99

Pov T/I

Schowałam telefon do torebki i przewiesiłam ją sobie przez ramię.

-Już wszystko wzięłaś? - Jimin wszedł do środka.

-Tak.

Wziął moją walizkę i poszedł z nią na dół. Poszłam za nim prosto do drzwi przy których stali już jego rodzice. Zaniósł ostatnią walizkę do samochodu i wrócił żeby się pożegnać.

-Dziękuję, że tak miło państwo mnie przyjęli - mówiłam powoli, starając się nie powiedzieć jakiegoś głupstwa.

-Nie ma za co dziękować, kochanie - jego mama od razu mnie uścisnęła. Naprawdę miała dużo siły jak na tak drobną osobę.

Po paru sekundach puściła mnie z wielkim uśmiechem na twarzy.

-Trzymajcie się tam i uważajcie na siebie - jego tato również mnie przytulił i wycałował - wpadajcie do nas częściej - mówił z życzliwością.

Po pożegnaniu wsiedliśmy do jak się okazało ciepłego samochodu. Jimin musiał go już wcześniej odpalić i nagrzać w środku, na co nie mogłam narzekać.

Na zewnątrz paliły się latarnie, a w poszczególnych miejscach leżał śnieg. Powoli wycofał autem i ruszyliśmy w kierunku domu.

-Podobało ci się? - na jego twarzy był uśmiech.

-Było fajnie - przyznałam - trochę za bardzo stresowałam się tym wszystkim.. na szczęście wyszło lepiej niż myślałam. Już wiem, po kim masz tak ciepłą aurę wokół siebie.

-Aurę? To ja jestem ciepły.

-To też -  przyznałam.

Usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Zaczęłam go szukać i po chwili wyciągnęłam zgubę. Ktoś do mnie dzwonił, ale nie miałam zapisanego numeru.

-Znasz ten numer? - odwróciłam telefon w jego stronę.

-To Hobi - odpowiedział szybko - możesz odebrać.

Skinęłam głową i odebrałam.

-Halo? - wzięłam na głośno mówiący. 

-Cześć skarbie, nie przeszkadzam ci? - usłyszałam jego radosny głos.

-Nie, możesz mówić.

-O to świetnie! Może spotkalibyśmy się jutro o 14 w kawiarni, o której mówiłem ci ostatnio?

Spojrzałam na Jimina, żeby upewnić się z moją odpowiedzią, ale nie patrzył już na mnie. Ze względu na to co powiedział wcześniej wybrałam tę odpowiedź.

-Okej, to jesteśmy umówieni.

-Uważaj na siebie i do zobaczenia! - rozłączył się.

Położyłam telefon na kolanach i wpatrywałam się w niego przez chwilę. Nie byłam pewna, czy dobrze robię.

-Skarbie.. - zwrócił moją uwagę. Podniosłam wzrok, żeby na niego spojrzeć - Czy nie lepiej jest to zakończyć?

-Zakończyć co? - nie rozumiałam o co mu chodzi.

-Czy spotkanie z nim tak bardzo zmieni twoje życie? On wie, tak samo jak reszta, że żyjesz i myślę że powinno im to wystarczyć..

Przez chwilę patrzyłam na niego pusto i analizowałam to co powiedział.

-Może nie wiele, jednak.. - nie dokończyłam.

-Przestańmy się już w to bawić. Ja mam ciebie, ty masz mnie. Nie potrzebujemy nikogo więcej do szczęścia. 

-Wiem.. - mruknęłam.

-Zakończmy tamten rozdział i zacznijmy nowy. Jesteś dla mnie wystarczająca, a oni mieszają tylko w naszym życiu - chwycił mnie za rękę.

-Czyli mam odwołać spotkanie? - powiedziałam to co wywnioskowałam.

-To twoja decyzja, jednak chcę, żebyś przemyślała to co powiedziałem. W naszym życiu musisz być tylko ty i ja - powiedział stanowczo.

W mojej głowie pojawiły się kolejne wątpliwości.

-Pomyślę nad tym.. - jego ręka zacisnęła się na mojej.

-Tyle złego ci się przydarzyło, nie chcesz żyć spokojnie? - dalej kontynuował.

Milczałam, słuchając coraz to dłuższych zdań. Tyle razy zgadzałam się na spotkania i tyle razy na nich byłam. Większość z nich kończyła się źle, co jeśli i te będzie miało swoje złe skutki?

Wkrótce dotarliśmy na podziemny parking. Jimin wziął wszystkie bagaże, pomimo tego że nalegałam że coś wezmę i zabrał je do środka mieszkania. Zostawił je w sypialni, a ja poszłam je rozpakowywać.

Wyciągnęłam pierwsze ubrania, które od razu włożyłam do szafy. Pomiędzy moimi rękami przewinął się mój prezent.

-Już je układasz? - usłyszałam go za sobą przez co wpadłam w panikę. Chciałam mu dać go w inny sposób.

Przycisnęłam ubranie bliżej siebie, żeby nie zauważył go. Jednak  moje starania poszły na marne bo stanął obok mnie i pochylił się do przodu.

-Co to? - wskazał palcem na ubranie.

-Nic - szybko poszłam do szafy, żeby schować ją głęboko, ale złapał mnie za przedramię.

-Uciekasz - przybliżył się do mnie - co ukrywasz?

Błądziłam wzrokiem pomiędzy mną, a nim. Szukałam rozwiązania, ale ostatecznie go nie znalazłam.

-To miał być prezent.. - mruknęłam i wyciągnęłam do niego rękę ze złożonym ubraniem - chciałam dać ci coś lepszego, ale nie wiedziałam co. Nie jest zbyt ładny...

Przyglądał się ubraniu i dopiero po chwili puścił moją rękę.

-Woah.. - wziął prezent z moich rąk i go rozłożył - Woah - powtórzył i uważnie się mu przyglądał - Sama to zrobiłaś? - podniósł ją wysoko.

-Jihyun mi trochę pomógł.

-Woah - powtórzył - Dziękuję - wyglądał na bardzo zaskoczonego - będę ją nosił - oznajmił będąc szczęśliwym.

-Naprawdę? - nie wierzyłam w to.

-Tak! Jest świetna! 

Uśmiechnęłam się na jego słowa. Nie byłam do końca pewna czy mówił prawdę, ale chciałam aby tak było.

-Pójdę ją założyć! - pobiegł do łazienki, tak jakby nie mógł zrobić tego przy mnie.

Znowu usłyszałam swój telefon. Wyciągnęłam go z torebki i zauważyłam wiadomość.

"Jungkook pyta się czy może ze mną przyjść. Chcesz się z nim spotkać?"

Przygryzłam wargę. Jimin miał rację, to stworzy tylko więcej problemów. Potrzebuję tylko jego, nikogo więcej.

-Ta-da! - krzyknął szczęśliwy.

Zilustrowałam go wzrokiem. Nie było aż tak źle.

-Uroczo - uśmiechnęłam się i wróciłam wzrokiem do telefonu.

Wahałam się czy odpisać.

Po cichu objął mnie ramieniem i wlepił wzrok w mój telefon.

-Powinnam zadzwonić i odwołać spotkanie, czy napisać? - spojrzałam w bok tak samo jak on.

-Zdecydowałaś się? - dopytywał.

-Tak, miałeś rację..

-Jeśli dasz radę to powiedzieć to możesz zadzwonić.

-Tak zrobię.. - kliknęłam w jego numer i tylko czekałam aż odbierze.

-T/I? I jak zdecydowałaś? - usłyszałam jego miły głos.

-Przepraszam, ale muszę odwołać spotkanie.

-Dlaczego? Nie pasuje ci termin? Możemy spotkać się innego dnia.

-Nie, nie możemy.. - poczułam jak Jimin chwycił mnie za rękę, co dodało mi więcej odwagi - Proszę nie kontaktuj się ze mną nigdy więcej. Nic mi nie jest, nie potrzebuję waszej troski. To na tyle, żegnaj - rozłączyłam się.

-Moja dzielna dziewczynka - dostałam całusa w policzek.

Ekran mojego telefonu nie zdążył zgasnąć, kiedy znowu miałam kolejne połącznie.

-Nie powinnam od teraz odbierać, racja?

Sięgnął po mój telefon i wyłączył, nie dodając nic więcej.

-Ja też mam coś dla ciebie - powiedział wesoło i gdzieś poszedł.

Czekałam na niego w ciszy zastanawiając się co takiego chce mi dać. Po kilku sekundach wrócił.

-T/I, podejdź tutaj - stanął na środku pokoju.

Popatrzyłam na niego z ciekawością i podeszłam.

-Mam dla ciebie ważnie pytanie - Chwycił najpierw za jedną z moich dłoni i ją uniósł, później dołożył do niej drugą - popatrz mi w oczy - szepnął.

Popatrzyłam tam gdzie powiedział. Mój żołądek lekko się zacisnął. Denerwowałam się kiedy tak na mnie patrzył bez żadnego słowa. Patrzyłam na to jak znajduje się coraz niżej, a ostatecznie klęka na jedno kolano.

Serce podeszło mi do gardła. Puścił jedną z moich dłoni i ciągle patrząc mi się w oczy sięgnął do kieszeni swoich spodni. Wzrokiem patrzyłam na pudełko, a zaraz potem w jego oczy. Nie mogłam uwierzyć w to co się właśnie dzieje.

-T/I, Czy..

Rzuciłam się na niego, żeby go zatrzymać. Objęłam go bardzo mocno i nie chciałam puścić.

-Och.. - wypsnęło mu się. Objął mnie tak samo jak ja jego.

-Zaczekaj - moje serce waliło. Nie spodziewałam się że będzie chciał mi się oświadczyć.

-T/I..

-Nie mów jeszcze tego... nie wiem co mam ci odpowiedzieć - jęknęłam.

Nastała chwila ciszy, po której usłyszałam jego chichot.

-Nie sądziłem, że tak zareagujesz, ale cieszę się.

-Dlaczego? - nie widziałam w tym nic śmiesznego.

-Bo przy prawdziwych oświadczynach już mi nie odmówisz - powiedział delikatnym głosem - a to.. cóż chciałem zrobić ci żart.. 

Uderzyłam go pięścią w plecy.

-Ała.. - zachichotał.

-Przez ciebie miałam zawał, a ty sobie żartujesz - odsunęłam się od niego - więc co masz w tym pudełku? 

Wystawił pudełko w moją stronę i je powoli otworzył. W środku zobaczyłam naszyjnik. Chciałam chwycić za pudełko, żeby lepiej mu się przyjrzeć, ale wtedy je zamknął.

-Nie zakładaj go teraz - wstał z podłogi i mi je wręczył - założysz go jutro.

-Dlaczego? - byłam ciekawa.

-Musimy najpierw zająć się walizkami, a później porobimy coś innego - zobaczyłam uśmieszek na jego twarzy. Miałam wątpliwości czy chciałam wiedzieć o czym mówi.

-Dziękuję za prezent - odebrałam go i odłożyłam na komodę.

Podszedł do naszych walizek i zaczął wyciągać z nich ubrania. Dołączyłam do niego, żeby mu pomóc. W kilka minut pozbyliśmy się problemu i posprzątaliśmy.

-Teraz porobimy coś fajnego - oznajmił.

Wyminął mnie i wyszedł.

-Co? - poszłam za nim.

Widziałam tylko jak wyciąga z szafki kilka świec zapachowych. Wyminął mnie i wrócił do sypialni. Nie wiedziałam co planuje, więc czekałam aż skończy i da mi znak. Po kilku sekundach przyszedł do salonu, gdzie byłam.

-Chodź ze mną - chwycił moją dłoń i pociągnął mnie za sobą. Nie sprzeciwiałam się będąc ciekawą tego co chciał zrobić.

Zaprowadził mnie do sypialni i zamknął za nami drzwi. Puścił moją dłoń i odszedł kawałek. Po sekundzie światło zgasło, a pozostał tylko płomień świec.

-Czemu gasisz światło? - wyszeptałam, tak jakby ta sytuacja tego wymagała.

-Żeby nikt nas nie widział - również wyszeptał.

W ciszy wpatrywałam się w niego. Światło świec odbijało się w jego oczach, sprawiając że zatrzymałam tam wzrok na dłużej. Powietrze między nami zagęszczało się w dziwny sposób.

-Ufasz mi? - powoli podszedł do mnie.

Przełknęłam ślinę i podniosłam wzrok, żeby nie stracić jego oczu.

-Tak - powiedziałam ciszej niż myślałam.

Mój wzrok od razu powędrował na jego dłoń, która zmierzała do mojej twarzy. Powoli objął mój policzek swoją delikatną dłonią.

-Nie ważne co się stanie, nie zmieniaj zdania na to jak mnie postrzegasz teraz.

Chciałam zadać mu pytanie, ale bez większego ostrzeżenia przylgnął do moich ust. Patrzyłam na jego zamknięte oczy, rozczulając się tym widokiem. Jego ręka zaskoczyła mnie łapiąc za moją dłoń. Położył ją na swoim karku i chwycił mnie w talii.

16+



























Mocniej chwyciłam się go, kiedy zaczął na mnie napierać. Wtedy na chwilę oderwał się, żeby złapać oddech.

-Obiecałem ci trening..

Nie dając mi momentu na odpowiedź, ponownie wbił się w moje usta. Odważnie wepchnął swój ogromny język do moich ust. Momentami wpychał mi go tak głęboko, aż czułam że się krztuszę. Na szczęście zauważył to i przeszedł do bardziej przyjemnych czynności. Co chwilę zaczepiał mój język swoim prowokując mnie do walki. W odpowiedzi chwyciłam mocno za jego włosy, wplątując w nie swoje palce. 

Mruknął w moje usta, był dość głośny. Językiem przylgnął do mojego podniebienia i zaczął je masować. Odpływałam myślami daleko stąd. Nie sądziłam, że będzie to tak przyjemne.

Oderwał się ode mnie i sprowadził na ziemię. Przeszywał mnie wzrokiem z pożądaniem.

-Nadal mi ufasz? - mówił niespokojnie.

Skinęłam głową, będąc w niego zapatrzona. Posłał mi uśmieszek i przylgnął do mnie, sprawiając że na chwilę mój oddech się zatrzymał. Bez pozwolenia wtargnął na teren mojej szyi i kompletnie przejął go na własność. Odchyliłam głowę, będąc pozbawiona wyboru.

Nagle jego ręka wślizgnęła się pod moją bluzkę. Drgnęłam z powodu nagłego zimna, ale on szybko przytrzymał mnie przy sobie. Sunął dłonią ku górze, powodując ciarki na całym moim ciele. Palcami zahaczył o zapięcie od mojego stanika, ale nie wydawał się chętny do jego ściągnięcia.

Syknęłam z powodu nagłego bólu znajdującego się na mojej szyi, ale on nie przestawał. Byłam skupiona bardziej na jego ruchach niż na swoich. Nie chciałam być tą, która będzie go ograniczać. Nie ponownie.

Zaczęłam poruszać palcami i kreować na jego głowie nową fryzurę. O wiele bardziej pociągającą niż ta którą miał przed chwilą. Moje ruchy zostały na chwilę przerwane, kiedy to zaczął intensywnie pociągać za moją bluzkę.

-Zdejmij - wymruczał będąc zajętym.

Oderwałam od niego ręce i chwyciłam za dół od mojego ubrania. Od razu gdy to zrobiłam dołączył do mnie. Ściągnął ze mnie bluzkę razem z koszulką.

-To też - działał szybciej niż ja myślałam.

Jedną ręką przytrzymał mnie w talii, a drugą zręcznie zsunął spodnie. Ustami znalazł się na moich ramionach, tylko po to żeby płynnie przejść trochę niżej. Przez chwilę poczułam się zawstydzona będąc pozbawiona ubrań, ale odgonił moją uwagę od tego gdy jego ręka znalazła się na moim pośladku.

Zaczął go uciskać, co momentami mnie bolało. Próbowałam się tym cieszyć pomimo, że w mojej głowie zaczęły pojawiać się wątpliwości i strach.

-T/I... - jego głos przeszył moje myśli. Nie chciałam tego zniszczyć.

-Jimin ja.. - próbowałam mu to powiedzieć, ale było to trudne.

-Ty co? - niespodziewanie znalazł się tuż przy moim uchu - powiedz mi, co teraz czujesz - powiedział seksownie wprost do mojego ucha. Zatrzymał wszystkie swoje czynności i skupił się na mnie - Wysłucham cię - dalej miał seksowny ton głosu.

Stał ze mną twarzą w twarz i ciągle patrzył mi się w oczy. Nie miałam pewności siebie, dlatego to wszystko było tak trudne. Cierpliwie czekał, aż coś powiem.

-Ja po prostu.. - czym bardziej wpatrywałam się w jego oczy, tym bardziej wątpiłam - Nie wiem.. - powiedziałam zrezygnowana. 

-Ufasz mi, a nie chcesz tego powiedzieć.. - przybliżył twarz do mojej i oparł swoje czoło o moje - przyjmę najgorszą prawdę od ciebie, ale nie lubię kiedy kłamiesz - złapał trochę powietrza - Widzę po twoich oczach, że się boisz. Widzę, że coś jest nie tak, więc po prostu mów prawdę - odsunął się od mojego czoła, tylko po to żeby złożyć na nim długi pocałunek - Potrafisz to zrobić. Wierzę w ciebie, więc i ty powinnaś zacząć - uśmiechnął się - Za bardzo się stresujesz, tak jak było z rodzicami. Wszystko skończyło się dobrze - odgarnął włosa z mojej twarzy.

Jego uśmiech był czymś, czego teraz potrzebowałam. Westchnęłam próbując oczyścić umysł i przestać zaprzątać sobie głowę problemami.

-Złap się mojej szyi, mocno - zrobił odstęp między nami. 

Niepewnie założyłam oba ramiona na jego szyi i złapałam go mocno. Znowu poczułam jego ręce na sobie, tym razem poniżej moich pośladków. Podniósł mnie z podłogi, a ja oplotłam nogi wokół jego bioder dla naszej wygody. Poczułam niepokojący sygnał, ale wydawało się że on nie zwracał na to uwagi.

Obrócił nas w drugą stronę i powoli usadził mnie na łóżku. Puściłam go, tak samo jak on mnie. Wycofał się do tyłu, a ja nie rozumiałam dlaczego to zrobił. Usiadł niedaleko mnie na podłodze i w ciszy patrzył się na mnie.

Poczułam się niezręcznie, gdy tak na mnie patrzył.

-Coś nie tak? - zapytałam po chwili.

-Nie - posłał mi uśmieszek.

Na czworaka podszedł do mnie i złapał za moje kolana. Przechylił głowę w bok i patrzył się uważnie.

-Nie jestem potworem, lubię się bawić - zachowywał się uroczo. Jego włoski opadły mu na oczy - pobaw się ze mną.

Położył drugą rękę na moim kolanie i jednym płynnym ruchem rozszerzył mi nogi. Szybko wszedł pomiędzy nie. Oparł jedną z dłoni po mojej prawej stronie, a drugą po lewej. Podniósł głowę do góry i popatrzył na mnie spod opadającej grzywki.

-Jesteś tylko moja i tylko ze mną masz się bawić - znalazł się na obu kolanach i przysunął się bliżej - Jesteś moją ulubioną zabawką.

Jego zimne dłonie spotkały się z moją rozgrzaną skórą. Ustami nawilżał ją i sprawiał, że coraz bardziej się podniecałam. Upadłam na plecy przyciśnięta przez niego. Nie zostawił mnie nawet na sekundę i szybko znalazł się nade mną kontynuując. Wolną ręką sięgnął do moich majtek i przejechał dłonią wzdłuż moich ud. Ostatecznie podnosząc jedno z nich i przyciskając blisko siebie.

Uczucie przyjemności coraz bardziej mnie zalewało. Jego ciche pocałunki nie miały końca. Małe ukłucia na brzuchu szybko popadały w niepamięć i były zastępowane nowymi, jeszcze bardziej przyjemnymi. Niespokojny oddech, który doskonale słyszałam i czułam na skórze narastał z każdą sekundą. Wkrótce połączył się ze stłumionymi jękami, które były dla mnie czymś nowym.

Z mokrymi śladami zmierzał ku górze, tylko po to żeby umiejscowić się jak najbliżej mojej twarzy. Jego ząbki przygryzły moje ucho, a jego oddech idealnie ogrzewał moją szyję.

-Mam dla ciebie jeszcze jedno zadanie - wyszeptał wprost do mojego ucha - ale musimy się zamienić miejscami.

Skinęłam głową i mocno chwyciłam go za szyję. Od razu przeszedł do działania, co mi się podobało. Bez problemowo i szybko odwrócił nas stronami przez co znalazłam się nad nim. Puściłam jego szyję i po prostu oparłam się na rękach.

Nie potrwało to zbyt długo, ponieważ postanowił usiąść. Odsunęłam się kawałek do tyłu, żeby mu to umożliwić.

-Musisz zrobić tylko jedną rzecz - oparł się na łokciach.

-Jaką? 

-Rozebrać mnie.

Patrzył na mnie tak, jakby mnie testował. Popatrzyłam na jego ubranie, tak dla pewności. Nie było tego wiele, jednak.. on był chłopakiem.

-Nic więcej, tylko to - podkreślił - Potem dam ci spokój.

Skinęłam głową, jako znak tego że się zgadzam. To nie było nic wielkiego, przecież on też zrobił dla mnie to samo. Chwyciłam za dół od koszulki, którą zresztą podarowałam mu i pociągnęłam ją do góry żeby ją zdjąć. Podniósł ręce do góry, żeby mi pomóc. Zza materiału pojawiła się jego słodka buźka. Zabrał ubranie z moich rąk i odrzucił je na bok.

Rzuciłam okiem na niego, co mu nie umknęło. Jednak nie zatrzymywałam się tutaj na dłużej. Skoro zostało mi tak mało do skończenia, to powinnam zrobić to szybciej.

Rękami chwyciłam za pasek od jego spodni i powoli go poluzowałam. Usłyszałam ciche westchnięcie. Kontynuowałam dalej, więc odpięłam guziki i pociągnęłam w dół za suwak.

-Czarne? - mruknęłam.

-Nie wiesz co noszę? - był zdziwiony.

-Nie przykładam dużej uwagi do tego..

Zauważyłam jak przygryza wargę. Powoli zeszłam z niego, przy tym uważając. Chwyciłam za spodnie i ostrożnie je ściągnęłam. Odłożyłam je na podłogę i wróciłam do patrzenia się na jego twarz.

No może próbowałam..

Nie chciałam patrzeć w TO miejsce, ale mój wzrok sam tam wędrował.

-Chodź tutaj - zaprosił mnie ręką bliżej siebie.

Nie chciałam siadać na TYM, więc usiadłam przed TYM. Unikając większej ilości problemów. Pochylił się do mnie i się uśmiechnął.

-Możesz tutaj usiąść - zanim zaprotestowałam szybko chwycił mnie za biodra i posadził bliżej siebie. 

Usłyszałam jęk, który próbował stłumić z mojego powodu. Czułam go pod sobą, co sprawiło że się zawstydziłam.

-Boli cię czemu.. - nie zdążyłam dokończyć bo mi przerwał.

-To podniecające - jęknął i odchylił głowę do tyłu - Uwielbiam cię. Jesteś idealna - mówił z ekscytacją w głosie i wielkim uśmiechem na twarzy.

-Jimin..

Szybko przekręcił nas na bok. Splątał nasze nogi ze sobą i położył swoje dłonie na mojej pupie.

-Bardzo cię kocham. Spisałaś się świetnie - ciągle się uśmiechał.

Cmoknął mnie w usta i mocno przytulił.

-Jesteś najlepsza - powtarzał mi.

Ciągle czułam TO przy sobie przez co nie mogłam się skupić na niczym innym.

-Ja też cię kocham.. - powiedziałam trochę nietrzeźwo.

-To był tylko trening, niedługo będziesz miała praktykę - oznajmił.

-Praktykę? - powtórzyłam dla pewności.

-Sprawię, że jej nie zapomnisz.

Natrafiłam na jego oczy, w których były iskierki. Wtuliłam się w niego i dałam małego całusa w szyję.

-Muszę się trochę ogarnąć - pocałował mnie w policzek i odsunął się. Obserwowałam go jak siada i to jak było to dla niego nie wygodne. Zagryzłam wargę, czując się odpowiedzialną za to zjawisko.

-Co teraz zrobisz? - przysunął się do krawędzi łóżka.

-Zajmę się nim - powiedział to bezproblemowo.

Patrzyłam na niego w ciszy i na to jak zabierał się do wstania. Czułam, że powinnam spróbować swoich sił.

-Jimin.. - zwróciłam na siebie jego uwagę - Chcę spróbować ci pomóc.. - wstyd powoli dopadał mnie - Nie wiem jak, ale chciałabym.. - próbowałam wyjaśnić mu sytuację.

-Naprawdę? - wyglądał na zaskoczonego.

-Tak, ale co mam robić..? - czułam jeszcze większy wstyd, bo o to pytałam.

 -Chodź, to nie jest takie trudne - wystawił  do mnie rękę.

Zeszłam z łóżka i stanęłam przed nim.

-Musisz użyć rąk.. - przyglądał mi się uważnie - albo ust.. ale myślę że nie jesteś jeszcze gotowa na usta - przygryzł wargę.  

Od razu spojrzałam na swoje ręce. Co jeśli nie był one wystarczające?

-Ale najpierw.. - westchnął - musisz to zdjąć - Spojrzał na wybrzuszenie - To będzie już połowa sukcesu.

Skinęłam głową i nieśmiało podeszłam do niego. Chwyciłam za gumkę od jego bokserek i powoli je zsunęłam na dół. Wstałam z podłogi i od razu zobaczyłam TO wycelowane prosto we mnie. Przełknęłam ślinę na ten widok. Jak coś takiego mogło się w ogóle mieścić w jego spodniach.

-Zaraz pomyślę, że coś jest nie tak - jego żartobliwe słowa wybudziły mnie we wpatrywania się - Możesz go dotknąć. Przyzwyczaj się do niego.

Wciąż go obserwowałam. To żyło? Jak to działało? Nagle pociągnął mnie za rękę.

-Już raz go dotykałaś, nie pamiętasz? - wpadłam prosto na niego.

-Wiem.. 

Nie miałam czego wspominać, bo wtedy nie czułam się dobrze. Położył swoją dłoń na mojej i powoli kierował ją w stronę TEGO. Moja dłoń dotknęła go, co wywołało u mnie dziwne odczucia. Powoli sprawił, że go chwyciłam. Na szczęście nie zabierał swojej dłoni, tylko ciągle miał ją na mojej. Jednak z czasem ją puścił. Nie wiedziałam, czy powinnam puścić czy zrobić coś ręką.

-T/I.. - westchnął - poruszaj nim, dopóki nie powiem żebyś przestała, rozumiesz? 

-Rozumiem.. -  jeszcze raz spojrzałam na niego i poruszyłam ręką. W odpowiedzi usłyszałam donośny jęk, z powodu którego zatrzymałam się - To boli cię? - zapytałam z troski.

Stanowczo pokręcił głową.

-Rób to dalej, nie przestawaj.. - powiedział z trudem.

Powoli poruszałam ręką, tak naprawdę nie mając pewności czy robię to dobrze. Jego ciągłe jęki przyprawiały mnie o gęsią skórkę. Nie mogłam uwierzyć, że było to efektem tylko mojej ręki.

-To tak jakbym zmieniała biegi w samochodzie - stwierdziłam, nie chowając się z tym, że mogło mu się to nie podobać.

-Jak możesz porównywać go—ah~ szybciej, proszę..

Kucnęłam, przy nim, by było mi wygodniej i przyśpieszyłam. Jego jęki były coraz bardziej intensywne i głośne. Moją twarz oblewał rumieniec za każdym razem, gdy wspominał moje imię.

Widziałam jego zaciśnięte powieki i dłonie które marszczyły materiał który był pod nimi. Jego wargi, które coraz częściej zalewały się krwią.

-Szybciej..

Przyspieszyłam na jego prośbę. Chwilami bałam się, że mogę go uszkodzić, ale on chciał jeszcze więcej.. Po kilku sekundach zauważyłam, że coś zaczyna z niego kapać. Jimin nie mówił mi jeszcze nic, żebym przestała więc kontynuuowałam.

-Ja—ah—puść - był cały zdyszany i jak widziałam zmęczony - odsuń się - odchylił głowę do tyłu.

Puściłam, tak jak powiedział i od sunęłam się do tyłu. Zebrał resztki sił i wstał. Popatrzył na mnie zmęczonym spojrzeniem.

-Dziękuję.. - od razu poszedł do łazienki.

Obserwowałam go do czasu, aż zamknął za sobą drzwi i zostałam tam, czekając na niego.


























Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top