78 Prawda
Zgodnie z jej słowami Draco czekał po pokojem prefektów, gdzie się pojawia po chwili. Bez problemu wypuściła go do środka, gdzie usiedli na jednej, wielkiej kanapie w ciszy. Widać było, że Erika jest odrobinę zdenerwowana sytuacją. Mogła wiele zaryzykować swoim posunięciem.
- Powiedz coś. Cokolwiek - wydukał wreszcie blondyn zerkając na nią. Zrobiła to samo. Westchnęła poprawiając się na kanapie.
- Szukam pewnych rzeczy, które pozwolą mi odzyskać pamięć. Pamięć utraconą przez Obliviate... Wiem tyle, że moi rodzice mnie zaadoptowali i byłam z nimi od siódmego roku życia. Nic wcześniej nie pamiętam. Kolekcjonowanie tych rzeczy pozwoli mi jakoś odzyskać wspomnienia i dowiedzieć się prawdy o sobie - wyjaśniła szybko. Draconowi trudno było się w tym połapać za pierwszym razem.
- Zaraz... Straciłaś pamięć? Jakie przedmioty? Skąd wiesz jakie one mają być? - pytał kompletnie nie rozumiejąc całej sytuacji.
- Dumbledore i Snape mi o tym powiedzieli. To nie przypadek, że trafiłam pod opiekę Snape'a i nie przypadek, że trafiłam do Hogwartu a nie do innej szkoły... Przedmioty, o których mówi Kołysanka. Piosenka jaką matka śpiewała mi gdy byłam mała. Znasz ją. Kilka razy nam ją nuciła na dobranoc - odpowiedziała spuszczając w dół wzrok. Nie było już drogi odwrotnej. Malfoy wie już dużo.
- Wiedziałem, że coś jest z tobą dalej nie tak. Widziałem a nie reagowałem... Pomogę ci te rzeczy odnajdywać. Tylko proszę cię, koniec tajemnic - zbliżył się do niej dotykając jej dłoni. Po chwili splutł ich palce wpatrując się w jej oczy.
- Nie jestem pewna czy chcesz znać prawdę. Sama nie wiem czy mnie to nie przerośnie... Kołysanka to wyrocznia. Dwa lata temu znalazłam pozostałą jej część mówiącą o czterech ofiarach, które oddały za mnie życie i dwójce uratowanych ludzi przeze mnie - wróciła sprytnie do wyjaśniania mu wszystkiego. Omijała jedynie fakt, o horkruksach i do kogo one należą. Były to zbyt cenne informację.
- Rozumiem... Dopilnujemy, aby wyrocznia się myliła. Uratujesz jak najwięcej osób a ofiar będzie najmniej w twoim otoczeniu - za wszelką cenę starał się jakoś ją pocieszyć. Zaśmiała się cicho pod nosem.
- Zaraziłam cię swoim entuzjazmem, który niedawno straciłam. Teraz mi go zwracasz, co? - spytała z uśmiechem. Jasnowłosy odwzajemnił gest.
- Tak jakby. Więc... Skoro rzucono na ciebie Obliviate to za pewne nie chciano, abyś czegoś pamiętała. Tylko czego? Co małe dziecko może zapamiętać w takim wieku? - mówił zastanawiając się nad różnymi możliwościami.
- Już spodziewam się najdziwniejszych rzeczy. Skoro jestem zmiennokształtna i wężousta to nic mnie już nie zdziwi - prychnęła z sarkastycznym uśmiechem. Draco popatrzył na nią zaskoczony.
- Jesteś? - wydukał w szoku.
- Tak. Już dawno to odkryłam, ale nie mówiłam - odpowiedziała. Blondyn westchnął ciężko. Tyle rzeczy musiała ukrywać przed światem. To na pewno musiało być ciężkie.
- Czemu to ukrywałaś? Przez tyle lat widziałem jak ci ciężko, ale nie mogłem nic z tym zrobić, bo za każdym razem tak reagowałaś jakbyś zaraz miała zerwać naszą znajomość - tłumaczył zastanawiając się nad sensen tego wszystkiego.
- Nie mówiłam, bo mnie to zaczynało przerastać a co dopiero kogoś innego. Wiesz, że nie lubię być dla kogoś problemem - mruknęła speszona. Chłopak wymamrotał coś pod nosem.
- Więc... Co teraz? Na czym stoimy? - spytał po chwili. Przypomniała sobie dalsze słowa piosenki. Mówiła o chłopcu i lesie.
- Myślę, że narazie zostaję nam czekać. Następna część wymaga czasu i można będzie ją zdobyć tylko w pewnym momencie - odpowiedziała pokazując przyjacielowi notatki. Pokazała palcem fragment przy których się teraz znajduję.
- O kogo może chodzić? - spytał po przeczytaniu zwrotki.
- Moim zdaniem może chodzić o jedną osobę... Ale to się okaże z czasem. Draco, musisz obiecać, że nikomu o tym wszystkim nie powiesz. Ani rodzicom, znajomym, a już zwłaszcza śmierciożercą - spoważniała szybko intensywnie wpatrując się w jego oczy.
- Dobrze, obiecuję... Ale czemu? Ktoś mógłby zabrać te przedmioty przed tobą czy coś?
- ... Coś w tym stylu. Poza tym Voldemort nie byłby ucieszony słysząc, że robię coś innego oprócz jego rozkazów - odparła pewna siebie. Ucieszyła się, że blondyn zrozumiał jej przekaz. To musi zostać tajemnicą. Nagle usłyszała stukanie w wejście do jej pokoju. Przerażona wstała pchając Draco do łazienki, gdzie nikt go nie zobaczy. Nie mógł przecież tutaj być. Podeszła do drzwi zirytowana mocnym waleniem w drzwi. Otworzyła je a jej oczom ukazał się ktoś bardzo znajomy. Neville niemal wyciągnął dziewczynę na korytarz mówiąc coś tak szybko, że nie była w stanie go zrozumieć.
- Czekaj, mów wolniej! Nic nie rozumiem - powiedziała zatrzymując się stanowczo. Gryfon dyszał jakby przebiegł całą szkołę kilka razy szukając jej pokoju.
- Dean ma kłopoty! Bliźniacy zaczęli go torturować bez przyczyny no i... Pomyślałem, że prefekt naczelny ma prawo coś z tym zrobić - powiedział wolniej, aby zrozumiała. Zagotowało się w niej. Ta dwójka śmierciożerców działała jej na nerwy.
- Czekaj, wezmę różdżke - powiedziała wchodząc jeszcze raz do pokoju chwytając swoją własność i wyszła z niego zamykając w środku Dracona. Longbottom posłusznie prowadził ją do wielkiego zbiorowiska na środku jednego z korytarzy. Nie dziwiła się, że był zdyszany, było to dość daleko od jej pokoju. Neville odstąpił od niej odrobinę.
- Nie za dobrze się bawicie, profesorowie Carrow? - spytała donośnym głosem. Tłum ustąpił z jej drogi jak morze Mojżeszowi. W centrum znalazła krwawiącego i obolałego gryfona leżącego na ziemi. Nad nim stali ów śmierciożercy. Uśmiechy zniknęły z ich twarzy na jej widok. Znali zasady.
- Nie twoja sprawa, Racsess. Jako wicedyrektor mam prawo karać uczniów za wykroczenia - odezwała się kobieta.
- A jakie wykroczenie on zrobił? Musiałby być szaleńcem, aby coś robić tutaj akurat o tej porze i w tym miejscu. Dobrze wszystkim wiadomo, że ten korytarz jest teraz patrolowany przez państwa, więc nikt nie chce zbytnio popełniać wykroczeń - spytała ślizgonka trzymając w pogotowiu różdżke. Była strażnikiem spokoju, więc nie pozwoli tortrurować ucznia bez powodu.
- Nie odzywaj się! Jesteś tylko prfektem naczelnym! Jak śmiesz pyskować do wicedyrektora?! - warknął brat czarownicy podnosząc różdżke na Erike.
- Jak wicedyrektor śmie łamać zasady? I w dodatku wciągać w to profesora? Czy dyrektor o tym wie? - kiedy padło pytanie o Snape'a rodzeństwo spojrzało na siebie opuszczając broń. Racsess pomogła wstać gryfonowi z ziemi stojąc przed nim jak mur.
- Petryficulus Totalus! - warknęła Alecto rzucając zaklęcie na prefekt naczelną. Sprawnie obroniła się przed atakiem i paroma innymi rzuconymi w jej stronę. Postanowiła użyć tej samej techniki co podczas walki z Bellą. Zrobiła jeden, wielki zlepek z zaklęć i wycelowała w bliźniaków. Uczniowie cofnęli się z krzykiem. Zbiegło się więcej ludzi w tym pozostali nauczyciele.
- Crucio! - syknęła ślizgonka rzucając urok na Amycusa. Ten nie zdążył obronić się i upadł na kolana wijąc się z bólu. Zdenerwowana siostra rzuciła się na Erike, jednak została zablokowana przez niewidzialną barierę. Racsess podeszła bliżej torturowanego śmierciożercy. Panowała cisza na korytarzu. Nikt nie śmiał się odezwać prócz krzyczącego mężczyzny.
- Przestań! Avada... - syknął Carrow unosząc różdżke, która jednym machnięciem dłoni Eriki została wyrzucona w powietrze.
- Uczniowie stosują się do zasad. Jeśli jednak je złamią zostają ukarani. Ta sama zasada tyczy się nauczycieli, nieprawdaż? Sam to powiedziałeś - mruknęła oschłym tonem przestając zadawać mu ból. Jedno jej spojrzenie wystarczyło, aby wszyscy się rozeszli w ciszy. Pociągnęła zranionego gryfona za sobą w stronę skrzydła szpitalnego. Teraz wszyscy byli świadkiem jak potężną czarownicą się stała przez ostatnie lata. Czuć było bijący od niej czynnik jaki powodował u innych respekt.
- Racsess... - zaczął Dean, kiedy oddała go pod opiekę pielęgniarki. Spojrzała na niego. Było tutaj dużo uczniów pokaleczonych i nieprzytomnych. Głównie z pierwszego roku.
- Co? - wydukała cicho.
- Nie spodziewałem się, że zrobisz coś takiego... Dzięki - powiedział kładąc się na wolnym łóżku. Nic nie odpowiedziała. Po prostu wyszła i skierowała się do swojego pokoju, aby uwolnić z niego Dracona i w samotności przemyśleć to, co właśnie zrobiła. Postąpiła dobrze... Prawda?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top