Rozdział 17 - Ruby przyjaciółka na zawsze
Kimberly 3 lata temu...
- A to jest Ruby oprowadzi cię po szkole i pokaże wszystko – Powiedziała z sztucznym uśmiechem pani Colins. – Ruby to Kimberly. Kimberly to Ruby.
- Miło mi cię poznać – Powiedziałam podając jej rękę.
Uścisnęła ją jednak nie udawała, że zdziwił ją ten sposób przywitania.
- Ciebie też – Odpowiedziała uśmiechając się.
- To ja was już same zostawię. Ruby zaprowadź młodszą koleżankę po oprowadzaniu do sekretariatu, żeby dostała plan lekcji.
- Jasne proszę Pani.
- Dziękuję.
Dyrektora odeszła od nas a Ruby powiedziała:
- Pokarzę ci może najpierw najciekawsze miejsca – Uśmiechnęła się.
- A nie zaczyna się od tych mało ciekawych? – Zapytałam.
- Racja, ale wolisz zobaczyć salę od matematyki i fizyki czy coś ciekawego?
Przygryzłam wargę.
- Raczej to drugie.
Dziewczyna uśmiechnęła się ponownie i powiedziała:
- Chodź.
Dziś był mój pierwszy dzień w liceum. Przyznam stresowałam się. Pani Colins czyli dyrektora postanowiła zadbać, żebym poczuła się tu jak w domun a wypadek gdyby moja mama chciała napisać artykuł o szkole.
- Tutaj jest pływalnia. Trenują tu chłopacy z drużyny pływackiej w środy a w poniedziałki grupa żeńska – Powiedziała wskazując na jedne z drzwi na parterze. Otworzyła je i weszła do środka, a ja za nią. Od razu zawarzyłam, że komuś macha. Machała do wysokiego bruneta siedzącego na trybunach.
- Ricki mój chłopak – Odpowiedziała uśmiechając się.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Podłoga była zrobiona z białych kafelek. Basen podzielony na 4 tory i trybuny. Ściany były białe, do połowy od dołu pokryte kafelkami.
- Idziemy dalej? – Zapytała mnie brunetka a ja przytaknęłam.
Szłyśmy dalej przez parter aż Ruby znów się zatrzymała.
- Tu masz kącik ciszy. Ludzie przychodzą tu odpocząć od hałasów na korytarzu lub poczytać książkę – Wskazała na szare drzwi i je otworzyła.
Był to malutki pokoi a w nim poupychane pufy. Było w nim kilka osób. Ruby zamknęła drzwi i ruszyłyśmy dalej.
- Kiedy pójdziemy na piętro? – Zapytałam zaciekawiona.
- Ten budynek nie ma piętra. Za chwilę przejdziemy do głównego budynku.
- To tu są 2 budynki?
- Yhm. Nie wiedziałaś?
- Nie... - Poczułam się głupio.
- Tu w pierwszym budynku głównie jest sala od WF, kącik ciszy, pływalnia, sale do zajęć dodatkowych, sala teatralna i korytarz z szafkami. W głównym budynku są wszystkie sale lekcyjne, pokój nauczycielski, psycholog, gabinet dyrektorki, sekretariat i stołówka przez którą zresztą za chwilę przejdziemy.
Szłyśmy dalej aż Ruby stanęła i otworzyła wielkie drzwi. Prowadziły ona na dwór.
- Tu jest przejście do głównego budynku. Na dworze jest jeszcze kort tenisowy i boisko do gry w koszykówkę i piłkę nożną. Po za tym mamy ogródek szkolny w, którym jest mnóstwo kwiatów, drzew no i ławeczki i na dodatek oczko wodne.
- Wow żywa reklama wymarzonej szkoły.
Ruby zachichotała.
- Faktycznie gdyby nie nauczyciele.
Wyszłyśmy na dwór. Oprócz tego co mówiła Ruby zauważyłam kilka stolików i krzesła.
- A tu jest główny budynek. Te drzwi prowadzą na stołówkę a z stołówki wychodzimy normalnie na korytarz – Powiedziała wskazując na następny drzwi do większego budynku.
- Jak wchodzi się do szkoły faktycznie nie widać głównego budynku dlatego nie przejmuj się. Kiedy sama przyszłam tu rok temu zdziwiłam się, że szkoła ma aż 2 budynki.
Te słowa dodały mi trochę otuchy. Weszłyśmy przez następne drzwi i znalazłyśmy się na stołówce. Było strasznie głośno i zrozumiałam po co jest kącik ciszy. Ludzi było pełno. Prawie wszystkie stoliki były zajęte.
- Chyba rozumiem już po co jest kącik ciszy – Powiedziałam.
Ruby zaśmiała się.
- Faktycznie.
Teraźniejszość...
- A ja zieloną poproszę – Powiedziała Ruby a kelner pokiwał głową i odszedł od nas.
Byłyśmy właśnie w herbaciarni.
- Co się tak zamyśliłaś Kimberly?
- Przypomniało mi się nasze pierwsze spotkanie – Uśmiechnęłam się, ona również.
- Oprowadzanie po szkole jak z obrazka?
- W rzeczy samej.
- Boże ile lat temu to było?
- Chyba 3.
- Naprawdę?! A wydaje mi się jakbym znała cię od zawsze.
- To samo powiedziałaś 3 dnia w szkole.
- Jak widać nic się nie zmieniło.
Uśmiechnęłam się bo Ruby miała rację. Nic się nie zmieniło. Przyjaźniłyśmy się od 3 lat a wydawało nam się jakbyśmy znały się wieki. Razem śmiałyśmy się, płakałyśmy, bawiłyśmy się, powierzałyśmy sobie sekrety, byłyśmy dla siebie największym wsparciem. Ruby była moją trochę trzepniętą trochę zakręconą przyjaciółką na wieki i byłam pewna, że to się nie zmieni. Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami i nikt nie był w stanie nasz rozdzielić. Bo kochałyśmy się jak to kochają się przyjaciółki. Byłyśmy dla siebie jak rodzina, jak siostry tylko od innej mamy. Ja zawsze byłam dla Ruby i Ruby zawsze była dla mnie. To z nią mogłabym pojechać na sam koniec świata. Była moją bratnią duszą.
- Za tydzień w środę drużyna Adriena gra mecz. Pójdziesz zemną?
- Jasne. Czemu pytasz przecież chodzę z tobą na każdy jego mecz, świetnie się bawimy na trybunach wydzierając się i gadając?
Ruby przygryzła wargę.
- Bo ostatnio spędzasz zemną co raz mniej czasu. Byłyśmy nie rozłączne a teraz w twoim życiu pojawił się Logan. I mimo, że go uwielbiam i jestem największą fanką waszego ,, związku'' to brakuje mi ciebie. Tęsknie za moją najlepszą przyjaciółką – Powiedziała a w jej oczach pojawiły się łzy.
- Och Ruby nie wymieniłabym ciebie na nikogo innego! To ty jesteś moją bratnią duszą. Przyjaźń ponad chłopaków pamiętasz?
- Nie wymieniłabyś mnie nawet na Logana?
- Nie. Choć z tym przyjaźń ponad chłopaków trochę przesadziłam bo nie jesteśmy z Loganem razem! Ale chyba rozumiesz?
Ruby zachichotała.
- A weź przyznaj się po prostu. Bujasz się w nim to widać z daleka.
I wróciła moja Ruby.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Ten rozdział jest trochę inny i krótki, ale chciałam wam pokazać jak poznały się dziewczyny i jaką mają silną więź.
A wy macie swoją Ruby?
Miłego dnia/Nocy!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top