Rozdział 20

Daria i Richard wrócili do hotelu krótko przed północą. Po zwiedzeniu miejsc, które zaplanowali na sobotni dzień, wieczór również spędzili na mieście, a potem poszli jeszcze do restauracji na kolację, gdzie bawili się wyśmienicie. Dziewczynie nie schodził uśmiech z twarzy, a brunet był zadowolony z tego, że to jego zasługa. Kiedy weszli do pokoju Ruda podeszła do dużego łóżka i położyła się na brzuchu.

— Padam z nóg — wymamrotała, leżąc twarzą do materaca, a Freitag cicho się zaśmiał. Położył się z drugiej strony i oparł głowę na dłoni, wpatrując się z Lewicką.

— A pomyśl, że gdybyś zrobiła tak, jak ty chciałaś, to teraz wysiadałabyś z pociągu w Chemnitz i musiałabyś jeszcze godzinę prowadzić auto — odezwał się.

Ruda przekręciła głowę na bok, spoglądając na chłopaka. Miał rację, ale z drugiej strony pomyślała, że odpoczęłaby sobie w pociągu.

— Jakoś dałabym radę — odparła, przyglądając mu się.

— Idziesz pierwsza pod prysznic?

— Ty idź. Ja sobie jeszcze trochę poumieram — odpowiedziała, na co Richard pokręcił głową ze śmiechem. Wstał z łóżka, po czym otworzył swoją walizkę i wyciągnął z niej czarną kosmetyczkę oraz bokserki, a następnie ruszył w stronę łazienki.

— Przyjdziesz umyć mi plecy? — zapytał żartobliwie.

— Innym razem. Dzisiaj nie mam na to sił — odpowiedziała ironicznie, przewracając się na bok, żeby spojrzeć na chłopaka.

— Szkoda. Dużo tracisz w tym momencie — odparł Freitag, a Lewicka zaśmiała się, po czym chwyciła małą poduszkę i rzuciła nią w chłopaka.

— Pudło. — Usłyszała, obserwując, jak brunet zrobił unik, a następnie zniknął za drzwiami łazienki.

Daria westchnęła głęboko, zwlekając się z łóżka. Podeszła do leżącej na ziemi poduszki i rzuciła ją z powrotem na posłanie, po czym przyklęknęła przy walizce. Otworzyła ją, a następnie wyciągnęła kosmetyczkę oraz bieliznę i uniosła ubrania, żeby wyciągnąć piżamę, którą włożyła na spód.

— Gdzie ona jest? — zapytała samą siebie, gdy nie mogła jej znaleźć.

Wyciągnęła kilka ubrań, które ze sobą zabrała i wtedy w jej dłonie wpadła piżama, którą włożyła jej Patrycja. Daria chwyciła ją i otworzyła usta ze zdziwienia, gdy zobaczyła seksowną, satynową koszulkę nocną w kolorze bordowym, obszytą koronką.

— Zamorduję ją — powiedziała pod nosem, zrywając się na nogi. Chwyciła telefon do dłoni i wybrała numer przyjaciółki.

— No co tam, kochana? — Usłyszała po trzecim sygnale głos Patrycji.

— Nie dopięłam walizki? Tak? — zapytała zła.

— Idziecie spać? — dopytywała brunetka, śmiejąc się pod nosem.

— Patrycja! To nie jest zabawne!

— Wyluzuj, Ruda. Wyświadczyłam Ci przysługę.

— Jaką przysługę? Nie mam teraz w czym spać — mówiła spanikowana.

— Jak to? Przecież włożyłam ci do walizki zastępczą koszulkę nocną — zaśmiała się. — Chociaż w sumie fakt, jak ten twój ZNAJOMY — mówiła, akcentując jeden z wyrazów — zobaczy cię w niej, to pewnie długo nie będziesz miała jej na sobie — zachichotała, a Daria przewróciła oczami.

— Uduszę cię jutro, jak wrócę. — Pogroziła przyjaciółce, na co ta roześmiała się głośno.

— Miłej nocki, Ruda. Pamiętajcie o gumce. — Usłyszała w odpowiedzi i Patrycja zakończyła połączenie.

Daria wypuściła powoli powietrze z płuc, po czym kolejny raz chwyciła halkę w dłonie, zastanawiając się, czy ma coś w alternatywnie, ale niestety nie miała. Nie zabrała ze sobą żadnego zwykłego T-shirtu, czy bawełnianych spodenek. Wiedziała, że będzie musiała położyć się do łóżka w tym, co trzymała w rękach. Pokręciła z niedowierzaniem głową i w tym samym momencie z łazienki wyszedł Freitag. Dziewczyna spojrzała na bruneta będącego w samych bokserkach. Uśmiechnął się do niej zawadiacko, gdy zbyt długo skupiła na nim swój wzrok.

— Chyba zapomniałeś się ubrać — odezwała po chwili.

— Nie — odpowiedział krótko. — Śpię tak — dodał, kładąc się na łóżko.

— Świetnie — wymamrotała Daria, przechodząc do łazienki.

W pomieszczeniu wyjęła z kosmetyczki płyn micelarny i waciki, po czym delikatnie zaczęła zmywać makijaż. Następnie chwyciła szczoteczkę, na którą naniosła miętową pastę i umyła zęby, a chwilę później rozebrała się do naga, żeby wejść pod prysznic. Ustawiła się po deszczownicą i odkręciła kurek. Pisnęła głośno, gdy poleciała zimna woda. Myślała, że Richard ustawił wodę na ciepłą, ale się pomyliła. Chłopak spłukiwał się chłodną i nie przestawił potem pokrętła.

— Coś się stało? — Usłyszała głośne pytanie, od będącego w pokoju bruneta.

— Nie, wszystko jest w porządku — odpowiedziała, ustawiając kurek na ciepłą wodę. Sprawdziła dłonią temperaturę i gdy uznała, że jest odpowiednia, ponownie stanęła pod deszczownicą.

— Na pewno?

— Tak! — odkrzyknęła, nanosząc szampon na mokre włosy.

— Jakby co, to chętnie służę pomocą przy umyciu pleców — zachichotał, a Daria westchnęła.

— Poradzę sobie — odparła, spłukując pianę z głowy.

— Szkoda — odpowiedział brunet żartobliwie.

Kilka minut później Daria wyszła spod prysznica i wytarła ciało, a także włosy, które trochę podsuszyła suszarką. Następnie nałożyła na skórę balsam nawilżający, po czym ubrała piżamę, którą spakowała jej Patrycja. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze, stwierdzając, że będzie musiała spać w staniku. Nie chciała, żeby jej piersi przez przypadek wypadły z dekoltu satynowej koszulki. Zsunęła koronkowe ramiączka, po czym założyła biustonosz i na powrót założyła kusą halkę, która sięgała jej do połowy ud.

— Teraz lepiej. — Stwierdziła, spoglądając na biust.

Wzięła ubranie w dłonie, żeby je spakować do bagażu i speszona wyszła z łazienki. Bała się spojrzenia bruneta, twierdząc, że na pewno będzie ocieniał jej figurę. Zerknęła na niego przelotnie, wyłapując moment, kiedy przeniósł na nią wzrok. Włożyła dzisiejsze ubrania do walizki, po czym zamknęła ją. Wzięła głęboki wdech i stanęła na nogi. Wtedy zauważyła, że Richard cały czas na nią patrzy z otwartymi ustami, nie mogąc oderwać od niej wzroku.

— Coś nie tak? — zapytała od niechcenia.

Położyła się do łóżka, obciągając koszulkę nocną, bo bała się, że podwinie się przez przypadek. Była zdenerwowana. Nie wiedziała, co oznacza spojrzenie Freitaga. Pierwsze, co przyszło jej na myśl to, że chłopak śmieje się z niej teraz w duchu, porównując ją do blondynki, z którą się spotykał. Karin według Darii miała idealną figurę, zazdrościła dziewczynie tego, jak wyglądała.

— Nie, wszystko w porządku — odparł Richard, potrząsając lekko głową, kiedy dotarło do niego, że przyglądał się jej nachalnie. Kolejny raz poczuł, jak rytm jego serca przyspieszył na jej widok. Wyglądała kusząco i nie w smak mu było, że tej nocy miała leżeć obok niego, a on nie mógł jej nawet przytulić.

Ułożyli się na przeciwległych brzegach łóżka, twarzą do siebie i rozmawiali jeszcze chwilę o mijającym dniu. Kiedy Daria kolejny raz ziewnęła, Richard stwierdził, że najwyższa pora, żeby poszli spać. Dziewczyna odwróciła się do niego plecami, przymknęła oczy, a chwilę później zasnęła szczelnie okryta kołdrą. Brunet przez kolejną godzinę wsłuchiwał się w spokojny, miarowy oddech Lewickiej, zastanawiając się, co zrobić, żeby zwróciła na niego uwagę. Traktowała go jak kolegę, może przyjaciela, a on chciał czegoś więcej. Nie mógł wymyślić niczego sensownego. Jedyne co przyszło mu do głowy to, żeby postawić wszystko na jedną kartę i powiedzieć jej wprost, że mu się podoba, ale wiedział, że w tym momencie to nie przejdzie. Ona kompletnie nie zwracała na niego uwagi. Poza tym uznał, że po przejściach z Lukasem na pewno nie w głowie jej teraz kolejny związek. Nie pozostawało mu nic innego, jak cierpliwie czekać, aż Ruda w końcu przejrzy na oczy i sama zauważy, że mu się podoba.

***

Tak, jak wieczorem zasnęli po przeciwległych stronach łóżka, odwróceni tyłem, tak nad ranem Daria była wtulona w Richarda. Dziewczyna znieruchomiała, gdy chwilę przed godziną szóstą otworzyła oczy, a przed nią znajdował się nagi tors Freitaga. Na dodatek chłopak trzymał ją w swoich ramionach. Poruszyła się delikatnie, żeby wyswobodzić się z jego objęć.

— Hmmm, co robisz? — wychrypiał cicho w jej włosy, będąc jeszcze w półśnie, po czym przyciągnął ją do siebie, przytulając jeszcze mocniej.

— Richard, udusisz mnie — wyszeptała, przekręcając głowę, by złapać oddech. 

Jednak chłopak nadal mocno ją trzymał. Nie słyszał słów, które dziewczyna wypowiedziała w jego kierunku. W końcu Daria położyła dłoń na jego klatce piersiowej i zaczęła go odpychać od siebie.

— Co się dzieje? — zapytał brunet, otwierając oczy i odsuwając się lekko od Rudej, żeby na nią spojrzeć.

— Tak mnie do siebie przycisnąłeś, że prawie oddychać nie mogłam.

— Przepraszam. — zwrócił się do niej, uśmiechając delikatnie. — Śpimy dalej?

— Jasne, ale mógłbyś mnie puścić? Obiecałeś mi przestrzeń, a teraz dociskasz mnie do siebie — powiedziała naburmuszona.

— No przepraszam bardzo, ale jakbyś nie zauważyła, to leżysz na mojej stronie. Sama się do mnie przysunęłaś i się wtuliłaś.

— Ja? — zapytała z niedowierzaniem. — Chyba coś ci się przyśniło.

— Taka prawda, złośnico. — Usłyszała w odpowiedzi, na co prychnęła. Odwróciła się do chłopaka plecami, po czym przesunęła się na skraj łóżka.

Richard z rozbawieniem patrzył na dziewczynę. Po chwili przysunął się do niej i położył rękę na jej talii.

— Mi tam się podobało, jak tak się we mnie wtuliłaś — wyszeptał jej do ucha.

— Śpij już — wymamrotała obrażona, na co Freitag zaśmiał się bezgłośnie.

Odsunął się od Lewickiej, chwycił w dłoń komórkę i wyłączył budzik, który wieczorem ustawił na ósmą rano. Chwilę później ułożył się wygodnie na boku i zamknął oczy, żeby przespać się jeszcze trochę.

***

Cztery godziny później Richard powoli zaczął się przebudzać. Uśmiechnął się pod nosem, bo Daria znowu leżała w jego ramionach. Westchnął cicho i przymknął oczy, po czym wtulił twarz w jej włosy i zaciągnął się zapachem. Było mu z nią dobrze. Leżał, wsłuchując się w spokojny oddech dziewczyny. Kilka minut później poczuł, jak poruszyła się lekko, a następnie znieruchomiała. Brunet odsunął się lekko, spoglądając na jej twarz.

— Co ty robisz? — zapytała Daria zaspanym głosem, wpatrując się w jego oczy.

— Czekam, aż się obudzisz — odparł od niechcenia.

— Znowu mnie przytulasz — powiedziała z wyrzutem głosie, na co Richard uśmiechnął się szeroko.

— Powiedzmy, że przytrzymuję się ciebie, żeby nie spaść z łóżka, bo znowu znalazłaś się na mojej stronie — odezwał się, a Ruda spojrzała w bok, po czym wypuściła cicho powietrze z płuc. Chłopak znowu miał rację. To ona znajdowała się tam, gdzie nie powinna. Kompletnie nie wiedziała, dlaczego tak się stało.

— Najwidoczniej to łóżko musi być jakieś krzywe — powiedziała, odsuwając się od niego. — Nie wiem, ma jakiś spad albo coś takiego — dodała, a Freitag roześmiał się głośno.

— Mhm, tak sobie wmawiaj, złośnico. — Puścił jej oczko.

Daria potarła twarz, po czym wyciągnęła dłoń w stronę stolika nocnego i chwyciła telefon. Z niedowierzaniem popatrzyła na godzinę.

— Richard, już dziesiąta. Powiedziałeś, że nastawisz budzik na ósmą — odezwała się.

— Nastawiłem, ale potem go wyłączyłem — odparł, spoglądając na dziewczynę. —W końcu niedziela, to trochę można sobie poleniuchować — dodał, przeciągając się. Ziewnął szeroko i przeczesał dłonią włosy.

Dziewczyna wstała z łóżka, chwyciła walizkę i położyła ją na łóżku, żeby wyjąć ubrania, i przejść z nimi do łazienki. Richard jak zahipnotyzowany śledził każdy ruch Lewickiej, by po chwili skupić swój wzrok na jej pełnym biuście.

— Możesz przestać tak się gapić? — zapytała, czując na sobie przenikliwe spojrzenie chłopaka.

— Trzeba było ubrać coś innego, to bym się tak nie gapił. Jestem tylko facetem — odpowiedział, a Daria cicho wypuściła powietrze, zerkając przelotnie na chłopaka, który uśmiechał się szeroko.

Dziewczyna zaczęła w myślach zastanawiać się, co zrobi Patrycji za wywinięcie takiego numeru. Chwilę później zniknęła w łazience, a Richard przetarł dłońmi twarz, po czym przymknął oczy, stwierdzając, że źle zrobił, że przyjechał z Lewicką do Berlina, bo przez kolejne dni nie będzie robił nic innego, tylko o niej myślał. Wypuścił cicho powietrze z płuc i wstał z łóżka, a następnie wyjął z walizki jeansowe spodnie i białą koszulę, które ubrał, czekając, aż dziewczyna wyjdzie z łazienki, i będzie mógł zająć jej miejsce. W międzyczasie chwycił telefon w dłonie, żeby przejrzeć zdjęcia zrobione wczoraj. Mimowolnie uśmiechnął się na widok Darii na pierwszej fotografii, którą zrobił pod Bramą Brandenburska. Gdy oglądał kolejne ujęcie, dostał SMS-a.

Od Hubert: Jak tam wypad do Berlina? Złośnica już poskromiona?

Do Hubert: Bardzo zabawne. Ale wyobraź sobie, że wylądowaliśmy we wspólnym pokoju.

Od Hubert: Szybko wam idzie.

Do Hubert: Nie jest tak, jak myślisz, idioto.

Od Hubert: Pff, tylko nie idioto. I skąd wiesz, co ja myślę?

Do Hubert: Nie trudno zgadnąć. Zdzwonimy się wieczorem, jak wrócę.

Od Hubert: Spoko. Pozdrów tę swoją pannę.

Do Hubert: Jednak idiota.

Odpisał i rzucił telefon na łóżko, a Ruda w tym samym momencie wyszła z łazienki. Kolejny raz spojrzał na nią z zachwytem. Dziewczyna ubrana była w białą sukienkę z długimi rękawami i rozkloszowanym dołem, ozdobioną kwiatowym printem. W talii przewiązała się paskiem, a na stopy założyła jasne trampki. W tej stylizacji wyglądała niezwykle dziewczęco.

— Ślicznie wyglądasz — odezwał się chłopak.

— Dziękuję. — Ruda uśmiechnęła się nieśmiało w jego stronę.

Richard wszedł do łazienki, żeby ogarnąć się do wyjścia i pół godziny później opuszczali pokój, zabierając ze sobą walizki. Musieli wymeldować się z hotelu do godziny dwunastej. Kiedy dopełnili formalności, samochodem ruszyli w stronę Cora-Berliner Strasse, gdzie znajdował się Pomnik Pomordowanych Żydów Europy. Lewicka koniecznie chciała go zobaczyć. 

Po dotarciu na miejsce Ruda w zamyśleniu patrzyła na kamienne bloki różniej wielkości. Spojrzała w bok, gdy usłyszała, jak obsługa obiektu strofuje ludzi chodzących po betonowych kostkach. Dziewczyna westchnęła cicho, uzmysławiając sobie, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy ze symboliki tych pomników. Dla wielu było to po prostu miejsce, gdzie mogą zrobić kolejne selfie na Instagram. Weszła pomiędzy betonowe prostopadłościany, a Richard podążył za nią, nie wiedząc, co powiedzieć. Czuł się trochę niezręcznie. To była historia, ale niestety niechlubna historia. Lewicka położyła dłoń na zimny betonowy blok, przymykając oczy i w zamyśleniu przypomniała sobie historie, które opowiadali jej, nieżyjący już dziadkowie, którzy przeżyli wojnę. Zawsze kiedy ich słuchała, zastanawiała się jak to możliwe, że człowiek wyrządzał tak wielkie krzywdy bliźniemu. Nie mogła pojąć, co kierowało tymi ludźmi, że z zimną krwią wykonywali rozkazy, prowadzące do zagłady milionów istnień. Westchnęła cicho, po czym otworzyła oczy i spojrzała w kierunku bruneta.

— Idziemy dalej? — zapytała, a on przytaknął.

***

Po godzinie piętnastej wyjeżdżali z Berlina. Po zobaczeniu jeszcze pozostałości muru berlińskiego oraz Checkpoint Charlie, poszli na obiad, a po skończonym posiłku ruszyli w drogę powrotną do Breitenbrunn. Kilka godzin później Richard zaparkował pod blokiem, w którym mieszkała Lewicka.

— Dziękuję za miły weekend — powiedziała Daria, kiedy stali przy samochodzie.

— Polecam się na przyszłość — odparł brunet, puszczając oczko, a dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie, zakładając włosy na ucho.

— Wejdziesz? Chcesz się czegoś napić? — zapytała, mając nadzieję, że chłopak się zgodzi. 

Chciała mu jakoś podziękować za mile spędzone dwa dni, do których była sceptycznie nastawiona na początku. W tym samym momencie rozbrzmiał dźwięk jego komórki. Kiedy wyjął telefon z kieszeni, Daria mimowolnie spojrzała na wyświetlacz. Zacisnęła usta, widząc na nim imię Karin. Chłopak wyciszył dzwonek, po czym schował urządzenie z powrotem do kieszeni.

— Innym razem — odezwał się, a Lewicka pomyślała, że pewnie spieszy się na spotkanie z blondynką. — Będę się zbierał. Poradzisz sobie z bagażem?

— Pewnie. Przecież to prawie nic nie waży. Nie zatrzymuję cię dłużej. Jeszcze raz dziękuję. Cześć — powiedziała, uśmiechając się delikatnie.

Richard zrobił krok w jej kierunku, bo chciał dać jej buziaka w policzek na pożegnanie, ale dziewczyna odwróciła się nagle i ruszyła w kierunku wejścia do budynku. Szła szybkim krokiem, ale przystanęła przy swoim aucie, gdy za wycieraczką na przedniej szybie zauważyła wetkniętą kopertę. Zdziwiona, wyjęła ją, a następnie weszła do bloku. Kilka chwil później, gdy tylko przekroczyła próg mieszkania, bliźniaczki wyskoczyły ze swoich pokoi na korytarz. Obydwie były podekscytowane jej powrotem.

— Jak było? — zapytała Kinga.

— Byliście na jakimś romantycznym wieczorze? Całowaliście się? — dopytywała Patrycja, nie dając szans na odpowiedzenie, na pytanie jej siostry. Daria, słysząc to, przewróciła oczami.

— Pati, my to sobie jeszcze musimy poważnie porozmawiać — odezwała się Ruda, spoglądając wymownie w kierunku przyjaciółki, a ta wyszczerzyła zęby w uśmiechu.

— Podobała mu się piżamka? — zapytała brunetka, poruszając wymownie brwiami.

— Jesteś niereformowalna. Kinga, nie mogłaś jej powstrzymać? — Przeniosła wzrok na dziewczynę w okularach, obserwując, jak wzrusza ramionami.

— Przecież wiesz, że to nierealne — odparła.

— Skąd w ogóle miałyście tę koszulę nocną?

— Miałaś ją dostać na urodziny, ale gdy widziałam, jak pakujesz piżamę ze Snoopym, stwierdziłam, że musisz dostać ją wcześniej. — Ruda z niedowierzaniem pokręciła głową, słysząc te słowa.

— Zostaw walizkę w pokoju i chodź do salonu, opowiesz nam wszystko — powiedziała Kinga.

Lewicka weszła do pokoju, gdzie odstawiła bagaż, a na regał z książkami położyła kopertę, którą wyciągnęła zza samochodowej wycieraczki, stwierdzając, że później zobaczy, co w niej jest. Jednak odłożyła ten list tak niefortunnie, że upadł pod stojący obok półki fotel. Wyszła z sypialni i ruszyła w stronę pokoju dziennego, gdzie czekały na nią bliźniaczki z butelką wina.

****

Pierwsze trzy dni tygodnia minęły Rudej pracowicie. Od rana miała pacjentów w gabinecie, a po południu pomagała w restauracji. Dwójka kelnerów zachorowała i Daria zgodziła się pomóc dawnemu pracodawcy. Te kilka dni dały jej nieźle w kość. Na szczęście w czwartek po południu miała już czas tylko dla siebie. Gdy wróciła z gabinetu w Oberwiesenthal, zdrzemnęła się godzinę, a potem stwierdziła, że powinna posprzątać trochę pokój. Nie robiła w nim porządków od tygodnia, przez co na półkach zaczął zbierać się kurz. Wyszła na korytarz, żeby zabrać odkurzacz i w tym samym momencie z pracy wróciły bliźniaczki.

— Daria, aż tak ci się nudzi? Weź sobie w końcu odpocznij — odezwała się Patrycja.

— Muszę trochę ogarnąć ten syf — zaśmiała się, a dziewczyny pokręciły głowami.

— Ma wpaść w odwiedziny ten twój znajomy? — zapytała Kinga. — Kiedy go w końcu poznamy?

— Nie wiem — odparła Daria, na co brunetki zrobiły niezadowolone miny. — Pogadamy za godzinę, bo inaczej nigdy nie posprzątam.

— Spoko — powiedziała Patrycja i przeszła z siostrą do kuchni, żeby zjeść obiad.

Ruda weszła do sypialni, wyciągnęła kabel od odkurzacza i włożyła wtyczkę do gniazdka, po czym uruchomiła urządzenie. Chwyciła rurę i zaczęła odkurzać dywan. Chwilę później przesunęła pierwszy fotel, pod którym odkurzyła, a następnie przeszła do drugiego. Gdy go odsunęła, w oczy rzuciła się jej biała koperta leżąca na podłodze. Wcisnęła stopą wyłącznik od odkurzacza i w pokoju zaległa cisza.

— Zupełnie zapomniałam o tym liście — powiedziała do siebie, podnosząc go.

Obejrzała kopertę, która podpisana była jej imieniem i nazwiskiem. Otworzyła ją i wyciągnęła na wpół złożoną kartkę, żeby przeczytać treść. Jak rażona piorunem usiadła we fotelu, gdy zobaczyła znajomy charakter pisma, a kiedy przeleciała wzrokiem po jedynym zapisanym zdaniu, poczuła, jak zaczyna wpadać w panikę. Jej serce zaczęło szybciej bić i miała wrażenie, że zaczyna brakować jej powietrza. Zerwała się z miejsca na równe nogi, po czym wybiegła z pokoju i w pośpiechu zaczęła zakładać adidasy. Chciała jak najszybciej znaleźć się na zewnątrz. Mieszkanie zaczęło ją przytłaczać. Miała wrażenie, jakby ściany zaczęły zbliżać się do niej i miały ją za chwilę zdusić.

— Wychodzisz gdzieś? — zapytała Kinga, gdy wyszła z pokoju dziennego na korytarz, a obok niej stanęła Patrycja.

— Tak — odpowiedziała Daria drżącym głosem.

— Coś się stało? — Przyjaciółka zadała kolejne pytanie, na które nie uzyskała już odpowiedzi.

Ruda w pośpiechu opuściła mieszkanie. Zaczęła zbiegać po schodach, by w końcu z impetem otworzyć drzwi budynku, przez co znalazła się na upragnionym powietrzu. Wzięła kilka nerwowych wdechów, rozejrzała się dookoła i zaczęła biec przed siebie. Wiedziała, że tylko w jednym miejscu uda jej się zebrać myśli. 

*************************************************

Mam nadzieję, że w miarę się podobało :)

Do następnego ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top