Koszmar [GerIta]
Wróciłam do was po ponad tygodniowej przerwie!
Ktoś tęsknił? qwp
✧*.✧*.✧
Niemcy leżał na łóżku w chłodnym, pogrążonym w ciemności pokoju. Tępo wpatrywał się w sufit i cienie rzucane na niego przez rośliny posadzone na zewnątrz. Słuchał dźwięków ciszy przerywanych przez miarowe cykanie starego zegara z kukułką.
Obracał się z boku na bok, starając znaleźć w końcu wygodną pozycję do spania, ale jakby się nie starał, to i tak każde miejsce na miękkim materacu wydawało mu się niekomfortowe.
Chwycił rękami kołdrę, formując z niej puszysty wałek, a następnie przytulił do siebie, chowając zaspaną twarz w miękkim materiale. Jednak nawet to nie okazało się pozycją idealną do snu.
Westchnął zrezygnowany, spowrotem układając się na wznak i otulając kołdrą pod samą szyję. Było mu ciepło, miękko, więc dlaczego nie potrafił zasnąć?
Minął już tydzień odkąd każdej nocy zamykał drzwi swojego pokoju, chcąc odciąć drogę wejścia Włochom. Już nie chciał dłużej znosić jego obecności... A przynajmniej wolał trzymać się tej wersji, gdzie jest wobec niego całkowicie obojętny, oschły i zimny. Nie chciał przyznać przed samym sobą, że jego towarzystwo jest dla niego niezwykle ważne i potrzebuje go jak nikogo innego. Po prostu nie umiał tego powiedzieć... Przecież łatwiej było oszukiwać samego siebie...
To było tak dziwnie, tak bardzo niespodziewane, nieodpowiednie i niechciane, że zaczął wstydzić się swoich uczuć, zasłaniając je maską chłodnych emocji.
Bał się, że kiedy w końcu okazałby to co do tej pory skrywał głęboko w sobie wyszło by na jaw zostałby sam... Bał się odrzucenia, wyśmiania, a przede wszystkim, że po raz kolejny będzie samotny i opuszczony. Nie mógł stracić Włoch... Musiał zrobić wszystko żeby zatrzymać go przy sobie... Ale wiedział też, że jeśli tylko Feliciano chciałby odejść, to Ludwig zrobiłby to, chcąc tylko i wyłącznie jego szczęścia... Bo jego szczęście liczyło się dla Niemiec najbardziej.
Położył rękę na pustym miejscu, gdzie zwykle spał Feliciano. Tęsknił za ciepłem jego ciała, dźwiękiem spokojnych oddechów. Brakowało mu możliwości wpatrywania się w jego śpiącą twarz oświetloną przez światło księżyca, bawienia się miękkimi, gładkimi włosami... Brakowało mu po prostu jego...
Kiedy już miał zamykać oczy, usłyszał ciche pukanie do drzwi i cichy głosik po drugiej stronie.
- Niemcy! Niemcy proszę cię otwórz! - Ludwig rozpoznał w głosie Feliciano lekki szloch, więc ani chwili dłużej nie zwlekał z otworzeniem drzwi.
Przekręcił zamek i nacisnął chłodną, metalową klamkę. Drzwi otworzyły się z lekkim skrzypnięciem podrdzewiałych zawiasów, a za nimi ujrzał załzawioną twarz Włoch.
Feliciano trząsł się delikatnie, a jego bursztynowe oczy były zapuchnięte i zaczerwienione od płaczu. Włosy miał w nieładzie, a jego odstający loczek był dziwnie przyklapnięty.
W następnej chwili jego własna koszulka od piżamy została zmoczona przez łzy. Spojrzał w dół na Włocha, który przytulał się do niego z całej siły. Niepewnie otoczył go ramionami, starając się jakoś uspokoić Feliciano, ale niewiele to pomogło.
- Powiesz mi co się stało? - zciszył swój zwyczajny, donośny głos do najdelikatniejszego tonu, na jaki było go stać.
Feliciano zaczął głośniej szlochać, a ciało Niemca było coraz bardziej ściskane w desperackim geście. Ludwig nie wiedział co zrobić żeby jakoś go uspokoić... Skoro zwykłe przytulanie nie pomogło to co jeszcze może zrobić?
Ale zanim zdążył wykonać jakikolwiek gest usłyszał, że Włochy zaczął coś do niego mówić, jednak słowa były trudne do zrozumienia i zniekształcone przez szlochanie.
- Ja... Ludwig śniło mi się... Śniło mi się, że... Że zniknąłeś... Że oni cię zabili podczas wojny, a ja zostałem sam i ty leżałeś przede mną... Leżałeś przede mną zakrwawiony, a ja... A ja nie mogłem nic zrobić... Ludwig powiedz mi, że to nieprawda... Błagam powiedz, że to się nigdy nie stanie! Obiecaj mi!
Włochy wpatrywał się teraz prosto w oczy Niemiec, a Ludwig jakby zamarł w miejscu kompletnie zszokowany. To z tego powodu płakał? Ze strachu o niego...?
Otarł kciukami łzy z jego policzków, z czułością wpatrując się w szkliste oczy. Uśmiechnął się delikatnie, słysząc jak jego oddech wraca do normy, a ciało się rozluźnia.
- Jestem tu Feliciano...(chyba postanowiłam pobawić się w George'a :') ~ Meliska) Nic mi nie jest, nie bój się...
Feliciano tylko potrząsnął głową tłumiąc w sobie kolejny wybuch płaczu
- Udowodnij mi, że tak jest... Że tu na prawdę jesteś... Że nie ma cię tam...
- Przecież mnie widzisz, czujesz jak cię trzymam i...
Wypowiedź Ludwiga została przerwana przez zdesperowany i nadal roztrzęsiony głos Włocha.
- Zrób coś! Zrób coś żeby mi to udowodnić!
Niemcy spojrzał na jego błagalne spojrzenie, zbielałą od strachu twarz, aż w końcu na zaczerwienione usta.
Zadziałał instynktownie... Nie wiedział co nim kierowało, ale nachylił się nad Feliciano i dotykając dłonią jego policzka pocałował go najdelikatniej jak potrafił, czując słony smak łez na języku.
Jednak to w ogóle się nie liczyło... Całe, wcześniejsze poczucie utraty czegoś, zniknęło wraz z tym dotykiem, który pochłonął wszystkie jego dotychczasowe przemyślenia. Feliciano był teraz wszystkim i jedynym co mogło się liczyć.
Oderwał się od niego kiedy poczuł, że potrzebuje więcej powietrza. Widział, że Włoch przestał płakać, a teraz nawet lekko się uśmiechał. Policzki miał zarumienone, a oddech przyspieszony. Po raz kolejny wtulił się w Ludwiga.
- Dziękuję...- chwilę się nad czymś zastanawiał, a potem zapytał - Niemcy? Mogę już z tobą zostać?
Ludwig pocałował Feliciano w czubek głowy, a następnie wziął go na ręce, widząc, że z zaspania już ledwo trzyma się na nogach.
Położył go na łóżku, szczelnie okrywając kołdrą, a następnie sam ułożył się obok, odzyskując swoje źródło ciepła.
I kiedy Feliciano przytulił się do niego, Niemcy wiedział, że zamknięcie przed nim pokoju było dużym błędem.
Przyciągnął go jeszcze bliżej siebie, a następnie zamknął oczy, wtulając twarz w jego włosy.
Teraz na pewno uda mu się zasnąć...
Cześć kochani!
Tak średnio jestem z tego dumna, ale chyba nie jest źle... Prawda?
Myślę, że kolejny tekst pojawi się w miarę szybko...
Do zobaczenia!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top