Rozdział 13
Richard ziewnął przeciągle, a następnie potarł dłońmi zaspane oczy. Przeniósł wzrok na ścianę, na której wisiał zegar i doszedł do wniosku, że powinien już wstawać. Usiadł na łóżku, przeciągnął się, po czym podrapał po głowie. Kiedy wstał, naciągnął spodnie i ubrał T-shirt, a chwilę później ruszył w kierunku łazienki, gdzie doprowadził się do ładu. Udał się do pokoju dziennego, uruchomił telewizor i przeszedł do kuchni, żeby zrobić kawę, aby móc funkcjonować na pełnych obrotach. Kiedy usiadł na kanapie w pokoju dziennym z kubkiem gorącego napoju w dłoni, rozbrzmiał dźwięk komórki. Brunet chwycił telefon, żeby odczytać wiadomość, którą dostał.
Od Markus: No, stary, gratuluję. Niezłą laskę wyrwałeś.
Richard ściągnął brwi, gdy przeczytał wiadomość od Eisenbichlera. Po chwili otrzymał kolejne w podobnym tonie od pozostałych kolegów z kadry oraz swojego brata. Kompletnie nie rozumiał, o co im wszystkim chodziło. Zadzwonił do Christiana, a gdy skończył z nim rozmowę, w okamgnieniu uruchomił komputer. Był wściekły, czytając informacje na temat jego rzekomego związku z Karin. Teraz już wiedział, skąd miał to wrażenie, że ktoś go obserwował. Chodził za nim paparazzo. Przeglądał ujęcia, jak przytula blondynkę przed restauracją, jak trzymają się za dłonie i jak ona niby zawstydzona na niego patrzy. To wszystko były momenty zainicjowane przez Karin, to dlatego co rusz zerkała na bok lub za niego, dostawała znaki od fotografa, że może działać. To stąd były te jej „spontaniczne" gesty. Dziewczyna wplątała go w zwykłą ustawkę.
— Niech to szlag! — krzyknął, uderzając dłonią w blat stołu.
Jednak czarę goryczy, przelały zdjęcia spod bloku, w którym mieszkała Karin. Teraz już wiedział, dlaczego tak bardzo zależało jej na tym, żeby wszedł do budynku i odprowadził ją pod same drzwi od mieszkania. Paparazzo zrobił zdjęcia, jak brunet wchodzi do bloku, ale nie było żadnego, jak z niego wychodził, a artykuł jasno sugerował, że został u niej na noc, co było wierutną bzdurą. Richard zaciskał pięść z nerwów, wszystko się w nim gotowało ze złości, miał ochotę coś rozwalić. Wiedział już, że to definitywny koniec jakichkolwiek spotkań z blondynką. Nie miał zamiaru odbierać od niej połączeń ani odpisywać na SMS-y. Przewinął na komentarze, w których anonimowi ludzie życzyli im szczęścia i komplementowali wygląd Karin. Freitag myślał, że się porzyga od tego cukierkowego tonu. Jednak w pewnym momencie zamarł, gdy zaczął czytać niepochlebne opinie na temat kelnerki, którą była Daria.
Dupa tej kelnerki zasłania pół kadru.
Ale ma duży tyłek ha ha ha.
Na jej miejscu nie pokazywałabym się ludziom na oczy.
Pewnie ma tonę cellulitu, blee.
Nie mógł uwierzyć w to, że ludzie tak bardzo atakują osobę, której nie znają. Poza tym uznał, że wszyscy przesadzali. Miała szerokie biodra, ale nie aż tak. Spojrzał na godzinę i zaczął się zastanawiać, czy Lewicka już wstała, a jeśli tak, to czy widziała cały ten wyssany z palca artykuł i czytała komentarze. Martwił się o nią. Wczoraj miał wrażenie, że nie była w najlepszej kondycji psychicznej, a teraz czytając to wszystko, mogłaby jeszcze bardziej się podłamać. Wypuścił głośno powietrze z płuc, wziął komórkę do dłoni i wybrał jej numer, ale nie odebrała. Przez głowę przeszła mu myśl, że być może jeszcze śpi, chociaż było już południe. Mówiła mu, że zmianę miała do drugiej w nocy, więc było wielce prawdopodobne, że postanowiła sobie pofolgować w wolny dzień. Jednak mimo wszystko ponowił połączenie, które od razu zostało odrzucone. Daria nie spała i nie chciała też z nim rozmawiać.
***
Lewicka leżała na łóżku, płacząc do poduszki. Była załamana tym, co wypisywali o niej obcy ludzie. W jej głowie echem odbijały się przeczytane komentarze.
Kelnerka swoim wyglądem psuje większość zdjęć.
Pewnie jak siedzi, to zajmuje dwa miejsca.
Wróciły dawne kompleksy z powodu figury, na którą nie miała wpływu, po prostu taką miała budowę. Wygląd odziedziczyła po matce, ale ona żyła w lepszych, według Darii, czasach, bo wtedy nie było kultu ciała, jak teraz. Obecnie panowała opinia, że im szczuplejsza sylwetka, tym lepiej. Lewicka zastanawiała się, co pomyślą przyjaciółki, gdy po powrocie z pracy zobaczą te zdjęcia i komentarze. A Arne? Albo ludzie z jej nowej pracy? Było jej wstyd. Najchętniej przeczekałaby tą całą internetową burzę w mieszkaniu, leżąc zakopana w kołdrze. Miała żal do Richarda, że na swoją randkę musiał wybrać akurat ten lokal, gdyby nie on, nikt by jej teraz nie obrażał.
Westchnęła głęboko, gdy kolejny raz rozbrzmiał dźwięk jej komórki. Sięgnęła po telefon, otarła łzy z oczu i zerknęła na wyświetlacz. Znowu dzwonił Richard. Odrzuciła połączenie, po czym odłożyła telefon pod poduszkę. Nie miała ochoty z nikim rozmawiać, a już na pewno nie z nim. W ogóle nie rozumiała, po co do niej dzwonił, bo o czym miałaby z nim rozmawiać? O tym, jak szerokie ma biodra, czy jak minęła mu noc z Karin? Kiedy o tym wszystkim rozmyślała, rozległ się dźwięk domofonu, który zignorowała, sądząc, że na dole stoi Richard. Po chwili ponownie zadzwonił jej telefon.
— Dlaczego on nie chce dać mi spokoju? — wymamrotała pod nosem, wyciągając komórkę spod poduszki. Tym razem dzwonił Lukas. Lewicka wahała się, czy odebrać, ale w końcu postanowiła, że to zrobi.
— Halo? — powiedziała zapłakanym głosem.
— Jesteś w mieszkaniu?
— Tak.
— To dlaczego nie otwierasz? Jestem przed budynkiem.
— Przepraszam, już to robię — odparła, kończąc połączenie.
Pomyliła się, to nie Freitag stał na dole, tylko Lukas. W nocy porozmawiali ze sobą, szatyn kolejny raz żarliwie ją przepraszał za ostatnie wydarzenia. Stwierdził, że nie wie, co wtedy w niego wstąpiło, że nigdy tak się nie zachowywał, ani nie podniósł ręki na żadną kobietę. Poprosił ją, żeby go nie skreślała i dała mu jeszcze jedną szansę, a ona się zgodziła.
— Cześć. — Lukas przywitał się z nią, gdy otworzyła drzwi wejściowe. Podszedł do niej i delikatnie pocałował. — Co się stało? Płakałaś? — zapytał z troską w głosie. Manipulację miał opanowaną do perfekcji. Tak naprawdę nie interesowało go to, dlaczego Lewicka miała zaczerwienione oczy i miał nadzieję, że dziewczyna nie będzie zagłębiała się w szczegóły.
— Chcesz coś do picia? — Zignorowała pytanie, a jego w głębi duszy to ucieszyło.
— Możesz podać jakiś sok — odezwał się, po czym wszedł do sypialni, a ona przeszła do kuchni.
Lukas usiadł na łóżku, chwycił komputer Darii i otworzył go, żeby sprawdzić, co robiła, a przed jego oczami pojawiły się komentarze, które czytała Lewicka. Przewinął stronę do góry, aby zobaczyć, czego one w ogóle dotyczą. Uniósł brew, gdy spostrzegł, że na zdjęciach jest Freitag z jakąś blondynką. Na kolejnym zauważył Rudą, stojącą tyłem do fotografa i notującą zamówienie pary. To jej dotyczyły komentarze.
— Tyłek, jak tyłek, na cholerę siać taki ferment — powiedział do siebie pod nosem. W tym samym momencie do pokoju weszła Daria.
— Serio? O to ten cały płacz? — zapytał, spoglądając na nią, a Lewicka wzruszyła ramionami, po czym podała sok chłopakowi.
— Nie widzisz, że mnie obrażają? — Głos jej zadrżał, gdy wypowiadała te słowa, bo bardzo przeżywała całą tę sytuację. Włożyła włosy za ucho i przygryzła dolną wargę.
— Prawdę piszą — odparł Lukas, a dziewczyna zaniemówiła. Rozchyliła lekko usta ze zdziwienia. Myślała, że będzie ją wspierał, powie jakieś miłe słowo, a on brutalnie stwierdził, że zgadza się z tym wszystkim.
— Ale spoko, mi się podoba ten twój tyłeczek — dodał, puszczając jej oczko i uśmiechając się szeroko. Darii bynajmniej nie było do śmiechu. Usiadła w fotelu i patrzyła na chłopaka, zastanawiając się, czy na pewno dobrze postąpiła, dając mu kolejną szansę. Na razie żałowała tego, bo nie okazał jej żadnego wsparcia. Lukas wypił większość soku, a następnie odłożył szklankę na stolik.
— Chodź tu do mnie — powiedział, wyciągając dłoń w jej kierunku.
Daria wstała i niepewnie podeszła do niego. Chwyciła go za rękę, a on w tym momencie posadził ją sobie na kolanach. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy. Lukas przeniósł wzrok na usta Lewickiej i przysunął swoją twarz, żeby ją pocałować, a kiedy skończył, wtulił się w jej biust. Dziewczyna mocno przełknęła ślinę, nie czuła się komfortowo i nie mogła zrozumieć dlaczego. Kiedy go poznawała, to była nim zachwycona, podobał jej się, a teraz siedziała na jego kolanach, jak na szpilkach i była zestresowana.
— Masz zajebisty tyłek i już nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę go w samych majtkach, a potem bez — odezwał się, spoglądając na nią.
Lewicka wstrzymała oddech, gdy to usłyszała. Na pewno nie była gotowa na to, żeby pójść z nim do łóżka. Dopiero co próbowała mu na nowo zaufać i to z marnym skutkiem, a on wypowiedział słowa, które spowodowały, że poczuła się jeszcze mniej komfortowo w jego towarzystwie. Nie wiedziała, co ma odpowiedzieć. Zauważyła, że odkąd chłopak wszedł do mieszkania, nie umie wydobyć z siebie żadnego konkretnego zdania. Lukas wstał z miejsca, biorąc Rudą na ręce, a następnie położył ją za łóżko i sam ułożył się wygodnie obok.
— Może poszlibyśmy na jakiś spacer? — wydusiła z siebie, gdy zauważyła, jak szatyn lustruje jej ciało.
— A może spędzilibyśmy ten czas w inny sposób? Hmm? Masz wolne mieszkanie, to możemy zaszaleć — odpowiedział, przesuwając dłoń po wewnętrznej stronie uda dziewczyny.
— Wolałabym spacer. Zrobię szybko makijaż i pójdziemy. Może być? — Szatyn przeciągle westchnął z niezadowoleniem, ale ostatecznie się zgodził, więc Ruda wstała, żeby wyjąć z szafy rzeczy na przebranie i przejść do łazienki. W tym samym momencie zadzwonił jego telefon. Lukas wyjął komórkę z kieszeni i odebrał połączenie, po czym chwilę porozmawiał ze swoim kolegą, a kiedy skończył rozmowę, podrapał się po karku i spojrzał na Lewicką.
— Kotek, wybaczysz, jeśli jednak nie wybierzemy się dzisiaj na ten spacer? — zwrócił się do niej. — Kumpel dzwonił, że ma jakąś ważną sprawę do mnie. Musiałbym się z nim spotkać.
— Nie ma sprawy, idź — uśmiechnęła się delikatnie, jednocześnie oddychając z ulgą. Po tym, jak nie okazał jej dzisiaj wsparcia, chciała zostać sama i przemyśleć to wszystko.
Szatyn wyszedł z mieszkania, a Daria wróciła do pokoju. Chwyciła pluszowego misia w dłonie, położyła się na łóżku i zaczęła płakać. Cały czas zastanawiała się, czy dobrze robiła, nadal spotykając się z chłopakiem i jak on zareaguje, kiedy powie mu, że powinni zakończyć znajomość, bo nic do niego nie czuje.
***
Richard rozejrzał się po lokalu, gdy przekroczył próg baru. Po chwili dostrzegł machającego do niego Huberta. Podszedł do stolika, przy którym oprócz Simmela siedzieli także David, Bastian i Magnus.
— Siema, stary — odezwał się Bastian. Freitag przywitał się z każdym, po czym usiadł na krześle, chwycił w dłoń piwo, które zamówili mu koledzy i upił łyk.
— Powinienem wam mordy obić za to, co zrobiliście — powiedział w kierunku Huberta i Davida, a oni głęboko westchnęli.
— Sorry, to nie tak, że cię wystawialiśmy — odparł Simmel.
— Nie? — zapytał, unosząc brew do góry. — Najpierw dzwonisz do mnie, ugadujemy spotkanie, a na koniec okazuje się, że to ustawiona randka z Karin i to jeszcze z pełną relacją w Internecie.
— Ona dzwoniła do Ingrid i żaliła się jej, że ją olewasz, a ona musi z tobą koniecznie porozmawiać — odezwał się David. — Zasugerowała nawet, że być może jest z tobą w ciąży, chcieliśmy jej pomóc. — Richard zakrztusił się piwem, gdy to usłyszał. Siedzący obok Magnus kilkukrotnie uderzył go między łopatki.
— Ona ma nierówno pod sufitem. — Pokręcił głową z niedowierzaniem. — Nie mogłeś po prostu do mnie zadzwonić i powiedzieć, jak wygląda sytuacja, tylko pakować w takie bagno? Myślałem, że się kumplujemy, a ty wolałeś uwierzyć jakiejś lasce, którą znasz od niedawna.
— Richard, a co ty się tak spinasz? Portale plotkarskie trochę popiszą i przestaną — odezwał się Bastian.
— Wolałbym, żeby nie pisały — odpowiedział naburmuszony.
— Boisz się, że ci popularność wśród lasek spadnie? — zaśmiał się David, a reszta mu zawtórowała.
Brunet cicho wypuścił powietrze z płuc. Nie obchodziły go inne laski, ale martwiło go to, że nie mógł skontaktować się z Darią. Nie odbierała od niego połączeń ani nie odpisywała na SMS-y. Nie chciał tracić z nią kontaktu. Po chwili zauważył, że intensywnie przygląda mu się Hubert.
— Stary! Ty się z kimś po kryjomu spotykasz! — wypalił, a Freitag posłał mu wymowne spojrzenie, że ma być ciszej.
— Serio? Masz jakąś pannę na boku? — wtrącił Magnus.
— Nie, to tylko znajoma — powiedział, wzruszając ramionami, a następnie upił kolejny łyk piwa.
— Jasne. — Prychnął Bastian. — Gdyby to była tylko znajoma, to nie robiłbyś takiej awantury chłopakom.
— Była zła o te zdjęcia? — zapytał David.
— Nie odbiera ode mnie telefonów — westchnął Richard.
— Kurde, sorry, że tak wyszło, ale nie mieliśmy pojęcia, że Karin planuje jakąś ustawkę z brukowcami. — Wiesz, jak chcesz, to daj nam numer do tej swojej panny, to my jej wszystko wyjaśnimy — dodał po chwili ze śmiechem.
Richard od razu sprostował, że Lewicka nie jest jego dziewczyną. Opowiedział chłopakom o Darii, a Hubert pokładał się ze śmiechu, gdy usłyszał, że Freitag zadurzył się rudowłosej złośnicy, którą prawie potrącił, gdy razem wracali z siłowni i sugerowała mu, że ma zwrócić prawo jazdy, bo nie potrafi jeździć. Freitag sam uśmiechnął się na te wspomnienia. Jednak po chwili spochmurniał, gdy uzmysłowił sobie, że Lewicka z impetem wkroczyła w jego życie, a teraz równie gwałtownie je opuszcza, nie dając szans na żadne tłumaczenia. Został wyrwany z zamyślenia, gdy po lokalu rozległ się krzyk grupki mężczyzn, siedzących kilka stolików dalej. Przeniósł wzrok w tamto miejsce i zobaczył witającego się ze znajomymi Lukasa-chłopaka Lewickiej, chociaż ona temu zaprzeczała. Richard sam już się w tym pogubił. Mięśniak twierdził, że są parą, ona temu zaprzeczała. Cyrk na kółkach — pomyślał.
— No proszę, kogo przywiało, że też on ma czelność pokazywać się na oczy ludziom — odezwał się Hubert. Freitag zmarszczył brwi, gdy usłyszał te słowa.
— A czemu miałby się nie pokazywać? — zapytał z ciekawości.
— Richard, serio? Jeszcze pytasz czemu? — Nie ukrywał zdziwienia Simmel. Brunet patrzył na niego pytająco.
— Nie kojarzysz gościa? — Wtrącił Bastian.
— Nie bardzo.
— Przecież to Lukas Miller — odpowiedział, wymownie na niego spoglądając, ale Richard w dalszym ciągu nie wiedział, o co chodzi.
— Kojarzysz aferę sprzed roku? Znaleziono wtedy w parku pobitą do nieprzytomności dziewczynę. — Freitag pokręcił głową. Coś mu się obiło o uszy, ale rozpoczął się wtedy sezon w skokach, był w rozjazdach i nie interesował się za bardzo tym wszystkim. Koledzy popatrzyli na niego z niedowierzaniem.
— Kiedy laska po kilku dniach wybudziła się, wskazała sprawcę. Poza tym było też wiele śladów DNA — odezwał się Magnus.
— No dobra, tylko dalej nie wiem, co on ma z tym wspólnego.
— To on ją pobił. Podobno tłukł, jakby był w jakimś amoku, a potem uciekł, zostawiając ją na pastwę losu, gdyby nie przypadkowy biegacz, pewnie by nie przeżyła.
Freitag poczuł, jak zrobiło mu się gorąco, gdy to usłyszał. Przecież Daria się z nim spotykała i raczej nie wiedziała o jego przeszłości. Richard zaczął sobie przypominać dzień, w którym miał nieprzyjemność spotkać Lukasa. Widział wtedy, jaki był wściekły, kiedy zobaczył w mieszkaniu Lewickiej obcego faceta. Zastanawiał się, czy mógł jej coś zrobić. Zastygł w bezruchu, gdy zaczął łączyć pewne sytuacje w całość. Po tym, jak tamtego dnia wyszedł od Darii, ona zadzwoniła do niego kilkanaście minut później. Powiedziała tylko, że się pomyliła, ale Richard wyłapał w jej głosie cierpienie. Wczoraj, jak się spotkali, miała bardzo mocny makijaż, a gdy dotknął jej boku, skuliła się z bólu i wydawało mu się, że jest przybita. Nie, nie wydawało mu się. Ona naprawdę była smutna. Zastanawiał się, czy Lukas mógł ją pobić, czy to był zbieg okoliczności, a Daria miała po prostu jakąś kontuzję. Nie chciał wyciągać zbyt daleko idących wniosków.
— Jesteście pewni? — zapytał po chwili.
— Tak. Został skazany. Niestety tylko w zawieszeniu, bo do tej pory miał czystą kartę. Teoretycznie, bo jak się potem okazało, swoją poprzednią dziewczynę też bił, ale ta nie wniosła skargi, więc sprawy nie było. Tamtej musiał zapłacić zadośćuczynienie za wyrządzone krzywdy, a potem zniknął z Breitenbrunn, ale jak widać, postanowił wrócić. Ciekawe, od kiedy znowu tu jest? — mówił David, spoglądając w kierunku szatyna, rozmawiającego ze znajomymi.
— Na pewno od jakiegoś miesiąca — odezwał się Richard, a kumple na niego spojrzeli. — Pamiętacie nasz wypad do tego baru z karaoke? On też tam był — dodał po chwili.
— Nie mam dla takich ludzi szacunku — powiedział z odrazą w głosie Hubert. — Ciekawe, kiedy znajdzie sobie kolejną ofiarę?
Freitag patrzył na kolegę ze strapieniem, gdy usłyszał to retoryczne pytanie. Naprawdę martwił się o Darię i wiedział, że musi ją ostrzec, ale nie miał pojęcia jak, skoro nie odbierała od niego telefonu. Do mieszkania pewnie też go nie wpuści. Mógłby napisać SMS-a, ale czy uwierzy w to wszystko?
— Już chyba znalazł — odezwał się po chwili Richard, kierując wzrok w stronę Lukasa, który popijał piwo, słuchając jakiejś opowieści jednego z kumpli. Nagle po lokalu rozległ się gromki śmiech Millera i jego towarzyszy. Zachowywali się, jakby byli sami.
— O czym ty mówisz? — zapytał David, a Freitag na niego popatrzył.
— Spotyka się z Darią — odpowiedział.
Jego towarzysze otworzyli usta ze zdziwienia, gdy padły te słowa, po czym cała piątka spojrzała na rozbawionego Lukasa.
**************************************************
Karin chyba przedobrzyła na tej randce i podpadła Ryśkowi ;)
Za to Daria ma niemałe kłopoty. Czy Richardowi uda się z nią porozmawiać na temat Lukasa?
Zobaczymy w kolejnych rozdziałach.
Do następnego :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top