Rozdział 12
Chanyeol
Nieważne jak okropny kac męczył mnie w tamtym momencie, zapomniałem o nim całkowicie, myśląc tylko o tym, że powinienem chyba uwierzyć w przeznaczenie.
- A co ty tutaj robisz? - chłopak zmarszczył brwi, a ja miałem ochotę się zaśmiać widząc jak zabawnie wygląda z eyelinerem rozmazanym wokół oczu. Stuprocentowy szczeniak.
- Jestem u przyjaciela - odparłem zgodnie z prawdą, rozpakowując jedną tabletkę aspiryny i podając ją Baekhyunowi wraz ze szklanką wody. - Kto ci to zrobił? - spytałem podejrzliwie, wskazując krwiste malinki na jego szyi. Nie ukrywam, że poczułem wtedy coś w rodzaju zazdrości.
- Nie interesuj się - odparł lekceważąco, zapijając aspirynę wodą.
- Pytam kto, do cholery, ci to zrobił? - powtórzyłem ostrzej, nachylając się nad nim.
W tej samej chwili do pomieszczenia wszedł Kai w samych spodniach, nieco zjeżdżających mu z pośladków, odsłaniając tym samym bokserki ze wzorem Batmana i wielkim, podejrzanym uśmiechem na zaspanej twarzy. Czuć było od niego kwaśną woń potu i marihuany, toteż wolałem nie pytać jak minęła mu ubiegła noc.
- Widzę, że mój plan wypalił - zaśmiał się, siadając na blacie pomiędzy mną, a Baekhyunem.
- Jaki plan? - zmarszczyłem brwi, patrząc na niego groźnie. - I gdzie są, do chuja, moje ubrania?
- Radzę ci sprawdzić w ogrodzie i nie grać więcej w rozbieranego pokora - rzekł brunet, otwierając butelkę wody mineralnej i upijając kilka łyków. - Zawsze przegrywasz.
- Do rzeczy - wciął się Baekhyun. - Jaki plan?
- Cóż - Jongin otarł usta wierzchem dłoni. - Wczorajszego wieczora wraz ze znajomymi zwiedzaliśmy kluby i zauważyłem tam Baekhyuna z podejrzanie bogatymi Europejczykami. Stwierdziłem, że nie będziesz zadowolony, kiedy dowiesz się, że Byun nadal się puszcza, więc zaproponowałem im wszystkim przyjazd do mojego domu. Właśnie wtedy impreza przeniosła się tutaj i zadzwoniłem do ciebie - rzekł Kai, ciągle się do mnie zwracając.
- Powiedziałeś, że ktoś na mnie czeka - przypomniałem sobie, opierając się jedną ręką o blat.
- Chodziło mi o słodkiego Baekhyuna - rzekł brunet, a Baek, słysząc jego słowa wywrócił teatralnie oczami. - Niestety kiedy dotarłeś na miejsce Byun zniknął się w tłumie, a ty wkręciłeś się w ogrodowe party.
- Więc... ty to wszystko wymyśliłeś? - Baekhyun spojrzał z oburzeniem na rozbawionego Jongina.
- Byłeś tak naćpany, że nic nie pamiętasz - mruknął brunet, zgarniając z koszyczka z owocami, stojącego na blacie jabłko. - Ale dobrze, że udało wam się spotkać.
Odszedł w stronę salonu wraz z roześmianym Layem, zostawiając mnie i Baekhyuna samych. Z jednej strony byłem mu wdzięczny za to, że po raz kolejny zaaranżował nasze spotkanie. Po ostatniej rozmowie z Byunem byłem niemal pewny, że najlepszym wyjściem będzie urwanie kontaktu i zapewne postąpiłbym tak, gdyby nie ta sytuacja. Krótko mówiąc głupota Kaia uratowała moją znajomość z Baekhyunem.
- Odwieźć cię do domu? - spytałem nieśmiało, kiedy dłużąca się cisza zaczynała stawać się niewygodna.
Baekhyun spojrzał na mnie nieufnie, a w jego czarnych oczach dostrzegłem złość. Nie był zadowolony z sytuacji, w jakiej niechybnie się znaleźliśmy. Niestety, po raz kolejny musiałem poradzić sobie ze świadomością, że tylko ja tęskniłem.
- Nie musisz - mruknął niewyraźnie i wyminął mnie, zmierzając w stronę salonu, lecz skutecznie zatrzymałem go, łapiąc za jego szczupły nadgarstek.
- Zaczekaj.
- Zostaw mnie - wyrwał swoją rękę z mojego uścisku, ale nie ruszył się nawet o krok.
- Przepraszam - miałem cichą nadzieję, że to krótkie słowo coś zdziała.
- Za co?
- Za... cholera, za wszystko!
Baekhyun stał, w milczeniu wpatrując się we mnie, a ja liczyłem sekundy, czekając, aż w końcu coś mi odpowie. Powiedz coś, Baek. Odezwij się w końcu.
- Nie masz za co przepraszać - rzekł cicho, odwracając wzrok.
- Mam, skoro jesteś na mnie obrażony.
- Nie jestem!
- Nie? - spojrzałem na niego zdziwiony. - Więc dlaczego...
- Nieważne - machnął lekceważąco ręką.
- Baekhyun...
- Odwieź mnie do domu - przerwał mi. - Albo nie, pojedźmy do ciebie. Chyba mam ochotę znów obejrzeć "Zakochanego Kundla".
Nie wierzyłem własnym uszom. W ciągu jednej chwili Baekhyun przestał wyglądać na złego i zachowywał się tak, jakby nic nigdy się nie wydarzyło. Zdziwiło mnie to, jednak nie skomentowałem jego nagłej zmiany humoru. Przecież od początku zależało mi na tym, aby wszystko było tak, jak dawniej.
- Okay - uśmiechnąłem się promiennie.
- Ej! Jeszcze jedno! - zawołał Baekhyun.
- Co?
- Ubierz się - parsknął, mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu.
- Racja. Zaraz wrócę - skinąłem głową i wyszedłem z kuchni, obiecując sobie w myślach, że już nigdy więcej nie zagram w rozbieranego pokera.
🌻🌻🌻
W samochodzie pachniało kwiatowymi perfumami Baekhyuna i kawą, na którą zajechaliśmy do pobliskiego Starbucksa. Jak zawsze w czasie drogi mało rozmawialiśmy, jednak ciszę między nami skutecznie zapełniała muzyka, sącząca się z radia.
- Naprawdę chcesz znowu oglądać "Zakochanego Kundla" - spytałem podejrzliwie.
- Tak serio to nie wiem - oparł Baekhyun z uroczym, niewinnym uśmiechem, mieszając w swojej Caramel Macchiato, jako, iż akurat dzisiaj stwierdził, że na jeden dzień zapomni o swojej diecie. - Zwyczajnie chciałem spędzić trochę czasu u ciebie. Nie mam ochoty wracać do domu, a poza tym...
- Tęskniłeś? - dokończyłem za niego, chcąc się z nim trochę podroczyć.
- Pojebało cię - szturchnął mnie lekko w ramię, śmiejąc się. - Dziwki nie tęsknią.
- Nie?
- No może trochę.
- A więc jednak?
- Może akurat uda mi się trochę zarobić - odparł, wzdychając przy tym. - Tak jak mówiłem będziesz mi dopłacać dodatkowe fundusze za tuczenie mnie.
- Przecież na dzisiaj zapominasz o tej głupiej diecie - przypomniałem mu.
- Ona nie jest głupia - wywrócił oczami. - To dzięki niej nie zostałem jeszcze grubą świnią.
- Przestań - zaśmiałem się. - Jak na razie jesteś na poziomie patyczaka. Nie da się zejść niżej.
- Nie znasz się - odwrócił wzrok, wpatrując się w okno i wolno siorbiąc przy tym swoją kawę. - Żeby utrzymać się na poziomie patyczaka muszę pilnować swojej głupiej diety.
- Jakby co uprzedzam, że nie będziemy w domu sami - powiedziałem, chcąc już skończyć temat głupiej diety.
- Kto tam jeszcze będzie? - spytał podejrzliwie Baekhyun, wyrywając się z zamyśleń.
- Nikt szczególny.
- Powiedz - nalegał.
- Dlaczego, aż tak ci zależy? - zaśmiałem się.
- Twoi rodzice? - spytał chłopak, a ja kątem oka zauważyłem jak jego policzki pokrywają się różem.
- Nie.
- Um... twoja gosposia? - spytał znów.
- Znowu pudło - zaśmiałem się.
- Więc kto, do cholery? - warknął, zaciskając palce na plastikowym kubku z logo Starbucksa. Nie wiedziałem dlaczego tak się denerwował, ale droczenie się z nim było na swój sposób zabawne.
- Blue.
- Blue? - powtórzył.
- Tak. Raczej nie znasz - wzruszyłem ramionami.
- Kim, do ciężkiej cholery jest Blue?
Spojrzałem na niego z politowaniem, śmiejąc się pod nosem.
- Blue to Blue - odpowiedziałem, chcąc jeszcze bardziej wyprowadzić go z równowagi. Jego policzki przybrały tymczasem już tak ciemną barwę czerwieni, że wyglądał jakby za chwilę miał eksplodować.
- Chanyeol - zaczął poważnym, zdecydowanym i z lekka przerażająco bezdusznym głosem, kiedy zatrzymaliśmy się pod domem. - Jeżeli Blue to twoja dziewczyna, to licz się z tym, że spłoniesz w piekle.
________________________________________
Postanowiłam już dziś opublikować ten krótki rozdzialik, który powstał tylko po to, aby jeszcze bardziej rozbudzić w Was ciekawość, jako, iż z tego co zauważyłam w komentarzach niezwykle interesuje Was temat dziewczyny Chanyeola.
Dzięki dużej liczbie gwiazdek i komentarzy nowa część pojawia się tak szybko, więc jeżeli chcecie, aby takie takie sytuacje zdarzały się częściej - komentujcie. Naprawdę, jeden, króciutki komentarz może zadecydować o tym, jak szybko opublikuję nowy rozdział. Tak, jak mówiłam nie zmuszam Was do pisania długich, kilkustronicowych komentarzy. Wystarczy zwykłe: "Dobra robota. Ruch leniwą dupę, bo czekamy na rozdziały!". Naprawdę dużo lepiej się pisze, jeżeli wiem, że czekacie na ciąg dalszy.
Jeden komentarz + gwiazdka = jeden motywacyjny kop w dupę dla mnie
Do dzieła. ✌
Psst... opublikowałam dziś pierwszy rozdział drugiego opowiadania i miło byłoby, gdybyście jemu również poświęcili trochę uwagi. Miłego czytania. Kocham Was wszystkich.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top