Witaj w ekipie

   Gdy w końcu się uspokoiłam otworzyłam oczy. Zamrugałam powoli trzy razy, a gdy zaczęłam wyraźniej dostrzegać kontury chciałam rozejrzeć się po pokoju, w którym wylądowałam. Jednak mój wzrok od razu powiódł do kłócącej się dwójki. Byli to ci sami chłopacy, których widziałam w tej ''scence''. Srebrnowłosy uderzając w stół wstał nachylając się nad czarnowłosym. Wbijali w siebie mordercze spojrzenia dopóki ten w masce nie odwrócił się w moją stronę. Widząc, że nie śpię niemal natychmiast się rozchmurzył. Podszedł do mnie i siadają na łóżku spytał: 

- Jak się czujesz? - tym razem opaska czy cokolwiek to było, nie zasłaniało mu oka, dzięki czemu mogłam dostrzec bliznę, która je przecinała. Lecz dopiero z bliska spostrzegłam, że tęczówka jego lewego oka jest czerwona z jakimiś dziwnymi znakami. Przestraszyłam się i szybko zaczęłam podnosić. (A raczej usiłowałam.) Jedyne co wskórałam to uniosłam się lekko, opierając na łokciach. Chłopak westchnął cicho i schylając głowę zamknął lewe oko.  - Nie bój się, jesteś tu bezpieczna. - odrzekł prostując się. -  Więc? - spojrzałam na niego pytająco - Zadałem zaledwie kilka sekund temu pytanie.

Wypuściłam powoli powietrze słabym głosem odpowiedziałam: 

- Chyba dobrze... - tyle byłoby z mojego gadania, gdyż wyprostowany jak struna czarnowłosy mi przerwał. Jego twarz nie wyrażała kompletnie nic, a ton głosu brzmiał jakby miał kompletnie wywalone na wszystko.

- Gdzie ci się tak spieszy? Leż i odpoczywaj. 

- Kim jesteście? - spytałam. 

- Ludźmi, nie widać? - rzucił lekceważąco, podchodząc bliżej. Siedzący na łóżku rzucił mu wściekłe spojrzenie, ale nie zrobiło to na chłopaku żadnego wrażenia. - Guren Ichinose. Podpułkownik Księżycowej Kompani, do której również będziesz należeć. Na twoim miejscu bym się cieszył. Od teraz będziesz należeć do elity. A tamten odmieniec - wskazał teatralnie na chłopaka w masce:

- Kakashi Hatake - wbił się w słowo Gurenowi. - Nie jesteś sama. Mnie też ten idiota siłą zaciągnął do tej organizacji. Ale mniejsza, jak się nazywasz?

- Ja... Um... Nie mam pojęcia. - wyznałam. - Nie pamiętam kompletnie nic.

- To będziemy musieli jakoś odzyskać twoje wspomnienia. - uśmiechnął się pod maska, ale zaraz znów wyglądał jakby miał rzucić się na Ichinose, który wyjechał z jakimś tekstem drażniącym Hatake:

- Jeśli w ogóle jest to możliwe. Chociaż w zasadzie to nawet lepiej. Demon nie miał za bardzo jak cię podejść, by przejąć kontrolę, no i nie będziesz tęsknić za czymś czego nie pamiętasz. Nie powiem, taki obrót sprawy jest jak najbardziej na moją korzyść. A co do imienia... Nie obrazisz się jeśli sam Ci je nadam? - zszokowana jego słowami powoli pokręciłam głową. Boże co to za człowiek? Co jest z nim nie tak? Naprawdę jest tak obojętny? Nie... Przecież zasadniczo dzięki niemu dostałam szansę na nowe życie. Z zamyślenia wyrwała mnie jego propozycja - Yuuki? - gdy tylko usłyszałam to imię przypomniałam sobie słowa Demonicy: 

  -[...] nie zdziw się jeśli otrzymasz jakieś znane.  

- Coś nie tak? 

- Nie, wszystko w porządku. Jasne może być Yuuki. 

- No to postanowione. Odpoczywaj, a jutro wdrążymy Cię w ten psychiczny świat. - chciał już odejść ale zatrzymał go komentarz Kakashiego, który aż wstał: 

- Ciekawe przez kogo taki się stał! 

-  O co chodzi? - spytałam latając wzrokiem od jednego do drugiego, bojąc się co może nastąpić. 

- Część tej katastrofy to jego zasługa. 

- Zamknij się... - warknął czarnowłosy stojąc tyłem do Kakashiego. Zacisnął rękę na trzonie katany, którą miał przypiętą do pasa i tylko starał się nie wybuchnąć. 

- Chyba powinna wiedzieć co tu się dzieje i dlaczego jest tak, a nie inaczej. - podszedł do Ichinose, który szybko się odwrócił, wyciągając katanę. Ostrze ze zgrzytem metalu spotkało się z kunaiem Hatake. Nie spodziewałam się, że aż tak im odbije. Tą dwójkę chyba trzeba zacząć separować, bo to się nie skończy za dobrze. Otworzyłam usta chcąc krzyknąć, by przestali jednak w tym momencie otworzyły się drzwi i do pokoju wparowała Sayuri. Widząc jak ta dwójka paraliżuje się wzrokiem od razu interweniowała. 

- Guren-sama! Proszę przestać! Słychać was piętro wyżej! Zaraz przyjdzie ktoś z Hiragich i to na pewno nie będzie pan Shiny'a! - po tych słowach chłopacy warknęli coś po cichu i zaczęli opuszczać pokój. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie i ruszyła za nimi pilnując, żeby znów się nie rzucili na siebie. Gdy drzwi się zamknęły skryłam twarz w dłoniach.

- Boże co tu się wyprawia?! To jest jakiś świat wariatów. Nie dość, że jakieś demony to goście którzy w jednej chwili mogą się na siebie rzucić i pozabijać! - opadłam na poduszkę i wpatrując się w sufit zaczęłam myśleć ile uda mi się tu przetrwać. Po jakimś czasie powieki zaczęły mi opadać i nawet nie wiedziałam, kiedy zapadłam w sen.

***

Podczas snu znów wylądowałam w miejscu gdzie mogłam spotkać się z Yuuki. Po uchyleniu powiek zorientowałam się, że Demon siedzi nade mną z dość zamyśloną miną. Szybko się podniosłam i usiadłam na przeciw niej. 

- Nad czym tak rozmyślasz? 

- Jakim  jesteś wybrykiem natury. 

- Cooo? Niby czemu  tak myślisz? 

- Nie zauważyłaś swojego zachowania? - rzuciłam jej pytające spojrzenie, na co tylko westchnęła głęboko przewracając oczami. - Raz zachowujesz się jak wystraszony kociak, bojący się wszystkiego, a chwilę później odzyskujesz odwagę i zaczynasz cwaniakować. Musisz nad tym popracować, bo takie coś jest irytujące. Jeszcze dostaniesz od kogoś za takie akcje. 

Naprawdę tak jest? Nigdy wcześniej nie zwracałam na to uwagi. No. Albo nawet tego nie pamiętam. 

- Tak czy inaczej nie tylko to jest w tobie zastanawiające. Miałaś jakąś e... ''Moc'' w tamtym świecie? - kontynuowała ale zaraz uderzyła się w czoło widząc tylko jak otwieram usta. - Twoja głupota przechodzi na mnie. Zapomniałam, że nie masz żadnych wspomnień. No dobra, nieistotne. Słuchaj mnie teraz: jako Demon jestem wrażliwa na różne rzeczy, nie w sensie, że mnie poruszy choćby czyjaś śmierć czy coś! Absolutnie! Ale wiemy jeśli coś jest dziwnego z naszym Panem/Panią. Wyczuwam gdzieś w tobie dziwną energię i za cholerę nie mam pojęcia co to jest. Od ciebie się niczego nie dowiem, więc trudno mi powiedzieć czy to coś dobrego czy złego. Czy zmieniasz się w jakąś bestię czy nie. Ale jeśli coś będzie nie tak muszę interweniować.

- O czym ty do mnie mówisz... Jaka znowu moc?  - przyłożyłam dłoń do skroni i wpatrywałam się w Demona wielkimi oczami. 

- Nosz mówię ci, że nie wiem! Ale to coś odbiera twojej osobie człowieczeństwo. - przerwała na chwilę, by zebrać myśl i dokończyła. - Aktualnie w dwudziestu procentach nie jesteś człowiekiem. Gdybyś uwolniła TO COŚ zapewne stan byłby pół na pół lub przejął większość, dlatego musisz czuć, jak ta siła chce się uwolnić i w razie czego ją zminimalizować. 

- Ale skąd będę wiedziała, że to TO? 

- Błagam, nie udawaj głupszej niż jesteś. Takie rzeczy się czuje. Tak jak każdy wie kiedy umiera, tak inni czują, że jakieś dziwne siły chcą przejąć władzę nad organizmem. - zamknęłam oczy próbując się uspokoić. - Chyba nasze spotkanie dobiegło końca.

  Zakończyła, a wraz z ostatnim wypowiedzianym przez Yuuki słowem rozbrzmiał ''wrzask'' budzika. Gwałtownie się podniosłam. Zorientowałam się, że wróciłam. Znów byłam w pokoju, w którym zostałam, że tak powiem ochrzczona. Budzik cały czas wył, więc nie patrząc nawet w jego stronę złapałam go i wyłączyłam, powstrzymując się przed rozwaleniem wkurzającego badziewia o podłogę. Przy okazji, że już trzymałam przedmiot w dłoni sprawdziłam godzinę. Przez chwilę przyglądałam się tarczy z krzywym spojrzeniem.

- Czy on w ogóle dobrze chodzi? Kto normalny nastawia budzik na dziesiątą dziesięć?! - odstawiłam przedmiot na miejsce. Chciałam się jeszcze na chwilę położyć ale jednocześnie poczułam chęć wstania. Wyszłam spod kołdry i delikatnie dotknęłam stopami desek. Byłam przekonana, że moje nogi odmówią mi posłuszeństwa już na starcie ale powoli udało mi się wstać i opierając się o ścianę zrobiłam kilka kroków. Z każdym kolejnym czułam się coraz pewniej. Odzyskałam siły. Czyli jednak nie spędzę w łóżku kolejnych tygodni! Jeszcze nigdy nie byłam chyba szczęśliwa z powodu takiego banału jak chodzenie. Może Yuuki miała rację i z moją psychiką naprawdę jest coś nie tak? Zaczęłam się śmiać jak małe dziecko. Rzuciłam się na łóżko i nie przestałam rechotać do momentu, aż ktoś zapukał do drzwi. 

- Proszę! - krzyknęłam siadając po turecku i po kilku sekundach drzwi lekko się uchyliły. Widząc srebrnowłosego z tacą w dłoni uśmiechnęłam się szeroko. 

- Witam panią. Jak się spało? - zamknął za sobą drzwi i podszedł bliżej. Przesunęłam się trochę, by chłopak mógł usiąść obok. Wręczył mi tacę, ale odstawiłam ją za nas i niekontrolowanie rzuciłam mu się na szyję, jakbyśmy się znali spory kawał czasu. Zdezorientowany chłopak nie wiedział za bardzo co się dzieje ale postanowił odwzajemnić uścisk. 

Gdy dotarło do mnie co zrobiłam natychmiast go puściłam i rumieniąc odwróciłam się biorąc śniadanie jakie mi przyniósł Hatake. 

- Przepraszam... - wyszeptałam wpatrując się w tosta. 

- Nic się przecież nie stało. Napady szczęścia nie są chyba czymś złym, prawda? - zaśmiał się. 

- Niby tak... 

 Boże... Idiotka, co on sobie o tobie teraz pomyśli? 

- Głupio mi teraz. Zapomnijmy o tym, okej? 

- Jak chcesz. W zasadzie nie przeszkadza mi jak niewiasta rzuca się na mnie z taką radością. - szturchnął mnie, śmiejąc się, a ja żeby nie wybuchnąć również go szturchnęłam i wpakowałam sobie tosta do ust. 

- Dobra. Powiem ci tylko się ze mnie nie śmiej. 

- Słowo honoru. - Uniósł dwa pace do góry, na co tylko pokręciłam głową. 

- Bo gdy się obudziłam, poczułam siłę, by wstać i zaczęłam chodzić po pokoju. Jeszcze nigdy nie sprawiło mi tyle szczęścia zwykłe latanie z rana. 

- Nic w tym dziwnego. Wybudziłaś się ze śpiączki po kilku tygodniach. Każdy normalny człowiek cieszyłby się z odzyskanego życia i zdolności wykonywania najprostszych czynności. 

- No tak... - westchnęłam i postanowiłam szybko zmienić temat. - Kto wpadł na genialny pomysł nastawienia budzika na dziesiątą? 

- No więc... Ten... - Kakashi podrapał się po karku z nerwowym śmiechem. - Ten idiota Guren chciał obudzić cię o ósmej ale trochę pokrzyżowałem mu plany. A no i przepraszam, że spóźniłem się ze śniadaniem. Miałem wejść wraz z budzikiem ale napotkałem komplikacje w kuchni. 

- Jakie znowu komplikacje? 

- Sayuri - ta rudowłosa dama, która wczoraj wleciała rozdzielić mnie z tamtym ''osobnikiem''; nie chciała mnie tam nawet wpuścić, no ale jak się jest ninją to ma się swoje sposoby i jakoś jej podkradłem jedną tacę. Mam nadzieję, że nie będzie mnie ścigać heh. 

- Czekaj! Kim jesteś?! 

- Ninją. Mówiłem wczoraj, że tak jak ty zostałem zaciągnięty do tej ich organizacji. Bo widzisz, ja również nie jestem stąd. Pochodzę z Konohy. Podczas wykonywania jednej z misji natrafiłem na przeciwnika posiadającego takie oko jak moje, te którego się wczoraj przestraszyłaś. - dopiero teraz zorientowałam się, że srebrnowłosy zasłonił lewe oko tą dziwną opaską. - Walka była wyrównana do momentu gdy go nie użył i nie przeniósł mnie do tego wymiaru. 

- Skoro macie taką samą zdolność, to czemu ty go nie przeniosłeś gdzieś? 

- Sharingan zużywa strasznie dużo czakry - energii, a moja była już na skraju. Gdybym go użył mogłoby to równać się z długotrwałą nieprzytomnością, bądź nawet śmiercią. Można powiedzieć, że w tamtym momencie byłem w kropce. Wylądowałem tutaj, a pierwszą osobą jaką zobaczyłem po przebudzeniu, był Guren. Nie mając możliwości powrotu oraz brak siły był dla niego na plus. Zgodziłem się dołączyć do tej całej Kompanii. Niedługo potem pojawiłaś się ty no i tak to leci. 

- To ładne rzeczy się dzieją w twoich stronach. 

- Jeśli chcesz może kiedyś nauczę cię kilku pieczęci. Zobaczymy czy masz potencjał na shinobi i jaki typ byś uwolniła. 

- Uznajmy, że wiem o czym mówisz. - Hatake tylko się uśmiechnął i w dziwny dla mnie sposób zaczął łączyć dłonie. Złapał się lewą ręką za nadgarstek drugiej spiętej ręki, której palce zaczął uginać. Nie mogłam uwierzyć w to co widziałam. W jego dłoni pojawiła się jakaś niebieska... No właśnie. Co to było? Przez te coś przechodziły ''fale prądu?'' Cóż nawet nie wiem jak to opisać. Siedząc blisko Kakashiego musiałam zatkać uszy i odruchowo zamknęłam oczy. Otworzyłam, je gdy dźwięk ucichł, a to coś w jego dłoni zniknęło. - Co to było?! - podekscytowałam się jak małe dziecko. - Niesamowite! 

- E tam. W moich stronach to nic takiego. - pod maskę musiał lekko się zarumienić! Widziałam to po nim! - Więc tak, to była moja ulubiona technika - Raikiri. Żeby ją wykonać musiałem złożyć ten ciąg pieczęci. To co mogłaś potem zobaczyć to była zmaterializowana czakra z uwolnieniem błyskawicy, czyli jedną z natur. Wiem... Nieprzyjemny dźwięk temu towarzyszy ale nic na to niestety nie poradzę. Mam nadzieję, że mogę tym zabijać wampiry, bo będę nieprzydatny Gurenowi i jego sekcie. - zaśmiał się, a ja chcąc słuchać go dalej postanowiłam zapytać o coś jeszcze. 

- Czemu zasłaniasz swoje oko tą przepaskę? 

- Żebyś się go nie musiała bać. 

- No ej! - popchnęłam go lekko. - Bardzo śmieszne! 

- Racja. Nie wypada nabijać się z dam. 

- Że co?! Co niby chcesz przez to powiedzieć? - sięgnęłam po poduszkę i zaczęłam nią go okładać. 

- Nic, nic prze pani xd

- Nie mów do mnie pani ani dama! 

''Walczyliśmy'' tak przez chwilę, póki Hatake nie spoważniał. Wstał i oznajmił tylko:

- Muszę już iść. Zaraz przyjdzie Guren, a nie za bardzo ciągnie mnie do kolejnej awantury z nim. Nie przemęczaj się zbytnio. Musisz jeszcze trochę odpocząć. - złapał za klamkę, by otworzyć drzwi ale zatrzymałam go jeszcze na chwilkę. 

- Zaczekaj! Jeszcze jedno pytanie - skinął głową bym mówiła. Wiedziałam, że muszę się pośpieszyć i nie powinnam go zatrzymywać ale chciałam wiedzieć jeszcze jedno. Co z tą całą katastrofą? Już miałam zadać pytanie, gdy w ostatniej chwili zrezygnowałam. To chyba nie był najlepszy moment, a poza tym to Guren powinien mi udzielić odpowiedzi na to pytanie. Żeby nie było wypaliłam z czymś innym. - Co to za znak na tej opasce? 

Kakashi zdjął z głowy obiekt zainteresowania, przez co jego dwumetrowe włosy lekko oklapły. 

- Chodzi Ci o mój ochraniacz? Dostaje się go wraz z ukończeniem akademii i zostaniem ninją. A ten znak to symbol wioski z jakiej się wywodzi dany shinobi. Po takim symbolu rozpoznasz wojownika z Konohy. - uśmiechnął się zamykając oczy i zniknął za drzwiami. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dum dum! Oto drugi rozdział! Tak wiem nie było go... Kawał czasu XD Ale ja i terminy (jak już mówiłam [chybaxd]) to dwa różne światy .-. Wszystko zależy od czasu i weny, a moja wena to mistrzostwo świata 

Pisanie książek/opowiadań by Kel:

Koniec II epizodu
środek wszystkiego

początek epizodu I

końcówka epizodu I 

I tak to leci XD 

Wiem, że rozdział trochę chaotyczny, ale coś musiałam wydukać, żeby iść dalej :D

W zasadzie idk po co to piszę, skoro nikt i tak tego nie czyta ale to już przyzwyczajenie z daawnych czasów bloga XD

Do następnego i sayo! <3 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top