80

~2 dni później, Busan~

Pov Jimin

-Nikogo nie ma w środku. Chodź ze mną, pomożesz mi - wysiadłem z samochodu.

Wyjąłem odpowiedni klucz i otworzyłem nim drzwi.

Mała puchata kulka od razu przybiegła do nas. Przywitałem się z nim tak samo jak on.

-Chodźmy - poprowadziłem ją do mojego pokoju. Powoli wszedłem do środka. Ostrożności nigdy za wiele.

Wyciągnąłem walizkę i ją otworzyłem. Musiałem się spakować.

Otworzyłem szafę i zacząłem wyciągać z niej ubrania i pakować do środka. Część ubrań miałem już w mieszkaniu, więc przyjechałem tutaj po resztę. Chcę to wszystko zakończyć.

Było tu bardzo cicho, obejrzałem się za siebie by sprawdzić czy T/I nadal tutaj jest.

Wyglądała dziwnie i patrzyła w jeden punkt.

-Coś się stało? - zapytałem zaniepokojony. Nagle otrząsnęła się i popatrzyła na mnie.

-Byłam tutaj wcześniej? - patrzyła na mnie dość dużymi oczami.

-Byłaś, a co?

-Płakałam?

-Przypomniałaś sobie coś? - odłożyłem ubrania i podszedłem do niej.

Pokiwała głową.

-Byliśmy tutaj, ty coś mówiłeś, a ja płakałam. O co chodziło?

Złapałem za jej dłonie. Musiałem jej to wyjaśnić.

-Zrobiłem coś złego i dlatego przepraszałem cię - kciukiem masowałem jej dłoń - ale wszystko zakończyło się dobrze - lekko uśmiechnąłem się. To nie było miłe wspomnienie.

-Wybaczyłam Ci? - dopytywała.

-Tak, tamtego dnia zrobiłaś to.

-Och - ktoś westchnął - T/I i Jimin - popatrzyłem na niego - Czyżbym wam przeszkadzał w czymś? - wszedł do środka.

-Myślałem, że nie ma tu nikogo - patrzyłem jak ilustruje mnie wzrokiem.

-Niespodzianka - parsknął śmiechem - myślałem, że ludzie je lubią.

Odwróciła się do niego przodem.

-T/I, zamierzasz już tu zostać czy nadal uciekać?

-Już wychodzimy - przerwałem to zanim mogła odpowiedzieć - razem - podkreśliłem.

-Myślałem, że to już czas.

Podszedłem do walizki i ją zamknąłem.

-Więc odchodzisz..?

-Nie widzisz? - coraz bardziej denerwowała mnie jego postawa.

-Widzę, ale nie rozumiem - chwyciłem za walizkę.

-Nie rozumiem jak możecie mieszkać z nim pod jednym dachem - chwyciłem rękę T/I i wyszedłem.

-Tak samo jak mogliśmy mieszkać z tobą - słyszałem go za nami - zresztą, oni nie wiedzą co zrobił. Tak samo jak on. Czasami naprawdę masz szczęście, Gguk nic nie pamięta.

-Nie porównuj mnie do niego - warknąłem.

-Mimo wszystko to wciąż ty jesteś tym, który wyrządził jej najwięcej zła. T/I przeżyj na oczy.

-To nie Ty to ocenisz.

-Rozdzieliłeś ich i nie tylko. Nie szkoda ci Songju?

-Gdybym mógł, wziąłbym go ze sobą.

-Na szczęście nie możesz.

-O czym mówicie? - nagle odezwała się. Oboje spojrzeliśmy na nią.

-Lepiej nie pytaj..

-No Jimin śmiało powiedz jej - popatrzyłem na niego. Byłem zły za to, że próbuje wszystko zniszczyć - tak myślałem - podniósł jedną brew - T/I możesz tutaj zostać, wszystko Ci opowiem. Może wtedy zrozumiesz wszystko.

-Tutaj mieszka Jeon - zwróciłem się do niej - jeśli tu zostaniesz, spotkasz go.

-I dobrze, powinna go spotkać i wyjaśnić wszystko.

-Chodźmy - patrzyłem na jej zmieszaną twarz.

-Proszę nie mów nikomu o mnie - widziałem jak na niego działa.

-Nie daj sobą manipulować.

-Nie chcę go widzieć. Boję się go.. - wyraźnie nie był z tego zadowolony.

-Nie zrobi ci krzywdy, obiecuję.

Nie mogłem słuchać dłużej tego co mówi.

-Chodź - pociągnąłem ją za sobą.

-Nie ufaj mu - krzyknął za nami.

-Wsiadaj - puściłem ją, a sam poszedłem do bagażnika i włożyłem walizkę. Zająłem miejsce za kierownicą.

Chciałem wycofać, ale inny samochód chciał wjechać.

-Załóż maskę, jest w schowku - zrobiła tak jak powiedziałem.

Poczekałem, aż samochód wjedzie. Irytowało mnie to wszystko. Wszyscy byli przeciwko mnie, oprócz jej.

-Jimin! - RM zapukał mi w okno. Nie miałem o czym z nimi rozmawiać. Podjąłem decyzję.

Zignorowałem go i wycofałem autem. Jego sylwetka zmniejszała się z każdą sekundą.

-Możesz już ją zdjąć - powiedziałem, kiedy oddaliliśmy się. Byłem kłębkiem nerwów.

-Jimin? Co mi zrobiłeś w przeszłości?

Westchnąłem. Nie chciałem wyładowywać się na niej.

-Nic, powiedział to wszystko, żebyś miała wątpliwości.

-Ale mnie przepraszałeś..

-To była mała kłótnia. Nie skrzywdziłbym cię - nie chciałem więcej pytań.

Zapadła cisza.

Po paru minutach dotarliśmy na miejsce. Od kluczyłem drzwi i weszliśmy do środka.

-Jesteś zły? - poszedłem rozpakować walizkę.

-Tak - odpowiedziałem szczerze.

-Przepraszam - usłyszałem ją za sobą.

-Jestem zły, ale nie na ciebie - wyciągałem ubrania.

-Mogę Ci pomóc? - zapytała niepewnie. Przesunąłem się na bok tym samym dając jej znak.

W ciszy odkładaliśmy wszystko do szafy. Od tamtej nocy stała się mniej rozmowna. Czułem, że straciła pewność siebie. Nawet jeśli starała się tego nie pokazywać, widziałem to. Chciałem jej pomóc, ale nie wiedziałem do końca jak.

Skończyliśmy rozpakowywanie. Złożyłem walizkę i również ją schowałem.

-Pójdę się umyć - oznajmiła i wyszła.

Zauważyłem to, że robi to coraz częściej. Nie, żeby mi to przeszkadzało, ale to niepokojące. Zacząłem myśleć nad pójściem do psychologa, jednak nie jestem pewny czy się zgodzi.

Siedziałem w ciszy i myślałem. Była już późna godzina, więc niedługo będziemy iść spać.

Ostatniej nocy nie spaliśmy razem. Nie dlatego, że nie chciała. Zasnęła długo przede mną, więc postanowiłem przespać się na kanapie. Nie chciałem naciskać. Na pewno teraz nie zaufa żadnemu mężczyźnie, przynajmniej tak myślę.

-Jimin! - usłyszałem jej krzyk.

-Co? - Podszedłem do drzwi.

-Podasz mi piżamę i bieliznę? Zapomniałam wziąć.

-Jasne - uśmiechnąłem się do siebie. To był chyba pierwszy raz, kiedy o to poprosiła.

Podszedłem do mebla i wysunąłem jedną z szuflad. Wybrałem jeden z kompletów. Wyciągnąłem również piżamę.

Zamiast podać jej ubrania, wszedłem do środka łazienki. Stała odwrócona tyłem w samym ręczniku.

Odłożyłem na bok ubrania i podszedłem do niej. Powoli dotknąłem jej ramion.

Wzdrygnęła się.

-Shhh to tylko ja - nie chciałem jej wystraszyć.

Przesunąłem dłońmi z jej ramion, aż do nadgarstka.

-Nie wstydź się - zbliżyłem się do jej ucha. Zadrapania powyżej ręcznika nadal były widoczne - akceptuję cię taką jaka jesteś - pocałowałem ją w policzek. Wtedy fala łez opuściła jej oczy - nie płacz skarbie - objąłem ją - wszystko będzie dobrze. Pamiętaj, że zawsze tutaj będę...

Trzymałem ją w ten sposób, dopóki nie przestała płakać.

-Zaraz ręcznik mi spadnie - śmiała się przez łzy.

Złapałem mocno za ręcznik.

-Trzymaj go dobrze - pocałowałem jej policzek - i przyjdź zaraz do mnie - puściłem ją - tutaj leżą ubrania - wskazałem palcem.

-Jimin.. - chciałem wyjść, ale mnie zatrzymała - śpij dzisiaj ze mną.

Uśmiechnąłem się.

-Dobrze.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top