Rozdział 12 - Jaki był tata?
Kimberly
9 lat temu...
- Babciu opowiesz nam w końcu jak się poznaliście z dziadkiem? – Zapytałam siedząc obok Logana na wielkim dywanie w salonie.
Moja babcia uwielbiała Logana i postanowiła wziąć nas na tydzień do siebie. Lataliśmy po całym domu bawiąc się w apokalipsę zombi a babcia zaciągnęła nas do salonu tylko jednym. Powiedziała ,, Jeżeli przestaniecie biegać urwisy i usiądziecie w salonie na dywanie opowiem wam jak się z dziadkiem poznaliśmy dobrze?''. A, więc od razu pobiegliśmy do salonu z Loganem i usiedliśmy grzecznie. Uwielbialiśmy historie. A szczególnie te z życia mojej babci i dziadka.
- No dobrze. Od czego by tu zacząć. Kim chyba wiesz, że to mój rodziny dom i, że w nim się wychowywałam? – Zapytała.
- Tak.
- Widzieliście mój ogród. Tak samo wielki był 52 lata temu. Rodzice nie mieli czasu się nim zajmować bo byli zajęci pracą a panience takiej jak ja nie wypadało wybrudzić sobie rąk. Rozpaczałam widząc to jak wygląda nasz ogród od zawsze kochałam kwiaty. Pewnego razu poprosiłam tatę, żeby przynajmniej zatrudnił ogrodnika. Zgodził się a ja tak bardzo się cieszyłam. Ogrodnikiem okazał się być chłopak w moi wieku 17 letni Luis Hall twój dziadek Kim. Chłopak staranie staranie wykonywał swoją pracę i pomagał rośliną ożyć. Kiedy mu się udało dalej dbał o kwiaty. Podlewał je, pielęgnował i sadził nowe. Byłam strasznie szczęśliwa, że udało mu się sprawić, że to miejsce wyglądało tak cudownie, więc w tamtym czasie przebywałam dużo na powietrzu razem z waszym dziadkiem. Byliśmy przyjaciółmi. Po woli obydwoje zaczęliśmy coś do siebie czuć jednak nie mogłam patrzeć tak na pracownika swojego ojca wystarczyło, że nie stosowne było to, że się przyjaźniliśmy. Twój dziadek jednak nie dawała za wygraną. Wiedział doskonale, że moimi ulubionymi kwiatami, które kochałam nad życie były róże i piwonie. Przygotowywał, więc dla mnie niespodziankę od miesięcy. A kiedy pewnego razu obudziłam się zobaczyłam, że cały ogród był w różach i piwoniach. Nie było innych kwiatów. Luis napracował się tak, żeby w całym ogrodzie zasadzić róże i piwonie, że postanowiłam dać mu szansę. Wymknęliśmy się raz i od tego czasu wymykaliśmy się cały czas zakochując się w sobie coraz bardziej. Potem kiedy mieliśmy po 20 lat Luis oświadczył mi się a my dłużej już nie ukrywaliśmy naszego związku powiedzieliśmy moi rodzicom i jego. A potem wzięliśmy ślub i urodziła nam się 10 pięknych i cudownych dzieci... - Babcia nie dokończyła bo w tym samym czasie do salonu weszła ciocia Juliett przerywając jej.
- Mamo widziałaś gdzieś mój telefon? – Zapytała.
Ciocia Juliett to starsza siostra taty. Nie dawno wzięła rozwód z wujkiem Calebem i od tego czasu mieszka z babcią i dziadkiem. Nie wychodzi też prawie wogule z swojej sypialni. Jak powiedziała babcia ,, Zamyka się w sobie i nie chcę z nikim rozmawiać. Izoluje się a my próbujemy jej pomóc''. Ciocia nie cieszyła się też na nasz przyjazd – mój i Logana jednak siedziała cicho.
- Leży pewnie na stole w kuchni. A jeżeli mowa o kuchnie to może upieczemy jabłecznik co?– Zapytała babcia.
- Tak! – Krzyknęliśmy razem z Loganem i byliśmy gotowi ruszyć już do kuchni.
Tamtego dnie widziałam ciocię po raz ostatni. Potem pokłóciła się z babcią i wyprowadziła. Nikt jednak po za nimi nie wiedział o co się pokłóciły. A ja nie wierzyłam, że ta kobieta, którą widziałam u babci była moją radosną pełną życia ciocią Juliett...
Teraźniejszość...
Stała tam na schodkach od domu babci. Nie widziałam jej od 9 lat. Nie pojawiła się też na pogrzebie taty 5 miesięcy po ich kłótni z babcią.
- Juliett? – Zapytała moja mama najwyraźniej zdziwiona tak samo jak ja.
Och warto też wspomnieć, że Juliett i mama nienawidziły się od zawsze. A jeżeli ciocia spędzi z mamą cały weekend na pewno dobrze się to nie skończy...
- Tak Kayle to ja – Odpowiedziała z szerokim uśmiechem – Ty też się nie zmieniłaś. Za to Kimberly jak wyładniała i urosła! Kelly tak samo! A Kendall pamiętam jako 5 miesięczne dziecko! A ty już ile masz lat panienko?
- Dziewięć – Burknęła Kendall. Nienawidziła kiedy ktoś wspominał o niej jako bobas bo uważała się już za dorosłą.
- O wow. Naprawdę aż tyle minęło?
- Tak aż tyle – Odpowiedziała mama z zaciśniętą szczęką.
Babcia zauważając złą atmosferę powiedziała:
- No dobra to odłożycie bagaże w pokojach gościnnych tych co zawsze i obiad! Tobie to się przyda porządny obiad Kelly wyglądasz jakby cię w domu głodzili.
Mama spojrzała na babcia z ostrym spojrzeniem.
- Nie głodzą. Ale nie gotują jak ty babciu.
Babcia się zaśmiała i uściskała ją po czym pierwsza ruszyła po schodkach do domu.
******
- Mamo jakie dobre częściej będą przyjeżdżać na niedzielne i sobotnie obiady! – Zachwycała się ciocia Juliett a ja skubałam swój makaron.
- Faktycznie bardzo dobre Blaire – Pochwaliła ją moja mama co mnie zdziwiło.
- Ulubione danie Josha – Uśmiechnęła się babcia.
- Fakt zawsze uwielbiał carbonare tak samo jak sztukę – Powiedziałam cicho – Pamiętam jak pewnego dnia zaproponował mi, że mnie namaluję. Pozowałam mu w swojej nowej białej sukience. Malował jakieś 3 godziny a ja powoli zaczynałam się nudzić siedzeniem na krześle i nic nie robieniem jednak efekt końcowy był tego wart. Portret wyszedł pięknie wisiał kiedyś w przedpokoju tak jak inne obrazy, które namalował. Zadecydowanie miał talent po tobie babciu.
- A ja pamiętam jak nauczył mnie jeździć na rowerze – Odezwała się Kelly z uśmiechem na twarzy – Tyle razy mówiłam mu, że już nigdy nie wsiądę na rower po swoich upadkach a on jedynie śmiał się i codziennie mówił ,, Kelly choć spróbujesz ostatni raz''. Pewnego dnia umówiliśmy się, że cały czas będzie mnie trzymał za kijek, który przymocował mi do roweru i fakt trzymał mnie przez godzinę aż w końcu puścił i pojechałam sama. Pamiętam, że popłakałam się wtedy a po chwili wydarłam się ,, Umiem jeździć tatusiu zobacz!''. A potem poszliśmy razem na Lody pozwolił wziąć mi co chcę a kiedy nie mogłam już zjeść jadł za mnie.
- Kayle a pamiętasz jak przyprowadził cię po raz pierwszy do naszego domu? – Zapytała ciocia, a mama skinęła głową – Pamiętam jak rozładował wtedy atmosferę kiedy prawie się pozabijałyśmy – Zaśmiała się – Opowiedział żart o żyrafach.
Kąciki ust mamy minimalnie poruszyły się do góry.
- Ja pamiętam jak razem z Luisem zbudowali domek na drzewie. I to właśnie wtedy Josh chciał zostać stolarzem – Odezwała się babcia.
Spojrzałam na Kendall, która nie odzywała się wogule co było do niej nie podobne. Siedziała tylko z opuszczoną głową mieszając makaron swoim widelcem.
******
Reszta dnia zleciała szybko. Leżałam właśnie w łóżku w pokoju gościnnym próbując zasnąć, ale nie umiałam. Przekręcałam się z jednego boku na drugi. Westchnęłam. Postanowiłam zejść na dół do kuchni i nalać sobie wody. Wyszłam z pokoju z latarką w telefonie a na schodach zobaczyła płaczącą Kendall...
- Hej co się stało? – Zapytałam siadając koło dziewczynki.
- Jaki był tata? Co robił? Wszyscy o nim wspominacie a ja nie mam żadnych wspomnień z nim. Nie pamiętam go.
Och fakt. Tata umarł kiedy Kendall miała 10 miesięcy. Nie pamiętała go. To dlatego była smutna? Czuła się dziwienie kiedy o nim mówiłyśmy bo go nie pamiętała tak jakby go nie znała. I chciałaby go poznać...
- Był wspaniały. Najlepszy tata na świecie – Uśmiechnęłam się - Był stolarzem i kochał swoją pracę. Wiesz, że zrobił twoją komodę, którą masz w pokoju?
- Naprawdę? Tą ładną z wyrzeźbionymi nuszkami w kwiatki?
- Tak. Sam namalował te kwiatki. Kochał też sztukę. Malował portret każdego w naszej rodzinie a potem te portrety wisiały w przedpokoju. Twój też namalował. Namalował ciebie na rękach mamy jak miałaś 5 miesięcy. Uwielbiał cię. Od zawsze nazywał cię swoją księżniczką. Księżniczką Kendall. Jesteś z nasz wszystkich najbardziej do niego podobna. Masz jego oczy i kolor włosów a kiedy się uśmiechasz masz te same dołeczki. Zawiesił też kiedyś dla ciebie huśtawkę w ogrodzie, żebyś mogła się huśtać jak trochę podrośniesz. Dalej wisi w ogrodzie jak wrócimy to ci ją pokarzę bo chyba dawno nie byłaś w ogrodzie?
- Nie.
- Widzisz. A ogród był ulubionym miejscem taty tak jak babci. Marzył, że kiedyś będzie mógł się tam z tobą bawić i pokazywać ci wszystkie kwiatki.
- Kimberly?
- Tak?
- A ty znasz nazwy wszystkich kwiatków w ogrodzie?
- Yhm.
- Pokarzesz mi te, które tata lubił najbardziej?
- Jasne.
Siedziałyśmy na schodach jeszcze 15 minut. Opowiadałam Kendall o tacie a ona słuchała mnie uważnie. Potem zabrałam dziewczynkę do siebie i zasnęłyśmy dość szybko zmęczone podróżą.
******
Następny dzień minął równie szybko. Rano zjadłyśmy naleśniki na śniadanie a później razem z babcią wybrałyśmy się na targ po owoce do gofrów. Mówiąc ,, wybrałyśmy'' mam na myśli siebie i Kendall bo Kelly nie dało oderwać się od komórki. Później nie tylko pomogłyśmy babci zrobić gofry i zjadłyśmy je, ale i zrobiłyśmy wspólnie obiad tym razem z obecnością Kelly. Potem wszystkie razem z babcią, mamą i Ciocią Juliett go zjadłyśmy i wracałyśmy do domu. Siedziałam koło Kendall i opowiadałam jej historie z dzieciństwa. Dziewczynka uśmiechała się słuchając mojej historii o tym jak razem z Kelly wybudowałyśmy sobie bazę w lesie aż pewnego dnia myśliwy postraszył nas tym, że kręcą się tu wilki i to wystarczyło, żebyśmy stamtąd uciekły i nie wracały nigdy. Też się uśmiechnęłam na myśl tego, że chociaż moje relacje z jedną osobą z rodziny się poprawiły i dlatego, że ciocia Juliett chyba wreszcie wróciła do siebie po rozwodzie.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Myślcie, że co by się stało gdyby Ruby i Logan się poznali? A tego dowiemy się w niedziele w 13 rozdziale! Czekacie?
Miłego dnia/nocy!! ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top