18. Pierwsza Fleeca

Wczoraj zapomniałom, przepraszam XD

~~~~~

Policja stała przed budynkiem banku Fleeca. Napad na bank nie był czymś zupełnie nowym, gdyż w ostatnich dniach mieli parę nieudanych prób rabunku, lecz ten okazał się być innym od pozostałych. Gregory Montanha stał przed bankiem, opierając się o ścianę budynku, gdy otrzymał powiadomienie od @Pastor_Erwin na Twitterze. Lekko znudzony monotonnym czekaniem w miejscu, postanowił zajrzeć. Kąciki ust samoistnie się podniosły, gdy zauważył zamaskowanego mężczyznę z banku, robiącego sobie selfie w środku sejfa, tuż przy dużym pliku banknotów.

- Ty, zobacz - szatyn mruknął cicho do swojej patrol partnerki.

- Co? - Sussane oderwała wzrok od szklanych drzwi Fleeci i zerknęła zdezorientowana na Montanhę.

- Pastor ma zdjęcie w banku. No nieźle... Widzisz twitter? - Gregory pokazał blondynce ekran telefonu, na co ona cicho parsknęła. No debil... - Dzwonię - zadeklarował policjant, wchodząc w kontakty i naciskając ten podpisany "PASTOR CHUJ". Po zaledwie niecałych dwóch sygnałach, połączenie zostało odebrane. - Pojebało cie kurwa? Bank okradać? - brązowooki rzekł do komórki, z wpół-udawanym zdumieniem.

- Jestem pierdoloną legendą, Montanha - w głosie Erwina dosłownie można było usłyszeć szeroki uśmiech, malujący się na jego twarzy. - Widzimy się niedługo w celi. Bo pewnie, prędzej czy później, się to stanie. Możecie mi odebrać broń, możecie mi odebrać kasę, ale nie odbierzecie mi kurwa historii, którą właśnie tutaj napisałem - po krótkim, zapewne inspirującym w jego mniemaniu przemówieniu, szarowłosy się rozłączył. Blondynka, która słyszała większość konwersacji ponownie parsknęła śmiechem, a po chwili szatyn jej zawtórował.

- Jak go nie złapiemy, to będzie miał przeszukanie chaty - Dante mruknął na radiu niewyraźnie, skupiając na sobie uwagę obu policjantów.

- 03, to na pewno on, zadzwoniłem do niego i jeszcze słownie mi się przyznał - odparł brązowowłosy na radiu, informując jednostkę. W końcu nie jest korumpem Knuckles'a, musi powiedzieć policji wiadomość, jaką się dowiedział. A poza tym, chciał utrzeć temu aroganckiemu siwemu chujowi nosa. Może tym razem się uda? - Powiedział, że jest jebaną legendą i że możemy go złapać, ale... i tak jest legendą - dodał po chwili.

- Chuj z tym, że jest legendą, ma wjazd - odrzekł krótko szef policji, kończąc dyskusję.

Oczekując na pościg, Gregory długo się zastanawiał, jak tym razem Erwin będzie chciał się wybronić i czy w ogóle mu się to uda. A może od razu się podda, uznając, że czyny są ważniejsze od wyroku? Ciekawe...

Westchnął cicho i udał się w kierunku szklanych drzwi, by przypatrzeć się bliżej napastnikom, czekając cierpliwie na rozwój wydarzeń.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top