Rozdział 14 - Rysunek

Kimberly

- Czy ja naprawdę muszę wam to wszystko tłumaczyć na obrazkach jak dzieciom z podstawówki? – Zapytała wykurzona nauczycielka matematyki.

- Tak – Powiedział ktoś z tyłu.

- Aiden może porozmawiasz sobie z dyrektorem?

- Chyba jednak nie chcę mi się.

- To przestań gadać...

Nie słyszałam co działo się dalej bo przypomniałam sobie coś...

9 lat temu...

- Nie rozumiem tego! – Westchnęłam i spojrzałam na Logana, który z łatwością odrabiał swoje zdanie domowe z matematyki. Leżeliśmy u niego w pokoju na podłodze i odrabialiśmy zadania domowe, tak wyglądało to codziennie. – Wytłumaczysz mi?

- Chodź tu – Powiedział wskazując rękom, żebym położyła się bliżej niego.

Wzięłam do rąk piórnik, podręcznik, zeszyt i podeszłam do niego bliżej po czym położyłam się i podałam mu podręcznik.

- Zadanie 4.

Chłopak uważnie przeczytał je po czym wstał i poszedł do biurka. Za chwilę położył się koło mnie z białą kartką papieru.

- Wytłumaczę ci to na podstawie rysunków okej?

- Yhm.

Spojrzałam na kartkę papieru na, której Logan zaczął coś rysować. Narysował 4 jabłka.

- Patrz masz 4 jabłka i 10 przyjaciół. Chcesz ja podzielić dla każdego po równo tak?

- Tak.

- Jak przetniesz jabłko na pół to ile masz połówek?

- 2.

- I jeszcze na pół te 2 połówki?

- 4.

- Yhm i tak samo robisz z resztą. Ile ci wychodzi? – Zapytał rysując cząstki jabłek, żebym mogła je policzyć.

- 16.

- Czyli podzieliłaś wszystkie jabłka na 4 części. Pisz odpowiedź.

Zaczęłam zapisywać w zeszycie.

- I ile zostało ci reszty?

- 6.

- No to napisz odpowiedź. Wszystkie jabłka trzeba było podzielić na 4 części. W taki o to sposób nakarmiliśmy wszystkich i zostało nam jeszcze 6 cząstkę jabłek.

Zapisałam po czym go przytuliłam.

- Dziękuję!

- Nie ma za co Kim. Matma jest prosta wystarczy ją tylko zrozumieć.

Łatwo tak mówić. Logan miał same 5 z matmy i brał udział w każdym konkursie. Ciekawa byłam co powie kiedy pójdzie do liceum.

- Ale w Angielskim ci już nie pomogę.

- Wiem, że nie umiesz – Uśmiechnęłam się ponieważ on był dobry z matmy a ja z Angielskiego i chyba nigdy się to nie zmieni...

Teraźniejszość...

Właściwie u mnie nic się nie zmieniło. Dalej nie umiałam matmy za to byłam dobra z Angielskiego. A u Logana? Nie wiem...

- Kimberly rozwiąż zadanie 10 tak jak wam przed chwilą tłumaczyłam – Powiedziała pani Cecylia.

Przygryzłam wargę i podeszłam do tablicy z podręcznikiem. Nigdy, więcej nie zamyślam się na matmie! Postanowione.

- No już – Pośpieszyła mnie..

Na szczęście w tej chwili zadzwonił dzwonek. Wypuściłam powietrze. Uff.

- Upiekło ci się, ale na następnej lekcji ty pierwsza idziesz do tablicy – Cecyli się uśmiechnęła.

Nie przejmowałam się tym bo znając pamięć kobiety za chwilę o tym zapomni i do tablicy na następnej lekcji poprosi kogoś kto ją wykurzy.

Podeszłam do swojej ławki i szybko zaczęłam pakować swoje rzeczy do plecaka. Po czym wyszłam z klasy i udałam się w kierunku stołówki. Wiedziałam, że Ruby i Adrien na pewno tam siedzą. Oczywiście Ruby nie była by sobą gdyby nie wypaplała Adrienowi o Loganie. Obydwoje ogłosili, że oficjalnie są największymi fanami naszego ,, związku'', który nie istnieje i, że mianują nas przyszłą żoną i przyszłym mężem. Naprawdę! Kiedy Ruby mnie widzi woła ,, Cześć przyszła żono Logana''. Nigdy, więcej nie zgodzę się na zabieranie Ruby ze sobą na spotkania z Loganem.

******

Logan

- Powie mi ktoś może co to biotechnologia? – Zapytał nauczyciel biologii.

Rozejrzał się po klasie i zauważył tylko jedną podniesioną rękę.

- Norah wiem, że ty wiesz.

Opuściła rękę z wykurzoną miną. A ja szybko spojrzałem na swoje notatki w razie wu.

- Może pan Prescott? – Zapytał nauczyciel zabierając mi zeszyt z przed nosa.

- Biotechnologia to... wykorzystywanie układów biologicznych, organizmów żywych i ich składów do tworzenia określonych produktów technologicznych? – Zapytałem mówiąc to co zapamiętałem z notatki.

- Tak, ale zabrakło mi tylko jeszcze 2 rzeczy w twojej odpowiedzi. 4 plus będzie – powiedział oddając mi zeszyt.

Odetchnąłem i z ciekawości postanowiłem poprzeglądać zeszyt z nadzieją, że już, więcej mnie nie przepyta. Tak naprawdę nie był to zeszyt tylko od biologii od Angielskiego i historii też, oraz był jednym wielkim śmietnikiem. Miał 100 kartek i pamiętam, że kiedyś dostałem go w wieku 10 lat jako zeszyt taki po prostu do rysowania. Rysowaliśmy w nim razem z Kim, ale zajęliśmy tylko z 15 stron. A, więc kiedy znalazłem go w tym roku stwierdziłem, że mogę go wykorzystać. Wyrwałem wszystkie strony z rysunkami i włożyłem je do jakiejś teczki na pamiątkę. Nie był on brzydki czy brudny. Leżał przez cały czas w szufladzie do, której nawet nie zaglądałem do czasu przeprowadzki do Houston. To wtedy go znalazłem pakując rzeczy do kartonów. Fakt może kartki trochę straciły swój idealny biały kolor, ale nie było tak tragicznie i zeszyt w, którym zostało 85 czystych kartek nie mógł się zmarnować.

Przeglądając go znalazłem kilka notatek, które zrobiłem na historii i rysunki, które rysowałem na Angielskim kiedy mi się nudziło. Nie miałem jakiegoś super talentu, ale lubiłem to robić.

Otworzyłem zeszyt na ostatniej stronie, żeby zobaczyć czy przypadkiem nie narysowałem tam czegoś ciekawego.

Moi oczom ukazał się rysunek dziewczynki grającej na skrzypcach. Nie był jakoś bardzo spektakularny, ale jak na tyle ile miałem lat kiedy go rysowałem był ładny.

Na rysunku była 9 letnia Kim. Myślałem, że wyrwałem ten rysunek...

8 lat temu...

- Logan! Logan! – Zawołała Kim.

- Co jest?

- Narysujesz mnie?

- Nie umiem.

- Przestań gadać bzdury! Rysujesz ślicznie! Proszę... - Powiedziała zawieszając mi się na szyi.

- No dobrze. Ale narysuje cię z skrzypcami.

- Już się robi!

Dziewczynka podbiegła do mojego biurka gdzie zostawiła swój futerału z skrzypcami. Wyjęła je i spytała:

- Gdzie mam stanąć?

- Ym o tu – Powiedziałem i wskazałem jej rękom, żeby stanęła przy oknie w moi pokoju.

Sam wziąłem sobie krzesło i na nim usiadłem po czym otworzyłem nasz zeszyt akurat na samym końcu. Wziąłem ołówek i zacząłem rysować.

17 minut później...

Skończyłem rysować. Rysunek wyszedł mi nawet, nawet jednak nie podobał mi się.

- Nie pokarze ci go – Powiedziałem patrząc na rysunek na kawałku kartki.

- Czemu?

- Bo wyszedł okropnie. Kiedyś narysuje cię lepiej i dam ci ten rysunek.

- A pokarzesz mi wtedy jeszcze ten?

- Tak, żebyś zobaczyła jaki był okropny.

- To czemu mi teraz nie pokarzesz?

- Bo patrząc na niego uznasz, że jest ładny jednak kiedy zobaczysz ten ładniejszy zobaczysz jaki okropny jest ten.

- Nie rozumiem cię Logan...

Teraźniejszość...

Był tu dalej. W tym zeszycie. Nie pokazałem go nigdy Kim. Nie zdążyłem również narysować jej przed wyjazdem do Filadelfii. Jednak postawiłem sobie teraz za cel jedno. Narysuję ją.  

------------------------------------------------------------------------------

Hej przepraszam za tak krótki rozdział! W zamian dzisiaj pojawi się może jeszcze jeden. A jeżeli nie to widzimy się tradycyjnie w niedzielę! Dziękuję za przeczytanie! 

Miłego dnia/nocy! 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top