79

Dasz radę.

Porozmawiasz o tym.

Nie będzie płakać.

Pocieszysz ją.

Może poczuje się lepiej.

Bądź mężczyzną.

Przerwij tę ciszę.

Ona cię potrzebuje.

Przecież musicie kiedyś o tym porozmawiać.

Nie bądź tchórzem.

-T/I.. - popatrzyła na mnie.

No powiedz to.

-Hmm?

Jesteś głupi, powiedz coś.

-Ja..

Świetnie teraz patrzy na mnie jak na wariata.

Patrzyła na mnie wyczekująco. Zmarszczyła czoło. Czułem się żałosny, bo nie potrafiłem porozmawiać z nią na ten temat.

-Yeontan..! - nagle pies zaczął ją ciągnąć. 

Zaniepokojony poszedłem za nimi.

-T/I? - zauważyłem, że się zatrzymali. Popatrzyłem na to co się dzieje - Yeontan, oszalałeś? - wyciągnąłem go z krzaków - Nigdy tak się nie zachowywał. Co to za roślina? - kucnąłem, żeby się przyjrzeć. Zaczął mi się wyrywać - Chodźmy stąd, nie wiem co to za roślina. Lepiej, żeby się w niej nie bawił - wyciągnąłem do niej rękę po smycz - mogę? - przytaknęła.

Postanowiłem sam go pilnować. Nie wiem co go opętało. Nie chciałem, żeby przez przypadek ją zranił.

Odeszliśmy stamtąd.

-T/I.. - znowu spróbowałem nawiązać temat. Niedaleko nas była ławka, więc chciałem to wykorzystać - mo—możemy tam usiąść? - niepewnie wskazałem miejsce. Czemu stałem się taki nieśmiały?

Usiedliśmy.

-Lepiej się już czujesz? - kiedy patrzyłem na siniaki na jej szyi, czułem się winny. Zaufała mi, a ja jej nie ochroniłem.

-Tak, już jest lepiej - nadal nie potrafiła utrzymać ze mną kontaktu wzrokowego. Dlaczego wcześniej było to takie łatwe?

Położyłem rękę na jej dłoni.

-Nie przeszkadza Ci to? - popatrzyła na nie.

-Nie - popatrzyła w to samo miejsce - kiedy jesteś obok, czuję się bezpieczniejsza..

Poczułem ulgę i cieszyłem się, że udało mi się zbudować zaufanie między nami.

-T/I.. Czy..

A jeśli się rozpłacze?

-Czy?

Westchnąłem.

-Chcę cię o coś zapytać..

-W takim razie pytaj.

-Popatrz na mnie - zrobiła tak jak prosiłem - prosto w oczy - złapałem za jej podbródek i uniosłem - boisz się mnie? - zapytałem na początku.

-N-nie.

-Dobrze.. Cieszę się.. - lekko się uśmiechnąłem - chcę wiedzieć jedną rzecz.. - przerwałem. Ciężko było mi o to zapytać - Czy Jungkook cię zgwałcił?

-Dlaczego pytasz..?

Rozumiałem, że nie chciała o tym rozmawiać.

-To co widziałem.. zadrapania, siniaki. Chcę wiedzieć, bo nie chcę cię straszyć. Nie chcę być nachalny. Jeśli potrzebujesz czasu, chcę Ci go dać. Chcę żebyś czuła się przy mnie komfortowo.

-Nie chciałam, żebyś to zobaczył.. wstydzę się tego..

-Proszę odpowiedz.. - patrzyłem jej w oczy - zrobił to?

-Nie.

Użyło mi.

-Uciekłam..

-Naprawię to - byłem pewny siebie - sprawię, że zapomnisz o tym. Nigdy więcej nie pozwolę cię skrzywdzić. Obiecuję - wystawiłem do niej palca - sprawię, że będziesz najszczęśliwszą kobietą na świecie. Już nigdy więcej cię nie zawiodę. Pozbędziemy się wszystkich problemów. Zostaniesz ze mną? - czekałem, aż dołoży swój palec.

Złączyliśmy je ze sobą.

Yeontan zaczął głośno szczekać.

-O co chodzi? - pochyliła się do psa.

-Dzisiaj w nocy wyjeżdżamy - nawinąłem temat.

-Zapomniałam o tym.

-Nie szkodzi - uśmiechnąłem się - robi się już późno, wracamy?

Przytaknęła.

Oboje wstaliśmy i skierowaliśmy się do wyjścia z parku. Słońce już zachodziło.

-Wiesz.. - zatrzymałem się - Gdybym kiedyś.. - zatrzymała się i popatrzyła na mnie - Gdybym miał kiedyś umrzeć bez ciebie to chciałbym, żebyś żyła szczęśliwa beze mnie.

-Co? - zamrugała dwa razy - Czemu mi to mówisz?

-Ja.. Uhm to było głupie..

-Nie było.. Czemu mi to mówisz? Planujesz coś? Nie pozwolę Ci się zabić.

-Tak nagle stało to się takie poważne.. - mruknąłem do siebie - chciałem, żebyś wiedziała. Tak po prostu..

Podeszła do mnie.

-Co ty sobie myślisz - dzióbnęła mnie palcem w brzuch - nie zostawiaj mnie. Nie znajdę nikogo takiego jak ty - znowu mnie dzióbnęła.

-Tęskniłem za tym - uśmiechnąłem się - uwielbiam, kiedy zachowujesz się tak uroczo - buzia sama mi się cieszyła - przytulisz mnie? - popatrzyła na mnie ze zmieszaną miną - proszę..? - uśmiechnąłem się najlepiej jak umiałem.

Delikatnie objęła mnie i wtuliła twarz w mój brzuch.

-Mięciutki - poruszała głową - tak to szło..? - parsknąłem śmiechem.

Specjalnie napiąłem mięśnie.

-Schowaj te bułki, bo ktoś zobaczy - wymamrotała.

-Powinienem zachować je dla ciebie.

-Dokładnie tak. Uwielbiam twój brzuszek.

-A ja uwielbiam ciebie - objąłem ją - będziesz moją Park T/I?

Podniosła głowę do góry, żeby na mnie spojrzeć.

-Oświadczasz mi się? - zamknęła jedno oko.

-Jeszcze nie.

-Gdy to zrobisz, odpowiem Ci.

-No ej! Nie torturuj mnie! Powiedz przynajmniej, że mnie kochasz.

Wystawiła mi język i schowała we mnie twarz.

-Hej, T/I odpowiedz - dzióbnąłem ją w żebro. Przesunęła się na bok - No dobrze, oświadczę Ci się tu i teraz, tylko zaczekaj.

Podszedłem na trawę i znalazłem kwiatka. Zerwałem go.

-Panno T/I, proszę podejdź tutaj - zawołałem ją.

Gdy tylko znalazła się przy mnie uklęknąłem na jedno kolano.

-Jesteś taki szybki - była trochę zaskoczona.

-Wyjdziesz za mnie?

Wystawiłem do niej kwiatek.

-Pff to tylko kwiatek, gdzie jest mój pierścionek? - droczyła się ze mną.

-Zaraz zrobimy nowy.

Szybko wstałem i podciąłem jej nogi. Złapałem za tył jej głowy, zanim upadła. Nie chciałem, żeby się zraniła. Teraz byłem nad nią.

-To miejsce publiczne - na jej twarz wkradł się rumieniec.

-Wiem - wyszeptałem. Włożyłem kwiatka w jej włosy.

-Z-zejdź ze mnie..

-Wyjdziesz za mnie?

-Jimin—

Nie pozwoliłem jej dokończyć. Zacząłem ją łaskotać. Wiedziałem, że tego nie wytrzyma. Głośno się śmiała i próbowała bronić.

Yeontan zaczął na nas szczekać.

-Pies się nas boi - śmiała się.

Na chwilę przestałem.

-Yeontan nie patrz się. Jesteś jeszcze prawiczkiem. To nie są rzeczy dla ciebie.

-Co? - powiedziała głośno.

-Udawaj, że tego nie słyszałaś - łaskotałem ją.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top