36 Bal

Pod wieczór czuła lekkie zestresowanie balem. Ubrana już w swoją zieloną suknię stała przed lustrem oglądając się dookoła. Na szyi zostawiła swój rodzinny naszyjnik wstrzymując na moment oddech. Pociągnęła nosem patrząc sobie w oczy.

Widziała w sobie nikogo więcej niż włożonego w piękną powłokę śmierciożerce. Nawet jeśli nie miała na sobie znaku.

Usłyszała nagle pukanie do drzwi. Wzdrygnęła się podchodząc do nich i je otwierając przed Edgarem. Był ubrany w elegancki garnitur z długą szatą. Zagwizdał pod nosem na jej widok z uśmiechem.

- Dziewczyno wyglądasz za gorąco w tym stroju - skomentował wyraźnie zadowolony. Zawsze wiedział jak ją pocieszyć. Zaśmiała się słysząc jego słowa.

- Tylko nie podpal się od tego gorąca - wyciągnęła do niego dłoń, którą po chwili pochwycił kierując się do wyjścia z pokoju.

- Nie martw się o mnie. Martw się o innych chłopaków na balu - puścił jej oczko po czym wyszli idąc do Wielkiej Sali.

Już przed wejściem wzbudziła duże poruszenie pośród innych uczniów jak i gości w szkole. Uśmiechając się z satysfakcją pod nosem szła dumnie przed siebie.

Była ślizgonką, więc nie przeszkadzało jej bycie w centrum zainteresowania, choć nie pokazywała się zbyt często i niepotrzebnie w tłumie.

Na sali szukali wzrokiem jeszcze Draco. Nie było to jednak łatwe.

- Draco nie mówił gdzie będzie czekał? - spytała Edgara zauważając w pewnym momencie między ludźmi Christiana. Na jego widok odwróciła się do niego tyłem częstując się czymś z bufetu. Jej partner spojrzał na nią z zaskoczeniem.

- Nie, ale co ty robisz? - spytał cicho pochylając się do niej.

- A jak myślisz? Jakoś nie widzę spotkania się tutaj z Christianem oko w oko - odpowiedziała sykliwym głosem. Edgar wzruszył lekko ramionami i westchnął.

- Za późno, popatrz - szturchnął ją ręką, aby odwróciła się. Zrobiła tak jak kazał tylko po to, aby zobaczyć przed sobą byłego prefekta. Z irytacją zacisnęła dłonie za plecami.

- Kogo ja tutaj widzę. Gdyby nie on to była byś tutaj ze mną, zapewne w większej chwale i sławie - powiedział ślizgon uśmiechając się do niej. Zerknął na moment na Brown'a dając mu znak, że mowa o nim. Prychnęła głośno rozbawiona jego słowami.

- Po pierwsze "on" ma imię a po drugie nie potrzebuje niczyjej pomocy, aby zyskać sławę. Poza tym i tak już ją posiadam jako nowa szefowa największej firmy pośród czarodziej, więc nie zaprzątaj sobie tym głowy - odpowiedziała unosząc dumnie głowe do góry. Mierzyła się ze swoim wrogiem wzrokiem.

- Raczej jako sierota, która straciła rodziców i nawet nie wiadomo jak. Interesujesz się w ogóle swoim otoczeniem? Skoro nawet nie potrafisz dowiedzieć się co odebrało ci matkę i ojca - powiedział Christian powodując w niej prawdziwy skok irytacji.

- ... Już lepsze to niż sława jako szkolna ladacznica jakiegoś panicza bez grosza szacunku do drugiej osoby. Widzisz w ogóle coś poza czubkiem swojego nosa? - spytała zdenerwowana. Była wdzięczna profesorowi Snape'owi za to opanowanie jakiego ją nauczył inaczej ślozgon leżałby na ziemi zabity zaklęciem uśmiercającym.

- Poszukaj sobie kogoś łatwiejszego do zdobycia, bo to nie twoje progi - wtrącił się Edgar wchodząc między nich. Objął Erike ramieniem odchodząc od kolegi z klasy.

- Widziałeś to? Widziałeś jaki bezczelny? - wyszeptała machając ze złości dłońmi.

- Jeszcze chwila i na prawdę koleś skończyłby martwy. Podziwiam cię za ten spokój... Dziwie się, że mu nie przyłożyłaś - przyznał ciemnowłosy poprawiając okulary na nosie. Westchnęła ciężko.

- Uwierz mi, było niebezpiecznie blisko do tego - powiedziała zatrzymując się nieco dalej czekając na rozpoczęcie balu. Nie mogli znaleźć jedynie ich przyjaciela co zaczynało ich niepokoić.

Wtedy tańce się rozpoczęły. Wytrenowani ślizgonie mogli poszczycić się pięknym tańcem, jednak najpierw zaczynali uczestnicy Trunieju zaś potem reszta.

Rozbrzmiała muzyka klasyczna przy której Erika przypomniała sobie o swoim pianinie. Rozmarzona weszła na parkiet wraz z Edgarem i zaczęli tańczyć jak pozostali. Przypominała sobie wszystkie spędzone godziny i dni nad tym instrumentem po to, aby teraz grać płynnie i czysto.

Tańcząc tak z przyjacielem nagle zderzyła się z kimś przez co oderwała się na moment od Edgara rozglądając się na kogo wpadła, aby przeprosić, jednak takiej osoby nie było. Rozmasowała ramię zerkając na okularnika.

- Widziałeś kto to był? - spytała kontynuując taniec.

- Nie, ale chyba znalazłem Draco - odparł spokojnie prowadząc ją w tańcu do ich towarzysza będącego po drugiej stronie sali. Kiedy wreszcie przecisnęli się do niego przywitali się i muzyka umilkła kończąc tańce.

- Wygląda super w tej sukience, co nie? - spytał w pewnym momencie ciemnowłosy z uśmiechem zerkając na przyjaciółkę. Draco zaśmiał się przyznając mu rację.

- Bo się zarumienie - zażartowała wywracając oczami z lekkim uśmiechem.

- Znam na to doskonały sposób - Draco podszedł do niej łapiąc ją w pasie nadstawiając policzek. Już go chciała odepchnąć, ale znalazła lepsze wyjście.

Odwróci tą sytuację przeciwko niemu. Zarzuciła ręce na jego szyję zbliżając swoje ciało do niego. Patrzyła mu głęboko w oczy z lekkim, seksownym uśmiechem co tak jak zamierzała doprowadziło chłopaka do lekkiego szoku, lecz nie miał zamiaru poddać się w tej sytuacji.

- Więc tak? - mruknęła obejmując jego twarz dłońmi i przejechała nimi powoli na kark, ramiona oraz klatkę piersiową przyjaciela.

- O Merlinie, oni na pewno nie są razem, albo coś? - szepnął Edgar do partnerki Draco z którą przed chwilą tańczył.

- Podobno są "przyjaciółmi od dzieciństwa" - odpowiedziała przyglądając się im. Prefekt westchnął kiwając głową na te niedorzeczne rzeczy. Jednak kiedy dziewczyna zjechała nieco poniżej żeber Draco zatrzymał jej dłonie.

- Tą rundę wygrałaś - powiedział blondyn na co uśmiechnęła się i dźgnęła go w bok, gdzie każdy szanujący się człowiek ma łaskotki. Draco nie został dłużny i również chciał odwdzięczyć się jej, lecz ta zaczęła uciekać.

- W jedną sekundę z gorącego podrywu w dziecinade? Tylko oni to potrafią - Edgar wyrzucił dłonie w górę jakby chciał uzyskać łaskę od Merlina. Wyszli z sali goniąc się i śmiejąc.

Draco dogonił ją dopiero na błoniach nie pozwalając jej dalej uciekać. Na dworze padały grube płatki śniegu i było chłodno co nie przeszkadzało im to zbytnio.

- Czasami zachowujemy się na prawdę dziwnie - skomentowała Erika opieracając się o mur.

- Tak sądzisz? Ja nie widzę w niczym nic dziwnego - stwierdził wzruszając ramionami.

- Całowanie się w policzek, przytulanie i jakieś jednoznaczne obejmowania się są dla par, nie dla przyjaciół jak teraz na to tak popatrzę - odpowiedziała patrząc na księżyc nad nimi.

- Czekaj, twierdzisz że przyjaciele nie mogą się przytulić? Co do reszty to jeszcze jakoś zrozumiem, ale przytulać? - prychnął pod nosem. Faktycznie, może przesadziła odrobinę.

Pamięta ten rozczulony wzrok rodziców, kiedy razem z Draco dbali o siebie jak to dzieci i nie krępowali się pokazywać swojej przyjaźni poprzez przytulanie się. Na to wspomnienie uśmiechnęła się dotykając naszyjnika, który nagle zniknął z jej szyi. Zaskoczona zaczęła się rozglądać. Nie było go nigdzie.

- O nie... Nie, nie - zaczęła panikować. W tej sytuacjis nie mogła zostać spokojna jak zawsze. To jej jedyna pamiątka po rodzicach, nie może jej tak po prostu stracić.

- Co się stało? - spytał Draco podchodząc do zdezorientowanej przyjaciółki.

- Mój naszyjnik od rodziców... Miałam go i zniknął - powiedziała przeczesując włosy. Jej oddech przyspieszył, lecz postanowiła się skupić i pomyśleć gdzie mogła go zgubić.

W pokoju jeszcze go miała, więc musi gdzieś być na balu. Przypomniała sobie ten moment kiedy w kogoś wpadła. Nie wie czy to może być ta osoba, ale złość w niej narastała na samą myśl.

- Na początku balu Christian szybko wyszedł z Wielkiej Sali z czymś w dłoni - powiedział Draco.

- Z czym? - spytała szybko.

- Nie wiem, ale było to coś błyszczącego - odparł wzruszając ramionami. Były prefekt miał dużo powodów, aby się mścić na niej, więc mógł także zabrać jej naszyjnik.

- Pomożesz mi go odnaleźć?

- Zawsze i wszędzie, smoczyco - odparł z lekkim uśmiechem. Szybko weszli do zamku szukając ślizgona. Aby to uczynić po jakimś czasie postanowili się rozdzielić i go szukać.

Mijały minuty i godziny, a Erika nie mogła znaleźć Christiana. Nie daruje mu jeśli zepsuje jej rodzinną pamiątkę. Siadła na schodach zastanawiając się gdzie jeszcze nie szukała. Musiało być takie miejsce.

Nagle usłyszała kroki za nią. Ktoś schodził po schodach w jej stronę, więc chciał się odsunąć zerkając na ową osobę. Wstała blokując przejście.

- Oddaj mi naszyjnik - rozkazała patrząc z furią na ślizgona. Ten uśmiechnął się do niej wyjmując z kieszeni spodni jej własność. Chciała złapał naszyjnik, jednak ten nie pozwolił jej na to robiąc krok do tyłu.

- Coś za coś, skarbie - powiedział śmiejąc się. Zacisnęła dłonie w pięści nie odrywając oczu od niego. Na pewno będzie chciał czegoś głupiego od niej. Spodziewała się tego.

- A co takiego chcesz? - spytała zimnym tonem.

- Wyznaj mi miłość. Publicznie. I pocałuj na oczach wszystkich w Wielkiej Sali a oddam ci twoją własność - powiedział machając błyskotką przed jej oczami. Te słowa wyprowadziły ją z równowagi. Wiedziała, że nie jest tego w stanie zrobić.

- Oszalałeś? Wiesz, że nigdy bym tego nie zrobiła - prychnęła rozbawiona.

- Więc nigdy nie zobaczysz swojego naszyjnika - wzruszył ramionach chowając jej własność w kieszeni i odchodząc skąd przyszedł.

Kiedy odwrócił się, aby odejść napotkał przeszkodę w postaci blondyna ze stalowymi tęczówkami.

- "Nigdy", powiadasz? - Draco przyłożył się i uderzył jak najmocniej potrafił swojego wroga z pięści. Ten obrócił się i upadł na ziemię zdezorientowany.

Machnęła ręką, aby jej naszyjnik do niej wrócił za pomocą urzytej magii. Złapała błyskotkę patrząc z nienawiścią na leżącego ze złamanym nosem chłopaka.

- Mówiłam, że nigdy tego nie zrobię - powiedziała odchodząc od niego wraz z Draco do Wielkiej Sali. Zapięła swoją własność na szyi i weszli głębiej szukając Brown'a.

Kiedy wreszcie go znaleźli a ten pytał gdzie się podziewali opowiedzieli mu całą przygodę z Christianem. Ten zaśmiał się i poklepał Draco po ramieniu gratulując przyłożenia po czym wrócili do dobrej zabawy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top