6

Po pięciu dniach od afery z Tonym i Archerem- postanowiłem porozmawiać z tym pierwszym. Nie dałem rady wcześniej, bo niestety musiałem się uczyć albo chociaż udawać, że to robię. Inaczej Vince by się dowiedział, że oceny mam takie se i wypapla o tym ojcu, czego naprawdę bym nie chciał.

Zszedłem na dół i usiadłem na kanapie obok brata. Zabrałem mu pilot z ręki, jeszcze chwilę się z nim siłując.
-No czego chcesz, debilu jebany?!- dał za wygraną, spojrzał na mnie naburmuszony.
-Po co zakładałeś się z Archerem? Myślałem, że go nie polubiłeś.

-No właśnie dlatego się z nim założyłem-prychnął, jakbym był głupi,że na to nie wpadłem- Chciałem sprawdzić czy naprawdę jest aż tak pewny siebie, by zapalił na lekcji. Typek mnie kurwa zaskoczył, ale też wkurwił. Nie wiem, jakiś taki dziwny.

-Wkurwił cię, bo przez was pisaliśmy karną kartkówkę?
-Nie. To że bez mrugnięcia okiem podjął się tego, z głupim uśmieszkiem na ustach, jeszcze kazał mi spierdalać.
-Mhm. Nie dziwię mu się. Myślałeś, że zostanie twoim… nie wiem, niewolnikiem w tej szkole czy co?

-No… w sumie, może. Ale ma tak wybujałe ego i pewność siebie, że aż chce mi się rzygać.
-Pod tym względem do siebie pasujecie, braciszku-uśmiechnąłem się, włączając jakiś badziewny serial.

-A ty po co się z nim dalej zadajesz?- zmarszczyłem brwi.
-No nie wiem… może dlatego że chce mieć  jakiegoś kumpla w szkole czy coś takiego?
-Masz przecież mnie.- miałem ochotę uderzyć się w czoło.

-Tak, stary. Tylko że…
-Nie pamiętasz już co lata temu mówił nam Vince?-przerwał mi- Jesteśmy Monet. Nasza rodzina jest taka a nie inna, dlatego musimy trzymać z daleka innych ludzi. I tak nie zrozumieją i prędzej czy później się od nas odsuną. Dlatego ja, jak już zauważyłeś- mam tylko znajomych, a nie bliskich przyjaciół.

Co go nagle wzięło na takie filozoficzne mendy? Raz mi mówi, że Archer odciągnie mnie od rodziny, a teraz pyta czemu w ogóle jeszcze się z nim trzymam?
Niecały tydzień się już z nim znam, ponadto gadamy tylko w szkole, prawie w ogóle do siebie nie piszemy! To o chuj mu chodzi.

-Tydzień się z gościem znam, a ty masz już jakieś problemy. Nawet nie wiem czy go lubię.

♡♡♡
Pov Archer

Siedziałem w szkole dzisiaj cały spięty. Shane próbował mnie zagadywać, ale źle mu wychodziło odciąganie mnie od tego tematu.
Chodziło o mojego brata. Okazało się, że ma po mnie przyjechać po szkole- swoim nowym, czarnych jaguarem. Oczywiście dostał go od ojca na osiemnastkę. Nie to co ja- musiałem sobie sam wypożyczyć jakieś niszowe, którym nawet bałem się jeździć pod szkołę.

-A po co w ogóle on po ciebie przyjeżdża?- spytał Shane.- Nie możesz sam dojechać do domu?
-Nie wiem, stary. Ojciec mu kazał. Podobno ma ze mną o czymś pogadać. A… mój stary nie bardzo mi ufa, więc pewnie chce dopilnować żebym razem z bratem przyjechał prosto do domu.

Obserwowałem jego reakcje, ale już nie drążył tematu. Czasami chciałbym mieć taką rodzinę jaką ma on. Czasem mi o niej opowiadał. Przynajmniej u niego nie faworyzowano aż tak rodzeństwa. Nie to co u mnie…
Ale… powiedzmy, że się przyzwyczaiłem więc aż tak nie narzekałem komu popadnie, że źle się czuję z tym, że mój jedyny rodzic którego mam, nie poświęca mi uwagi i praktycznie się mną nie zajmuje.

Inni mają gorzej. Napewno.
Po szkole wsiadłem prosto do jaguara brata, na miejscu pasażera, specjalnie trzaskając drzwiami. Wiedziałem, że go to wkurwia. Wiedziałem też, że nienawidzi gdy palę w jego aucie.

Jechaliśmy w ciszy, jak zwykle, gdy wyjąłem z plecaka jednorazówkę, zaciągając się. Nawet nie otworzyłem szyby, by dym wyleciał.
-Nie pal mi w aucie, ty zjebie. Chyba że chcesz mi się dokładać do ubezpieczenia za to cacko.

-Ubezpieczenie?-zaśmialem się wrednie, obracając urządzenie w jednej ręce- Tata ci nie płaci?
-Powiem mu że palisz w moim aucie i napewno się zainteresuje. Bo nie wie, że nałogowo palisz, co?- wykrzywił usta w uśmieszku, specjalnie się do mnie odwracając.

-Nie palę nałogowo-wytrzymałem jego spojrzenie pełne drwiny spojrzenie, którym darzył mnie niemal codziennie.
-Mhm, jasne, oczywiście.- nie wierzył mi. Niby po co miałby? Nigdy mi nie wierzył. Był największym chujem świata. Simon. Nawet imię miał lepsze ode mnie. Zdaniem ojca, rzecz jasna.

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

Rozdział napisany przez Agata0864

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top