Rozdział 10 - liść dla Codego
Hejo wprowadziłam tu poprawkę i w tamtym rozdziale bo Kim i Logan idą jednak na koncert Conana Gray bo jestem nie na czasie i głupia i nie wiedziałam, że One direction rozpadło się w 2015... nie komentujmy mojego braku wiedzy i przejdźmy do rozdziału.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Kimberly
Siedziałam na kanapie w poczekalni w szkole muzycznej. Czekałam na zajęcia z profesorem. Dzisiaj był dzień koncertu. Normalnie na wieść tego, że Conan Gray gra koncert w Houston skakałam bym z radości. Ale wiedziałam a tym koncercie już dawno. Dokładnie dowiedziałam się miesiąc temu. Kelly chciała iść na niego z Jonatanem. A mama nie zgodziłaby się gdybym z nią nie poszła. Wogule dziwiło mnie to, że pozwoliła jej iść. Miałyśmy iść na niego razem z Jonatanem, ale Kelly dostała szlaban. Nie, nie za tą imprezę. Gdyby mama się dowiedziała o imprezie dowiedziała by się też o tym, że pojechałam z Loganem do kina i ja też dostałabym szlaban. Kelly miała karę za 2 z Literatury. A, więc myślałam, że nigdzie nie idę aż Logan mnie zaprosił. Tak naprawdę nie wiedziałam o której po mnie przyjedzie ani gdzie. Napisałam, więc do niego:
Ja: Hej o której po mnie przyjeżdżasz?
Odpowiedź dostałam po 3 minutach.
Logan: O 18. A co nie możesz się doczekać? ;)
Uśmiechnęłam się.
Ja: Nie. Tylko tak pytam. Mógłbyś przyjechać po mnie jednak o 17:30 do szkoły muzycznej przy ulicy Music street?
Logan: Jasne.
Ja: Dzięki.
W odpowiedzi dostałam od niego tylko emotkę serduszka. Usłyszałam, że drzwi od Sali profesora się otworzyły, więc wyłączyłam telefon i spojrzałam w tamtą stronę.
Z Sali wyszła mała drobna dziewczynka z brązowymi włosami i zielonymi oczami. Miała na sobie granatową sukienkę i biały sweterek. A po jej policzkach spływały łzy. Przypominała mi mnie kiedyś.
- Hej co się stało? – Zapytałam.
- Profesor George nakrzyczał na mnie.
Czyli to co zwykle...
- Nie przejmuj się tym. Próbuj go zignorować. Albo wyobraź sobie, że jest małym robakiem o takim – Pokazałam jej małego palca – Ten robak jest czerwony i gotuje się z złości aż para mu wychodzi przez uszy! Ale krzyczy do ciebie piskliwym głosem. A ty jesteś od niego większa i silniejsza dajesz radę! Nie ulegasz jego krzykom i nie płaczesz jesteś silna! Pokonałaś robaka! Ostrzegam można jednak wybuchnąć śmiechem jeżeli wyobrazisz sobie robaka z twarzą profesora.
Dziewczynka zachichotała i otarła łzy.
- Albo wyobraź sobie, że tam na parapecie siedzi twój najlepszy przyjaciel lub przyjaciółka. Wspiera cię samym spojrzenie i nie tak jak profesor mówi, że jesteś do niczego bo on nie kłamie w przeciwieństwie do tego robaka. Jesteś silna! Wyobraź sobie, że twój przyjaciel siedzi tam i uśmiecha się do ciebie wyciągając kciuki w górę i zamiast krzyków profesora słyszy jego głos, który mówi ,, Super!''. Bo przyjaciele są w końcu wyjątkowi i najważniejsi prawda?
- Prawda! Dziękuję.
- Nie ma za co. Jestem Kimberly.
- Amber.
- A, więc miło mi cię poznać Amber.
- Następnym razem wyobrażę sobie, że na parapecie siedzi Logan!
Logan?
- To twój przyjaciel?
- Tak!
- Wiesz co ja też mam przyjaciela Logana!
- Jak fajnie!
- No... - Nie zdążyłam dokończyć bo usłyszałyśmy przez wciąż otwarte drzwi od gabinetu głos profesora:
- Kimberly jak długo mam czekać?!
- Przepraszam muszę już iść Amber.
- Ja też mama na mnie czeka.
- To co może do zobaczenia?
- Do zobaczenia! – Dziewczynka rzuciła mi się na szyje a ja zachichotałam.
Amber się ode mnie oderwała i jeszcze na pożegnanie pomachała mi i wyszła z budynku.
A ja weszłam do sali profesora.
- Dzień dobry – Powiedziałam miejącą nadzieje, że nie słyszał, że nazwałam go robakiem.
- No już wyciągaj skrzypce z futerału!
Posłusznie to zrobiłam i postanowiła dziś też wyobrazić sobie Logana na parapecie tak jak po jego wyjeździe. Robiłam to wtedy niemal codziennie aż do 13 roku życia. Wtedy uznałam, że to bez sensu i, że Logan nigdy nie wróci, że nigdy nie zobaczę go już na tym parapecie.
Dzisiaj jednak zamiast postaci małego blond włosego chłopca widziałam postać chłopaka z biblioteki. Siedział tam tak realistyczny w tej swojej czarnej bluzie i jeansach a w blond czuprynę miał roztrzepaną. Uśmiechał się tym swoim szarmanckim uśmiechem a jego zielone oczy spoczywały na mojej sylwetce. Słyszałam jak mówi ,, To ja słonko wróciłem! Kim to ja! Logan.''
Pokręciłam głową. To tylko zwidy. I wtedy przypomniałam sobie wszystko co przeoczyłam.
Tylko mój przyjaciel mówił na mnie Kim i słonko może to przypadek, ale co jeżeli nie? Co jeżeli Kelly nie powiedziała mu, że mamy jeszcze jedną siostrę a sam wiedział. Nigdy nie mówiłam mu, że obrywam za prawie wszystko co zrobi Kelly a to co jej powiedział w łazience? Alicja z Krainy czarów to jego ulubiona bajka? To te same oczy! I uśmiech też! Mimo, że nie jest tak słodki jak 10 letni Logan to co jeżeli to on?! Boże jaką idiotką musiałam być, żeby to przeoczyć?! Może Ruby miała rację warto zabawić się w małego szpiega...
Godzina później...
Logan
Podjechałem pod szkołę muzyczną Kim. Była 17:34 w przeciwieństwie do niej nie byłem punktualny. Ale ona dziś też nie. Nie stała przed szkołą. Naprawdę poszła sobie bo spóźniłem się 4 minuty? Wyszedłem z auta i ruszyłem w stronę budynku. Kiedy do niego wszedłem Kim akurat wychodziła z Sali profesora. Ostatni raz byłem tu 9 lat temu. Później mama dowiedziała się o tym, że nie chodzę do szkoły tylko tu. Dostałem niezły ochrzan, ale najbardziej bolało mnie to, że siostra nie będzie mogła tam chodzić, że zawiodłem. Jednak kiedy rodzice dowiedzieli się, że robiłem to dla Adell powiedzieli, że dobry ze mnie brat. Mimo wszystko nie mogłem tam wrócić, ale rodzice postanowili zapłacić profesorowi wszystkimi swoimi pieniędzmi na ich romantyczną podróż dokoła świata na którą zbierali od 5 lat. Nasi rodzice byli najlepsi...
- Mówiłaś, żebym przyjechał o 30, lekcja się przeciągnęła? – Zapytałem.
- Nie tylko wiedziałam, że się spóźnisz, więc napisałam, żebyś przyjechał 6 minut wcześniej – Dziewczyna się uśmiechnęła.
Jak zwykle przewidziała wszystko. Zastanawiałem się tylko nad jednym. Czy jej mama wiedziała, że jedzie zemną na koncert. Prawdopodobnie nie a, więc zapytałem:
- Twoja mam znów wyjechała, żeby Kelly mogła zrobić imprezę?
- Ta. Co piątek wyjeżdża do Dripping Springs w sprawach ,, biznesowych'' w końcu tam jest drukarnia, która współpracuje gazeta dla, której pisze.
Dziewczyna przez chwilę czekała czy nie zadam jej pytania w stylu ,, Twoja mama jest dziennikarką?'' lub odpowiem ,, A no tak''. Kiedy nic nie mówiłem zapytała:
- Słyszałeś kiedyś o Kayle Hall i jej 3 córkach?
Ona pytała z ciekawości czy... Czy Kim właśnie zdała sobie sprawę, że mogę być jej przyjacielem z dzieciństwa. Na samą myśl miałem ochotę się uśmiechnąć. A, więc ja pozwolę jej odkryć prawdę. Niech się zabawi w szpiega.
- Yhm. Jedną z tych córek jesteś ty tak?
- Tak...- Odpowiedziała i uśmiechnęła się szeroko. Dla tego uśmiechu to mogę ci nawet powiedzieć, że przyjechałem tu z Filadelfii, żebyś już nie miała wątpliwości. Jednak tego nie zrobiłem a zapytałem:
- Jedziemy?
- A pozwolisz mi rządzić radiem?!
- Tak nawet pozwolę ci puści Taylor Swift mimo, że to zdrada bo jedziemy na koncert Conana Gray.
- Swiftis też jestem. Mam całą składankę z jej piosenkami i Harrego Styles!
- A Conana Gray?
- Uważasz mnie za amatorkę?! Tego to ja mam 3 playlisty.
Zaśmiałem się.
******
Jakieś 30 minut temu podjechaliśmy pod ,,NRG Stadium'' i czkaliśmy w kolejce, aż w końcu wpuszczą nas do środka i będziemy mogli usiąść na miejscach. Przed koncertem zabrałem jeszcze Kim do Macdonalds bo grzeszyła tym, że nigdy tam nie była! Uwierzył bym prędzej, że kiedyś zatańczę na stacji kolejowej z różowymi wilkami. Ale to była prawda i złamała mi tym serce.
A teraz kiedy w końcu nas wpuścili znaleźliśmy swoje miejsce i usiedliśmy na składanych krzesełkach. Kim siedziała koło jakiegoś gościa, który za chwilę ją zaczepił i powiedział:
- Mam nadzieje, że zagra ,, Astronomy'' to jedna z moich ulubionych piosenek – Odezwał się szatyn.
- Moja też – Powiedziała Kim uśmiechając się do niego.
- Cody.
- Kimberly.
Nagle cały się spiąłem. Postanowiłem wtrącić się w ich rozmowę.
- A ja Logan. Miło mi cię poznać Cody! A tam tu koło ciebie to nie twoja dziewczyna? – Zapytałem z zdecydowanie za szerokim uśmiechem.
- Nie to moja siostra a koło niej siedzi jej chłopak.
Cody uśmiechnął się jeszcze szerzej posyłając mi wyzywające spojrzenie. A ja mu w stylu ,, tylko spróbuj a twoja piękna buźka zetknie się z moją piąchą''.
- Jeszcze dobre jest ,, Memories'' – Powiedziałem nawiązując do ich wcześniejszej rozmowy.
- Masz rację jednak ,, Maniac'' nie dorównuje jej do pięt. A ty Kimberly co o tym sądzisz?
- Żadna z tych a ,, The Cut That Always Bleeds''!
- Też dobra – Stwierdziłem.
- Ym a ,, Heather''?
- Jejku tak! – Pisnęła dziewczyna.
Cody podpisałeś na siebie wyrok śmierci pogadamy po koncercie.
Wtedy na cenę wszedł Conan i zawoła:
- Hej Houston! Cieszę się, że tu przyszliście i, że podobam wam się moja muzyka. To mój pierwszy koncert w Houston, ale to miasto jest świetnie zdecydowanie będę przyjeżdżał tu częściej! Chociaż wychowałem się w Teksasie to w Houston nie byłem. No, ale co zaczynamy?!
Na widowni wszyscy zaczęli się wydzierać a Conan się zaśmiał i powiedział:
- Pierwsza piosenka, którą dziś zaśpiewam to ,, Heather'' jedna z waszych ulubionych!
Kim pisnęła a Cody powiedział:
- No mówiłem.
Przewróciłem oczami. Nie mówił nic o tym, że Conan zaśpiewa ,, Heather'', ale postanowiłem się nie wtrącać.
******
Było już po koncercie. Kim bawiła się super śpiewając z wszystkimi teksty piosenek tak jak świetnie bawił się Cody.
- I jak? – Zapytałem.
- Było świetnie!
- Jednak zabrani cię tu to nienajgorszy pomysł co?
- Raczej najlepszy.
Kim mnie przytuliła a ja uśmiechnąłem się do czasu kiedy zobaczyłem Codego, który właśnie wyjmował zapalniczkę z kieszeni spodni by zapalić. Kiedy Kim się ode mnie oderwała powiedziałem jej tylko:
- Czekaj spytam Codego tylko gdzie kupił te super bluzę.
Odszedłem od niej i podszedłem do chłopaka odciągnąłem go trochę dalej, żeby Kim nas nie widziała.
- Cody brachu! Odwalisz się od mojej dziewczyny? – Zapytałem i dałem mu z liścia. I wtedy uświadomiłem sobie, że nazwałem Kim moją dziewczyną... - Znaczy przyjaciółki.
- Ta twoja cała ,, przyjaciółka'' mnie nie interesuje daj mi spokój i spieprzaj!
- Uważaj na słowa kolego – Powiedziałem i ruszyłem w stronę Kim – Możemy iść – Powiedziałem kiedy do niej dotarłem.
- To gdzie kupił?
- A wiesz, że jest tak wredny, że mi nie powiedział?! Nie no zbrodnia!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top