W świecie mroku cz. II
Gdy tylko Tatsuya i Reina otworzyli oczy, ze zdumieniem stwierdzili, że ktoś jeszcze zawitał do pokoju ich przyjaciela. Natychmiast poderwali się z miejsca i rozejrzeli po pomieszczeniu. Dosłownie na środki stał powód pobytu Mido w szpitalu- Hiroto. Miał skrzyżowane ręce i przebiegłym wzrokiem mierzył całą trójkę. Na jego widok dwójka pozostałych aż się spięła. Wiedzieli do czego jest zdolny. Bali się, że wrócił tu by dokończyć swoje dzieło. Jednak nie to było powodem jego wizyty.
- Co z nim?- spytał dość obojętnym tonem i spojrzał na śpiącego dalej chłopaka.
- A co cię to obchodzi.- warknęła Reina. Miała ochotę wstać i sprać go za to co zrobił Ruiji'emu. Powstrzymał ją jednak Tatsuya. Tylko on potrafił myśleć racjonalnie i nie kierował się tak emocjami.
- Jest dobrze. Przeżyje.-odpowiedział i wstał ze swojego miejsca.- Czego chcesz?- szarowłosy uśmiechnął się.
- Nic takiego. Sprawdzam, czy z wami i z nim wszystko w porządku.- odparł sucho.- Ale widzę, że tak więc moja misja dobiegła końca. Na razie. A, prezes kazał wam dzisiaj wrócić i rozpocząć treningi.- dodał jeszcze i opuścił salę.
- Jak on mi działa na nerwy.- skfitowała Renia i spojrzała na towarzysza.- I co teraz?
- Skoro każe to musimy. Nie chce zostawiać Mido samego ale jeśli nie wrócimy może być bardzo nie przyjemnie. A tego nie chcemy. No cóż, siła wyższa. Chodź. Wrócimy tu potem.- mówiąc to Tatsuya podszedł do przyjaciółki i wyciągnął do niej rękę. Ta bez wahania ją złapała i pozwoliła prowadzić się chłopakowi. Coraz bardziej do niej docierało, że coś zaczyna się rodzić w jej sercu względem kapitana. Coś, czego nie czuła do nikogo wcześniej. Chciała to zrozumieć ale na razie postanowiła się skupić na tym co ważne.
******
Co tymczasem działo się w Słonecznym Ogrodzie? Jedna wielka awantura. Saginuma, Haruya i Fuusuke kłócili się z Hitomiko w sprawie tego całego Hiroto. Całe to zajście wkurzyło ich i odmówili współpracy z kimś tak nieopanowanym. Nawet prośby opiekunki nic nie dały. Chłopaki uparli się i nie było z nimi dyskusji.
- To nasze ostatnie słowo.- zakończył ostro czarnowłosy uderzając ręką w biurko.- Jeśli on się nie zmieni to nie ma co liczyć, że będziemy grać.- mówiąc to chłopak wraz z dwójką przyjaciół opuścili gabinet. Hitomiko nie miała nawet czasu, aby zareagować w jakikolwiek sposób. Chłopcy wyszli i zostawili ją z kolejnym problemem. Jak ona ma teraz to powiedzieć ojcu?
Chłopaki wyszli na dwór, aby przegadać całą sprawę. Byli bardzo rozdrażnieni czego wcale nie ukrywali. Kipieli ze złości co było widać nawet na kilometr. Usiedli na ławce i na głos zaczęli wszystko komentować niczym na meczu footballowym.
- Nie trawie tego gościa. Dlaczego chcieli, żeby z nami grał? I o co do diabła chodzi w tym projekcie R?- zaczął jako pierwszy Sagi i skrzyżował ręce.- Jak się dowiem, że coś złego Mido zrobił... Zabije.
- Bez przesady.- skarcił go Suzuno.- Zabijać to nie. Ale faktem jest, że zasłużył już na karę.
- Dlaczego prezes się go nie wyrzeknie?- tym razem odezwał się Haruya.- Przecież Hiroto to istne zło. Uciekł z domu. Jego znajomi mają na niego zły wpływ. Dlaczego więc go dalej trzyma?
- Nie wiem, ale my nie pozwolimy, aby zepsuł nam naszą piłkę. Czymkolwiek ten projekt R jest, ja nie zamierzam brać w nim udziału.- zakończył czarnowłosy.- Jeśli po jego podaniu takie rzeczy się dzieją to ja wolę spasować. Nie chce nabawić się kontuzji. Dlaczego Hitomiko tego nie rozumie. To oczywiste.- cała trójka była poruszona i to dogłębnie. Nagle na posesję weszły jeszcze dwie osoby w tym ich kapitan. Na jego widok, chłopaki poderwali się i zaraz okrążyli tak, że nikt nie mógłby się do niego zbliżyć.- I co z Ruiji'm?- spytał czarnowłosy. Tatsuya westchnął i odparł.
- Jest po operacji. Śpi. Nie chce go zostawiać na długo samego. Ale prezes kazał nam tu przyjść i brać udział w treningu.
- Nie będzie żadnego.- rzucił szybko Suzuno.- Powiedzieliśmy Hitomiko, że nie bierzemy udziału w tym projekcie. I ma nas odchaczyć. Trudno, najwyższej stracimy szansę na bycie gwiazdami.
Tatsuya rozejrzał się po przyjaciołach. Mógł od razu stwierdzić, że wszyscy są tego samego zdania. Nie było więc sensu zmieniać ich nastawienia na siłę. Pokiwał tylko głową i ruszył razem z resztą do stołówki, gdzie niedługo miał być obiad. Jednak coś go nurtowało i w ostatnim momencie wykręcił się, że musi iść do łazienki. Tak na prawdę nie poszedł tam a do Hitomiko. Był jej za wszystko wdzięczny, bo to ona zawsze stawała za nim murem i traktowała jak młodszego brata. Więc chciał z nią jeszcze osobiście porozmawiać. Wszedł do jej pokoju i usiadł na krześle przed jej biurkiem. Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona. Myślała, że i on zrobi jej awanturę ale nic z tych rzeczy.
- Z Mido będzie dobrze. Nie może jednak z nami grać.- oświadczył smutno.- Ale nie martw się, wyjdzie z tego.
- To dobrze. Myślałam, że tak samo jak reszta zaczniesz się ze mną wykłócać itd...- odparła smutno dziewczyna i westchnęła- Znam swojego brata i wiem, że on się nie zmieni. Teraz jak się zaangażował w ten projekt to nic go nie ruszy. Dopnie swego i tak. Znam go za dobrze. Na prawdę mi przykro, że tak się stało.
- No właśnie. Mam pytanie. Czym jest projekt R?- nastała cisza. Hitomiko patrzyła na chłopaka zaskoczona i zbita z tropu. Nie myślała, że ktoś zada jej to pytanie.
- Wiesz... To projekt, który ma wyłonić najlepszą drużynę w kraju. Poproszono nas, żebyśmy i my wystawili swoich zawodników. Mój ojciec jest jednym z pomysłodawców więc też musiał dać coś od siebie. Nie znam szczegółów. Ma tylko obowiązek dostarczyć to co obiecał.
- To dlaczego przyłączył Hiroto, skoro wie jaki on jest i do czego jest zdolny.
- On chce jakoś go jakoś nawrócić. Ma nadzieję, że wśród was znajdzie nowych przyjaciół i zmieni swoje postępowanie. Hiroto nie bez powodu jest taki jaki jest...- nie dokończyła, gdyż do pokoju zajrzał jej ojciec i kazał udać się na obiad. Nie zwrócił uwagi na czerwonowłosego i zamknął drzwi.
- To dlaczego taki jest?- chciał wiedzieć Tatsuya ale Hitomiko pokręciła przecząco głową.
- Nie mogę ci tego powiedzieć.... Wybacz... Chodź, dołączysz do reszty.
Chłopak nie mógł już nic więcej powiedzieć. Zrozumiał, że rozmowa dobiegła końca. Poszedł więc za dziewczyną na obiad jednak historia szarowłosego mogła stanowić klucz do porozumienia się z nim. Postanowił więc czego się dowiedzieć o tym narwanym chłopaku.
*****
- Aphrodi, ja cię udusze!- wrzasnął już na maksa piorytowany Gouenji odpychając od siebie namolnego blondyna. Już nie mógł z nim wytrzymać. Chłopak wieszał się go po kilka razy dziennie i nie dawał normalnie funkcjonować. Nic więc w tym dziwnego, że płomienny napastnik dostał przy nim furi. Wstał od biurka i złapał swojego chłopaka za kołnierz i potrząsnął nim.- Mam już cię serdecznie dość! Ciągle mi się napataczasz i jesteś tak wkurzający jak nikt inny. Mam dość. Odwal się ode mnie na dobre. Nie wniose, żeby cię wycofali z projektu, bo twoja technika jest nam potrzebna ale nie masz prawa się do mnie zbliżać. Tylko w ostateczności! Czy wyraziłem się dostatecznie jasno?- Terumi zdębiał. Nie spodziewał się takiego wybuchu agresji u Shuuyi. Zawsze brał go za bardziej roztropnego. Ale teraz? Hiroto coś mu poprzestawiał i teraz zachowywał się jak nie on. Oczywiście słowa chłopaka nie były dla Aphrodiego przyjemne. Wręcz na odwrót. Zraniły jego i tak nadszarpnięte serce i to w taki sposób, że chłopak już zwątpił w jakikolwiek sens miłości.
- Ach tak?! Pobawiłeś się mną a teraz wyrzucasz jak śmiecia?!- wrzasnął Terumi. Tego już było dla niego za wiele.- Super! Jesteś najgorszym facetem na całej ziemi wiesz?! Na początku wydawało mi sie, że jesteś inny ale teraz... Ten Hiroto ma na ciebie zły wpływ!
- Zamknij się! Hiroto nie ma z tym nic wspólnego. Wydoroślałem Aphrodi. Zrobiłem to czego ty nie umiesz. Myślisz, że życie jest takie różowe? Otóż nie jest! I wychodź stąd zanim zrobię ogniste tornado i cię stąd wykurzę szybciej niż ci się wydaje. I dla jasności, to koniec.- to mówiąc wrócił do pracy i już nic co tyczyło się aniołka go nie interesowało. Nawet to, że sie załamał i z płaczem wybiegł z pokoju.- Taaak. Wracaj do Hery. W końcu z nim jako pierwszym zacząłeś działać.
*******
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top