Rozdział 13 - Przyszła żona
Logan
- Logan rozłożysz te książki na regale? – Zapytała Mirabell podchodząc do mnie z kartonem pełnym książek.
- Jasne – Powiedziałem i wziąłem od niej karton – Regał z?
- Literaturą obyczajową. Dziękuję.
Uśmiechnąłem się do kobiety i ruszyłem w stronę wspomnianego regału przystając na chwilę, żeby spojrzeć na Kim czytającą dzieciakom. Dziewczyna odgarniała właśnie z twarzy niesforny kosmyk włosów, który wylazł z jej kitki. A kiedy z powrotem znalazł się na jej twarzy zrobiła zrezygnowaną minę i dmuchnęła. Uśmiechnąłem się ponownie i ruszyłem dalej.
Dzisiaj w bibliotece było dość dużo osób. Dzieciaki jak zwykle siedziały na wielkim dywanie i słuchały bajki, którą czytała im Kim. Dużo osób postanowiło właśnie dzisiaj oddać książki, które wypożyczyli a, więc Mirabell siedziała praktycznie przykuta do krzesła przy komputerze teraz wróciła tylko z naprawdę krótkiej przerwy. Kilka osób kręciło się przy regałach a pracownicy wracali z zwolnienia. Linda wraca za tydzień co oznaczało, że Kim nie będzie już czytała bajek dzieciom. Byłem szczęśliwy, że Linda wyzdrowiała, ale równie smutny z powodu, że nie będę widywał już Kim codziennie po szkole.
Kiedy znalazłem się przy regale z literaturą obyczajową natychmiast otworzyłem karton i zacząłem rozkładać książki według autorów. Mirabell wolała układać książki według kolorów, ale ja uważałem, że tak nie da się nic znaleźć przy takiej ilości książek i, że jeżeli czytelnikom przypadł do gustu styl pisarski autora będzie mu łatwiej znaleźć pozostałe jego książki.
******
Skończyłem rozkładać książki i z już pustym kartonem powędrowałem na zaplecze odstawić go. Kiedy to zrobiłem poszedłem poinformować Mirabell, że wszystko już jest gotowe.
- Gotowe – Powiedziałem kiedy stanąłem koło kobiety, która dalej siedziała przy komputerze.
- To możesz iść na przerwę Logan.
- Dzięki,
Kiedy od niej odszedłem zauważyłem Kim idącą w moją stronę z wielkim uśmiechem.
- Cześć – Powiedziałem i ją przytuliłem.
- He... - Nie dokończyła bo ktoś właśnie wszedł do biblioteki i krzyknął:
- ,, Jesteśmy tylko przyjaciółmi''. Tak, tak. Wiedziałam, że to nie prawda! – Zawołała jakaś blondynka. Kimberly natychmiast się ode mnie oderwała odwracając się w jej stronę i krzyknęła:
- RUBY MIAŁAŚ ZACZEKAĆ W AUCIE!
- Przyszłam obczaić chłopaka, który zabiera mi najlepszą przyjaciółkę – Wytłumaczyła z wielkim uśmiechem i podbiegła do nas – Ruby najlepsza i nie zastąpiona przyjaciółka Kimberly!
- Logan jej przyszły mąż – Powiedziałem z rozbawienie i przyciągnąłem do siebie brunetkę tak, żeby opierała się o mój tors.
- NO WIDZISZ KIMBERLY MÓWIŁAM CI DZISIAJ W SZKOLE, ŻE JESZCZE BĘDĘ TACZYĆ NA WASZYM WESELU!
- Zabije was kiedyś – Powiedziała wyrywając się z mojego uścisku – Ruby idziemy, natychmiast! Do zobaczenia w lodziarni Logan.
- Idziecie do lodziarni?! Omg idę z wami!
- Ruby!
- Mi tam pasuję z chęcią poznam twoją przyjaciółkę.
- Widzisz Kimberly? Ty się niczym nie musisz przejmować sami z Loganem zaplanujemy wasz ślub.
- Dokładnie. Zgadzam się z tobą Ruby – Powiedziałem przybijając z dziewczyną piątkę.
Kim posłała mi spojrzenie mówiące ,, Nienawidzę cię''. Uśmiechnąłem się i pokazałem jej serduszko.
- Dobrze w takim razie idziemy. Przyjedź po nas o 16.30 pod dom naprzeciwko mojego.
- Do zobaczenia! – Powiedziałem kiedy wychodziły.
- Do zobaczenie! – Odkrzyknęła Ruby a za chwilę słuchała już wykładu Kim.
******
Kimberly
- NIENAWIDZĘ CIĘ! – Krzyknęłam do Ruby w aucie.
- No co? Ja tylko pomagam ci zeswatać się z Loganem. Fakt byłby przystojny gdyby trochę bardziej przepakował i może...
- Ruby!
- No dobra, dobra. Ale najważniejszy powód to to, że pomogę ci w śledztwie i może w końcu dowiemy się czy to ten Logan!
Przygryzłam wargę.
- Ja chyba jednak nie chcę wiedzieć czy to on...
- Co? Czemu? Nie jesteś ciekawa?
- Lubię tego Logana i to bardzo a jeżeli okaże się, że to nie on? Nie, że coś! Dalej będę go lubić, ale po co robić sobie nadzieje skoro to może nie on? Może miałam go już nigdy nie spotkać? Po co Logan miałby wracać do Houston skoro w Filadelfi miał na pewno o wiele, więcej przyjaciół...
- Kim a co jeżeli on wrócił tu dla ciebie? Chciał cię odnaleźć. Poznać nową ciebie? Słuchając twoich opowiadań myślę, że Logan na pewno nie zapomniałby o Kimberly Hall. A jego serduszko tęskni.
- Mieliśmy 10 i 9 lat!
- Nie w tym sensie! Ale pomyśl gdyby ja wyjechała nie tęskniłabyś za swoją okropną przyjaciółką?
- W cholerę i nie jesteś okropna!
- A za Loganem, tęsknisz za tym 10 letni chłopcem?
- Tak...
- A, więc myśl o tym, że to on! Gdyby był to on to nie musiałabyś tęsknić miałabyś go cały czas przy sobie i powinnaś się wtedy z nim umówić!
Tym razem się zaśmiałam.
******
16.30
Ruby nie byłaby sobą gdyby nie zmusiła mnie do zrobienia sobie makijażu i ubrania tego co mi naszykuje. A, więc stałam teraz przed jej domem razem z nią w białej spódniczce, białym topie i jasnym zielonym odpinanym sweterku z delikatnym makijażem i włosami związanymi w warkocza. Dała mi do wyboru warkocza lub fale a ja zdecydowałam się na to pierwsze bo nie lubiłam kiedy włosy mi się kręciły. Naturalnie były kręcone, ale ja torturowałam je prostownicą.
- To jego auto?! – Zapytała podekscytowana Ruby jakby co najmniej jechała na randkę z jednym kolesiem z boys bendów których słucha. Spojrzałam na białe BMW i odpowiedziałam:
- Tak.
- OMG!
Mówiłam.
Blondyn podjechał pod dom Ruby a ona powiedziała:
- Siadasz z przodu a ja z tyłu! – Popchnęła mnie w stronę drzwi od miejsca dla pasażerów a ja, żeby nie wyjść na idiotkę otworzyłam drzwi i usiadłam koło Logana.
- Cześć – Powiedziałam spoglądając na niego. Wyglądał dobrze bardzo dobrze... KIMBERLY STOP!
- Cześć moja nowa bestis i Kim – Powiedział a Ruby zaśmiała się z tyłu.
- Hejka! – Powiedziała.
Logan ruszył a ja zapytałam:
- Mogę? – Wskazałam na radio. Z tego co się dowiedziałam Logan kiedy jeździł sam beze mnie jechał w całkowitej ciszy.
- Jasne.
Uśmiechnęłam się i włączyłam radio. Od razu usłyszałam melodie piosenki ,, Everybody Wants To Rule The World''.
- Welcome to your life. There's no turing back. Even while we sleep. We will find you. Acting on your best behaviour – Zaśpiewałam.
Wtedy nie wiedziałam, że ta piosenka na zawsze pozostanie piosenką moją i Logana...
- Turn your back on Mother Nature. Everybody wants to rule the word – Dołączyłą Ruby kołysząc się z tyłu.
- Logan śpiewaj! – Powiedziałam.
- Nie umiem – Odpowiedział uśmiechając się.
- NIE PRAWDA! OSTATNIO ŚPIEWAŁEŚ ZEMNĄ JAK JECHALIŚMY DO KINA I NA KONCERT CONANA! Chcesz mi powiedzieć, że wstydzisz się przy Ruby?! Powinnam być zazdrosna?! – Właściwie nie wiedziałam czemu to powiedziałam.
- Nie no co ty! Przyszłą żona nigdy nie powinna być zazdrosna!
- No to zaśpiewaj!
- It's my own remorse. Help me to decide. Help me make the most of freedom and plesure nothing ever last forever – Zaśpiewał.
Wtedy telefon Ruby zawibrował dziewczyna odebrała i powiedziała:
- Adrien jadę z Kimberly i jej przyszłym mężem na lody nie mam czasu na pomaganie ci wybrać koszuli pod kolor twoich oczu! Niebieska i białą zawsze będą pasować! Tak..
- Masz makijaż? – Spytał Logan patrząc na mnie. Odwróciłam się do niego twarzą i odpowiedziałam przygryzając wargę:
- Tak...
- Wiesz, że nie musisz się malować? Wyglądasz prze ślicznie bez niego choć w nim też i kiedy wywalasz się na wrotkach na nie znajomego bibliotekarza od truskawek – Odpowiedział uśmiechając się. Poczułam, że moje policzki robią się gorące.
- Tak jak ty w truskawkach?
- Tak jak ja w truskawkach – Powiedział uśmiechając się a potem odwrócił swoją twarz od mojej a ja znów mogłam oddychać. Wdech i wydech Kimberly.
- No papa kocham cię! – Powiedziała Ruby i rozłączyła się. Gapiła się jeszcze chwilę w telefon a potem to mój zawibrował.
Ruby: OMG widziałam to lol nie wykręcisz się!
Ja: Co takiego?
Ruby: To, że cała się rumienisz i wstrzymywałaś oddech kiedy na ciebie patrzył! Słyszałam też co mówił! Mogę zostać powiadomiona o ślubie pierwsza?
Wyłączyłam telefon i włożyłam go z powrotem do torebki. Za to Ruby siedziała podjarana z tyłu. Co się zemną dzieje? Boże chyba nie...
******
- Ja chcę 2 gałki! Jedną malinową a drugą mango! Logan zamawiaj a my z Kimberly zajmiemy stolik! – Powiedziała Ruby biorąc mnie pod ramie.
- Dla mnie to samo! – Krzyknęłam tylko.
- Co to było?! W aucie?!
- Nic.
- Yhm. Nie wieże ci! Wtedy żartowałam, ale teraz jestem pewna, że coś do niego czujesz!
- Ale to byłoby takie nagłe?
- OMG tak!
- Zdecydowanie za często używasz słowa ,, OMG''.
- Nie zmieniaj mi tu tematu. Kimberly to piękne... miłość jest piękna!
- Gadasz jak twoja mama.
- Jak widać ma rację. A teraz czas na nasze śledztwo. Cicho Logan idzie!
Blondyn podszedł do nas z lodami. Wręczył nam nasze zamówienia i usiadł koło mnie.
- Logan tak z ciekawość. Mieszkasz tu od zawsze czy może przeprowadziłeś się skądś?
- Teraz przyjechałem tu z Filadelfi – Odpowiedział uśmiechając się i zerknął na mnie.
Filadelfia...
- O super! Mój chłopak też mieszkał tam przez rok! Kojarzysz Adriena Woltersa?
- Ten Adrien to twój chłopak?! Chodziliśmy do jednej klasy!
- Musicie, więc ponownie się spotkać! Logan podwójne randewu?
- No jasne!
- A wiesz, że nasza Kim miała tu kiedyś przyjaciela, który dosłownie nazywał się jak ty i przeprowadził się do Filadelfi?
Spojrzałam jeszcze raz na Logana, który próbował nie wybuchnąć śmiechem.
- Interesujące.
- Bardzo.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top