Rozdział 18

Baekhyun

Obudziłem się przez długie promienie słońca, rażące mnie prosto w oczy. Kwadratowy pokój, w którym się znajdowałem wypełniony był świeżym, porannym powietrze, niosącym wraz ze sobą smak nadchodzącej zimy. Ściany pomieszczenia były w odcieniu szarości i bieli, a wygodne, ciepłe łóżko, w którym leżałem pomieściłoby chyba z pięć osób. Duże okno z widokiem na rzekę było otwarte, a wiszące w nim firanki poruszały się rytmicznie.

W tak wygodnym miejscu mógłbym przespać cały dzień.

- Nadal śpisz? - usłyszałem nad sobą znajomy, nieco zachrypnięty głos.

- Daj mi spokój - wymruczałem sennie, naciągając puszystą kołdrę na głowę. - I zasłoń okno.

- Jest czternasta - powiedział, nim poczułem, jak miękki materac łóżka ugina się od dodatkowego ciężaru.

- Co z tego? - parsknąłem, prosząc w duchu, aby dał mi spokojnie odespać wczorajszą noc, z której niewiele pamiętałem.

- To znaczy, że pora wstawać, Baek - poczułem jak jego duże dłonie wsuwają się pod kołdrą i z łatwością obejmują moją talię, aby po chwili zacząć mnie łaskotać.

- Cholera! Przestań! - krzyczałem i śmiałem się na przemian.

Do Chanyeola jednak nie docierały moje słowa, do czasu, aż zrzucił ze mnie kołdrę, a ja drżąc z zimna przywarłem do niego. Wtedy też dotarło do mnie, że jestem zupełnie nagi, podczas, gdy Chan ubrany był w czarny podkoszulek, szarą rozpinaną bluzę i jeansy.

- Nigdy więcej tego nie rób - wysyczałem mu prosto w twarz, czując malujące się na moich policzkach rumieńce. - Rozumiesz?

- Mam cię więcej nie łaskotać? - zaśmiał się, ukazując rząd białych zębów. Jego żarty były na poziomie przedszkolaka. 

- Masz mnie więcej nie budzić - wywróciłem oczami. - Boli mnie głowa.

- Przewidziałem to - skinął głową, ciągle się uśmiechając. - Na szafce nocnej masz aspirynę i wodę. Zdążyłem zauważyć już jak źle znosisz kaca. 

- Ugh, dzięki - odepchnąłem go lekko, sięgając po wspomnianą tabletkę, jednak Chan musiał mnie znów zatrzymać.

- Nie tak szybko - mruknął. - Najpierw zjesz śniadanie. Przyjmowanie leków na czczo jest niezdrowe. Zrobię ci grzanki, albo...

- Chcę wziąć tabletkę i iść spać - jęknąłem, układając się na miękkich poduszkach.

- Baek...

- Ugh, przestań być taki nachalny.

- Nie jestem nachalny - parsknął, po czym niespodziewanie złożył lekki pocałunek na moim policzku. - Jestem troskliwy.

Mimowolnie uśmiechnąłem się pod nosem, czując rumieńce, malujące się na mojej twarzy. Nawet taki delikatny dotyk ust Chanyeola niepokojąco na mnie działał. 

- Więc bądź tak troskliwy i oddaj mi kołdrę, okay? - spojrzałem na niego niewinnie, mając nadzieję, że moje spojrzenie szczeniaka podziała i tym razem.

- Chwilami to, jak bardzo jesteś uparty mnie dobija - parsknął śmiechem Chanyeol. - Dobija mnie też to, że nie potrafię ci odmówić - mówiąc to, rzucił w moją stronę kołdrą.

- Mój kochany - westchnąłem, przykrywając się od stóp do głów i znów zasypiając.

Niewiele pamiętałem z wczorajszego wieczoru. W sumie pomijając bójkę Chana i Kaia, całowanie się z Chanem w kuchni, wypicie hurtowej ilości alkoholu i szalony taniec na tarasie to nie pamiętałem nic. Domyślałem się jedynie, że wieczór musiał zakończyć się seksem, gdyż po pierwsze, obudziłem się nagi w wielkim łóżku, a po drugie Yeol od rana zachowywał się podejrzanie. 

Około szesnastej w końcu zwlokłem się z niebiańsko wygodnego łóżka i nałożyłem znaleziony w rogu pokoju t-shirt Chanyeola z logo Star Wars. Ostatnio strasznie polubiłem jego ciuchy. Może to dlatego, że każde jego ubranie przesiąknięte było zapachem tych mocnych, męskich perfum, które uwielbiałem? A może dlatego, że jego duże koszulki, mimo tego, iż sięgały mi do kolan były bardzo wygodne?

Przejrzałem się w lustrze i mniej więcej ogarnąłem roztrzepane włosy. Zmyłem rozmazany makijaż w łazience i ubrany w czarną koszulkę Yeola oraz bokserki zszedłem do kuchni, w salonie spotykając Kaia, Sehuna i Parka.

- Śpiąca królewna - usłyszałem za sobą i odwróciłem, posyłając Chanyeolowi wrogie spojrzenie.

Siedział na kanapie razem z Sehunem, który wyglądał, jakby dopiero co przyszedł i Jonginem, leczącym kaca kubkiem gorącej kawy.

- Wyspałeś się? - spytał Park, kiedy usiadłem na jego kolanach, a on objął mnie ramionami, przelotnie całując w czoło. Był tak przyjemnie ciepły i miękki, że natychmiast poczułem się znów senny i oparłem głowę na jego klatce piersiowej, zamykając oczy. Nietrudno było zasnąć w jego ramionach.

- Nie - wymruczałem. - Nie do końca.

- Właśnie widzę - zaśmiał się cicho i ostrożnie przeczesał palcami moje włosy, a ja wsunąłem dłonie pod jego bluzę, aby je ogrzać. Dom Jongina nie był zbyt ciepłym miejscem, a Chan pełnił rolę mojego osobistego grzejnika. 

- Dobra, Romeo i Julia. Dość tych czułości - usłyszałem głos Kaia. - Nie dość, że w nocy pieprzyliście się w łóżku moich rodziców to zamierzacie jeszcze migdalić się na mojej kanapie?

- To było łóżko twoich rodziców? - spytałem, otwierając oczy i wbijając w Chanyeola przeszywające spojrzenie. - Pieprzyłeś mnie w łóżku rodziców Kaia?!

- Było ciemno, a ja byłem pijany. Nie wiedziałem co to za pokój - usprawiedliwił się Park.

- Cóż, przynajmniej było wygodnie - wzruszyłem ramionami.

- Luhan dzwonił do ciebie kiedy spałeś - odezwał się Chanyeol, nadal obejmując mnie jedną ręką, a drugą głaszcząc mnie po odkrytym udzie. Nie powiedział nic o tym, że noszę jego koszulkę. Najwyraźniej albo tego nie zauważył, ale już się przyzwyczaił, że lubię jego ubrania. 

- Skąd wiesz? - zmarszczyłem brwi.

W odpowiedzi Park pomachał mi przed nosem moją komórką, a ja w jednej chwili miałem ochotę go zabić. Właśnie miał w dłoniach moją najbardziej osobistą rzecz, której strzegłem jak oka w głowie.

- Dlaczego masz mój telefon? - warknąłem, prostując się i wyrywając mu moją własność.

- Byłeś wczoraj tak pijany, że prawie go zgubiłeś - zaśmiał się chłopak.

Wywróciłem oczami i odblokowałem telefon, zauważając dwie wiadomości od Luhana. Nie powinienem zostawiać go samego w takim stanie. Wiedziałem, że postąpiłem nieodpowiedzialnie i głupio. Prawdziwy przyjaciel nie powinien zostawiać drugiego przyjaciela w potrzebie. 

Od: Luhan
O której wrócisz?

Od: Luhan
Mógłbyś po drodze kupić mi coś przeciwbólowego? Wszystko już się skończyło, a ja umieram z bólu.

- Wracając zajedziemy do apteki - powiedziałem Chanyeolowi, zablokowując komórkę. - Lu jest przeziębiony.

- Przeziębiony? - Sehun podniósł głowę, wyrwany z zamyślenia. 

- Mhm - odpowiedziałem tylko, ignorując go. Nadal miałem mu za złe to, że zostawił Luhana i doprowadził go do płaczu. Każdy, kto ranił mojego przyjaciela z miejsca stawał się moim wrogiem.

- Wczoraj zbyt dużo wypiłem, aby dzisiaj prowadzić - odpowiedział Park, uśmiechając się przepraszająco.

- Eee więc jak wrócimy do domu? - zmarszczyłem brwi.

- Sehun cię odwiezie, a ja zostanę na noc u Kaia - mruknął Chanyeol. - Mogę sobie odpuścić jutrzejsze wykłady, skoro nie było mnie na nich również dzisiaj.

- Pogodziliście się już - zmierzyłem Parka i bruneta wzrokiem.

- Tak - odezwał się Kai. - Wczoraj trochę przesadziłem, przepraszam.

Zauważyłem, że jego twarz nadal była lekko opuchnięta, podobnie jak warga Chanyeola, z której wczoraj scałowywałem jego ból. Dopiero teraz uświadamiałem sobie jak ważny muszę być dla Parka, skoro ze względu na mnie odważył się nawet pobić ze swoim najlepszym przyjacielem. To z pewnością było dla niego sporym poświęceniem. Nawet, jeżeli zrobił to pod wpływem alkoholu, byłem pewny, że poświęcił się właśnie dla mnie.

- Nie chcę wracać do domu - jęknąłem, znów wtulając się w bluzę Chanyeola. Naprawdę nie chciałem teraz opuszczać domu Kaia. Nie chciałem też opuszczać Yeola, który był moją gwarancją bezpieczeństwa i ciepła.

- Dlaczego? - pochylił się nade mną, kiedy znów oparłem głowę na jego klatce piersiowej.

Nie chciałem go zostawiać. Nie chciałem zostawiać tego przyjemnego ciepła i uczucia bezpieczeństwa. Wiedziałem, że szybko zatęskniłbym za tymi silnymi ramionami i dużymi dłońmi, badającymi każdy fragment mojego ciała z pasją i zamiłowaniem. Do Parka po prostu nie można było się nie przywiązać. Nie znałem go od tej męskiej strony za czasów gimnazjum. Obaj musieliśmy dorosnąć do tego, aby zauważyć jak na siebie działamy. 

- Bo nie chce mi się opuszczać tego kurewsko wygodnego łóżka rodziców Kaia - wymruczałem niewyraźnie, ukrywając twarz w bluzie mojego przyjaciela-od-całowania-i-przytulania. 

- Głupek - zaśmiał się cicho Chanyeol, znów całując mnie w czoło. Wczorajsza impreza musiała coś zmienić, skoro z dnia na dzień Park traktował mnie o wiele czulej i delikatniej niż zwykle. Po raz pierwszy czułość z jego strony mnie nie irytowała, a nawet podobało mi się to, jak ostrożnie się ze mną obchodził. Kochany, naiwny idiota.

- W porządku - odpowiedział Kai. - Oboje możecie u mnie nocować. Zrobimy sobie maraton horrorów. Co wy na to?

Uśmiechnąłem się, na powrót wtulając w bluzę Chanyeola. Trudno byłoby mi go zostawić.

- Okay, w takim razie ja pojadę już do domu. Jutro mam egzamin na prawo jazdy i wypadałoby trochę poćwiczyć - zaśmiał się nerwowo Sehun.

- Mam prośbę - odezwałem się, czując, że to odpowiedni moment.

- Hm? - młodszy spojrzał w moją stronę. 

- Czy w drodze powrotnej mógłbyś kupić coś przeciwbólowego i zawieść to Luhanowi? - spytałem.

Tak jak przypuszczałem Sehun zawahał się na dłuższą chwilę. Nie spodziewał się takiej prośby. Nie spodziewał się również tego, że wiem o nich

- Jasne. To żaden problem - odpowiedział, zabierając w wieszaka kurtkę i wychodząc. 

- Myślisz, że on i Luhan... - szepnął mi na ucho Chanyeol, nie kończąc zdania. 

- Tak - odpowiedziałem. - A bynajmniej trzymam za nich kciuki. Mam już dość płaczącego Luhana. 

____________________________________

Rozdział nieco krótki, ale to dlatego, że ostatnio nie mam zbyt wiele czasu i weny. Wszystkie pomysły, dotyczące OW jakoś pouciekały mi z głowy, na rzecz nowych opowiadań, lecz obiecuję, każdy fanfick będzie kontynuowany z taką samą pasją i zaangażowaniem. Ja po prostu kocham dla Was pisać. <3 

Co do OW, to mogę zdradzić, że w następnych częściach będzie ogrom HunHana. Mam nadzieję, że lubicie ten ship, bo zdecydowanie duża ilość rozdziałów będzie poświęcana relacji Sehun x Lu. 

Odbiegając od tematu, przypominam o zamówieniach na okładki, oraz nowym fanfiction, którego prolog już się ukazał. "Fanboy" ruszy dopiero w grudniu, ale bardzo chciałaby przeczytać Wasze opinie, co do ogólnego zarysu fabuły. Podejmując się pisania nowego ff miałam naprawdę wiele obaw. 

Miłego dnia, Biedakonatorsy. 

Kocham każdą pojedynczą osobę, która czyta moje prace, naprawdę.   


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top