88
Pov T/I
-Co jeśli tutaj przyjdzie? - schowałam twarz w dłoniach.
-Nie przyjdzie - zapewniał mnie.
-Yoongi na pewno mu teraz powie gdzie jestem.
-Nie znajdzie cię, obiecuję - przytulił mnie do siebie - jutro rano już nas tutaj nie będzie.
-Nie będzie?
-Pojedziemy wcześniej do moich rodziców. Nie będzie cię tam szukał.
-A jeśli przyjdzie w nocy?
-To się go pozbędę - pocałował mnie w czoło - nie pozwolę cię skrzywdzić - wyszeptał.
Otulił mnie w swoich ramionach.
-Nie bój się i idź spać.
Kiwnęłam głową i zamknęłam oczy. W jego ramionach czułam się bezpieczna. Miałam szczęście, że zauważyłam go. Inaczej już mnie by tutaj nie było.
-Dobranoc skarbie - wyszeptał.
-Dobranoc - odpowiedziałam.
~*~
Przebudziłam się słysząc głośne głosy. Otworzyłam oczy, było ciemno.
-Jimin..? - szepnęłam.
Nie było go obok mnie.
Wstałam, aby zapalić światło. Szybko zostałam przez nie oślepiona. Zmrużyłam oczy, żeby się przyzwyczaić. Wciąż słyszałam głosy, chyba się z kimś kłócił. Przeszłam przez drzwi prowadzące do salonu i ich dostrzegłam. Nie miałam zielonego pojęcia o tym co robił tutaj Yoongi.
-Przestań być samolubny! - głośno krzyczał.
Podeszłam do Jimina i przytuliłam się do jego przedramienia
-O co chodzi? - zapytałam.
-Idziesz ze mną - chciał podejść, ale Jimin zatrzymał go ręką.
-Ona zostaje tutaj.
-Dlaczego się tak upierasz?!
-Ani ja ani ona nie chce tego. Poza tym kocham ją.
-Bzdury - fuknął - manipulujesz nią - chwycił moją rękę i odciągnął od niego.
-Zostaw mnie! - próbowałam wyrwać swój nadgarstek.
-Ona jest moja - chwycił mnie w talii - nie zmuszaj jej do tego, ona nie chce go widzieć.
-Ona nie wie czego chce z twojego powodu.
-Wiem czego chce - wtrąciłam się - nawet jeśli mnie znajdzie to niczego nie zmieni. Nie kocham go, Yoongi - próbowałam uwolnić nadgarstek - puść mnie.
-Nie zmusisz jej do miłości.
-Och naprawdę? Myślę, że ty jesteś ekspertem w tego typu rzeczach.
-Ona wie wszystko i nie ma z tym problemu.
-Wszystko? Naprawdę? Powiedziałeś jej o tym jak użyłe—
Odrzucił go ode mnie. Byłam zaskoczona.
-Yoongi - chciałam podejść, żeby mu pomóc, ale Jimin mnie zatrzymał.
-Nie mieszaj się w nie swoje sprawy - wysyczał.
Wstał z podłogi.
-Nie mogę uwierzyć w to jakim idiotą jesteś - parsknął śmiechem - jeśli ja tego nie zrobię to zrobi to ktoś inny. Stracisz ją, sam się przekonasz - posłał nam niemiłe spojrzenie i wyszedł.
Wypuściłam powietrze.
Jest coraz gorzej.
-Musimy się spakować.. - popatrzyłam na niego zaskoczona - Yoongi powie mu o wszystkim.
-Dobrze..
Poszłam do sypialni i otworzyłam szafę. Zaczęłam wyciągać z niej ubrania. Mój żołądek zacisnął się i zaczęłam odczuwać stres.
Nie chcę stracić Jimina. Chcę być już z nim na zawsze. Czemu jest to takie skomplikowane?
-Nie martw się - otworzył dużą walizkę i się do mnie uśmiechnął.
Jego uśmiech był miły..
Spakowaliśmy nasze rzeczy. Zajęło nam to trochę czasu. Zniósł nasze bagaże do samochodu, chciałam mu trochę pomóc, ale upierał się że sam to zrobi. Wsiadłam do samochodu i po paru sekundach dołączył on do mnie.
-Wszystko będzie dobrze - uśmiechnął się do mnie i ruszył.
Słońce właśnie wschodziło przez co niebo było pokryte ładnym kolorem. Wlepiłam wzrok za szybę i patrzyłam się. Drogi były pełne nawet o tak wczesnej porze. Ludzie są bardzo zapracowani.
-Daleko mieszkają twoi rodzice?
-Nie, również w Busan. Niedługo będziemy na miejscu.
Nagle do mojej głowy dotarło co się dzieje.
Jadę do rodziców mojego chłopaka, którzy prawdopodobnie będą widzieć mnie pierwszy raz.
-Może powinnam coś dla nich kupić? - powiedziałam na głos.
-Nie - powiedział spokojnie.
-Ale to nie miłe, żebym szła z pustymi rękami. Zrobię na nich złe wrażenie i-
-Nie stresuj się, to nie potwory. Nie zjedzą cię - chwycił mnie za kolano.
-Będą uważali, że nie mam manier..
-Oni nie dbają o prezenty..
Przypomniałam sobie, że jedziemy tam na święta.
-Co ja mam im kupić pod choinkę!?
-Naprawdę tym się nie przejmuj - zachichotał.
-Ale ja nie chcę, żeby źle o mnie myśleli.
-W naszym domu już od dawna nie kupujemy sobie prezentów świątecznych. Jesteśmy już dorośli.
-Ale to nasze pierwsze spotkanie..
-Uprzedziłem ich, że masz problem z pamięcią i powiedziałem im trochę o tobie..
-Co zrobiłeś? - byłam zaskoczona.
-Ale co najlepsze zostawiłem dla ciebie uśmiechnął się niewinnie.
Świetnie na pewno mają już wyrobioną opinię o mnie. Jimin na pewno naopowiadał im wiele dobrych rzeczy o mnie. Gdy nagle się tam pojawię na pewno opinia o mnie spadnie. Zawiodę ich.
-Jeszcze tylko 3 kilometry - zaśpiewał.
-Za 3 kilometry umrę - mruknęłam.
-Nie pozwolę ci umrzeć beze mnie - parsknął.
Nie pomogło mi to w ogóle. Świadomość tego, że jesteśmy tak blisko sprawiała, że czułam się coraz gorzej.
-Już jesteśmy - skręciliśmy w jakiś wjazd.
Zatrzymał samochód i wysiadł. Nie chciałam stąd wychodzić. Zapukał w moje okno. Nie miałam innego wyboru niż wysiąść. Niepewnie otworzyłam drzwi.
-Och T/I oni nie są tak straszni - uśmiechał się.
Wyciągnął z bagażnika nasze walizki.
Pomimo że byłam na świeżym powietrzu miałam zawroty głowy. Potknęłam się o własne nogi, kiedy chciałam do niego podejść.
-Hej.. - zostawił bagaże i podszedł do mnie - wszystko pójdzie dobrze - przytulił mnie.
-To nie pomaga.. - mruknęłam.
-Czym szybciej to zrobimy tym szybciej cały stres minie - chwycił moją rękę i odsunął się.
Chwyciłam za bagaż tak samo jak on.
Zrobiło mi się duszno.
Poszliśmy razem do drzwi. Znaczy to on szedł, a ja się za nim ociągałam. Oblał mnie zimny pot, kiedy stanęliśmy przed drzwiami.
-Duszno mi - mój oddech przyśpieszył.
-To zaraz minie - zadzwonił dzwonkiem.
Zrobiło mi się ciemno przed oczami.
-Jimin ja..
Moje nogi ugięły się pode mną. Szybko mnie złapał.
-T/I! - klepał mnie po policzkach.
Mówił coś do mnie, ale nie rozumiałam co. Jego głos był głuchy, a ja odpłynęłam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top