Rozdział 9 - Ładna z was para
Kimberly
- Czemu nie powiedziałaś mi, że umawiasz się z jakimś blondynem?! – Zapytała Ruby kładąc przede mną szklankę z koktajlem truskawkowym. Na widok zwartości szklanki uśmiechnęłam się a potem powiedziałam:
- Nie umawiam się z nikim! Kto ci to powiedział?
- Emma widziała cię przyklejoną do ramienia jakiegoś blondyna w kinie!
- To... to chłopak z księgarni. Nie umawiam się z nim! Sam przyszedł do mnie w piątek i wepchnął mnie do auta siłą!
- Czyli to ty się mu podobasz! Podwójne Randewu!
- Jakie podwójne randewu?! Mówiłam ci przecież, że się z nikim nie spotykam to tylko... - przez chwilę zastanawiałam się jak mogłabym nazwać Logana – przyjaciel.
- Yhm a krowy latają. Powiedz przynajmniej jak się nazywa!
- Logan. Logan Presscot.
- Dobra czyli nie chodzi z nami do szkoły... CZEKAJ! A CZY PRZYPADKIEM TAK NIE NAZYWAŁ SIĘ TWÓJ PRZYJACIEL Z DZIECIŃSTWA TEN CO WYJECHAŁ DO FILADELFI?!
- No tak.
- Laska a co jeżeli to on?!
- Wątpię na świecie na pewno jest wiele Loganów Presscot to niemożliwe, żeby to był on.
- To samo mówiłaś o tym, że nie umówię się z Adrienem a dzisiaj... - Dziewczyna przerwała uświadamiając sobie co mówi i uśmiechnęła się.
- No co dzisiaj?!
- Zapytał mnie czy będziemy razem!!!!
- O wow gratulacje Ruby! – Powiedziałam bo wiedziałam, że Adrien to chłopak jej marzeń i już miałam przytulić ją kiedy usłyszałyśmy:
- Ruby do roboty! Nie płacę ci za pogaduszki z dziewczyną, która powinna mieć tu zakaz wstępu! – Zawołał jej szef. Tak dalej pamiętał, że wylałam koktajl na Logana.
- Kiedy on w końcu pójdzie na emeryturę? – Zapytała Ruby przewracając oczami i powiedziała – No dobra gnaj już czytać dzieciom te bajki i wypytaj tego swojego Logana o to czy miał tutaj kiedyś jakąś przyjaciółkę!
- Żadnego mojego Logana!
******
- Och jesteś! – Powiedziała pani Mirabel witając mnie od razu po tym jak weszłam do biblioteki.- Już się bałam, że nie przyjdziesz!
Naprawdę aż tak się spóźniłam? Spojrzałam na wyświetlacz komórki. Była 16:59.
- Czemu miałabym nie przyjść? Nie spóźniłam się zaczynamy czytanie dopiero za 5 minut tak? Nic się nie zmieniło?
- Nie! Tylko zazwyczaj a właściwie od początku tygodnia przychodzisz tu półgodziny wcześniej, żeby pogadać z Loganem.
No tak. A dziś zasiedziałam się u Ruby.
- No dobrze nie ważne. Dzieciaki już powoli się zbierają. Mam dla ciebie bajkę do przeczytania dzisiaj – Powiedziała i podała mi bajkę o ,, Alicji w krainie czarów''. Książka była dość cieniutka tak jak tamten egzemplarz, który kiedyś miał mój przyjaciel...
8 lat temu...
- Logan śpisz? – Zapytałam.
Zostałam na noc u państwa Prescot i właśnie próbowałam zasnąć na rozłożonej kanapie obok Logana. Chłopak zasnął przy 2 bajcę.
- Teraz już nie – odezwał się i rozciągnął.
- Przepraszam, że cię obudziłam, ale nie mogę zasnąć.
- Nic się nie stało. Choć przeczytam ci bajkę.
- A mogę wybrać?
- Yhm.
W moich oczach Logan był wtedy po prostu kimś cudownym bo mimo, że widziałam, że chciało mu się spać przeczyta mi bajkę i do tego pozwala mi wybrać!
Pobiegłam po cichu do półki z książkami, która stała w rogu salonu. Zaczęłam przeglądać wszystko aż znalazłam tej, której nie znałam.
- Przeczytasz mi ,, Alicje w krainie czarów? Tej bajki nie znam.
- Jasne chodź tu.
Usiadłam koło chłopaka a on objął mnie ramieniem i zaczął czytać. Lubiłam kiedy mi czytał. Od śmierci taty nikt mi nie czytał...
Teraźniejszość
Ruszyłam w stronę dzieci siedzących na wielkim dywanie. Uśmiechnęłam się i powiedziałam:
- Cześć!
I usiadłam na wielkim fotelu nawet nie sprawdzając czy ktoś na nim siedzi. A kiedy pouczyłam, że usiadłam komuś na kolana niemal podskoczyłam. Kiedy stanęłam już na nogach syknęłam:
- Logan!
- Kim patrzy się gdzie się siada. Nie żeby mi to przeszkadzało, ale to taka lekcja na przyszłość.
- Od kiedy on tu siedzi? – Zapytałam dzieciaki.
- Od 15 minut – Odezwała się mała blond włosa dziewczynka. Lily! Rozpoznałam ją niemal natychmiast. Nie powiem lubiłam ją najbardziej z całej zgrai dzieciaków.
- I zostanę tu do końca dotrzymam ci dzisiaj towarzystwa. O ,, Alicja w krainie czarów'' kocham tą bajkę.
Już miałam mu coś powiedzieć, ale odpowiedziałam jedynie:
- W takim razie przynieś sobie jakiś taboret czy coś.
On się uśmiechnął i wstał z fotelu ustępując mi miejsce. Po chwili zjawił się z małym taborecikiem.
******
Skończyłam właśnie czytać dzieciom bajkę. Nie obyło się od kilku żartów Logana i próby ,, rozśmieszenia publiczności'' jedyną osobę, którą rozśmieszyły byłam ja.
Odchodziłam właśnie oddać Mirabel książkę razem z Loganem bo on szedł obsługiwać klientów przy komputerze a wtedy dopadła nas Lily.
- Ładna z was para – Powiedziała a po chwili zawołała ją mama.
- Nie jesteśmy razem!
- Kim? Chyba nie musimy udawać przy dzieciakach co? – Zapytał z złośliwym uśmieszkiem.
Szturchnęłam go w ramię i powiedziałam:
- Nawet tak nie żartuj!
On się zaśmiał, ale w jego spojrzeniu dostrzegłam coś. Tak moje słowa go zabolały? Kiedy doszłam do Mirabell Logan wsunął mi jedynie do kieszeni bluzy karteczkę i uśmiechnął się.
Wyjęłam ją i przeczytałam.
,, Hey, I just met you, and this is crazy. But here's my number, so call me maybe.''
A pod spodem jego numer. Pokręciłam głową jednak po oddaniu książki Mirabell jeszcze w bibliotece zapisałam jego numer i napisałam:
Ja: Hej :)
Spojrzałam w jego stronę siedział przy laptopie i aktualnie stukał coś na klawiaturze. Kiedy zobaczył wiadomość spojrzał na mnie a po chwili odpisał:
Logan: Hej piątkowe wieczory są super nie? Co powiesz na koncert Conana Gray? Przyjadę po ciebie o 18 okej?
Ja: Okej :)
Spojrzałam jeszcze raz na niego i uśmiechnęłam się ponownie on również.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top