Prwdziwa strona Hiroto
Nie mógł w to uwierzyć. Hiroto nie uwierzył w to, że Tatsuya faktycznie oddał mu swoją pozycję kapitana. Nie sądził, że to w ogóle jest możliwe. Widział jak inni na niego patrzą. Ta niechęć w oczach i chęć zrobienia mu krzywdy była tak zauważalna, że nawet zrobiło mu się przykro. Nigdy nie przywiązywał wagi do takich spraw jak przyjaźń, miłość czy zwykła pomoc drugiej osobie. Nawet mając grupę kolegów wpatrzonych w niego jak w obrazek nie dawała mu szczęścia. Musiał przyznać, że niegdy chyba nie zaznał prawdziwego szczęścia. Ciągle walczył o uwagę innych myśląc, że w ten sposób coś uzyska. Ale mylił się. Ojciec traktował go chłodno a matki mało co pamiętał. Siostra nie bardzo chciała z nim rozmawiać. Był pozostawiony sam sobie. I to dlatego stał się takim z lekka potworem. Jednak teraz, gdy poznał dzieciaki, którymi opiekuje się jego ojciec, jego myślenie uległo zmianie. Sprawianie bólu i cierpienia już nie było w jego stylu. On potrzebował przyjaciół, rodziny, kogoś kto o niego zadba. To dlatego słowa Tatsuyi tak go zaskoczyły. Nie wiedział czy tego chce czy nie, ale musiał z nim szybko porozmawiać.
Poszedł za nim korytarzem i dopadł dopiero przy jego pokoju. Nie wiedział od czego powinien zacząć. Wszystko działo się tak szybko.
- Tatsuya, czekaj.- zatrzymał chłopaka kładąc mu dłoń na ramieniu. Ten odwrócił się i zmierzył kolegę wzrokiem.
- Co się stało?
- Dlaczego to zrobiłeś? Nikt mi nie ufa. Nikomu się ten pomysł nie podoba. Czemu mi oddałeś swoją rolę?- Hiroto zdawał się być totalnie wszystkim poruszony. W takim stanie nikt go jeszcze nie widział. Czerwonowłosy uśmiechnął się tylko.
- Sam wiesz jak jest. Powiedziałem ci z resztą dlaczego to robię. Ufam ci i powierzam życie moje i przyjaciół w twoje ręce. Mam wrażenie, że przez cały czas nie zachowywałeś się jak prawdziwy ty. Twoja chęć zwrócenia na siebie uwagi wiele zniszczyła. Zdajesz sobie z tego sprawę. A ja chcę ci dać szansę na poprawę. Skoro uważasz, że cię nie akceptują to musisz im pokazać swoje prawdziwe oblicze. Inaczej dalej będziesz tkwił w beznadzijnym życiu.- Hiroto pokiwał głową. Wiedział, że ten ma rację. Ale tak bardzo bał się zmian. Korytarzem przechadzała się jeszcze jedna osoba. Ona tu raczej nie miała zostawać. Przyszła jedynie skontrolować stan swoich podopiecznych. Hitomiko na widok Tatsuyi, bardzo się ucieszyła. Cały i zdrowy a do tego radosny. Jednak, gdy zobaczyła swojego brata, jej entuzjazm nieco opadł. Miała tylko nadzieję, że niczego ten narwaniec nie zepsuje.
- Wszystko gra?- spytała podchodząc do chłopaków.
- O, siostra.- Tatsuya na jej widok ożywił się. Podszedł do dziewczyny i mocno ją przytulił. Przynajmniej jego nie musiała się wstydzić. Hiroto patrzył na to wszystko i tak mu się okropnie źle zrobiło. Czuł nawet jak jego serce wyje z rozpaczy.- Tak oczywiście. Wszystko w porzadku. Przechodzimy teraz szkolenia. Ale spokojnie, idzie nam dość dobrze.- ta skinęła głową i przeniosła wzrok na brata. Wyglądał bardzo mizernie. Nawet na nią nie spojrzał.
- Hiroto, dobrze się czujesz?- spytała dość niechętnie. Jednak widząc jak ten nawet się nie poruszył, puściła Tatsuye i podeszła do chłopaka. Był cały sporty i wyglądało na to, że wewnętrznie bardzo cierpiał.- Hej, co jest...- nic więcej nie zdążyła zrobić, gdyż chłopak po prostu objął ją mocno i wtulił się w nią. Tak mocno, jakby nigdy już nie miał zamiaru puścić.- Hiroto ty...- poczuła jak chłopak drży a zaraz cicho łka. Odwzajemniła uścisk młodszego brata i spojrzała pytająco na Tatsuye. Ten z lekka się uśmiechnął.
- On dorasta. Będzie z nim dobrze. Musi się przyzwyczaić do nowych warunków. Wielu rzeczy mu brakuje w życiu. Jak miłość, przyjaźń i zwykłe ludzkie gesty. To dobry chłopak. A chęć bycia w centrum uwagi jakiej nigdy nie dostał, zapanowała nad nim. Jest zagubiony ale dobry.- mówiąc to podszedł bliżej i przytulił się do dwójki. Hiroto nawet nie drgnął. Kurczowo trzymał się swojej siostry bojąc się, że ta go znów odtrąci.
- Skąd o tym wszystkim wiesz?- zdziwiła się Hitomiko.
- Co nieco go poznałem.- odparł chłopak i odkleił się od reszty.- A teraz wybacz ale muszę iść się przebrać. Niedługo trening.
*****
Taka była już gotowa. Omawiała jeszcze ostatnie rzeczy z Gouenji'm i Aphrodim. Całą trójka stała przed budynkiem Akademii. Było jeszcze wcześnie rano i wiał chłodny wiaterek. Na parkingu czekał już na nią samochód, który miał ją przewieźć do Hakuren w Hokkaido. Ta podróż miała być wyjątkowo długa i niebezpieczna. Dziewczyna zdawała sobie z tego sprawę ale podjęła to ryzyko.
- Czyli wiesz jak masz się tam zachowywać i w jakiej roli jedziesz, tak?- upewniał się Shuuya sprawdzając czy wszystkie wytyczne zgadzają się w laptopie dziewczyny. Ta pokiwała głową.
- Jadę tam jako nowa uczennica a także organizatorka tego największego turnieju. Mam ich zbajerować tak, żeby chcieli wziąć udział w tym projekcie. A tak na marginesie, kiedy się pogodziliście?- chłopaki spojrzeli po sobie zaskoczeni. Nie spodziewali się takiego pytania. Ale z drugiej strony, ona ma prawo wiedzieć. Była tu najważniejsza, zaraz po jej ojcu. Poza tym wspierała ich w trudnych sytuacjach.
- Od kilku dni.- odparł Gouenji.- Wszystko wróciło do normy.
- To dobrze. Nie będę musiała już jak wrócę słuchać szlochów Aphrodiego. Bez urazy piękny.- tu zwróciła się do blondyna, który aż się zawstydził.- No dobrze, wszystko?
- Na to wygląda.
- Dobrze. Zamelduje się jak będę na miejscu. A wy zadbajcie o podopiecznych. To są tak samo ludzie.- tamci pokiwali głowami i wrócili do środka. Dziewczyna uśmiechnęła się i skierowała się do auta. Zajęła miejsce z tyłu czarnego Mercedesa i wygodnie się usadowiła. Jednak była nieświadoma jednej rzeczy. Niestety skapnęła się dopiero, gdy samochód ruszył.
- Czyli Hokkaido? Zapowiada się mroźna okolica.- z zamyślenia Take wyrwał czyjś znajomy głos. Spojrzała na miejsce obok a pod oknem dostrzegła Saru wyglądającego przez okno. W tym momencie grunt obsunął się jej pod nogami.
- Saru? A skąd ty się tu wziąłeś? Przecież miałeś zostać w Akademii i się opiekować tymi dzieciakami. Jak coś im się stanie...
- Uspokój się Taka. Nic im nie będzie. Są dorośli i w dobrych rękach.- przyznał chłopak i uśmiechnął się.
- Czy ja wiem czy ręce mojego ojca to takie dobre miejsce.
- Ściągnąłem osobę, która z całą pewnością im pomoże. Córkę prezesa. Hitomiko. Wszyscy ją uwielbiają. Z jej pomocą może i Hiroto nieco się zmieni. Został w końcu kapitanem.
- On? Tatsuya spał na tych wyborach czy co?
- Oddał mu swoje miejsce. Hiroto podobnie jak ja i ty wie co czeka wygranych. Tatsuya liczy, że Hiroto ich obroni i zrobi wszystko, żeby nikomu nic się nie stało. Poza tym on już zauważył to dawno.
- Ale co. O czym mówisz?
- O prawdziwym obliczu Hiroto. Dzieciak jest podłamany i chyba właśnie on jest mu w stanie pomóc. Mam taką nadzieję.
- Dobrze, ale dlaczego ty że mną jedziesz? Bierzesz udział w tym szaleństwie, powinieneś trenować, prawda?
- W teorii. Gouenji wysłał mnie razem z tobą. Chciał mieć pewność, że nic ci się nie stanie. Hakuren to piękna szkoła ale okolice są zdradzieckie. Poza tym bracia Fubuki mogą nie być tacy znowu łatwi w przekonaniu się do nas. A po drugie sam chciałem ci pomóc. Za bardzo bym tęsknił za tobą.- słowa Saru bardzo zaskoczyły Take. Zawsze był szczery i nie obwijał w bawełnę. Ale teraz dziewczyna sama nie wiedziała o co mu już chodzi.
- Mówisz to tak, jakbyś się we mnie zakochał.- podsumowała krótko co wywołało śmiech u białowłosego.
- A to nie jest oczywiste?
*****
Hitomiko wzięła brata do swojego pokoju. Dopiero co dostała tu pracę i jeszcze nie zdążyła się rozpakować. Widok Hiroto smutnego i bliskiego załamania nerwowego, zmusił ją jednak domodlozenia tych planów i zajęcia się bratem. Usiedli razem na łóżku w bezruchu i wsłuchiwali się nawzajem w bicie ich serc. Chłopak nieco się już uspokoił ale dalej tulił się do siostry. Po jakimś czasie zdecydował się coś powiedzieć.
- Przepraszam...- wyszeptał i zamknął oczy. Dziewczyna zaskoczona chciała spojrzeć Hiroto w oczy by rozstrzygnąć, czy faktycznie mówi prawdę. Jednak ograniczyła się tylko do mocniejszego przytulenia.
- Hiroto, nie masz za co...
- Mam siostro. I to nie za jedną rzecz. Cała lista by moich wybryków była. Ale chciałbym przeprosić ciebie i tatę. Moim zachowaniem narobiłem wiele szkód i znieslawiłem nasze nazwisko. Zachowywałem się jak szczeniak. Od śmierci matki wszystko się zmieniło. Straciłem waszą uwagę, miłość. Wychowywałem się praktycznie sam. To dlatego uciekłem z domu. Chciałem, by ktoś mnie polubił, był przy mnie choćby nie wiem co. Niestety podjęłem zły wybór. Zamiast wyartykułować wam o co mi chodzi to wolałem was ranić moim zachowaniem. Bardzo tego żałuję. Nigdy nie chciałam nikogo skrzywdzić. I bardzo mi było źle jak skrzywdziłem Mido. Dlatego wezwałem tu Saru, by mu pomógł. Jego krew, a raczej coś w jego krwi ma właściwości samoregeneracji. Nie wiem jak to działa ale wiedziałem, że go pomorze. Jestem okropnym człowiekiem. Każdy mi to powie. Ale chcę się zmienić... Tatsuya ma rację, byłem zaślepiony. Chcę to jakoś odkręcić. A to, że oddał mi tytuł kapitana ma być do tego drogą. I teraz zamierzam nią iść.- jego słowa były na prawdę szczere. Hitomiko czuła to całą sobą. Przytuliła mocniej brata i pogładziła go po włosach.
- Cieszę się, że to zrozumiałeś.- wyszeptała dziewczyna a z jej oczu popłynęła pojedyńcza łza. Była tak szczęśliwa, że Hiroto nareszcie zaczął normalnie myśleć.- Będę cię wspierać. I nigdy cię już nie zostawię.
*****
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top