Rozdział 6 - Call me maybe
Logan
W systemie pisało, że Kim mieszka na ulicy Oxford Street w domu 15 a. Doskonale wiedziałem kto tam mieszka co jeszcze bardziej upewniło mnie w tym, że to ona jest moją przyjaciółką z dzieciństwa. Myślicie, że się nie domyślałem? Znałem Kimberly Hall, który mieszkała w Houston dokładnie w tym domu. Czy to przypadek? Nie sadzę. Przypadkiem mogła wylać na mnie ten koktajl, ale to nie może być przypadek.
Kiedy zaparkowałem przy ulicy Oxford Street wypuściłem powietrze i otworzyłem drzwi od swojego auta. Szybko wbiegłem na ganek domu dziewczyny i zadzwoniłem do drzwi.
Po chyba 2 minutach otworzyła mi podobna do Kim dziewczyna tylko, że nisza i była blondynką.
- Tak? – Zapytała,
Zanim zdążyłem coś powiedzieć usłyszeliśmy z salonu:
- Miałaś ściszyć tą muzykę Kelly! – Wykrzyczała Kim.
- Za chwilę!
- Przyszedłem po twoją siostrę. – Powiedziałem.
Dziewczyna prychnęła. A po chwili dodała:
- Ty nie żartujesz?
- Ym nie.
- Ow. Nie spodziewałam się tego.
- A to dlatego, że?
- Po pierwsze jesteś mega przystojny a raczej koleś twojego pokroju nie zaprosiłby jej na randkę. A po drugie ona nie chodzi na randki i nie interesują ją chłopcy.
- Na serio jestem mega przystojny?
- Ego masz równie wielkie.
Zaśmiałem się.
- No dobra Kimberly jest w salonie w lewo i prosto. Ja muszę iść ściszyć tą muzykę bo nie dam rady podsłuchiwać i zaraz ją szlag trafi.
- Dzięki.
Dziewczyna otworzyła drzwi szerzej i wpuściła mnie do środka po czym ruszyła w swoim kierunku. Zgodnie z jej wskazówkami skręciłem w lewo i szedłem prosto aż znalazłem się w salonie. Na kanapie siedziała Kim czytała książkę i uśmiechała się. Sam się uśmiechnąłem.
- Hej księżniczko gotowa? – Zapytałem.
Ona podskoczyła kiedy usłyszała mój głos i syknęła:
- Co ty tu robisz?!
- Przyszedłem po ciebie jedziemy do kina umawialiśmy się.
- Powiedziałam ci, że się na nic nie zgadzam!
- No weź wyluzuj. Wiem, że wolisz zemną jechać niż siedzieć w domu z 2 siostrami, nudy.
- Skąd wiesz, że mam 2 siostry?
Przygryzłem wargę.
- Twoja siostra mi otworzyła i przy okazji ponarzekała na ciebie i na drugą twoją siostrę.
Skrzyżowałem palce za plecami.
- Dobrze. A teraz idź już. Nigdzie nie jadę mam inne plany. Będę czytać książki.
- Kim...
- Wynocha z mojego domu! Trafisz do drzwi!
5 minut później...
- Nie przełączaj tej piosenki! – Krzyknęła Kim.
Posłusznie zabrałem rękę. Jakoś udało mi się zaciągnąć Kim do auta. Może to mój osobisty urok?
- I threw a wish in the well. Don't ask me, I'll never tell. I looked to you as it fell. And now you're in my way – Zaczęła śpiewać Kim – I trade my soul for a wish. Pennies and dimes for kiss. I wasn't looking for this. But now you're in my way. Your stare was holdin'. Ripped jeans, skin was showin'. Hot night, wind was blowin'. Where you think you're going, baby?
- Hey, I just met you, and this is crazy. But here's my number, so call me maybe. – Dołączyłem do niej a ona się zaśmiała. – It's hard to look right at you, baby. But here's my number, so call me maybe. Hey, I just met you, and this is crazy...
******
- Before you came into my life, I missed you so bad. And you should know that. So call me maybe!
- Ładnie śpiewasz. – Powiedziałem.
- Lubię to robić.
- A, więc może założymy mały zespół? Umiem grać na pianinie.
- Nie spodziewałam się tego. Ty?
- Nauczyłem się kiedy sądziłem, że laski lecą na wrażliwców czy coś, ale okazało się, że jednak teraz na topie są osiłki i koszykarze.
- Nie mają gustu. Tacy są najgorsi i zarozumiali.
Uśmiechnąłem się.
- To co z naszym zespołem?
- Myślę, że mój głos nadaje się tylko na karaoke.
- A, więc następna randka w barze karaoke załatwione.
- To nie randka!
- Mów sobie co chcesz.
******
- Naprawdę zabrałeś mnie na cholerny choro?! – Zapytała Kim.
- Spokojnie. Nie był taki straszny co nie?
- BYŁ.
- No dobrze tak odrobinę.
- ODROBINĘ?! SAM WRZESZCZAŁEŚ JAK MAŁA DZIEWCZYNKA!
- Przesadzasz.
- Przez twoje krzyki chcieli wywalić nas z sali.
- Znów przesadzasz.
Ona jedynie przewróciła oczami. Po chwili dojechaliśmy pod jej dom... ale...
Z środka wydobywał się dźwięk głośnej muzyki. Na zewnątrz siedziało kilka pijanych osób. Tak jakby ktoś urządził tu domówkę.
- Kelly! – Krzyknęła Kim.
Szybko odpięła pas i wyszła z auta po czym pobiegła na ganek. Otworzyła drzwi i weszła do środka a ja za nią. No cóż jej dom był... przewrócony do góry nogami?
- KELLY HALL GDZIE JESTEŚ DO CHOLERY?!
---------------------------------------------------
Hej po pierwsze chcę przeprosić, że wczoraj nie było nowego rozdziału i za tak, krótki rozdział. Wybaczycie mi?
Miłego dnia/nocy!! Widzimy się w środę i sobotę za tydzień! ❤️❤️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top