77

Pov Jimin

Szybko podbiegłem do tej dwójki przy ścianie.

-Co się stało?!

-Nie wierzę w to - usiadł załamany.

-Co się tutaj stało?! - powtórzyłem - wszystko w porządku? - sięgnąłem do jej odkrytej twarzy. Popatrzyłem na rękę Yoongiego, która trzymała maskę.

-Ty cholerny kłamco.

-Nie obchodzi mnie to teraz! - krzyknąłem na niego zanim zacząłby prawić mi o tym co zrobiłem. Chwyciłem jej bladą twarz - jak się czujesz? - zapytałem zmartwiony.

-Muszę się umyć - wymamrotała. Była ledwo żywa.

Klęknąłem przy niej i wziąłem na ręce.

-Co robisz?

-Zabieram ją w bardziej bezpieczniejsze miejsce - wszedłem do jej pokoju.

-Myślisz, że pozwolę Ci ją od tak zabrać? - wszedł za mną.

-Myślisz, że pozwolę mu ją krzywdzić?

-To ty ją krzywdzisz.

-Nie krzywdzę jej! - krzyknąłem zły. Położyłem ją na łóżku.

-Czemu jesteś taki ślepy?!

-To ty jesteś ślepy! Tyle razy ją pobił, myślisz, że ona chce do niego wracać?

-Nie ma wyboru.

-Ma wybór! Ma mnie! Nie oddam jej, nie będę patrzeć na to jak płacze z jego powodu!

-To wszystko jest chore.

-Wiem - Spojrzałem na łóżko - gdzie ona? - rozejrzałem się.

Zauważyłem światło palące się w łazience. Szybko tam poszedłem.

-A ty dokąd? - usłyszałem za sobą, ale to zignorowałem.

Otworzyłem drzwi.

Przyglądałem się jej ciału. Nie wiedziałem co mogę powiedzieć w tej sytuacji.

Po chwili zauważyła mnie.

-Nie patrz! - podbiegła do mnie. Była zalana łzami. Szybko zasłoniła mi oczy - proszę wyjdź - mówiła przez łzy.

-Cholera.. - usłyszałem za sobą.

-Yoongi.. - szepnąłem.

-Wyjdźcie oboje! - krzyknęła. Jej głos załamał się.

Chwyciłem za jej dłonie, które znajdowały się na moich oczach i je zdjąłem. Spotkałem się z jej oczami pełnych łez. Objąłem jej dłonie w swoje i ucałowałem.

Akceptuję ją bez względu na wszystko.

Puściłem je i odwróciłem się do Yoona, który stał w szoku.

-Wychodzimy - skinął głową i wyszedł razem ze mną.

-Ona musi wrócić do Gguka.

-Jesteś poważny?! - nie mogłem opanować złości.
Chciałem dać mu nauczkę za to co zrobił, ale nie mogłem zostawić jej samej.

-Przecież wiesz jak powinno być!

-To on zrobił wszystko co widziałeś! To nie byłem ja! Przejrzyj na oczy! - nie mogłem uwierzyć, że mnie podejrzewa.

-To ty to wszystko zacząłeś. To przez ciebie jest w tym stanie!

-To on zachowuje się jak psychopata!

-To ty ją porwałeś!

-Jest ze mną z własnej woli i taka jest prawda - usiadłem - czy chcesz czy nie to on zrobił wszystko co widziałeś.

-Przecież oni się kochają.

-Kochają? Ona nie zrobiła tego z własnej woli.

-Wiesz co mówisz?

-Wiem, gdyby tak nie było to by nie płakała. Zastanów się.

-To chore - usiadł obok mnie - pobił dziewczynę, którą kocha w dodatku to z jej powodu tak się zachowuje. Naprawdę nic nie zauważył..?

-Myślisz, że gdyby wiedział to zachowałby się inaczej?

-Nie rób z niego potwora, bo nim nie jest.

-Gdyby tamtego dnia zginęła..

-Nie mów takich rzeczy.

-Wyobrażasz sobie jaki byłby teraz? Gdyby musiał się z nią pożegnać?

-Nie mów bzdur.

-Może lepiej byłoby gdyby myślał, że nie żyje. Miałaby spokój.

-Park - powiedział zły.

-Nie obchodzi mnie jego życie, nawet gdyby miałby się zabić z jej powodu Nie obchodzi mnie to tak samo jak ja go nie obchodziłem.

-Jesteś zepsuty.

-Nie ja jedyny. On zawsze chciał to, co ja miałem. Nawet teraz, kiedy nie wie, że to ona sprawia, że odsuwa się ode mnie.

Westchnął cicho.

-Yoongi - Spojrzałem na niego.

-Co?

-Obiecaj, że nie powiesz nikomu o niej. Ona płacze teraz przez niego. Pozwól mi się nią zaopiekować. Nie zrobię jej krzywdy.

-Gdyby Kook wiedział, również nic by jej nie zrobił.

-Proszę, ona nie chce do niego wracać. Boi się go.

Drzwi od łazienki otworzyły się, a ona dołączyła do nas. Jej twarz nadal była we łzach.

-Nie patrzcie się tak - speszyła się. Była bardzo blada.

-Zgoda, na razie nic nie powiem - miałem wrażenie, że jej widok podziałał na niego.

-Już lepiej? - zapytałem z troską.

-Dobrze cię znów widzieć T/I - nagle podszedł do niej i ją przytulił - Dobrze, że jesteś.

Nie wyglądała na zadowoloną. Prawdopodobnie dlatego, że był dla niej obcy i czuła się dziwnie.

-Yoongi, ona cię nie pamięta - zwróciłem uwagę.

-Naprawdę? - odsunął się od niej - Jestem Suga - uśmiechnął się.

-Wiem, już mi się kiedyś przedstawiałeś - powiedziała trochę nieśmiało. Czułem w tym małą niezręczność.

Spotkać kogoś kto wie o tobie więcej niż Ty sam. To dziwnie.

-Och, kiedy?

-To nie miłe wspomnienie, Suga. Nie przywołuj go - upomniałem go.

-Sorki. Ktoś jeszcze wie, że to ona?

-Mam wrażenie, że Tae coś podejrzewa, ale nigdy nic nie powiedział na ten temat. Jesteś pierwszy - odpowiedziałem.

-Możesz mi zaufać.

Patrzyłem na tę dwójkę. To było coś niespotykanego. Yoongi zachowywał się teraz inaczej w stosunku do niej. Był milszy.

-Co to? - przybliżył się do niej. Wstałem zaalarmowany - cholera.

-Co? - Podszedłem do nich.

-Krwawi, musimy jechać do szpitala.

-Zabije go!

-Uspokój się.

-Nie chcę do szpitala.

-Czemu?

-Będą zadawać pytania. Nie chcę, żeby coś zauważyli.

-Zabierzmy ją do naszego lekarza - zaproponowałem. Przytaknął mi - dasz radę chodzić?

Pokiwała głową.

Wtedy sobie przypomniałem.

~*~

Przepraszam, że ostatnio nie było rozdziałów. Przez lekcje online mam coraz mniej czasu, dlatego ostatnio zabrakło rozdziałów. Jeśli chcecie, jako rekompensatę mogę jutro wrzucić również rozdział. Tylko proszę, niech ktoś napisze że chce.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top