Szklanka whisky

Fluff

Człowiek Connor x męski czytelnik

1200+

(T.I.) - Twoje imię

(k.t.w.)- kolor twoich włosów

********************************

(T.I.) wszedł do baru. W środku panował lekki gwar. W powietrzu unosił się zapach alkoholu oraz smażonych przekąsek. W tle słychać było skoczną piosenkę, do której tańczyło kilka par na parkiecie. (T.I.) ruszył w kierunku baru gdzie od razu zamówił whisky z lodem. Barman podał mu zamówiony trunek po czym (k.t.w.) upił mały łyk. Gorzki smak rozlał się po jego gardle trochę rozgrzewając go od środka. Spojrzał na parkiet gdzie dostrzegł osobę, dla której tutaj przyszedł. Connor tańczył z uroczą blondynką. Uśmiechali się do siebie przez co (T.I.) odwrócił wzrok i upił łyk alkoholu. Machnął ręką do Tiny i Chrisa, którzy siedzieli niedaleko przy stoliku. Oboje odmachali mu, a kobieta gestem ręki zaprosiła by dołączył do nich. (k.t.w.) ruszył w ich stronę z alkoholem w ręku. Ustał przy stoliku z zamiarem przysiadnięcia na jednym z krzeseł, ale wtedy usłyszał za sobą jak ktoś woła go po imieniu. Głos był bardzo znajomy. (T.I.) uśmiechnął się obracając głowę by jego oczy mogły zetknąć się z brązowymi tęczówkami Connor'a. Szatyn miał lekkie rumieńce na policzkach zapewne od zmęczenia podczas tańca. Jego malinowe usta rozciągnęły się w przyjaznym uśmiechu. Miał na sobie jasną błękitną koszulę, której dwa górne guziki były rozpięte oraz ciemne granatowe jeansy. Jego włosy, które na co dzień były starannie ułożone, były teraz w lekkim nieładzie co dodawało mu większego uroku. (T.I.) przygryzł wargę lustrując szatyna od głowy aż po stopy. Zdecydowanie wyglądał bardzo pociągająco.

– W końcu się pojawiłeś.– Connor zbliżył się bardzo blisko do (T.I.) przez co ten drugi cofnąć się. Tył jego pleców natrafił na blat stolika przez co nie miał możliwości ucieczki. Brązowooki sięgnął po szklankę, którą trzymał (T.I.) niebezpiecznie zbliżając przy tym swoją twarz do niego. (k.t.w.) poczuł ciepły oddech Connor'a na swojej twarzy przez co zmieszał się. Connor cofnął się zabierając szklankę, którą po chwili opróżnił do końca  na co (T.I.) uniósł zaskoczony brwi. 

– Mówisz do mnie czy do whisky?– (k.t.w.) skrzyżował ramiona na klatce piersiowej. Zagranie Connor'a nie przypadło mu do gustu. Nie lubił takich podchodów bo wtedy nie czuł się pewnie.

– Oh, nie zaczynaj ze mną.– brązowooki uśmiechnął się, ale w taki sposób przez co serce (T.I.) mocniej zabiło. Speszył się gdy Connor pochylił się ku niemu odkładając na stolik za nim szklankę. Dłoń brązowookiego musnęła jego biodro gdy cofał rękę. (T.I.) miał wrażenie że Connor już co nieco wypił przez co tak swobodnie i beztrosko się zachowywał. (T.I.) miał wrażenie że flirtuje z nim. – Chodź.– Connor złapał go za rękę i pociągnął w kierunku parkietu.

(T.I.) usłyszał za sobą chichot Chrisa i Tiny. Poczuł jak delikatny rumieniec zagościł na jego policzkach. Z lekką paniką rozejrzał się po tańczących parach. Connor tak szybko zaciągnął go na środek parkietu że ledwo zdążył to zarejestrować, nie mówić już o zaprotestowaniu. 

– Kiepsko tańczę. I nie sądzę by... – odezwał się (T.I.) z zamiarem ucieknięcia z parkietu, ale dłoń Connor'a, która spoczęła na jego biodrze zatrzymała go. Connor przysunął go bliżej siebie przez co ich klatki piersiowe zetknęły się. (T.I.) speszony taką bliskością zerknął niepewnie w oczy Connor'a. (T.I.) był nieco niższy od brązowookiego, ale trochę szerszy w ramionach niż Connor. Zwykle (T.I.) nie czuł się tak onieśmielony, ale brązowooki sprawiał że jego nogi miękły. 

Odcień brązu tęczówek Connor'a był przyciągający przez co (k.t.w.) nie potrafił oderwać wzroku. Dostrzegł blask w oczach brązowookiego gdy jego usta rozciągnęły się w psotliwym uśmieszku. 

– Nie denerwuj mnie (T.I.)– mruknął półszeptem przybliżając twarz do twarzy (T.I.) przez co ten drugi się spiął. Connor niespodziewanie obrócił (T.I.) wokół jego osi. Roześmiał się gdy niższy mężczyzna lekko zachwiał się zaskoczony jego nagłym ruchem. 

(T.I.) niepewnie rozejrzał się dookoła gdy zaczęli tańczyć. Connor był na prawdę dobrym tancerzem, w porównaniu do jego potykania się o własne nogi. Ledwo udawało mu się unikać nadepnięcie na stopy wyższego mężczyzny.

Connor obrócił (k.t.w.) wokół jego osi po czym przyciągnął do siebie gwałtownie i wtulił się w jego plecy. 

– Niech patrzą i zazdroszczą.– Connor mruknął przy uchu (T.I.) muskając ustami opłatek jego ucha. (T.I.) lekko się wzdrygnął się, ale nie odsunął. Przymknął powieki zaciskając usta w wąską linie by nie wydać z siebie nieprzyzwoitego dźwięku. Czuł na plecach przylegające do koszuli stonowane mięśnie brązowookiego. Otworzył oczy gdy poczuł jak Connor ściska jego pośladek. Zdecydowanie nie powinni czegoś takiego robić na parkiecie wśród tych wszystkich ludzi. (T.I.) odsunął się od brązowookiego gwałtownie wyswobadzając się z jego objęć po czym ruszył ku barowi. 

(T.I) był zły. Musiał się napić czegoś mocnego. Ustał przy barze i zamówił to samo co wcześniej. Gdy barman podał mu whisky wypił zawartość szklanki jednym haustem. Skrzywił się lekko na gorycz w ustach. Zrobiło mu się jeszcze cieplej. Nie miał nic przeciwko flirtowi Connor'a, ale zaczynało go to irytować. Dziwne było że Gavin nie przyszedł do baru. Zwykle on i Connor chętnie spędzali ze sobą czas, nawet ten poza pracą. Mięśnie (T.I.) napięły się gdy pomyślał o tych głupich uśmieszkach, które sobie zawsze dają. Może i byli tylko partnerami, którzy po prostu droczyli się ze sobą, ale nie mógł nic poradzić że był zazdrosny o ich relację. Dlatego był zdziwiony otwartym flirtem z strony Connor'a. Myślał że między brązowookim, a Gavin'em coś jest. Niby się nienawidzili, ale później zachowywali jakby łączyło ich coś więcej.

– Jeszcze jeden.– (k.t.w.) zwrócił się do barmana. Mężczyzna szybko napełnił jego szklankę. 

– Dlaczego uciekłeś?– obok (T.I.) pojawił się Connor. Brązowowłosy miał zmartwiony wyraz twarzy. (T.I.) zerknął na niego kątem oka upijając łyk alkoholu. Był cholernie uroczy przez co niższy mężczyzna nie potrafił długo się na niego gniewać.– Zrobiłem coś złego? Myślałem że ci się podoba.– wyznał z odrobiną smutku w głosie.

– Podobało mi się.– westchnął i odstawił szklankę. Spojrzał w te urokliwe brązowe oczy. Usta Connor'a rozciągnęły się w zadowolonym uśmieszku. Jakim cudem potrafił być zarówno słodki jak i tak cholernie pociągający?, pomyślał (T.I.).– Ale nie rozumiem czemu to robisz.

– Myślałem że to oczywiste.

– Nie jest. Ty i Gavin... – (T.I.) urwał gdy usłyszał śmiech Connor'a. Spojrzał na niego zdezorientowany. Brązowooki pochylił się ku niemu z uśmieszkiem na twarzy. Jego oczy błyszczały czymś psotliwym i radosnym.

– Jesteśmy tylko partnerami. Łączy nas tylko przyjacielska relacja.– podkreślił dobitnie.

– Myślałem że wy... – nie dokończył czując się speszony. Spojrzenie Connor'a było tak intensywne że musiał odwrócić wzrok. Co on z nim robił? Wystarczyło że się do niego uśmiechnie albo po prostu spojrzy, a jego serce szaleje w jego klatce piersiowej. 

– Podobasz mi się (T.I.). Chciałbym wiedzieć czy to odwzajemniasz.

(T.I.) spojrzał na brązowookiego zaskoczony kolejny raz dzisiejszego wieczoru jego otwartością. Connor lekko zawstydzony utkwił wzrokiem na blacie czekając aż (T.I.) się odezwie. Cisza z strony niższego mężczyzny sprawiła że żałował że się odezwał. Niepewnie zerknął na swojego rozmówcę. Zobaczył na twarzy (T.I.) szeroki uśmiech.

– Ty też mi się podobasz.

– Mogę cię pocałować?– oblizał dolną wargę obserwując reakcję (T.I.). Na policzkach niższego mężczyzny zawitał lekki rumieniec, ale przytaknął ochoczo głową. Connor nie czekając ani chwili dłużej pochylił się ku niemu by złączyć ich wargi. Z początku pocałunek był nieśmiały, ale później gdy (T.I.) odwzajemnił pieszczotę, brązowooki pogłębił pocałunek. 

Po paru chwilach odsunęli się od siebie by zaczerpnąć powietrza. 

– Może wyjdziemy.– zaproponował brązowooki.

Connor położył dłoń na plecach (T.I.). Zjechał nią niżej zatrzymując na tyłku niższego mężczyzny. (T.I.) uśmiechnął się zalotnie do brązowookiego chętnie godząc się na jego propozycję.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top