Yusza [autorski]

Znudzony chłopak włączył komputer. Czekając na to, aż się uruchomi, rozsiadł się wygodniej na czarnym fotelu i poprawił ciemne włosy. Tępym wzrokiem wpatrzył się w okno, za którym padał deszcz. Bardzo pokrzepiająca atmosfera.

Gdy rozbrzmiał dźwięk systemu, który się włączył, czarne oczy spojrzały na monitor. Zdjęcie służące za tapetę przedstawiało dwójkę nastolatków przed cerkwią. Ubrani w puchowe kurtki przytulali się. Dziewczyna uśmiechała się szeroko, wieszając na szyi swojego towarzysza. Spod puchatej czapki wystawały jasne włosy, które opadały na jedno z ciemnoniebieskich oczu. Chłopak próbował zachować równowagę. Na nosie miał okulary w czarnych oprawkach, zza których było widać czarne oczy, które otoczone były równie ciemnymi rzęsami. Ciemne włosy zostały odkryte i zmierzwione przez wiatr.

Chłopak poprawił się na fotelu. Agnes i on podczas ferii. Czarne oczy spojrzały na zdjęcie stojące na biurku. Przedstawiało ono złotowłosą dziewczynę, która pochylała się nad kimś. Ciemnowłosy się uśmiechnął. Pamiętał ją tak dobrze, jak swoją siostrę, którą widział codziennie. Japońska gimnazjalistka z tego samego rocznika co on. Yui Ai. Bystra i bardzo charyzmatyczna osóbka, która przyjechała na wymianę między uczniowską. A on, nieśmiały, małomówny chłopak miał zaszczyt się z nią zaprzyjaźnić. W sumie po miesiącu byli sobie bliscy jak rodzeństwo, więc po jeszcze pięciu, podczas rozstania płakali jak małe dzieci. Od tamtej pory nie odzywali się do siebie, co sprawiało, że serce młodego Rosjanina pękało na to coraz mniejsze kawałki.

Westchnął i wziął do ręki myszkę. Kliknął ikonkę Internetu, wybrał z zakładek portal, na którym miał założoną skrzynkę pocztową i zalogował się. Jeśli ten idiota nie wysłał mi tych zdjęć to w szkole się policzymy, pomyślał, czekając na załadowanie się strony. Gdy ta się załadowała, pokiwał głową. Miał dwie nowe wiadomości. Jedna pochodziła od wcześniej wspomnianego kolegi i zawierała zdjęcia do projektu. Druga miała nieznany chłopcu e-mail. Jednak temat wiadomości złagodził jego obawy. „Sasza, to ja Yui". Wszedł w nią, zaczął czytać tekst. Było w nim masa błędów językowych, jednak domyślając się od kogo jest, postanowił na nie przymknąć oko.

Hej Sasza,
Przepraszam cię, że nie odezwałam się przez tyle czasu. Po prostu nie miałam go na tyle, by się odezwać. Tak mogłam napisać te trzy lata temu. Ale minęło tyle, że nie wypada mi prosić o wybaczenie. Prawda jest taka, że bałam się odezwać. A to doprowadziło do tego, że z czasem zaczynałam wątpić, czy mnie pamiętasz. Mam nadzieję, że tak.
Po naszym rozstaniu dostałam masę wyróżnień. Dostałam się do wymarzonego liceum. Lekko nie jest, ale nie mogę narzekać. Klub artystyczny, o którym tyle rozmawialiśmy, okazał się dość specyficzny. Przewodnicząca jest nakręcona na koty, a członkowie mają własne bziki... Moje prace stają się powoli lepsze, ale nadal nie dorównują twoim sprzed tych kilku lat. Załączyłam kilka zdjęć, jak chcesz możesz sobie pooglądać. Jesteś prorokiem. Zapuściłam włosy i wszyscy chłopcy się za mną oglądają. Wiszę ci parę rubli. Jak się spotkamy, to ci je dam.
Jeśli mnie pamiętasz odpisz. Z przyjemnością poczytam co tam u ciebie słychać. Pewnie masz dziewczynę... Musi być szczęściarą. Mieć takiego chłopaka. Zazdroszczę jej... Pozdrów Agnes i rodziców.

Twoja Yui

Sasza zdjął okulary i wytarł mokre oczy. Jak mogła myśleć, że jej nie pamięta. Kochał ją całym sercem, ale bał się jej to powiedzieć, bo nie chciał zepsuć ich przyjaźni. Nie miał dziewczyny, bo nie mógł zapomnieć o jasnych oczach i złotych włosach.

Sprawne palce zaczęły jeździć po klawiaturze. Musiał jej odpisać. Oczywiście najpierw zobaczył zdjęcia załączone do wiadomości. Jej obrazy stały się arcydziełami, a sama wyładniała. Z małego emo przekształciła się w najpiękniejszego motyla, jakiego widział.

Opisał jej co robił przez te lata. Napisał, że nigdy o niej nie zapomniał. Pochwalił prace. Skomplementował jej wygląd. Kazał pozdrowić rodziców i siostrę. I wyznał dlaczego, nie ma dziewczyny. Wyznał jej uczucie. Załączył parę grafik komputerowych, które wykonał i swoje aktualne zdjęcie.

- Sasza, weź rusz tyłek i pomóż przy kolacji! – Drobna szatynka oparła się o framugę drzwi do pokoju chłopaka.

- Już, Agnes – Wstał i podszedł do niej. – Pamiętasz Yui? Przesyła ci pozdrowienia.

Niebieskie oczy się rozszerzyły. Pamiętała ją. Zniekształconą przez bieg czasu i masę twarzy, które widziała. Ale te jasne niebieskie oczy się zawsze przebijały się między wspomnieniami.

Spojrzała na uśmiech brata. Dawno się tak nie uśmiechał. W ogóle dawno się nie uśmiechał. Tyle lat ile minęło od ich rozstania. Ciężko było jej patrzeć na to, jak jej brat cierpi. Jak odtrąca wszystkich wokoło, by nie dawać im złudnego uczucia. By być uczciwym.

To nazywa się miłością... i to taką prawdziwą.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top