89

Powoli otworzyłam oczy.

-Obudziła się! - krzyknął z radości.

Patrzyłam na jego uśmiechniętą twarz.

-Proszę - starsza kobieta wystawiła do mnie rękę, w której miała szklankę.

Od razu miałam odruch, żeby wstać i się przywitać, ale Jimin zatrzymał mnie zanim mogłam cokolwiek zrobić.

-Siedź - patrzył zmartwiony. Wziął od swojej prawdopodobnie mamy szklankę, którą trzymała i chciał mnie napoić.

-Sama to zrobię - przechwyciłam szklankę. Upiłam łyka.

Co za wstyd.

-Dziękuję - byłam zawstydzona. Kobieta uśmiechnęła się do mnie ciepło.

-Lepiej się już czujesz? - zapytała.

-Tak - pokiwałam głową.

Poczułam potrzebę pójścia do łazienki.

Dyskretnie szturchnęłam Jimina. Popatrzył na mnie nie rozumiejąc. Przybliżyłam się do jego ucha.

-Gdzie jest łazienka? - wyszeptałam.

-Och, pokażę ci - był o wiele głośniejszy ode mnie.

Teraz na pewno sobie pomyśli, że ją ignoruję i że jestem nie wychowana. Robię same błędy.

Jimin pokazał mi łazienkę. Weszłam do środka i zrobiłam to co musiałam. Po sprawdzeniu tego jak wyglądam wyszłam. 

Miałam zejść na dół do Jimina, więc podążałam w stronę schodów. Nagle dostałam drzwiami w twarz.

-Ał - jęknęłam i złapałam się za nos.

-O-O! Przepraszam! - zamknął drzwi.

-Nic się nie stało - rozmasowałam trochę nos.

-Jimin już przyjechał? Miał być później.. tak czy inaczej musisz być jego dziewczyną. Jestem Jihyun - podał mi rękę. Odwzajemniłam uścisk.

Chwilę mi się przyglądał.

-Ja cię chyba znam, jak masz na imię?

-T/I - zdjęłam z twarzy rękę.

-Co? - teraz on złapał się za twarz.

-Jihyun? - Jimin znalazł się za nim - cześć - przytulił go.

Byli do siebie podobni.

-Co ty odwalasz? - zaczął z pretensją - Co ona tutaj robi?

-Jihyun.. - podszedł do mnie i objął - to moja dziewczyna.

-To nie jest twoja dziewczyna! Co ty wyprawiasz? - zmarszczył czoło - a ty tak bez powodu sobie zniknęłaś?! - krzyczał na mnie.

-Wyjaśnię ci wszystko później, a teraz uspokój się. Myślę, że mnie zrozumiesz.

-Nie jest ci wstyd za to co robisz? - patrzył na mnie ze złością.

-Nie atakuj jej. Powinniśmy najpierw porozmawiać. Na razie nic mu nie mów.

Patrzył na nas i myślał.

-Okej, ale nie uciekniesz od tego - westchnął - dobrze, że nic ci nie jest - wyraźnie był zmartwiony.

Skąd on mnie zna?

-Chodźmy, mama będzie się martwić.

Zeszliśmy oboje na dół.

-Wszystko w porządku? - zapytała gdy mnie zobaczyła. Skinęłam głową. Czułam się zakłopotana całą sytuacją.

-Tato jest w pracy?

-Tak, teraz jest więcej do zrobienia.

-Myślałem, że zdążymy go złapać zanim wyjdzie.

-Wróci wieczorem - zamyśliła się - właśnie, mieliście być później, więc nie zdążyłam posprzątać pokoju dla ciebie synku. Na razie lepiej, żebyś zostawił rzeczy w pokoju T/I. Zaraz się tym zajmę - uśmiechała się.

Nie mogę uwierzyć w to jak bardzo są do siebie podobni.

-Sam się tym zajmę, mamo. Pewnie masz dużo roboty - chwycił za obie walizki.

Starsza skinęła głową i zostawiła nas. Poszłam za Jiminem, który niósł walizki. Naprawdę jest silny.

-Otworzysz mi drzwi? - szybko to zrobiłam - dziękuję - odstawił wszystko w środku.

-Ten pokój, jest twój? - patrzyłam na jego wnętrze. Przytaknął mi - po co ten drugi pokój, skoro możemy być w jednym?

-Moja mama boi się, że za szybko zostanie babcią - uśmiechnął się głupkowato.

-Och.. - nie wiedziałam co mam o tym myśleć - nie chce wnuków? - wypaplałam. Popatrzył na mnie zaskoczony.

-Ooo czyli zmieniłaś zdanie? - podszedł do mnie - możemy tym się zająć, kochanie - uśmiechnął się - oddzielne pokoje nie staną mi na drodze - objął mnie w talii.

-Ale ja nie miałam tego.. - przerwał mi pocałunkiem - czemu zawsze to robisz - czułam, że się czerwienię.

Niewinnie się uśmiechnął.

-Dobrze się już czujesz?

-Już mówiłam, że tak. To było chwilowe..

-Spałaś trzy godziny..

-ILE?!

Parsknął śmiechem.

-Musiałaś być zmęczona. Myślałem, że cię tak nie zamęczyłem.. 

-Czy ty coś mi robisz gdy śpię? - zapytałam. Był podejrzany.

-Nie, wcale - pocałował mnie w czoło i zostawił. 

-Oooo jak dobrze, że mamy oddzielne pokoje, będę czuła się bezpieczniej i będę z daleka od tego zboczeńca - droczyłam się z nim.

-OCH JAK DOBRZE, NARESZCIE BĘDĘ MÓGŁ SPAĆ SWOBODNIE. NICZYM W SZEŚCIO GWIAZDKOWYM HOTELU.

Podszedł do komody i wysunął jedną z szuflad.

-Ojej.. - mruknął.

-Co? - podeszłam do niego.

-NIC! - szybko zamknął szufladę - powinniśmy się rozpakować - powędrował do walizek.

Otworzył je, a ja dołączyłam do niego. Usłyszeliśmy pukanie.

-Wejść - odpowiedział.

W drzwiach pojawił się Jihyun.

-Możemy porozmawiać? - spojrzałam się na Jimina, a on na mnie - w cztery oczy - zrozumiałam, że chodziło mu tylko o brata.

-Tak, możemy - poszli do wyjścia.

-A właśnie T/I - zatrzymał się - chyba ktoś dzwonił do ciebie.

-Och.. sprawdzę to. Dzięki - posłałam mu uśmiech. Oboje wyszli.

Mogłam przypuszczać, że to Yoongi dzwoni. Nie miałam ochoty na kolejną kłótnię. Musiałam zostawić torebkę na dole, więc szybko zeszłam tam, żeby ją wziąć.

Wyjęłam telefon i sprawdziłam kto to.

To nie był nikt z moich kontaktów.

Wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Przez chwilę myślałam czy odebrać lub nie, ale ostatecznie zrobiłam to.

-Halo?

-Więc to ty - jego głos brzmiał wesoło - kochanie, gdzie jesteś?

Zamarłam. 

Co mam zrobić? Co powiedzieć?

-Dlaczego uciekasz? Co zrobiłem, że tak jest?

-Nie chcę cię znać - mój głos złamał się w połowie zdania.

-Dlaczego?

Te pytanie rozbrzmiewało w mojej głowie. Nie chciałam, żeby żadna z myśli powróciła do mnie. Dlaczego ciągle mi się to przypomina?

-Podaj mi powód, chcę się go pozbyć. Ja wciąż cię kocham i nic nie rozumiem. Co ci zrobiłem?

-Nie mów, że mnie kochasz! Przestań mówić bzdury!

Nie wytrzymałam i zaczęłam płakać.

Zawsze mówi to samo i zawsze po tym dzieją się złe rzeczy.

-Ale ja naprawdę

Rozłączyłam się.

Mam dość. Dlaczego to wszystko nie może się skończyć. Dlaczego nie mogę zaznać cholernego spokoju?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top