Patrzeć z boku
Łagodny angst, nieodwzajemniona miłość
700+
Markus x android czytelnik x North
(T.I.)- Twoje Imię
**************************************
(T.I.) zauroczyła się Markus'em gdy pierwszy raz pojawił się w Jerychu. Od tamtej pory nie potrafiła przestać o nim myśleć. Ciągle pragnęła jego aprobaty. Popierała go w każdej jego decyzji, nie ważne czy sprzeczało się to z jej przekonaniami. Mogłaby pójść za nim w ogień.
North przyglądała się zawsze z boku jak (T.I.) ciągle kręciła się wokół Markus'a. Zmieniła się odkąd pojawił się kolorowooki. Nie miała zbyt pokojowych poglądów na temat rewolucji, ale z powodu Markus'a zachowywała swoje zdanie dla siebie. Denerwowało to North. Jej przyjaciółka była tak zapatrzona w nowego przywódcę Jerycha, że jej własne potrzeby odeszły na bok. Patrzenie na nich z boku było na prawe uciążliwe.
(T.I.) robiła wszystko by przykuć uwagę kolorowookiego. I z czasem Markus ją dostrzegł. Stali się sobie bliscy.
North musiała patrzyć na ich miłość. Stawała się przez to jeszcze bardziej zgorzkniała, agresywniejsza. Jednak gdy chodziło o (T.I.), dla niej wciąż pozostała miękka, tylko dla niej. Musiała dusić w sobie swoje uczucia by nie zepsuć ich przyjaźni. Przynajmniej w jakimś stopniu była ważna dla (T.I.). Nigdy nie spojrzy na nią tak jak na Markus'a.
Marsz wolności ulicami Detroit poniósł za sobą nie mało strat wśród androidów. Markus wyszedł przed szereg i niczym prawdziwy przywódca postanowił się poświęcić. Oberwał jedną kulkę, ale potem na pomoc wybiegli mu inni. Jeden z androidów, którego wcześniej uwolnił osłonił go swoim ciałem. (T.I.) pomogła wstać Markus'owi i go odciągnąć od rzezi ich pobratymców. Ona również oberwała, ale jedynie w ramię.
North stała pod ścianą obserwując jak (T.I.) łatała ranę Markus'a, a później on opatrywał ją. Uśmiechali się do siebie. Widać było miłość w ich oczach. Piwnooka skrzywiła się i odwróciła wzrok gdy widziała jak ich dłonie się splatają i łączą się. To tak bardzo bolało.
– Wyglądają razem na szczęśliwych.– Josh podszedł do piwnookiej zerkając na zakochaną parę. North skrzyżowała ramiona na klatce piersiowej z ukosa patrząc na ciemnoskórego.– Przykro mi.– powiedział łagodnie i szczerze gdy zauważył jak piwnooka zerka na Markus'a i (T.I.). W wielu kwestiach się nie zgadzali, byli jak ogień i woda, ale wciąż byli przyjaciółmi.
– Nie rozumiem o czym mówisz.– powiedziała oschle, bardziej niż zamierzała. Zerknęła na Josha, który delikatnie uśmiechnął się do niej. Oczywiście zauważył że North żywiła uczucia do (T.I.), choć piwnooka starała się nie okazywać ich zbyt otwarcie.
– To nie jest sprawiedliwe, ale niestety na pewne rzeczy nie możemy nic poradzić. Jednak jestem pewien, że znajdziesz kogoś, kto odwzajemni twoje uczucia.– chciał pocieszyć przyjaciółkę. Wesprzeć ją. Byli prawie jak rodzina.
– Wiesz... dzięki.– mruknęła. Nieznacznie odwzajemniła uśmiech ciemnoskórego. Jego pocieszanie trochę jej pomogło, choć nie zagłuszył bólu. Była szansa że jeszcze znajdzie swoje szczęście.
North mogłaby wykłócać się z Markus'em przez godziny. Próbowała go przekonać na podjęcie walki, a nie humanitarne męczennictwo. Jednak kolorowooki stanowczo stał przy swoim.
(T.I.) zawsze musiała wchodzić między nich by zakończyć kłótnię. North za każdym razem odpuszczała gdy (T.I.) prosiła by przestali się kłócić. Nie potrafiła niczego jej odmówić.
Piwnooka siedziała blisko krawędzi. Jej nogi zwisały w dół nad przepaścią. Samotnie obserwowała zachód słońca rozmyślając nad pewnymi sprawami. Gdzieś za sobą usłyszała kroki. Kątem oka zerknęła w bok gdy osoba usiadła obok niej. Jej uśmiech szybko zniknął i zastąpił go grymas niezadowolenia, który próbowała ukryć pod maską obojętności. Zamiast (T.I.), która czasami przychodziła by wspólnie obejrzeć z nią zachód słońca, obok piwnookiej usiadł Markus. Przez parę minut siedzieli w ciszy obserwując jak pomarańczowo różowe niebo zmienia się w coraz ciemniejszy granat przechodzący w czerń.
– Chciałbym by między nami było w porządku.– odezwał się Markus. North kątem oka zerknęła na niego.– Ze względy na (T.I.). Zależy jej na tobie. Kocham ją więc chcę by była szczęśliwa.
– Też chcę by była szczęśliwa.– powiedziała trochę ściszonym tonem i zerknęła w dół na otchłań pod jej stopami. Czasami miała wrażenie że czarna dziura pochłania ją, wysysa z niej wszelkie dobro i nasyca coraz większą nienawiścią. Może to było spowodowane nieodwzajemnioną miłością? Albo po prostu czuła się samotna i niezrozumiana.
– Przynajmniej w jednym się zgadzamy.– Markus uśmiechnął się delikatnie do piwnookiej. Jednak North nie odwzajemniła gestu. Wpatrywała się przed siebie.
Nieodwzajemniona miłość była jak sznur wokół jej szyi, do którego przywiązany był duży kamień. Ciągnął ją w dół przez co oddalała się od powierzchni wody, a płuca zalewała woda. Jednak nie poddawała się tej silne. Niestrudzenie poruszała rękoma i nogami by wypłynąć na powierzchnię. Traciła siły, ale nie poddawała się. Nie mogła tego zrobić. Musiała walczyć do końca. I zamierzała wygrać tą walkę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top