. Wiadomość, którą mu wysłała, zmroziła krew w jego żyłach.
To koniec naszej znajomości. Nie chcę cię już więcej widzieć.
W tamtym momencie miał wrażenie, jakby czas się zatrzymał. Wpatrywał się w wiadomość, nie wiedząc, co zrobić. Od razu wcisnął zieloną słuchawkę, żeby połączyć się z dziewczyną i porozmawiać, ale połączenie zostało natychmiast odrzucone. Nie odebrała wtedy ani dzień później. Nie odpowiadała na jego wiadomości. Z ciężkim sercem postanowił usunąć się w cień, sądząc, że gdy Lewicka pobędzie trochę sama, to zatęskni za nim, za wspólnymi rozmowami i docinkami. Jednak po tygodniu stracił nadzieję, że ona sama się do niego odezwie. Jej milczenie trwało już stanowczo za długo.
Chłopak przeniósł wzrok na leżący na podłodze telefon, gdy usłyszał ciche wibrowanie. Wyciągnął dłoń przed siebie i chwycił komórkę, po czym przesunął opuszkiem palca po wyświetlaczu i przyłożył telefon do ucha.
— No, co tam? — zapytał zachrypniętym głosem, gdy odebrał połączenie od Huberta.
— Gdzie ty jesteś? Czekamy na ciebie. — Richard ściągnął brwi, nie rozumiejąc, o czym mówi kolega.
— Gdzie?
— No w barze, przecież byliśmy umówieni.
Freitag skrzywił się, a następnie powoli wypuścił powietrze z płuc. Zapomniał o spotkaniu. Po tym, jak wrócił z treningu, zjadł obiad, a następnie ustawił na stoliku laptopa i kolejny raz otworzył folder ze zdjęciami z Berlina. Miał wrażenie, że przeniósł się wtedy w inny wymiar. Powoli przewijał fotografie, oglądając je, przez co zapomniał o spotkaniu ze znajomymi. Nic nie mógł poradzić na to, że nagłe zerwanie znajomości przez Darię, trochę go przybiło.
— Sorry, kiepsko się czuję. Nie dam rady — odparł.
— W środę też źle się czułeś.
— No, chyba jakieś przeziębienie mnie bierze. — Skłamał.
— Nie zauważyłem tego, jak w czwartek byliśmy na siłowni.
— Simmel, jutro mam trening, muszę być wypoczęty.
— Od kiedy masz treningi w niedzielę?
— Stwierdziłem, że dodatkowy nie zaszkodzi. Muszę kończyć. Cześć — powiedział, po czym nie czekając na pożegnanie ze strony Huberta, rozłączył się.
Westchnął głęboko, odkładając telefon na podłogę. Chwycił w dłoń piwo, dopił je, po czym zgniótł puszkę i rzucił na panele obok pozostałych trzech. Zgarnął ręką komórkę i przewrócił się na plecy. Gdy odblokował urządzenie, spojrzał na zdjęcie Darii, które miał ustawione na tapecie. Zapewne, gdyby to widziała, zrobiłaby mu niezłą awanturę. Wpatrywał się w fotografię, zrobioną w Berlinie, gdy poszli na diabelski młyn, po czym przymknął oczy.
— O mój Boże, idziemy tam! — zapiszczała Lewicka, widząc w oddali ogromne, kręcące się koło. Freitag nawet nie zdążył zareagować, a dziewczyna już ciągnęła go za rękę w stronę karuzeli, przeciskając się przez turystów.
— Lecisz tam, jakbyś zobaczyła garnek złota. — Żartował z niej, a ona tylko przewróciła oczami.
— Takie rzeczy znajduje się na końcu tęczy. Jak możesz nie wiedzieć takich oczywistych rzeczy? — zapytała oburzona, spoglądając na niego wymownie, po czym razem wybuchli gromkim śmiechem.
— Na szczęście mam u swego boku kogoś, kto mi to wszystko uświadomił — odparł zaczepnie, na co Daria dała mu kuksańca w ramię.
Kupili bilety, a chwilę później usiedli naprzeciwko siebie. Brunet przyglądał się z ciekawością Rudej, która uśmiechała się od ucha do ucha.
— Cieszysz się, jak dziecko — odezwał się po chwili, na co dziewczyna wzruszyła ramionami.
— Po prostu cieszę się chwilą — odparła, spoglądając na niego. — Nawet nie pamiętam, kiedy ostatni raz kręciłam się na diabelskim młynie, a uwielbiam oglądać widoki z góry — dodała, po czym zwróciła swoją głowę bok, żeby podziwiać panoramę miasta.
Daria przymknęła oczy, gdy zawiał wiatr, rozwiewając jej włosy, a po chwili otworzyła je, po czym zaczęła przygładzać niesforne kosmyki, nadal uśmiechając się od ucha do ucha. Brunet sięgnął do kieszeni spodni i wyciągnął swój telefon. Odblokował urządzenie, żeby włączyć aparat.
— Popatrz na mnie — odezwał się, a gdy Lewicka zwróciła głowę w jego kierunku, zrobił jej zdjęcie.
— Skasuj to — powiedziała groźnie, mrużąc oczy i wydymając usta.
— Za dwa całusy — odpowiedział zaczepnie, na co dziewczyna przewróciła oczami.
— Jesteś nieznośny, wiesz?
— Wiem, dlatego tak bardzo lubisz spędzać ze mną czas. — Ruda z niedowierzaniem pokręciła głową, uśmiechając się pod nosem.
Richard otworzył oczy i głęboko westchnął.
— Mogłabyś już w końcu przestać się na mnie dąsać i odezwać się — powiedział cicho pod nosem.
Ponownie zamknął oczy, a gdy je otworzył, odblokował urządzenie i wszedł w wiadomości, żeby napisać SMS-a. Postanowił kolejny raz spróbować skontaktować się z Darią. Wiedział, że nie miał po co czekać na jakikolwiek ruch z jej strony, musiał wziąć sprawy w swoje ręce. Chwilę później usłyszał dźwięk zwiastujący otrzymanie odpowiedzi. Zacisnął usta, gdy przeczytał, co odpisała mu dziewczyna, po czym wysłał jej kolejnego SMS-a, na którego nie dostał już odpowiedzi.
***
Lewicka siedziała z podkulonymi nogami we fotelu, trzymając w dłoniach talerzyk, na którym znajdował się kawałek gorącej pizzy. Wieczór spędzała przed telewizorem razem z przyjaciółkami. Miały oglądać film Daleka północ, więc Kinga za pomocą Internetu połączyła się z telewizorem i po chwili zrzuciła film z laptopa na plazmowy ekran, po czym dołączyła do siostry siedzącej na kanapie. Do uszu Rudej dochodziła rozmowa bliźniaczek, ale nie przysłuchiwała się jej. Nieobecnym wzrokiem wpatrywała się w niewidzialny punkt przed sobą, pogrążając się coraz bardziej w myślach.
Leżąc w hotelowym łóżku, Daria lustrowała twarz bruneta, skubiąc palcami dolną wargę i próbując zapanować nad szybko bijącym sercem. Nie rozumiała, skąd wzięła się u niej nagle taka reakcja organizmu na zaistniałą sytuację.
— To, co? Nadal jesteś na mnie zła za to, że pokrzyżowałem ci plany? - odezwał się po chwili Richard.
— Nie — odpowiedziała, uśmiechając się nieśmiało. Nie była zła, bo miło spędziła z nim sobotę i nawet nie pamiętała już, kiedy ostatnio uśmiechała się tak często, jak dzisiejszego dnia.
— Nogi mocno bolą?
— Trochę. Dawno tyle nie chodziłam — odparła szczerze.
— Jak chcesz, to mogę ci je wymasować. — Brunet wymownie poruszał brwiami, a Lewicka przewróciła oczami.
— Myślę, że to nie jest konieczne. W czasie snu same się zregenerują.
— I znowu dużo tracisz. — Uśmiechnął się zadziornie.
— Zawsze jesteś taki pewny siebie?
— Po prostu znam swoją wartość.
— I na dodatek skromny — odpowiedziała ironicznie, na co Richard wypuścił cicho powietrze z płuc.
— Możesz przestać to robić? — zwrócił się po chwili do dziewczyny.
— Co niby? — zapytała zdezorientowana.
— Cały czas dotykasz swoich ust. Dekoncentruje mnie to.
— To nie patrz na mnie — odpowiedziała obojętnie, kładąc dłoń, którą jeszcze chwilę wcześniej dotykała warg na łóżko.
— Powiedziała, co wiedziała — odparł Freitag, przewracając oczami. —To nie takie proste, a już na pewno nie w takiej sytuacji, jaka jest teraz i gdy wiem, co masz na sobie. — Lewicka gwałtownie wyciągnęła powietrze do płuc, po czym mocno przełknęła ślinę. Chłopak flirtował z nią i wcale się z tym nie krył, a jej serce, które udało jej się jakiś czas temu uspokoić, znowu zaczęło wybijać szybszy rytm.
— Daria, do cholery! — Ruda wzdrygnęła się, gdy usłyszała głos przyjaciółki i poczuła uderzenie w ramię, co automatycznie przewróciło ją na ziemię. Potrząsnęła lekko głową, zastanawiając się, dlaczego znowu zaczęła przypominać sobie wspólny wypad z Richardem do Berlina. Przez ostatnie dni robiła to nagminnie.
— O co chodzi? — zapytała, siedzące na kanapie bliźniaczki, które skupiały na niej swój wzrok. Chwilę później spojrzała w dół na talerzyk, na którym leżał prawie nietknięty kawałek zimnej już pizzy.
— O co chodzi?! — Oburzyła się Patrycja. — Mówimy do ciebie od co najmniej pół godziny, a ty nas w ogóle nie słuchasz. Na dodatek zjadłyśmy już prawie trzy czwarte pizzy, podczas gdy ty z kawałka, który wzięłaś na początku, odgryzłaś tylko kęs. — Ruda kolejny raz spojrzała na talerz i cicho westchnęła.
— Patrycja....
— Nie patrycjuj mi tu teraz, tylko gadaj, co się dzieje.
— Nic, zamyśliłam się. — Wzruszyła ramionami, odkładając jedzenie na stolik. — Poza tym, nie jestem głodna.
— Zamyślasz się tak od co najmniej tygodnia. Snujesz się po mieszkaniu, po pracy nie wychodzisz do ludzi i masz czelność powiedzieć, że nic się nie dzieje? Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami.
— Chodzi o Lukasa? Znowu coś miesza? — zapytała łagodnym głosem Kinga. Daria zaprzeczyła lekkim ruchem głowy.
— To o co?
— O nic, jestem po prostu trochę zmęczona.
— A Richard czemu nie przyszedł? Myślałyśmy, że w końcu pogadamy z nim na spokojnie. Co ci napisał? — Lewicka przeciągle wypuściła powietrze z płuc, po czym zacisnęła usta.
— Nic mi nie napisał, bo go nie zapraszałam. W zeszłym tygodniu zakończyłam znajomość z nim — powiedziała szczerze, poruszając się nerwowo w fotelu, na co przyjaciółki wytrzeszczyły oczy.
— Co takiego?! — zapytały z niedowierzaniem, wpatrując się w nią wielkimi oczami.
— Po prostu facet za bardzo wtrąca się w moje życie.
— Serio? Boczysz się na niego, bo zadzwonił do twojego ojca? Też bym tak zrobiła, gdybym od początku wiedziała o tym liściku — odezwała się Kinga, na co Daria się skrzywiła, bo sądziła, że przyjaciółki będą po jej stronie i przyznają jej rację.
— Dobra, w takim razie ustalmy fakty. — Przemówiła Patrycja, patrząc a Lewicką zmrużonymi oczami. — Pogoniłaś faceta, a teraz tego żałujesz.
— Nie żałuję — odparła szybko Ruda.
— Twoje zachowanie mówi co innego.
— Po prostu muszę się teraz przyzwyczaić do innego rozkładu dnia. Jak zapewne wiecie, nie mam tu za wielu znajomych, a ci, których znam, przeważnie pracują popołudniami, więc nie mam za bardzo z kim się spotykać, ale jak kogoś poznam, to wszystko się zmieni.
— Żeby kogoś poznać, to trzeba wyjść do ludzi, a ty, zamiast pójść dzisiaj z nami pospacerować po Breitenbrunn, siedziałaś cały dzień w domu.
— Nie możesz do niego napisać albo zadzwonić? Pogadać? — zapytała Kinga, na co Ruda przecząco kręciła głową. — Tak w ogóle, to często się wcześniej kontaktowaliście? — dopytywała.
— Codziennie — odpowiedziała Daria od niechcenia, a Patrycja głośno westchnęła.
— A jak często się nim widywałaś?
— Kilka razy w tygodniu.
— Bo mnie szlag trafi. — Patrycja przemówiła zdenerwowanym głosem. — Widywała się z kolesiem prawie codziennie, a nam nic o tym nie powiedziała. Może jeszcze powiesz, że przychodził do tego mieszkania? — Lewicka zacisnęła usta, po czym wzruszyła ramionami. — No nie wierzę. Nie mam do ciebie sił. Jak ty nam mogłaś o tym nie powiedzieć?
— Napisz do niego. Przeproś, powiedz, że ty już tak masz, że działasz pod wpływem impulsu — odezwała się Kinga.
— Po co?
— Boże, Daria, mam ochotę zaciągnąć cię za te rude kudły do łazienki i wrzucić pod zimny prysznic, żebyś oprzytomniała. — Patrycja powoli traciła cierpliwość.
— Znajomość z nim nie jest mi potrzeba. Tak jest lepiej, przynajmniej nie będzie się wtrącał w moje życie.
— Dupa tam, wcale nie jest lepiej, ale oczywiście nie przyznasz się do tego, a ty najzwyczajniej w świecie tęsknisz za nim. — Lewicka otworzyła usta ze zdziwienia. Nie sądziła, że Patrycja wysunie takie wnioski.
— Co? Chyba ci pizza zaszkodziła — odpowiedziała ironicznie.
W tym samym momencie rozbrzmiał dźwięk telefonu Rudej, informujący o nowej wiadomości, więc chwyciła leżącą pomiędzy jej udem a bokiem fotela komórkę w dłoń, żeby odczytać SMS-a
Od Richard: Jutro jedziesz ze mną na trening. Będę po ciebie o 8. Bądź gotowa.
Pff, też coś. Nigdzie nie jadę — pomyślała, po czym zaczęła pisać odpowiedź.
Do Richard: Chyba w twoich snach. Nie fatyguj się, bo nigdzie nie jadę.
Od Richard: Pojedziesz. Będę o 8.
— To od niego? — zapytała Kinga, przez co Ruda przeniosła na nią swój wzrok, nerwowo zaciskając zęby. — Czyli tak.
— Co ci napisał? — dopytywała Patrycja.
— Że akceptuje moją decyzję i nie będzie mnie już więcej nękał telefonami. — Skłamała.
— No nie mogę, bo wyjdę z siebie. Przeproś go i spotkaj się z nim, bo twoje zachowanie od kilku dni jest nie do wytrzymania. Jak będzie tak dalej, to chyba oszaleję przez ciebie.
— Nie — odpowiedziała hardo, po czym wstała z miejsca i przeszła do swojego pokoju. Chwyciła w dłoń słuchawki, które podłączyła do telefonu, a następnie wyszła na korytarz.
— Daria, dokąd ty się wybierasz o tej porze? — odezwała się Kinga, obserwując, jak przyjaciółka rozsznurowuje buty.
— Idę się przejść.
Ruda założyła adidasy i zawiązała sznurówki, by chwilę później opuścić mieszkanie, trzaskając przy tym ostentacyjnie drzwiami. Zbiegła szybko po schodach, a następnie wyszła z budynku. Rozejrzała się po pustej okolicy, cicho wzdychając. Odblokowała komórkę i ponownie spojrzała na ostatnie wiadomości pomiędzy nią a brunetem.
— Tak będzie lepiej — powiedziała do siebie pod nosem.
Włożyła słuchawki do uszu, uruchamiając jedną z playlist. Chwilę później rozbrzmiał utwór Chasing Cars zespołu Snow Patrol. Założyła na głowę kaptur, po czym schowała dłonie w kieszeń od bluzy i wolnym krokiem ruszyła w stronę starego, opuszczonego domu, żeby pozbierać myśli.
***
Richard w niedzielny poranek zaparkował samochód pod blokiem, w którym mieszkała Lewicka. Wysiadł z auta, uruchomił autoalarm, po czym ruszył w stronę budynku. Gdy stanął przed domofonem, wypuścił głośno powietrze z płuc i wcisnął przycisk numerem siedem.
— Tak? — Przymknął oczy, gdy w interkomie rozbrzmiał głos Darii. Nie słyszał go od tak wielu dni.
— Cześć. Tu Richard, przyjechałem po ciebie. Jesteś już gotowa? — zapytał.
— Nie — odpowiedziała mu dziewczyna i nastała głucha cisza.
Brunet przygryzł dolną wargę, po czym przeczesał dłonią włosy, a następnie odwrócił się plecami w stronę drzwi. Zrezygnowany pokręcił głową, gdy dotarło do niego, że Daria nadal nie chciała mieć z nim nic wspólnego. Nagle usłyszał gromki śmiech, gdy ktoś otworzył drzwi, wychodząc z bloku, więc odwrócił się w kierunku wejścia.
— O Matko Boska, takie spotkanie od rana? To musi oznaczać, że cały dzień będzie cudowny. — Brunet zaśmiał się, słysząc słowa Patrycji wypowiedziane w jego kierunku.
— Cześć — odezwał się w kierunku bliźniaczek.
— Cześć. Co cię tu sprowadza o tej porze? — zagadała Kinga.
— Przyjechałem do Darii, a raczej po Darię, ale właśnie mnie olała.
— A czego się spodziewałeś, skoro wczoraj sam jej napisałeś, że dajesz jej spokój? — zapytała Patrycja, unosząc brew do góry i zaplatając ręce na klatce piersiowej.
— Ale ja jej tak nie napisałem. Wręcz przeciwnie, wysłałem jej wiadomość, że ma być gotowa o ósmej, bo zabieram ją na mój trening.
— Co za małpa, okłamała nas! — oburzyła się dziewczyna.
— Mniejsza z tym. — Wzruszył ramionami. — Będę się zwijał, cześć — dodał, po czym odwrócił się plecami do bliźniaczek, żeby odejść.
— Zaczekaj. — Zatrzymała go Kinga, więc odwrócił się w jej kierunku. — Może jednak chciałbyś z nią pogadać?
— Chciałbym, ale ona nie chce.
— Nie chce, bo jest cholernie uparta i dumna — powiedziała Patrycja, wyciągając klucze z kieszeni. — Chodź, wpuszczę cię do mieszkania i tak będę smażyć się w piekle, to kolejny zły występek bardziej mi nie zaszkodzi — dodała, otwierając drzwi wejściowe do budynku, a Richard zaśmiał się z jej słów, po czym ruszył za dziewczyną. Kinga została na zewnątrz, czekając, aż jej siostra wróci, żeby w końcu mogły pójść do pracy.
— Nie wiem za bardzo, w jakim jest stanie, bo do mieszkania wróciła w środku nocy — odezwała się Patrycja, gdy wchodziła z brunetem po schodach.
— Była na imprezie? — Dziewczyna prychnęła, gdy to usłyszała.
— Na imprezie? Wolne żarty. Włóczyła się po Breitenbrunn.
— O! — Wyrwało się z ust Richarda.
— No, ogólnie to wiesz, od kilku dni jest nieznośna, a wczoraj pokłóciłyśmy się z nią o ciebie i przez to wyszła.
— O mnie? — zapytał ze zdziwieniem.
— Wczoraj nam powiedziała, że zakończyła znajomość z tobą, przez to, że zadzwoniłeś do jej ojca. — Freitag westchnął głęboko.
— Żałuję, że to zrobiłem.
— Spoko, jesteśmy po twojej stronie. Dlatego wpuszczę cię do tego mieszkania — powiedziała, gdy stanęli pod drzwiami. — I nie wiem, jak to zrobisz, ale masz sprawić, że zacznie znowu normalnie funkcjonować, bo od kilku dni jej zachowanie jest nie do zniesienia. Tak więc, powodzenia — dodała, otwierając drzwi na oścież.
Richard wszedł do środka, a po chwili usłyszał, jak drzwi zamykają się za jego plecami. Stał dłuższą chwilę w korytarzu, przypominając sobie słowa Patrycji.
I nie wiem, jak to zrobisz, ale masz sprawić, że zacznie znowu normalnie funkcjonować, bo od kilku dni jej zachowanie jest nie do zniesienia. Tak więc, powodzenia.
— Czyli nie tylko ja miałem złe dni — powiedział do siebie pod nosem.
Wziął głęboki wdech, a następnie ostrożnie nacisnął klamkę od drzwi do pokoju Lewickiej i zajrzał do środka. Dziewczyna leżała w łóżku z zamkniętymi oczami, przykryta kołdrą. Brunet wszedł po cichu, by chwilę później stanąć przy niej. Uśmiechnął się pod nosem, widząc ją opatuloną nakryciem po samą szyję. Jej włosy w nieładzie spoczywały na poduszce.
— Cześć, Daria — odezwał się po chwili.
Ruda gwałtownie otworzyła oczy, słysząc nad głową głos bruneta.
*********************************
To się nam Daria pogubiła trochę. Jak myślicie, tęskniła, czy nie? ;)
Ona chyba sama nie wie :)
Ciekawe co zrobi z Ryśkiem, który stoi jej nad głową xD
Do następnego
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top