Rozdział 28

Chanyeol

W mieszkaniu, które Baek dzielił z Luhanem czułem się naprawdę dziwnie. Wiedziałem, że powinienem wracać do domu. Baekhyun nie chciał mnie widzieć, a mimo to wszyscy mnie zatrzymywali.

Przekroczyłem próg pokoju, z sercem w gardle zerkając na Luhana i Byuna, siedzących na jednym z łóżek. Starszy siedział obok Baeka, trzymając dłoń na jego ramieniu. Wyczułem, że to nieodpowiednia chwila, aby powiedzieć im, że Sehun nagle zarezerwował bilety na głupi film, którego nazwy zapomniałem.

- Sehun kazał przekazać, że... - urwałem, kiedy mój wzrok został przyciągnięty przez oczy Baekhyuna. Łatwo zauważyłem, że płakał, a z mojej głowy uleciały wszystkie myśli.

- Kazał przekazać, że...? - dopytywał się Lu, wyrywając mnie z zamyślenia.

- Zarezerwował bilety na... ten, no... "Anioła Namiętności" - powiedziałem z niemałym zmieszaniem, z trudem odrywając wzrok od zaszklonych oczu Baekhyuna.

- Ach, rozumiem - uśmiechnął się lekko Luhan. - Pójdę do niego.

Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć za starszym zamknęły się drzwi. Mimowolnie po raz ostatni rzuciłem Baekhyunowi krótkie spojrzenie i ruszyłem w stronę wyjścia. Naprawdę chciałem już być w domu, choć najchętniej ukryłbym Byuna w swoich ramionach, nie pozwalając, aby cokolwiek, kiedykolwiek doprowadziło go do płaczu.

Moja dłoń spoczywała już na klamce, kiedy w ostatniej chwili usłyszałem głos chłopaka.

- Zostań.

Odwróciłem się, słysząc jego cichy, łamiący się głos. Nadal płakał.

Nie byłem w stanie zignorować jego łez. Podszedłem do niego, siadając na brzegu łóżka w miejscu, gdzie poprzednio siedział Luhan. Słowa były niepotrzebne. Otworzyłem ramiona, pozwalając Baekhyunowi nieśmiało się we mnie wtulić, a następnie objąłem go, głaszcząc po plecach i ramieniu.

Nienawidziłem, kiedy płakał.

Sam już nie wiedziałem co jest pomiędzy nami.

Przyjaźń?

Miłość?

Współpraca?

Słyszałem, jak Sehun i Luhan wychodzili, a Baekhyun nadal nie przestawał cicho płakać. To mnie dobijało. Powinienem być teraz w domu, a siedziałem, trzymając w ramionach osobę, która nie chciała mnie widzieć.

Dlaczego Baekhyun zaproponował, abym tamtej nocy z nim został?

- Baekhyunnie - szepnąłem tuż przy jego uchu, czekając na jego reakcję.

- Huh? - mruknął, nadal wtulając się w moje ramię. Moja bluza była niemal mokra od jego łez.

- Dlaczego płaczesz? - spytałem łagodnym głosem.

Jak mógłbym w ogóle myśleć o opuszczeniu go?

- Chan, ja się boję - powiedział, a szloch zniekształcił jego głos. - Ja naprawdę cholernie się boję.

- Czego? - moje serce zabiło z niepokoju.

Minęły długie minuty, nim Baekhyun odpowiedział.

- Boję się tego, że zostanę sam.

Chciałem mu powiedzieć o tym, że ja również się tego boję. Boję się, że zostanę sam, więc desperacko chcę go przy sobie zatrzymać. Przypomniałem sobie jednak o tym, że ledwie kilka dni temu powiedziałem Baekhyunowi, że nie boję się niczego.

I tak powinno zostać. Powinniem nadal żyć w przekonaniu, że niczego się nie boję. Powinien nadal myśleć, że nie boję się utraty naszej znajomości.  

- Nie bój się. Nie zostaniesz - szepnąłem mu do ucha, wzmacniając uścisk. - Nie zostaniesz sam, bo nawet jeżeli będziesz kazał mi odejść, ja odejdę jedynie w małym stopniu. Będę dbał o ciebie cały czas, ukrywając się tak, abyś nie widział mojej obecności. Będę tuż przy tobie, pilnując cię w sekrecie, Baekhyun. Nie będziesz mnie widział, być może nie będziesz w ogóle czuł, że nadal się o ciebie troszczę, ale ja będę stale trzymał parasol nad twoją głową. Nie zostaniesz sam. Tak długo jak jestem o zdrowych zmysłach, tak długo będę tuż przy tobie, broniąc cię przez tym, czego nie powinieneś doświadczyć. Zapamiętaj to, proszę.

Nie odpowiedział.

Bo niby co miał odpowiedzieć?

Brzmiałem jak idiota, mamroczący głupoty pod wpływem alkoholu. Pomimo tego, że wszystko co powiedziałem było w stu procentach szczerze i prawdziwe. Prawdziwy był też ból w moim głosie. Myśl o tym, że lada chwila będę musiał odejść rozrywała mi serce.

Już nigdy nie zobaczę Baekhyuna w moich ubraniach.

Już nigdy nie wypijemy razem kawy, jadąc moim samochodem.

Już nigdy nie będę czuł jego ciepła przy sobie zasypiając.

Czym zasłużyłem na tak powolną śmierć z miłości?

Przymknąłem oczy, wmawiając sobie, że to wcale nie jest nasza ostatnia chwila. Obaj jesteśmy kochającą się parą i jedynie przytulamy się, chcąc nacieszyć się swoją bliskością. Wmawiałem to sobie, bo tak było łatwiej.

Jestem idiotą i jutro o poranku będę znów sam w wielkim pustym domu ze wspomnieniem uśmiechu Baekhyuna w pamięci.

Będę pusty i zraniony, a całą tęsknotę rozpuszczę w dymie papierosowym, alkoholu i prostytutkach, nadal wmawiając sobie, że Baekhyun mnie kocha.

- To takie żałosne - szepnąłem po raz kolejny, wtulając policzek w jego puszyste włosy. - Umieram z tęsknoty za tobą chociaż nawet się nie rozdzieliliśmy.

Nie mogłem powstrzymać myśli, że czuję go w swoich ramionach po raz ostatni. Nie będzie już niczego więcej. Tylko pustka i tęsknota. Przez Baekhyuna powoli stawałem się wrakiem człowieka.

Drgnąłem czując jego ruch. Uniósł głowę, wpatrując się we mnie lśniącymi od łez oczami.

Nadal były tak samo piękne.

Wahając się lekko ułożył dłonie na moich policzkach, dokładnie tak, jak wtedy, gdy scałowywał krew z moich warg na imprezie u Kaia. Delikatnie zbliżył swoją twarz do mojej dokładnie tak samo jak gdy całował mnie po raz pierwszy.

Nasze usta delikatnie się ze sobą zetknęły.

Czy to miał być pożegnalny pocałunek?

Nie chciałem zmarnować ani chwili, ale mimo to nie śpieszyłem się. Smakowałem jego ust powoli, z umiarem i pasją, delektując się każdą sekundą. Uniosłem go z łatwością i posadziłem na swoich kolanach, czując jak jego dłonie ześlizgują się z moich policzków i obejmują szyję.

To bez wątpienia był nasz ostatni pocałunek. Czułem to.

Właśnie w taki sposób Baekhyun chciał mnie pożegnać.

Jego wargi smakowało słono jak łzy, które wypłakał, a całując je miałem wrażenie, że czuję smak jego smutku i zagubienia. Nie tylko ja byłem w trudnej sytuacji.

- Nie zostawię cię - szepnąłem, patrząc błagalnie w jego oczy. - Pozwól mi być przy tobie.

Nie odpowiedział. Jedynie wtulił się w moją klatkę piersiową, wzdychając głęboko.

- Nie mogę.

- Baekhyun, proszę.

- Wszystko zniszczysz - mruknął nieco głośniej gorzkim, pustym głosem. - To moje życie.

- Nie rozumiem.

- Nie chcę się od ciebie uzależniać, Chanyeol - mówił swobodnie, jakby te słowa wcale nie raniły nas obojga.

- W porządku.

Musiałem się z nim zgodzić. Nie było innych opcji. Tylko ja i gorzki smak porażki.

Jak nisko upadłem, błagając o pozwolenie na kochanie go?

- Chanyeol... pozwól mi zapomnieć o tym, że odchodzisz - poprosił cicho.

- Jak?

- Nie mów o tym, dobrze? - jego głos był zimny jak lód, ale usta nadal tak samo ciepłe i spragnione pocałunków.

- Nie będę - zgodziłem się z nim, zanim po raz kolejny posmakowałem słodyczy jego warg.

Baekhyun nie miał nic przeciwko. Łatwo poddawał się każdemu mojemu ruchowi i czule odwzajemniał pocałunki. Lekko popchnął mnie na łóżko, tylko po to, aby wygodnie ułożyć się na mojej klatce piersiowej, nadal kontynuując nasz pocałunek. Sam nie wiem ile to trwało. Przez następne minuty jedynie leżeliśmy wtuleni w siebie.

On z twarzą przyciśniętą do mojej bluzy.

Ja obejmując go jednym ramieniem i przeczesując dłonią jego splątane włosy.

- Baekhyun, ja... powinienem już chyba iść.

Niebo barwiło się już kolorami zachodzącego słońca. Zostanie na kolejną noc byłoby jak samobójstwo. Im dalej odwlekałem odpuszczenie Baekhyuna tym bardziej to bolało.

- Nie, proszę - zacisnął palce na materiale mojego ubrania. - Jeszcze jedna noc.

- Baekhyun...

- Proszę.

Jego głoś drżał. Czy mógłbym go takiego zostawić? Samego? Płaczącego? Rozbitego?

- W porządku - szepnąłem, przykrywając go kołdrą. - Tylko jedna noc.

- Ostatnia - dodał.

- Tak, ostatnia.   

_____________________________________

Cóż, wiem, że rozdział jest krótki, ale jest jedynie wstępem do nowego etapu w życiu Chana i Baeka. 

Mogę tylko zdradzić, że nie będzie słodko i różowo. 

Dodam tylko, że kocham każdego, kto czyta OW, a jeszcze bardziej kocham osoby, które komentują. Naprawdę, każdy komentarz jest dla mnie na wagę złota, a zwłaszcza te długie. 

Miłej soboty! 

(psst... jak podoba się Wam nowa okładka?) 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top