To co nieznane bywa niebezpieczne
Grupa dotarła już do nowej siedziby. Już na progu było widać, że to nie będzie zwykły projekt a coś bardziej... Monstrualnego niż można to sobie wyobrazić. Weszli do głównego holu i tam się zatrzymali. Nie czuli się tu bezpiecznie. Wszystko wyglądało tak, jakby miało ich zaraz zaatakować. Coś wisiało w powietrzu i przyjaciele dobrze o tym wiedzieli. Nagle podeszła do nich dziewczyna o ciemnych włosach. Nie wyglądała na kogoś, kto mógłby tym zarządzać więc grupka nie wzięła jej na poważnie.
- Kim jesteś?- spytał dość uprzejmie Tatsuya. Tylko on był w miarę miły w przeciwieństwie do pozostałych. Ciemnowłosa uśmiechnęła się lekko i podeszła bliżej.
- Jestem Taka. Będę waszą przewodniczką. A przynajmniej na razie. Nie obawiajcie się. Nic wam nie zrobię. Podejrzewam, że macie wiele pytań i chcielibyście, żeby ktoś wam na nie odpowiedział, zgadza się?- spojrzeli po sobie zaskoczeni ale skinęły głowami.- Tak jak myślałam. Nie macie pojęcia co tu się będzie działo...
- A ty wiesz?- spytał Saginuma stając obok Tatsuyi.- Jakoś nikt na tym świecie nie może nam powiedzieć co się tu u licha dzieje.
- Ja wam powiem. Ale nie teraz. Muszę was rozlokować. Potem wyznacze miejsce i odpowiem na każde pytanie. Nie jestem waszym wrogiem. Tak samo jak wam nie podoba mi się to wszystko ale nie mam wyboru. Jestem kontrolowana. Jak każdy tutaj. Jednak niektórzy tego nieodczuwają. Zbyt brardzo pochłonęła ich ciemność. Do rzeczy. Chodźcie ze mną.
I tak grupa ruszyła za dziewczyną nie wiedząc nawet czy mogą jej zaufać. Jednak wiedzieli, że ich kapitan jej ufa. Więc musieli to po prostu uszanować. Taka prowadziła ich długimi i wąskimi korytarzami aż natrafili na skrzydło o nazwie: Akademia Aliea. Nikt jednak o nic nie pytał. Pozwolili się rozlokować wedle wytycznych i dopiero, gdy zostawili swoje rzeczy w pokoju, podeszli do Taki. Bardzo chęli się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Jednak zanim dziewczyna cokolwiek powiedziała, pojawił się niecodzienny osobnik. Mianowicie Gouenji w towarzystwie zakapturzonego przybysza. Tego samego co Taka prowadziła do jego gabinetu. Co się więc stało z Aphrodim? Już od dawna nikt go nie widział. Dalej siedzi z depresją w pokoju?
- Witamy Akademio Aliea.- zaczął tajemniczo płomienny napastnik i zaczął powoli się zbliżać do zebranych. Podobnie jego towarzysz.- Cieszę się, że jesteście wszyscy.
- Właściwie to nie.- zauważył Haruya.- Nie ma Midorikawy.
- Niedługo się zjawi.- zapewnił o tym zamaskowany chłopak.- Daje wam słowo.
- Czyli mamy komplet. Sprawy idą lepiej niż sądziłem. Bardzo dobrze.- przeniósł swój chłodny wzrok na dziewczynę. Ona już dobrze wiedziała o co mu chodzi. Westchnęła i pokiwała głową.
- Zrozumiałam. W takim razie idę się pakować.- mówiąc to, dziewczyna odeszła na bok. Gouenji tymczasem zmierzył nowych rekrutów i uśmiechnął się.
- Odpoczywajcie. Od jutra zaczynacie trening. Mam nadzieję, że jesteście go warci.- i odszedł. Grupka wymieniła się spojrzeniami i wzruszyli ramionami. Skoro tak stawia sytuację. Wiedzieli dobrze kim jest ten chłopak. Jednak ten zamaskowany... Z nim było coś nie tak. Od razu było to wiadome. Pytanie jednak co? Najbardziej odczuli to Haruya i Fuusuke. Obaj zgodzili się to sprawdzić. Ten gość może być kimś ważnym. I dlaczego pomaga w takim miejscu? Ma ku temu powód?
****
Gouenji zasiadł ponownie za swoim biurkiem i wrócił do swoich spraw. Chłopak, który mu towarzyszył również tu był. Zamknął drzwi za sobą i ściągnął z siebie pelerynę. Odsłonił tym samym swoją tożsamość znaną już blondynowi aż za dobrze. Płomienny napastnik uśmiechnął się i skrzyżował ręce.
- Ten ostatni. Co z nim? Mówiłeś, że się pojawi.- rzucił patrząc badawczo na przyjaciela. Ten skinął głową.
- Zgadza się. Zanim jego krew się zmiesza z tym co mu podałem trochę mine czasu ale nie martw się, efekt będzie oszałamiający.- mówiąc to usiadł na przeciwko chłopaka.- Ta grupa jest od Kiry? Nie zrobili dobrego wrażenia. Wyglądają na przerażonych. Czemu nie pozwoliłeś tej dziewczynie im wyjaśnić co się tu właściwe dzieje?
- Wiem, że ona i tak im powie. Im później tym lepiej. Nie chciałbym, żeby im czegoś takiego nagadała, że chcieliby się wycofać. Nie na tym to polega. A teraz wybacz, mam dużo pracy.- białowłosy pokiwał głową i opuścił gabinet kolegi. Sam zaczął przemierzać korytarze zastanawiając się czy wszystko co zostało zaplanowane ma sens. Nie trudno będzie popełnić jakiś błąd. Jednak wiedząc kim jest tak na prawdę Taka, chłopak postanowił złożyć jej wizytę.
******
Aliea Akademia zebrała się w sali treningowej zgodnie z poleceniem Taki. Dziewczyna chciała, żeby wyszli z tego wszystkiego z jak najmniejszymi obrażeniami. Wyjaśniła im na czym polega ich trening i co dalej będzie się działo. Grupa była dość tym wszystkim zaskoczona. Spodziewali się raczej czegoś innego niż stworzenia 3 zespołów, które mają ze sobą walczyć. Brzmiało to jakoś płytki i prymitywne. I tylko po to zostali wybrani?
- Wiem, że dla was to jest głupie ale to ma głębszy sens. Nie mogę wam powiedzieć jaki. Ale musicie dać z siebie wszystko. Gdy będą już wszyscy i mniej więcej będziemy mieli już wasze statystki, połączymy was w zespoły w jakich będziecie trenować aż do mistrzostw. Potem okaże się co z wami zrobią. Przegrani zostaną wysłani do domu a zwycięscy....- tu zawiesiła głos. Dobrze wiedziała co zrobią ze zwyciescami ale nie chciała im tego teraz mówić. Jeszcze nie.- No cóż, w zasadzie to jeszcze nie wiem. Póki nie ma wszystkich, plan może się zmienić. Przykro mi.
- Czyli nawet nie wiemy co nas czeka?- podsumował Haruya i spojrzał na pozostałych.- To niezbyt dobra perspektywa.
- Fakt.- przyznał mu rację Fuusuke.- Taka, jak będziesz coś wiedzieć to poinformuj nas, dobrze?- dziewczyna pokiwała głową.
- Czyli mamy tu trenować?- upewnił się Saginuma.- Dla mnie spoko. Mam tylko nadzieję, że to nas nie zabije.
- Spokojnie, zaczynacie od podstaw. Musicie się przyzwyczaić. Wiem, że to nie łatwe ale dacie radę.- mówiąc to dziewczyna opuściła sale treningową. Reina i Tatsuya stali nieco z boku i obserwowali co się działo. Wiedzieli, że ta cała ich przewodniczka nie jest zła a wykorzystywana przez kogoś bliżej nieokreślonego. Problem polegał na tym, że bali się co będzie dalej. I czy w ogóle powinni w to brnąć.
*****
Taka wróciła do pokoju i usiadła na łóżku. Serce waliło jej jak szalone. Tak bardzo chciała ich wszystkich chronić. Wiedziała, że Aphrodi jest tego samego zdania ale Gouenji i Saiji? Nie, oni chcą wszystko zrobić tak, jak to wymyślił sobie jej ojciec. Jednak czy to na pewno dobra droga? Ona nie była pewna. Nie chciała, żeby stało się coś komukolwiek. Wolała sama wziąć wszystko na siebie. Po co ojciec robi coś tak okrutnego? To nie ma sensu. Z zamyślenia wyrwało ją pukanie do drzwi. Niechętnie poszła otworzyć i stanęła jak wryta. Przed nią stał ten sam chłopak, którego przyprowadziła do Gouenji'iego. Dalej jednak nie znała jego imienia. Jednak teraz wiedziała jak wygląda. Miał białe włosy lekko nastroszone, gogle na głowie oraz cudne fioletowe oczy. Na jej widok uśmiechnął się i wprosił do jej pokoju. Rozejrzał się tu nieco i zwrócił do dziewczyny.
- Taka tak? Jesteś córką tego szaleńca co to wszystko rozpętał, nie?
- Słucham? Mój tata nie jest....
- Jest jest. Wiem co mówię. Dlaczego ukrywasz się za pseudonimem? Przecież masz bardzo ładne imię.
- Skąd wiesz?- dziewczyna zamknęła drzwi i mierzyła podejrzliwym wzrokiem gościa. Ten skrzyżował tylko ręce.
- Wiem o tobie już wszystko. Myślisz, że jak będziesz się ukrywać to ci którymi się opiekujesz nie dowiedzą się? Jesteś naiwna czy jak?
- Przestań. Nie chce żeby wiedzieli. Przynajmniej na razie. Chce żeby mi zaufali. To jedyne słuszne co mogą zrobić. Nie chce dla nich źle. Boje się co mój ojciec z nimi zrobi.
- Słusznie się martwisz. Ale to i tak nic nie zmieni moja droga.
- A kim jesteś? Pojawiłeś się tak nagle i nikt nie ma pojęcia skąd jesteś.- nagle chłopak podszedł do Taki i to zbyt blisko. Spojrzeli sobie w oczy i nagle dziewczynę normalnie zamurowało. Nie mogła się ruszyć. Poczuła tylko lekki pocałunek złożony przez chłopaka na jej ustach a zaraz wszystko odeszło. Znów mogła się ruszać ale nie było już białowłosego w jej pokoju. Przetarła ręką twarz i westchnęła.
- Kim ty jesteś....
****
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top