64

Delikatnie otworzyłem oczy. Mój oddech był ciężki.

Ktoś mnie obejmował.

Spojrzałem niżej na czyjąś dłoń. Była taka mała..

-T/I...? - powiedziałem cicho.

Złapałem za małą dłoń i delikatnie zacząłem ją gładzić.

-Co.. - cichy pomruk upewnił mnie w tym. Przekręciłem się na drugi bok, żeby ją zobaczyć.

Miała zamknięte oczy i była przytulona do mnie.

-Wróciłaś.. - dłońmi objąłem jej twarz.

-Daj mi spokój, ja chcę spać - wymamrotała.

Zbliżyłem się do jej twarzy i delikatnie pocałowałem w usta.

-Co ty robisz? Zostaw mnie - otworzyła swoje małe oczy.

-Nie - przytuliłem ją.

-Dusisz mnie!

-Przecież nie używam siły..

-Jimin zostaw go!

Nagle zostałem zepchnięty z łóżka. Przetarłem oczy. Namjoon patrzył się na mnie jak na wariata.

-No co? - nie wiedziałem dlaczego mnie zrzucił.

-Taehyung idź do siebie - patrzyłem jak wstaje z mojego łóżka.

W tedy zrozumiałem

-POCAŁOWAŁEM GO?!

Namjoon rzucił we mnie poduszką.

-Ogarnij się - odszedł.

-Czemu on ze mną spał! - krzyknąłem za nim.

-Czemu? Bo nie masz dżemu.

-Cholera.. - mruknąłem do siebie.

Wpatrywałem się w poduszkę, którą dostałem w twarz.

-Co ja zrobiłem.. - wstałem i chciałem pójść go poszukać, ale zakręciło mi się w głowie.

-Nie wstawaj - RM przyszedł do mnie ze szklanką wody. Usiadłem na łóżku.

-Muszę go przeprosić.. - podał mi szklankę.

-Jutro nic nie będzie pamiętał. Wracaj do łóżka i się prześpij.

Wypiłem wodę i położyłem się z powrotem.

-Jimin?

-Tak?

-Mówisz przez sen.

-Co..?

-Śpij - słyszałem jak jego kroki cichną.

Usłyszałem dzwonek od drzwi.

-Otworze! - krzyknął.

Zamknąłem oczy i szybko zasnąłem.

--------------—----------------------

Ciepły oddech na mojej szyi obudził mnie. Delikatny dotyk sprawiał, że chciałem go więcej. Uchyliłem powieki, żeby dostrzec osobę odpowiedzialną za to.

Znów ją widzę.

Delikatnie uśmiechnęła się i dalej gładziła okolice mojego ucha.

-Gdzie twoja maska? - zapytałem bojąc się tego, że Joon może być w pobliżu.

-Zapomniałam. Poza tym to nie jest teraz ważne..

Patrzyłem jak łapie mnie na szyję i kładzie się obok mnie. Byłem taki szczęśliwy..

-Kocham cię - wyszeptała do mojego ucha. Objąłem ją czule. Tak bardzo za nią tęskniłem.

-Ja ciebie też - wyszeptałem. Z moich oczu pociekły łzy. Ona naprawdę wróciła.

-T/I! - usłyszałem głos Namjoona. Dowiedział się?!

-Powinnam do niego pójść - chciała wstać, ale przytuliłem ją do siebie bardziej.

-Nie idź, nie zostawiaj mnie.

-T/I!

-Zaraz wrócę - z łatwością uwolniła się z moich objęć.

-Nie! - poszedłem za nią. Chciałem złapać ją za rękę, ale nie zdołałem - Nie idź tam! - krzyknąłem za nią.

-Nie bój się - powiedziała łagodnie.

Chciałem pobiec za nią, ale potknąłem się o własne nogi i spotkałem się twarzą z podłogą.

-Zaczekaj! - łzy szybko spływały po mojej twarzy.

-Jimin? - ponownie usłyszałem jej ciepły głos.

-Przestań - nie miałem już siły podnieść głowy. Zacząłem głośno płakać. Dlaczego ciągle mi się śniła?

-Co ci jest? Czemu płaczesz? - ciepła dłoń znalazła się na mojej głowie i zaczęła przeczesywać włosy.

-Zostaw mnie. Tylko mnie dręczysz. Nie chcę mieć już takich snów.

-Słyszałeś?

-Jimin nie wytrzeźwiałeś jeszcze? - głos Joona otrzeźwił mnie.

-Nie patrz się na niego! - szybko podniosłem się na kolana i rzuciłem się na nią po to, żeby zakryć jej twarz. Nie mógł jej zobaczyć.

-Oszalałeś? - cicho się zaśmiała. Patrzyłem się na niego.

-Przecież ci jej nie ukradnę, więc nie zabijaj mnie wzrokiem.

-We śnie wszystko jest możliwe! - wykrzyczałem.

-To nie sen, a teraz puść mnie.

-Nie!

-Puść Soo, pewnie ją to boli.

-Boli cię? - zapytałem.

-Troszkę za mocno mnie ściskasz..

-Wyjdź - powiedziałem do niego.

-Nie jestem pewien czy powinienem zostawić was sam na sam. Dziwnie się zachowujesz.

-Nic mi nie będzie - Odpowiedziała. Wbiłem w niego wzrok.

-Słyszałeś?

-W porządku, tylko nie narób problemów - zostawił nas samych. Poczekałem, aż zamknie drzwi.

-Możesz mnie już puścić - wyszeptała.

-A nie uciekniesz?

-Gdzie miałabym uciec?

-Do niego.

-Dlaczego? Przecież mam ciebie.

-To nie sen..?

-Nie, chyba nie śnie. Przynajmniej nie kładłam się spać lub może ja o czymś nie wiem?

Oboje się zaśmialiśmy.

-A teraz daj mi trochę wolności i puść mnie.

Powoli odsunąłem się od niej. Miała maskę na sobie. Dłońmi sięgnąłem po nią i ją zdjąłem. Od razu po zobaczeniu jej twarzy zalałem się łzami.

-Ale nie płacz!

Przytuliłem się do niej, przez przypadek powalając ją na plecy.

-Ała moje biedne plecy. Jimin ja nie chcę być kaleką w tym wieku!

-Myślałem, że nie żyjesz, a ty się tu zjawiasz.

-Nie wierzę, że tak szybko mnie uśmierciłeś!

-Przepraszam za to..

-Proszę wstań, bo moje plecy nie wytrzymają tego dłużej..

Odsunąłem się od niej i patrzyłem na jej twarz.

-Chyba złamałeś mi kręgosłup...

Położyłem dłonie po obu stronach jej głowy.

-A ty mi serce. Dlaczego nie odpisywałaś?

-Jesteś na mnie zły?

-Tak, obiecałaś mi.

-Przepraszam, ale przypadkiem zniszczyłam telefon..

-Jak to?

-No, gdy rozmawialiśmy to mi upadł i coś się stało z baterią i nie mogłam już oddzwonić.

-Mogłaś poprosić Marka..

-Pokłóciłam się z nim.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top