Prolog
-Yhm..ja..
Powędrowałam ręką do mojej twarzy tym samym przecierając oczy i rozbudzając się. Podniosłam obie powieki i wciąż zaspana usiadłam, opierając się o zimną ścianę.
Nagle dostałam powiadomienie.
Szybko wzięłam telefon do ręki.
Dostałam wiadomość o treści:
Będę za godzinkę w Dormie, przyjdziesz? Manager jeszcze chwilę będzie nas trzymał, ale ja nie mogę się doczekać, żeby cię zobaczyć ❤. Mam nadzieję, że wszystko u ciebie w porządku. W końcu nie pisaliśmy pare godzin, przepraszam za to, ale miałem urwanie głowy! I jak tam mały? Jego stan jest nadal taki sam? Odwiedzasz go? Obiecuję, że jutro pójdziemy do niego razem. Kocham Cię słońce ❤"
Odetchnęłam z ulgą. Nie mogłam zasnąć wieczorem. Tak strasznie się martwiłam o niego, bo nie odpisywał.
Teraz dłużej będziemy razem. Brakowało mi go. Nie mogę z nim podróżować, a raczej nie chce..
Usłyszałam dzwonek od drzwi. Zeszłam w piżamie na dół i otworzyłam drzwi. Przede mną stał kurier, młody chłopak, krótko ścięty o ciemnych włosach.
-Tak..? - zapytałam niepewnie.
-Mam dla Pani przesyłke..T/I, zgadza się?
-Eee, no tak, ale ja niczego nie zamawiałam.
-Proszę.. - Podał mi pudło do ręki - Miłego dnia!
Skrzywiłam lekko głowę i patrzyłam jak odchodzi.
Co to miało znaczyć?
Zamknęłam drzwi z powrotem. Przechodząc dalej, odstawiłam pudełko na podłodze. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu i pobiegłam na górę zobaczyć kto to. Niestety nie zdążyłam odebrać. Gdy zobaczyłam, która jest godzina oniemiałam.
-Mam tylko 20 minut!
Postanowiłam odzwonić do niego później. Szybko wzięłam potrzebne ubrania i zbiegłam do kuchni. O mało się przy tym nie potykając o zostawione pudełko. Zrobiłam szybkie śniadanko i kawke i spałaszowałam.
Spojrzałam na zegarek w telefonie.
-Jestem spóźniona!
Wybiegając z domu złapałam torebkę i wrzuciłam w nią telefon.
-O nie!
Spojrzałam na siebie. Nie przebrałam się z piżamy! Szybko wróciłam się i to zrobiłam.
-AAAAA On mnie zabije!
Wybiegłam zamykając dom.
Miałam tramwaj za parę minut. Nie mogłam się spóźnić.
Przyspieszyłam.
Muszę zdążyć!
--------------------------------
Dotarłam na przestanek i zostało mi wyczekiwać na jego przyjazd.
Po 10 minutach czekania sprawdziłam na rozkładzie, kiedy on będzie.
Nie mogłam się przecież pomylić.
Naprawdę T/I?! Pisze jak wół!
"Poranny przejaz tramwaju nr 18 został odwołany"
No świetnie przecież tego brakuje mi do szczęścia. No to lece z buta.
-------------------------
Byłam już na maksa spóźniona. Pomyślałam, żeby do niego zadzwonić. Prawdopodobnie martwił się, bo nie odzywałam się do niego.
Wybrałam numer i przyłożyłam telefon do ucha. Stałam tak i czekałam, aż pokaże się zielone światło.
-Kochanie odbierz... - mówiłam sama do siebie.
"Poczta głosowa, zostaw wiadomość po usłyszeniu sygnału"
Postanowiłam nagrać mu wiadomość
-Kochanie zaraz będę na miejscu, nie martw się o mnie. Kocham cię i przepraszam że się spóźnię. Dzisiaj mam wielkiego pecha!
Rozłączyłam się i nie zdążyłam włożyć telefonu do torebki, ponieważ ktoś mnie popchnął. Telefon wypadł mi z ręki, a ja wpadłam pod koła samochodu.
W jednym momencie słyszałam pisk opon, a w drugim już kompletnie nic.
Dookoła było ciemno, tylko chwilami widziałam przebłyski światła.
Co dalej ze mną będzie..?
----------------
Happy Birthday for Jimin! 🎂💜
Początkowe rozdziały będą w przyszłości poprawianie, dlatego można poczuć przy nich cringe itp. Jednak jeśli jakimś cudem wytrzymacie to dalej będzie coraz lepiej 🙏
Miłego czytania!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top