Słoneczny Ogród

Nastał wieczór. Wszystkie dzieciaki ze Słonecznego Ogrodu czekały na ten moment przez cały dzień. Ich opiekunka a zarazem córka prezesa postanowiła dla urozmaicenia zorganizować ognisko dla wszystkich. Dobrze wiedziała, że biedne sierotki potrzebują integracji i bliskości drugiej osoby. To dzięki niej mają teraz dach nad głową i wspaniałą opiekę. Każdy był jej wdzięczny za okazane serce i czas jaki im poświęcała. Dobrze wiedzieli, że w razie problemów mogą do niej przyjść i porozmawiać.

Trwały właśnie przygotowania do ogniska. Każdy włączył się do pomocy, aby wnieść swój wkład w ten pomysł. Wszyscy oprócz jednej osoby. Chłopak ten wolał zostać w pokoju i trochę odpocząć zamiast spędzać czas z przyjaciółmi. Miał na głowie dużo rzeczy i chciał się z nimi jakoś uporać. Wiedział dobrze jakie zamiary miał wobec wszystkich ojciec i chciał być w jakiś sposób pomocny. Kochał go i był mu wdzięczny za to, że dał mu jakąkolwiek nadzieję na lepsze jutro. Siedział właśnie nad książkami gdy nagle ktoś zapukał do jego pokoju. Niechętnie oderwał się od lektury i poszedł otworzyć. Przed nim stał teraz jego najbliższy przyjaciel- Midorikawa Ruiji. Był chyba najbardziej pogodną istotą w tym całym przybytku. Często się uśmiechał i biła od niego pozytywna energia. Zawsze chętnie wszystkim pomagał ale nie był traktowany serio. Jedynie Tatsuya brał go na poważnie. Byli sobie najbliżsi. Widząc go czerwonowłosy uśmiechnął się i wpuścił go do środka.

- Co robisz?- spytał zielonowłosy wskakując na łóżko przyjaciela. Usiadł po turecku i wyszczerzył bialutkie ząbki.

- Uczę się.- odpowiedział wracając do książek- Coś się stało? Czy przyszedłeś, bo znów ci się nudzi.

- Nie idziesz na ognisko? Już wszystko jest prawie gotowe. Cały dzień siedzisz tu jak w jakiejś twierdzy. Wszyscy się o ciebie martwią. Całe dnie sam siedzisz. To aż przykre.- mówiąc to Mido wstał z posłania i podszedł do przyjaciela. Zajrzał mu przez ramię, aby sprawdzić co czyta ale gdy stwierdził, że to nic godnego uwagi przytulił się do niego od tyłu i oparł się na jego ramieniu.- No chodź, będzie fajnie.

- Mido, dobrze wiesz, że nie przepadam za takimi rzeczami. Nie macie czym się martwić. Jestem zajęty czymś pożytecznym. Chce stać się dla ojca użytecznym. On ma nadzieję, że jak dorośniemy to przejmiemy jego firmę. A jeśli to ma się stać to muszę...- nie dane mu było skończyć, gdyż zielonowłosy nagle go puścił i obrucił do siebie przodem. Skrzyżował ręce na piersi i nieco mniej uroczym głosem rzucił.

- Tatsuya, masz dopiero 16 lat. Nie musisz jeszcze dorastać. Przejmujesz się tym jakby to było nie wiadomo co. Każdy z nas chce się przypodobać prezesowi ale wszystko w swoim czasie. Jesteśmy jeszcze dziećmi. Świat dorosłych nas jeszcze nie dotyczy. Więc nie rób z siebie starego dziada dla którego liczy się tylko praca. A co z piłką nożną? Jesteś z nas najlepszy. Zawsze gdy było ci źle to po prostu szliśmy razem na boisko i graliśmy jeden na jeden. A teraz zamykasz się w pokoju i nie ma z tobą kontaktu. Wiem, że chcesz jakoś odwdzięczyć się ojcu ale zapominasz myśleć o sobie.- tu zielonowłosy uśmiechnął się i podał rękę przyjacielowi.- No chodź, będzie fajnie. Wszyscy na ciebie czekają.

Czaerwonowłosy westchnął. Dobrze wiedział, że jak Mido się na coś uprzednio to nie ma zmiłuj, musi tak być. Wziął go za rękę i razem poszli na plac gdzie odstawiał się piękny teatrzyk w roli głównej z Haruyą i Fuusuke. Ci dwaj to po prostu mieszanka wybuchowa. Nigdy nie wiadomo kiedy wybuchną. Są dość dużym utrapieniem dla reszty, gdyż opanowanie ich graniczy niemal z cudem. Tym razem to Saginuma nie wytrzymał i ganiał ich z kijem w ręku. Jak ich dopadnie... Marny ich los. Na widok swojego lidera, grupka siedzącą już przy ognisku natychmiast się ożywiła.

- Zobaczcie kto nas zaszczycił.- rzuciła na powitanie Reina wstając ze swojego miejsca. Podeszła do chłopaków i pocałowała ognistowłosego w policzek. Ten uczynił to samo względem dziewczyny.- Dobrze, że przyszedłeś. Czekaliśmy na ciebie. Chodź, usiądź.- zaprosiła go na miejsce obok siebie ale zaraz musiała się zamienić, gdyż Ruiji wepchnął się pomiędzy nich.

- Tak, namówił mnie do tego Mido.- odparł Tatsuya czochrając kolegę po włosach.- A dobrze wiesz, że jemu nie można się przeciwstawić.

- Aż za dobrze to wiem.- odparła niebieskowłosa i podała chłopakowi paczkę pianek.- Weź zanim Haruya i Suzuno ci wszystko zjedzą. Grubasy jedne.- na to lider zaśmiał się i wziął kilka puchowych żelków i nadział je na kij. Potem przystawił je do ognia.

- Skąd pomysł na takie coś?- spytał gdy towarzystwo nieco się uspokoiło.

- Hitomiko to zaproponowała. Chciała nas jakoś rozerwać. Prawie nigdzie nie jeździmy ani nic nie robimy. Chciała nas ze sobą zespolić. Poza tym to miła odmiana.- odparł Mido kładąc na ramieniu przyjaciela rękę.- Dla ciebie też.- Ten uśmiechnął się i wszyscy przenieśli swoje zainteresowanie na Saginume, który usiłował wyłapać dwóch chłopaków, którzy skutecznie go wkurzyli. Wreszcie złapał jednego i drugiego i przyprowadził ich do ogniska.

- Mam was tam rzucić?- spytał wkurzony tonem potrząsając chłopakami jak zabaweczkami. Był od nich wyższy i silniejszy. Tylko on potrafił ich skutecznie usadzić na tyłkach- Jeszcze raz, któryś z was zacznie się kłócić to osobiście wrzucę was do tego ogniska.

- Rany, zawsze to nam się dostaje.- zwrócił się Haruya do kolegi, który podobnie jak czarnowłosy był poirytowany.

- To twoja wina Nagumo. Jakbyś nie zaczął się mnie o wszystko czepiać, nie doszłoby do tego.- mruknął Suzuno. Jednak Saginuma w geście przypomnienia znów nimi potrząsnął.- Dobra już dobra, będziemy grzeczni.

- Ja myślę.- mówiąc to odstawił ich na ziemię. Zaraz usadowili się po przeciwnej stronie ogniska.- Nie mogę z nimi. Tatsuya, gdzie ty jesteś kiedy cię potrzebujemy co.- zwrócił się do lidera siadając obok Ruiji'ego.

- Cóż...- tu czerwonowłosy spojrzał na przyjaciela siedzącego obok i odpowiedział- Trochę wpadłem w wir pracy. Ale ktoś mi uświadomił, że czasem trzeba zrobić sobie przerwę.- zaraz poczochrał Mido po włosach- No i dałem się namówić na to ognisko. I co widzę? Piękne powitanie. Suzuno i Nagumo już rozrabiają. Zostawić was na moment samych.- wszyscy wybuchnęli śmiechem i zabrali się do jedzenia pianek. Atmosfera nieco się polepszyła. Nawet dwójka łobuzów się uspokoiła i zachowywała się jak należy.

Po jedzeniu zaczęły się tworzyć małe grupki w których najczęściej rozmawiano. Reszta poszła pograć sobie w piłkę towarzysko. Każde wyjście na dwór tak się kończyło. Czy to dzień czy noc. Tatsuya tym razem nie miał na to ochoty. On, Mido, Reina i Saginuma usiedli sobie przy stoliku ogrodowym i woleli spędzić czas na rozmowie. Zawsze wybierali taką możliwość.

- To co teraz? Nie zamierzasz grać już w piłkę?- głos zabrał jako pierwszy Sagi.- Jesteś z nas najlepszy. Szkoda by było gdybyś przestał grać.- Kiyama uśmiechnął się pod nosem.

- Wszyscy mi to powtarzacie.- rzucił lekko się rumieniąc.

- Ale taka jest prawda.- potwierdziła Reina obejmując chłopaka ramieniem.- Chcemy tylko żebyś nam obiecał, że mimo nauki będziesz z nami grał. Nawet towarzysko. W końcu jesteś naszym liderem, powinieneś co jakiś czas pojawić się na boisku.

- Zgadzam się!- dołączył się jeszcze Mido uśmiechając się szeroko.- Też chciałbym z tobą zagrać w piłkę.

- Kochani, ja wiem i postaram się to jakoś wszystko pogodzić. Ale dajcie mi trochę czasu.- poprosił chłopak i oparł dłonie na stole- To nie jest dla mnie łatwe. Ojciec wiąże ze mną dość duże plany więc muszę być gotowy. Ale pogodzę to z piłką.

Rozmowa trwała w najlepsze a nieopodal na boisku rozgorzała kolejna awantura z udziałem Suzuno i Nagumo. Pięciu minut na tyłkach nie usiedzą spokojnie tak ich nosi. Do ogrodu weszła niespodziewanie Hitomiko. Rozejrzała się po dzieciach i podeszła do stolika gdzie siedziała całą śmietanka towarzyska. Dosiadła się do nich i spytała dość pozytywnie.

- I jak się czujecie? Wszystko dobrze?

- U nas tak, ale na boisku chyba zaraz wojna wybuchnie.- mruknął Sagi spoglądając w stronę reszty zespołu.- A nawet na pewno.

- Suzuno i Nagumo?- spytała ciekawsko ale tak na prawdę znała odpowiedź. Chłopak pokiwał tylko głową.- Tatsuya, jak idzie ci nauka materiałów, które ci dałam?

- W porządku. Niedługo skończę i je oddam.

- Nie musisz, zatrzymaj. A jak reszta? Wszystko w porządku?- zebrani pokiwali głowami.- To dobrze. Kończycie niedługo ten piknik. Robi się późno.- wstała od stołu i chciała wrócić do domu ale drogę zagrodził jej ojciec. Miał nie tęgą minę a w ręku trzymał teczkę o nazwie "R".

- Zbierzcie się tutaj. Musimy porozmawiać.- oznajmił groźnie patrząc na podopiecznych.

*********

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top