23 Wilkołak
Jeszcze tego samego dnia udała się do dyrektora prosić o zmianę pokoju. Nie wytrzyma z Christianem ani minuty dłużej skoro jest dla niej swoistym zagrożeniem. Pod wieczór szła z profesorem Snape'm jako jej wychowawcą do Dumbledore'a w tej sprawie.
- Jaką karę dostał? - spytała wreszcie nauczyciela idącego obok niej.
- Został zawieszony i odjęto mu punkty - odpowiedział spokojnie tym swoim charakterystycznym głosem. Przynajmniej tyle, że w ogóle dostał karę.
Kiedy już dotarli do gabinetu w środku czekał już na nich dyrektor. Przywitał się z Eriką i wysłuchał w ciszy jej historii i wyjaśnienia dlaczego przychodzi z taką prośbą. Rozumiał jej obawy doskonale.
- Będziesz mogła udać się do swojego starego dormitorium. Nie można zostawić cię teraz samej z panem Catherberk'em po tym co ci uczynił - odpowiedział po zastanowieniu się dyrektor. Ulżyło jej, kiedy usłyszała, że zostaje przeniesiona. Widząc jej spokojny wyraz twarzy Albus uśmiechnął się i podał jej list.
- Co to? - spytała biorąc kopertę do rąk.
- Sowa twoich rodziców pomyliła okna najwyraźniej. Jest dla ciebie - odpowiedział mrugając jednym okiem. Zaśmiała się nieco zakłoptana pomyłką jaka nastąpiła.
- Dziękuję, dyrektorze - odparła szczęśliwa, że dostała list od swoich rodziców po tak długim czasie ciszy. Wyszła z gabinetu trzymając kopertę bardzo mocno w dłoni z uśmiechem.
- Zobacz co napisali - zasugerował profesor Snape zerkając z góry na uczennice. Idąc za jego radą otworzyła kopertę i wyjęła z niej list. Rozwinęła go i zaczęła czytać.
"Kochana Eriko,
Mamy z tatą nadzieję, że dobrze ci idzie nauka i poznawanie nowych osób. Zapewne zastanawiasz się gdzie jesteśmy. Nic nam nie jest. Mama i tata są daleko, dlatego też nie możemy być przy tobie. Nie zapominaj jak bardzo cię kochamy i cenimy, skarbie. Profesor Snape dalej będzie twoim opiekunem. Powinnaś się z nim dobrze rozumieć, oboje jesteście doskonali w warzeniu eliksirów. Jesteśmy dumni z tego że wychowaliśmy cię w ten sposób.
Tęsknimy, mama i tata."
Odrobinę zdziwiła ją treść listu. Wiedziała, że jej opiekun także to czyta, więc zerknęła na niego kątem oka.
- To dość... Dziwny list. Myśli profesor, że to jest prawda? - spytała po chwili.
- Nie wierzysz swoim rodzicom? - spytał podejrzliwie unosząc jedną brew do góry. Westchnęła znowu przeglądając list. Nie brzmiało to logicznie dla niej. Ma dziwne poczucie, jakby czytała pożegnanie.
- Mam złe przeczucia, profesorze - wybąkała dość smętnie. Patrząc pod swoje nogi nie chciała jakoś narazie dzielić swoich przemyśleń z Severusem. Musiała najpierw uporządkować myśli i dopiero coś konkretnego powiedzieć.
- Dzisiaj w nocy przed zamkiem masz przyjść i pokazać swoją przemianę. Muszę być pewny, że potrafisz nad tym panować - powiedział po jakimś czasie. Przed oczami przypomniał jej się widok nieprzytomnego profesora w lesie kiedy ostatnio się zmieniła. To też było w trakcie roku szkolnego.
- Nie jestem pewna. Ostatnio zrobiłam profesorowi krzywdę... Może lepiej jeśli pójdę sama? - zaproponowała, choć przewidywała reakcję ciemnowłosego mężczyzny.
- Jeśli wymkniesz się z pod kontroli zagrozisz szkole i całemu otoczeniu, a jeśli nawet to możesz zostać zaatakowana przez dementorów - odpowiedział zgodnie z jej obawami. Westchnęła ciężko. Nie miała wyboru dobrze o tym wiedziała.
Kiwnęła przytakująco głową i ruszyła po swoje rzeczy, aby przenieść się do starego dormitorium. Na korytarzu było już ciemno, więc Snape musiał użyć światła różdżki, co budziło niektóre portrety.
Zaciekawiło ją jednak dziwne zachowanie nauczyciela. Rozglądał się i jakby nasłuchiwał czegoś. Przeszły ją niespodziewane ciarki. Za zakrętem zobaczyła błysk. Ktoś tutaj jeszcze był. Zerknęła na mistrza eliksirów, który niepostrzeżenie zbliżał się do owego osobnika rozpoznając go. Po chwili i Erika wiedziała kto to jest.
- Pan Potter - Snape powiedział będąc już tuż obok chłopaka. Ten odwrócił się do niego przestraszony chowając coś w kieszeni bluzy. Schowana nieco za profesorem Erika dyskretnie przywitała się z gryfonem wyczuwając kłopoty. Wyraźnie atmosfera między nimi nie kleiła się i była wrogo nastawiona. Zaskoczyło ją obraźliwe nastawienie Harry'ego do nauczyciela. Wiedziała o ich stosunkach, ale mimo to Snape był profesorem.
- Potter na pewno uda się teraz do swojego dormitorium, skoro został przyłapany, prawda? W końcu po co podpadywać nauczycielowi jeszcze bardziej? - próbowała jakoś załagodzić konflikt, jednak ten narastał. Postanowiła narazie usunąć się nieco za Severusem przygnębiona ciężkim powietrzem.
- Pokaż co masz w kieszeni - rozkazał Snape pokazując różdżką na bluzę chłopaka. Chłopak po chwili, bardzo niechętnie, wyciągnął z niej mapę. Za poleceniem nauczyciela rozwinął ją i zaczął czytać jej zawartość.
- Panowie Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz serdecznie pozdrawiają profesora Snape'a i upraszają, aby nie wtykał swojego długiego nosa w nie swoje sprawy - powiedział gryfon, co prawie zwaliło jasnowłosą z nóg. Już nawet sam profesor nie był w stanie wytrzymać i gotowy był wybuchnąć ze złości, lecz wtedy ślizgonka pisnęła widząc jak obok niej z ciemności wyłania się Lupin. Słysząc jej głos wszyscy spojrzeli na nią. Chwyciła się za serce na co nowy nauczyciel pogłaskał jej ramię przepraszając za wystraszenie.
Po chwili była także świadkiem ujrzenia jakie relację panują między owymi nauczycielami. Wyraźnie różnili się od siebie swoimi poglądami i charakterem, lecz ostatecznie Lupin porwał Potter'a ze sobą zabierając mapę również ze sobą a ona wraz z Severusem ruszyli korytarzem do pokoju prefekta Christiana.
Snape dobrze wiedział, że nie można jej dać iść tam samej, ponieważ ślizgonowi może coś złego przyjść do głowy. Kiedy wreszcie pojawili się przy wejściu dziewczyna wypowiedziała hasło i weszła do środka pakując swoje rzeczy. Ciemnowłosy uczeń patrzył na nią tym razem bez uśmieszku na twarzy.
- Myślałem, że zostaniesz tutaj na dłużej - skomentował pod nosem stojąc przy drzwiach jej sypialni.
- Przeliczyłeś się, jeśli myślałeś, że po tej akcji z eliksirem miłosnym zostanę tutaj z tobą - odpowiedziała lodowatym tonem. Patrzył na nią intensywnie. Wiedział, że nie może nic teraz zrobić podczas kiedy w salonie stał nauczyciel pilnując należytego spokoju.
Kiedy wreszcie była gotowa stanęła i bez pożegnania opuściła prefekta i jego mieszkanko w luksusie. Snape odprowadził ją pod dormitorium, gdzie przypomniał jej o spotkaniu i odszedł. Westchnęła i weszła do środka rozpakowując swoje rzeczy. Miała szczęście, że jej lokatorki nie spały jeszcze choć już się do tego szykowały. Nie rozpakowała wszystkiego dając zasnąć dziewczyną podczas kiedy sama nie znalazła sensu w spaniu, ponieważ musiała niemal za kilkanaście minut iść przed szkołę. Siedziała na łóżku i czytała jakąś książkę.
Jednak przypomniała sobie o liście i zaczęła go przeglądać jeszcze raz. Nic w nim więcej nie było. Żadnej ukrytej wiadomości. Martwiła się o nich, lecz najpierw musiała iść na spotkanie. Wyszła z dormitorium najciszej jak potrafiła i przemknęła na zewnątrz gdzie czekał na nią już profesor.
- To na pewno jest bezpieczne? - spytała martwiąc się o jego bezpieczeństwo. Mogła spokojnie mu coś zrobić.
- Zmieniaj się - rozkazał jej. Wyraźnie jest nabuzowany po spotkaniu z Potter'em, więc postanowiła robić to, co jej każe, aby nie pogorszyć sprawy. Skupiła się jak to robiła zawsze i dała upust swojej bestii.
Przeszła tą bolesną część przemiany i stanęła przed nauczycielem jako wielki opalooki antypodzki. Gad zachowywał się w miarę cicho, jednak był wyraźnie zaniepokojony czymś. Rozglądał się i szukał czegoś. Nagle rozległo się wycie wilka. Smok ryknął głośno biegnąc w stronę zakazanego lasu. Tuż przed gęstwiną zatrzymał się znowu rycząc na co zabrzmiała kolejna odpowiedź wilka. Wzleciał ponad korony drzew szukając swojego celu. Z góry dokładnie widziała stwora jakiego słyszała.
Snape nie mógł nic zrobić, aby zatrzymać zajętego poszukiwaniami smoka, który przestał reagować na jego zaklęcia i rozkazy. Gad wbił się w las spadając prosto na wilkołaka, który zrobił unik. Stworzenia warczały i ryczały na siebie, aż uderzyły na siebie ponownie. Severus biegną przez las szukając swojej podopiecznej. Wreszcie znalazł ją, kiedy smocze ryczenie stawało się coraz cichsze. Widział jak wilkołak zadaje jej wiele, drobnych ran z których jednak ciekła krew. Machnął różdżką odrzucając wilkołaka na drzewo, gdzie stracił przytomność. Erika przyjęła swoją normalną postać. Była cała podrapana i roztrzęsiona.
- Nie wiem co we mnie wstąpiło. Kiedy zobaczyłam wilkołaka ja sama tak na niego... - mówiła chcąc rozgrzać się po ramionach.
- To odruch naturalny, kiedy smok widzi intruza na swoim terenie - odpowiedział oschle. Wrócili do zamku, gdzie jeszcze przed spaniem opatrzyła się i rozgrzała w łóżku.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top